oszukane uczucia w Internecie

źródło :www.kobietawielepiej.pl
źródło :www.kobietawielepiej.pl

Coraz częściej słyszymy o małżeństwach ludzi, którzy poznali się w sieci. Świadczy to tylko o tym, że Internet pozwala nam nie tylko znaleźć potrzebne informacje, przelać pieniądze w banku, czy znaleźć ulicę w mieście, którego KOMPLETNIE nie znamy a mapa papierowa czy GPS jakoś nam w tym wcale nie pomaga 😉 (taaak… Nieważne 😛 ), ale pomaga nam ułożyć sobie życie osobiste.
Spragnieni uczucia, miłości i spotkania kogoś, kto nas w końcu w pełni pokocha, zrozumie, przytuli itd. czasem przesłania nam racjonalne myślenie… Bo przecież w tym całym Internecie można spotkać ludzi, którzy nas oszukają, wykorzystają i emocjonalnie potrzepią jak 220 V w gniazdku 😛
Kilka dni temu napisała do mnie maila (przypominam, że jest taka możliwość) pewna młoda kobieta. Czasem czyta mojego bloga i z racji, że jestem singielką (niedługo uleje mi się od tego słowa 😛 ) ostrzega mnie przed innym blogiem, który jest prowadzony w celu znalezienia miłości życia (tudzież żony 😉 ) pewnemu bogatemu dżentelmenowi. Otóż wedle relacji dziewczyny z maila, była z nim  w związku od października zeszłego roku do lipca tego roku. I to nie takie „pitu, pitu”, tylko najprawdziwszy związek dwojga dorosłych ludzi ze wspólnym mieszkaniem, planami, wycieczkami, urlopami itd. W marcu tego roku Zakochany Bogaty postanowił założyć bloga, w którym poszuka sobie żony…
Hurrraaaaaa!
Oczywiście ani ówczesna ukochana, ani kobiety z którymi Zakochany Bogaty umawiał się na randki nie wiedziały o tym, że są oszukiwane i na pewno będą oszukiwane w przyszłości. Na szczęście ówczesna narzeczona „znajomość” zakończyła z zupełnie innych powodów a wiadomość o blogu, jaki prowadził Zakochany Bogaty była tylko „gwoździem do trumny”. Jeśli wszystko wygląda tak, jak zostało mi to przedstawione w wielu mailach, które otrzymuję od kilku dni, to tylko współczuję dziewczynom, które naprawdę w tym dżentelmenie szukają prawdziwej miłości, zaufania i tego wszystkiego czego szukamy w prawdziwych pełnych miłości związkach… Fail. Oczywiście.

Ale to nie wszystko. Kto z Was ogląda show „Catfish” na bodajże MTV? Tak się składa, że często trafiam na ten program, kiedy jestem na siłowni i szukam czegoś znośnego, co mi pomoże przebiec 5-6 km na bieżni 😛 Z racji, że funkcjonuję w Internecie, zdarzyło mi się kiedyś mieć konto na portalu randkowym, to decyzja zerknięcia na coś znośnego pada akurat na ten program. Słówko „Catfish” oznacza udawanie w sieci kogoś, kim się w rzeczywistości nie jest – najczęściej aby rozkochać w sobie osobę z drugiej trony monitora.  Serial powstał na podstawie filmu Henry’ego Joosta i Ariela Schulmana, który przedstawiał fenomen tworzenia właśnie takiej relacji. W każdym odcinku prowadzący „Catfish” oraz jego kolega z planu,  pomagają jednej z osób odkryć prawdę na temat wirtualnego partnera lub partnerki. Najczęściej są to „wirtualne związki”, które trwają LATAMI (!!!) Już pal sześć te osoby, które tak bardzo pragną znaleźć miłość, że wplątują się latami w „związek” z kimś, kto ciągle „nie ma czasu” na spotkanie „w realu”, ale pytam się JAKĄ SIECZKĘ TRZEBA MIEC Z MÓZGU, żeby tak wykorzystywać ludzi, którzy przecież nic im nigdy w życiu złego nie zrobili?! Postacie catfish najczęściej okazują się zakompleksionymi otyłymi ludźmi. Podczas ujawnienia całego sekretu przed kamerami, przejawiają skruchę, mówią o prawdziwych uczuciach i lęku przed pokazaniem prawdziwego „ja”. Czasem nawet są łzy.
Dobra, z ciężkim sercem, ale jakoś jeszcze to ogarniam. Bo kompleksy, bo lęk i takie tam. Ale w ostatnim odcinku dziewczyna „catfish” przyznała, że podszywając się pod śliczną koleżankę i rozkochując w sobie niczemu winnego faceta (wirtualny związek trwał 4 lata!!!!) miała UWAGA! świetną zabawę.
Kurtyna opada.

Wybaczcie, ale SŁÓW MI BRAK. Takich ludzi powinno się zamykać w domach bez klamek! I LECZYĆ. Przecież Internet to też ŻYCIE. Może bardziej anonimowe, ale ŻYCIE i można je komuś bez trudu spierniczyć mając przy tym świetną zabawę (sic!).

Osobiście jak do tej pory na szczęście udało mi się omijać wszelkich oszustów w Internecie. Nigdy nie okazało się, że ktoś kogo poznałam przez Internet podszywałby się pod kogoś innego. Oczywiście miałam okazję trafiać na tzw.”małych kłamczuszków”, którzy omijali szerokim łukiem prawdę na swój temat, ale nigdy żadna z tych osób w żaden sposób nie sponiewierała mojego spokoju emocjonalnego. I mam cichą nadzieję, że tak pozostanie. Wszak bardzo nie lubię, kiedy muszę sprzątać jakikolwiek bałagan (emocjonalny również 😛 )

57 odpowiedzi na “oszukane uczucia w Internecie”

  1. W internecie zawsze trzeba zachować sobie ten margines bezpieczeństwa i jakiejś świadomości, bo wirtualne życie rządzi się swoimi prawami 😉

  2. ech… MTV… Nawet najstarsi górale nie pamiętają już, co oznacza literka M w tej nazwie…

    W sumie to sam mógłbym zacząć podawać się za kogoś innego – opis idealnie do mnie pasuje… TYLKO PO CHOLERĘ??

  3. Trzeba uważać na internetowe miłości. Niemniej jednak znam wiele par, które poznały się z pomocą Internetu, są teraz szczęśliwe. Nigdy się nie wie na kogo się trafi, kto jest po drugiej stronie, to trochę taka randka w ciemno. Nie wiadomo też na ile takie znajomości można traktować poważnie.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na http://www.megly.pl

    1. Oj,ja też znam kilka póki co 😉 szczęśliwych par,które poznały się w Internecie i nie mam nic przeciwko jego typu znajomościom. Należy jednak być czujnym jak zwierzątko,czy na pewno wszystko w tej internetowej sieci jest w porządku.
      Pozdrawiam!

  4. A mnie nie zastanawia tak bardzo ciemna strona mocy, czyli oszukujący, co skrzywdzeni. O tym, że internet sprzyja oszustwom ze względu na pozorną anonimowość, wiedzą już dzisiaj niemal wszyscy. Pytam więc, dlaczego ludzie nie zachowują ostrożności i pozwalają się oszukać. Nie wyobrażam sobie związku z kimś, kogo nigdy nie widziałam na oczy. Jak już kiedyś napisałam, człowiek to także zapach, gesty, mimika, tembr głosu. Nie można się zakochać w komputerze, a mniej więcej do tego sprowadza się taka relacja.

    1. Mnie też zastanawia jak to możliwe,że ktoś wchodzi w takie coś jak związek bez choćby chwili spotkania z dqvgą osobą… Ale wydaje mi się,że są to osoby bardzo złaknione uczucia,samotne…
      Smutne…

    2. Zgadzam się z Panią S. Wspominałam kiedyś o podobnej sytuacji u siebie i właśnie naiwność tych oszukanych dziwi mnie dużo bardziej, niż podłość tych, którzy mają zabawę z krzywdzenia innych oraz udawania kimś, kim nie są…

      Piszesz, że Internet to też życie. Hmmm… Jak wiesz, mojego Męża poznałam właśnie wirtualnie, ale dopóki nie zobaczyłam Go na oczy (szybko – nigdy z weryfikacją nie zwlekałam), nie był dla mnie „prawdziwy”. Internet może być według mnie jedynie życia namiastką.

      Pozdrawiam i niech Cię dalej internetowi oszuści omijają 🙂 .

      1. Dokładnie- jeśli nie zobaczysz osoby w tzw. realu, to nie powinno się w ogóle myśleć o czymś takim jak jakieś mocniejsze uczucia…
        Tak, pamiętam Twój wpis 🙂 Mnie też właśnie dziwi ta naiwność ludzi… żeby latami tkwić w czymś… czymś cholernie nieokreślonym… Ale to jak wspomniałam działa na ludzi bardzo samotnych, zlęknionych, bardzo potrzebujących uczucia. Przykre to, naprawdę.

  5. popatrz popatrz a ja o tych catfishah oczywiście nie miałam bladego pojęcia….jak dobrze, że mogę się dokształcać u Ciebie 🙂 a na poważnie- nie mogę się jakoś przemóc do tych internetowych randek i znajomości na portalach dla singli…no nie mogę

    1. Gdybym nie chodziła na bieżnię,to też bym o catfishach nie wiedziała 😉
      A randki… Wszystko dla ludzi. Polecam to osobom,które naprawdę nie mają jak poznać kogoś w życiu realnym. Ale trzeba uzbroić się na tych portalach w cierpliwość.

  6. nikt Cię nigdy nie oszukał w internetach ? to zakochaj się w którymś absztyfikancie a nie ciągle uciekasz 😉 szybko zobaczysz jak grubymi nićmi ten półświatek jest szyty 😀

  7. Chyba wiem o jakim blogu piszesz. Właściwie to poprzez tamten blog trafiłam do Ciebie. Chociaż nie jestem osobą poszukującą uczucia w sieci to z zaciekawieniem śledzę tamten blog, z czystej babskiej ciekawości. Nie spodziewałabym się jednak, że historia ma drugie dno. To dopiero niezły materiał na powieść:)
    Znam ludzi, którzy poznawali się przez internet. Jeden znajomy w ten sposób poznał swoją obecną żonę. Jednak w ich przypadku to było kilka maili, spotkanie i dalej już wszystko na żywo.
    Internet to doskonałe miejsce dla wampirów emocjonalnych. Daje duże poczucie anonimowości. Dzięki temu łatwiej oszukać potencjalną ofiarę. Kiedy człowiek czuje się bardzo samotny, czy zraniony, potrzebuje kogoś, kogo mógłby obdarzyć uczuciem. W takich przypadkach łatwo może przeoczyć sygnały ostrzegawcze. Przecież w końcu jest ktoś, kto go rozumie, darzy uczuciem, troszczy się o niego. Nie zauważa wtedy, że są to tylko słowa, napisane na monitorze. Przykre to. Tym bardziej, że sprawcy czasami nie mają najmniejszych wyrzutów sumienia. Dla nich to tylko zabawa, na którą nie mieliby odwagi w realnym świecie. Dla ofiary prawdziwe emocje.

    1. Oj, z wielu blogów powstałyby niezłe powieści … 😉 Tylko, żeby było w tym jak najmniej krzywdy dla ludzi… Bo cierpią najczęściej ci, co potrzebują ciepła i miłości najbardziej… I właśnie jak napisałaś- łatwo mogą przeoczyć sygnały ostrzegawcze.
      Pewnie- jeśli ludzie nie spotkają się w końcu na żywo, to związku się nie stworzy.

      1. Co do tamtego bloga to na początku podejrzewałam element powieściowy w całej sprawie. Z czasem zaczęłam wierzyć, że to naprawdę ktoś szukający drugiej połówki a tu nagle takie informacje. Poruszyło mnie to i jednocześnie dało mi do myślenia. W realnym życiu dużo łatwiej zorientować się, z kim ma się do czynienia niż przez sieć.

        1. Dlatego w realnym świecie należy weryfikować,czy warto tracić czas dla drugiej osoby. I w tym realnym świecie też trzeba na początku być odrobinę nieufnym. Bo to przecież dla nas ktoś zupełnie obcy…

    2. Jane Doe, ja o jego „podwojnym zyciu” zaczelam sie lawinowo pod koniec dowiadywac, bidny sie w swoich klamstwach juz gubil, ale ja juz wtedy wiedzialam ze ten weekend jest naszym ostatnim i nie bede kontynuowac tej farsy. O blogu dowiedzialam sie juz po rozstaniu, bardziej mnie chyba rozbawil niz wkurzyl tym ze mi sie w zywe oczy smial przez kilka miesiecy. Bo o tym, jak jest falszywy to juz dowiedzialam sie wczesniej.
      Nie zycze mu zle, kazda potwora w koncu znajdzie adoratora, na bloga nie wchodze bo nie lubie czytac gryziporstwa, zreszta wiesz mi- nie interesuje mnie jego osoba, mam o wiele ciekawsze tematy do zajecia sie 🙂
      Na pewno gdzies jest cierpliwa kobieta ktora zniesie jego zachowanie i odpaly, ale jestem wiecej jak pewna ze przez tego bloga jej nie znajdzie 🙂

      1. Beata nie wiem jak wyglądała Twoja relacja z tym facetem i jakie emocje wchodziły w grę, nie mniej bardzo Ci współczuję. Niestety wiem jak przykro jest dowiadywać się o czyimś podwójnym życiu. Chyba nigdy do końca nie uda mi się zrozumieć, co może człowieka bawić w takim zachowaniu. Przecież to musi być szalenie stresujące, by tak unikać wykrycia. Niestety kiedy tej drugiej osobie mocno zależy, potrafi uwierzyć w wiele kłamstw.
        Dobrze, że udało Ci się zamknąć ten rozdział życia i iść dalej.
        Jedna rzecz pozostaje dla mnie w tamtym blogu fascynująca (także w kontekście faktów tutaj przedstawionych), a mianowicie, kto jest tak naprawdę jego autorem. Czy faktycznie istnieje Kamila – dziewczyna, która prowadzi ów blog?

          1. Szczegolow nie warto ujawniac chyba :))) nie zniechecam dziewczyn do umawiania sie z nim, wrecz przeciwnie- jest to bardzo ciekawy ekperyment psychologiczny, jesli tylko do tego w ten sposob podejdziemy, nie oczekujac glebszego romantycznego zwiazku 🙂

      1. no pewnie, że tak – zdjąć klapki z oczów a nie HURAAA 😛 :)))

        z drugiej strony można spotkać naprawdę fajnych ludzi w necie – tylko no właśnie trzeba jednak uważać …

        jak w życiu 🙂

  8. Ja znam chyba ze 4 pary, które poznały się przez internet i stanowią bardzo udane małżeństwa. A swoją drogą jak ktoś ciągnie przez 4 lata wirtualny związek, to już wiadomo, że coś nie tak. Ci którzy myślą poważnie o znalezieniu partnera, umawiają się w realu dość szybko i wtedy tak prawdziwie się poznają. Pozdrawiam

  9. Internet to miejsce kumulacji internetowych oszustów , w realnym zyciu niestety nie mieliby jaj aby to zrobic lub juz ktos te jaj im ucial za swoje postepowanie tutaj jednak sa bezkarni .. Pozdrawiam

  10. Witaj Chomiczku. Przeczytałam uważnie Twój wpis i komentarze pod też i tak sobie pomyślałam-dzisiejszy świat samotnym wypełniony jest ludźmi samotnymi łaknącymi kontaktu z drugą osoba. I ten świat oferuje im wiele możliwości poznania drugiej osoby. Wystarczy poszukać, ale jednocześnie wszelkiej maści oszustom pozwala na bezkarne oszukiwanie.
    W internecie każdy zawszony kundel może napisać, że jest medalowym dobermanem, dlatego jak najszybciej należy takie internetowe związki weryfikować w świecie rzeczywistym..

    1. Właśnie, ludzie widzę, że bardzo lubią podszywać się pod kogoś, kim nie są… Tylko, że do cholery nie myślą w ogóle o tym, że kogoś bardzo ranią. pewnie myślą, że anonimowi będą do końca żyia i tu… się mylą. Bo sieć nierozerwalnie łączy się z prawdziwym życiem i jak nawet przykłady pokazane u mnie w notce, wskazują na to, że oszust może zostać w każdej chwili odkryty. I wtedy wstyd (lub nie… )

    1. Ależ skąd! Kobiety też są wyrafinowanymi oszustkami. W tym programie Catfish pokazują wiele dziewczyn, które zrujnowały psychikę niejednego faceta.
      My też jesteśmy flądrami, nie tylko mężczyźni 😉 Lepiej? 😉

  11. Zgadzam się z Tobą w zupełności. Również nie rozumię jak można oszukiwać ludzi dla zabawy. Wielu podszywa się pod innych nawet duchownych i co gorsza rozkochują w sobie naiwne kobiety, wyduszą kasę z ich portfeli, kont i żegnaj Gienia… Żal patrzeć ale zachowajmy zdrowy rozsądek. Niech nam wszystkim zapala się czerwona lampka, gdy ktoś ciągle się czymś wykręca.
    Pozdrawiam 🙂 spodobało mi się tu.
    Mogę częściej?

    1. Wiesz co? Żeby to jeszcze chodziło o wyduszenie kasy z portfela, o seks… nie wiem… Ale często chodzi tylko o DOBRĄ ZABAWĘ. I to jest przerażające- że dorośli ludzie wyniszczają kogoś emocjonalnie dla dobrej zabawy…
      Ależ oczywiście, że możesz wpadać 🙂 ZAPRASZAM 🙂

  12. W ogóle nie pojmuję jak można bawić się w taki sposób uczuciami ludzi. Oszukiwanie drugiego człowieka połączone z cwaniactwem to dwie najbardziej drażniące mnie cechy. Czy już nic nie może być normalnie?
    temat ciekawy i na czasie
    natknęłam się na Twój blog i spodobał mi się bardzo 🙂 będę wracać na pewno
    już nie mogę doczekać się kolejnej odsłony

    1. Domi, ja też nie wiem jak to jest możliwe, żeby ludzie mieli takie sieczki z mózgu… Nie wiem po co i na co. Ale może jeszcze mało wiem…
      Cieszę się, że Ci się tutaj spodobało 🙂 Zapraszam częściej 🙂

  13. Ale z kolei jaką trzeba mieć sieczkę z mózgu (albo i w mózgu), żeby cztery lata „ciągnąć” wirtualny związek… normalnie ręce opadają… Dlatego teraz moja druga połówka to ciężarówka :P.
    PS Trafiła mi się nowa trasa i nowy ładunek, tym razem jadę w okolice Monachium :D.

    1. Wiesz co? To są ludzie cholernie samotni, zakompleksieni, potrzebujący uczucia jakiegokolwiek… Choć ciężko mi zrozumieć aż te 4 lata… Ten facet, który dał się wrobić w 4-letni związek z tą flądrą, wychowywał się sam z siostrą. Ojciec umarł, matka alkoholiczka. Szukał gdziekolwiek jakiegoś uczucia. Nie tłumaczę faceta, ale jakoś powiedzmy jestem w stanie zrozumieć.
      Monachium? To blisko 😉

  14. To co widać w programie Catfish jest rzeczywiście naprawdę przerażające.
    Ogólnie mam podobne doświadczenia z „randkami” w internecie co Ty tzn póki co nie zdarzyło mi się żeby ktoś podawał się za inną osobę i oby tak zostało.
    Ciekawy post i zjawisko… Wydaje mi się, że podstawą przy zawieraniu znajomości przez internet jest jak najszybsze przeniesienie jej do „realnego” świata i zweryfikowanie, inaczej mogą wyjść z tego dziwne historie…

    1. Tak,Blondi-póki nie przeniesie się znajomości w rzeczywiste życie,to nie ma co mówić o związkach.
      Też Ci życzę,abyś nie trafiła na nikogo na kogo lepiej nie trafiać 😉

  15. no no nie ma mnie kilka dni a tu ptrze 2 wpisy i ten szczerze mówiąc mnie zszokował jak ten chłopaczek bo nie mogę nazwać go mężczyzną się zachowuje .. no jak dziecko albo pożal się boże niemowle bo on szuka miłości i pisze o tym bloga ( mając partnerkę )w którym wypisuje jaki to on jest nieszczęsliwy chomiczku nie obraź się na mnie ja wiem że jesteś singlem i wiem że też szukasz miłości ale nie wypisujesz takich rzeczy pożal się boże no dziecko jak ja bym takiego spotkała to bym go chyba na krzyżu powiesiła nie obrażając nikogo, bo ja cholera jasna nie rozumiem takich ludzi jak to dziecko no jest bezczelny nie mam na niego słów … wysiadłam przy tym wpisie .. chomiczku a masz adres tego bloga bo mnie zżera ciekawość co on za głupoty tam wypisuje..

  16. O żesz orzeszek ! Poczułam się byle jak, po przeczytaniu paru postów oceniających ofiary oszustw{sieczka z mózgu}. Zostałam oszukana w necie , podle i okrutnie Dla mnie ,osoby ,która kieruje się honorem i uczciwością ,nie do pojęcia były motywy działania oszusta. Nigdy tego nie zrozumiem ,inny świat i nauczka do końca dni moich 😉

    1. Bardzo Ci współczuję,że tak podle zostałaś oszukana… Ale w przyszłości będziesz miała oczy szeroko otwarte 🙂 pozdrawiam!

  17. UWAGA przestrzegam przez oszustem Ayushya to jego prawdziwe imie jest z Indii studiuje w Niemczech siedzi na stronie interpals.net to cwaniak ktory manipuluje dziewczynami twierdzi ze sie w tobie zakochal obiecuje przyjazd a potem wyciaga gole zdjecia i namawia na rozbieranie sie przed kamera a potem stwierdza ze juz cie nie kocha i kontakt sie urywa.. To zwykly gnojek klamca i oszust wiem bylam durna ale jestem bardzo samotna i dalam sie mu podejsc jak dziecko to sprytny manipulant ktory ma w d jaka krzywde wyrzadza dziewczynom. Jesli kiedys na niego traficie nie dajcie sie nabrac na jego slodkie slowka i komplementy. Siedzi tez na facebooku pewnie juz znalazl kolejna ofiare.

  18. Uwaga! uważajcie również na Panów poznanych np. w podróży, nieraz przekonałam się – ostatnim razem dobitnie, o tym żeby nie wierzyć w historyjki bazujące na naszych kobiecych emocjach (np. ciężka choroba mamy/ poprzedniej partnerki) niejaki Tomasz Z. z Gdańska opowiada podobne historie, namawia na wykonanie badań, proponuje wspólne mieszkanie i przeprowadzkę do miejsca zamieszkania partnerki. Dużo podróżuje służbowo i oszukuje każdą wrażliwszą kobietę. Jeśli Twoja historia jest podobna napisz kindygo@gmail.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.