sweet focie… zakochanych

źródło: internetowo-własne
źródło: internetowo-własne

Pojęcie „sweet foci” zna na pewno każdy z Was. Jest to… jakby to ująć… pewnego rodzaju dziedzina (???) fotografii, która obejmuje zdjęcia robione z różnych perspektyw (dziwnych, śmiesznych, niecodziennych). Dla jasności należy  wspomnieć, że z prawdziwą  sztuką te zdjęcia NIE MAJĄ NIC WSPÓLNEGO. Najczęściej w/w zdjęcia są wykonywane aparatem fotograficznym zainstalowanym w telefonie komórkowym/ smartphonie i OBOWIĄZKOWO poddane obróbce mało profesjonalnym programem graficznym powstałym właśnie do w/w celów.
Można wyróżnić kilka kategorii „sweet foci”
najpopularniejsza:
a) z „dzióbkiem”- dotyczy dziewcząt i kobiet a także niestety chłopców polegająca na ułożeniu warg jakby „do buziaczka”. Postać fotografowana wygląda jak infantylna laleczka.
oraz:
b) z „rąsi”- dotyczy WSZYSTKICH- bez względu na płeć czy wiek. Postać fotografowana charakteryzuje się sporym exhibicjonizmem. Ma w sobie coś z celebryty. Niestety te najgorsze cechy.
c) z „rąsi” w lustrze- dotyczy niestety również wszystkich- bez względu na płeć, czy wiek. Postać fotografowana najczęściej chce przedstawić swoją nową figurę (po operacjach plastycznych/ odsysaniu tłuszczu itp. tudzież po ciężkich ćwiczeniach fizycznych opartych najczęściej na różnego rodzaju odżywkach), fryzurę (prosto od fryzjera lub jeszcze u fryzjera), makijaż (mocne czerwone wydęte usta, wyregulowane brwi lub namalowana kreska w miejscu brwi oraz sztuczne rzęsy doklejane metodą 1:4) lub nowy ciuch (najczęściej obcisła mini).
d) po seksie-dotyczy najczęściej par (aż się boję, że zacznie dotyczyć singli…z wiadomych racji 😉 ) i na szczęście jeszcze nie jest popularne w Polsce (choć jak zaraz się przekonacie u nas również istnieje…), ale charakteryzuje się focią wykonaną oczywiście z ręki po seksie przez jedną z osób uczestniczących w akcie miłosnym oraz z informacją umieszczoną pod zdjęciem „to my zaraz po <3 <3 <3”. Tylko czekać, jak na fotach będą widoczne narządy płciowe.
e) zakochanych par- dotyczą najczęściej par, które od niedawna tworzą związek i charakteryzują się tysiącem zdjęć wykonanych metodami opisanymi w punktach a-d…

Chciałabym dzisiaj przyjrzeć się z bliska sweet fociami zakochanych par. Na pewno każdy z Was, kto kiedykolwiek miał styczność z którymś z serwisów społecznościowych (Instagram zaliczamy do nich???) spotkał się ze słodkim zdjęciem którejś z par. Zdjęcia z reguły mają na celu publiczne przyznanie się do bycia związku. Ba! Pochwalenia się! „Już nie jestem sam/sama! Mam kogoś! MAM!!! Uprawiam masę seksu i jestem cholernie szczęśliwy/ szczęśliwa” .  Też kiedyś nawet takie jedno zdjęcie na portalu społecznościowym posiadałam. Głupiutka troszkę byłam, zakochana 😛 A wiadomo, że zakochanym rozum odbiera 😛 Dobra- żeby nie było- jedno takie zdjęcie zakochanych  nawet jestem w stanie zrozumieć, czy piękne zdjęcia ze ślubu. Kochamy się, chcemy żeby znajomi wiedzieli, że w końcu jesteśmy szczęśliwi. Dobrze. No ALE! Wszystko w granicach rozsądku…
Mam koleżankę. Jeszcze z podstawówki. Wydawałoby się, że w miarę normalna dziewczyna, choć rozwód w wieku 24 lat to chyba jednak nie świadczy o największej mądrości… Ale ja nie o tym. Spotkałam ją kilka lat temu pod marketem. Nawet sympatycznie zamieniłyśmy kilka zdań. Była w związku, ale coś tam nie grało… Na fejsie nie krępowała się opisywać jakie błędy popełnia jej narzeczony i generalnie narzekać na swój związek. Trochę z niesmakiem na to patrzyłam, bo skoro aż tak jest jej źle, że musi się tym dzielić na fejsie, to niech to SKOŃCZY. Czekałam, czekałam i się doczekałam. Ufff. Dziewczyna ewidentnie od razu zaczęła szukać sobie kogoś nowego. I niestety znalazła. Adasia. Faceta, którego też znam, bo chodził z nami do podstawówki właśnie. No i zaczęło się… Pierwsze wspólne zdjęcie kilka miesięcy temu na karuzeli. Uśmiechnięci, szczęśliwi. Pięknie. Niech im będzie. Życzę im wszystkiego „naj”. Kilka dni później była wspólna focia ze spaceru, później z kawiarni. Na tym nie koniec. Doczekałam się również pięknych, splecionych, zakochanych dłoni w samochodzie… Nie mogło również zabraknąć splecionych ciał w łóżku. Chwała Bogu choć trochę byli ubrani. Następnie na jej profilu zaczęła się pojawiać seria zdjęć jej ukochanego Adasia. I tak widziałam już Adasia: w kuchni, w dresie, w samochodzie, w pracy, w nowej bluzie, w ciapciach domowych… Jeszcze na kiblu go nie widziałam. Ale myślę, że to tylko kwestia czasu.
Ciekawe co na to Adaś… Gdzie rozum zgubili? A niby oboje takie sukcesy zawodowe odnoszą. Jak widać nie idzie to w parze z rozsądkiem.

I zaczynam mieć mdłości od tej ich miłości.
Jeszcze jedna seria ich „pięknego, nieskazitelnego związku” i mi się ULEJE.

70 odpowiedzi na “sweet focie… zakochanych”

          1. Wrzucają… Widoczki (no, nareszcie się od niej/niego uwolniłem/am i mogę sobie zwiedzać, a niech ona/on zobaczy, ile stracił/a)…
            Albo – opcja męska – fotka przy jakimś superhiperwypasionymmegaożeszjapierwyjwkosmos aucie
            Lub też – opcja damska – fotka z dekoltem lub dzióbek (bo przecież każda dziewczyna jest superhiper … itede sexy, jeśli z twarzy przypomina glonojada…)
            W grę wchodzi również fotka z dawno niewidzianym/niewidzianą znajomym/ą… oraz komentarze tak pełne cukru, że samo ich przeczytanie grozi hiperglikemią (tak – znam również takie mądre słówka;D), czyli nadmiarem cukru…
            I – oczywiście – obowiązkowe zachwyty znajomych, że oni zawsze wiedzieli, że ta parka z fotki jest dla siebie wprost stworzona…

  1. E tam, zdjęcia par to małe piwo.
    „Ja i moje bobo”! To jest zmora… a przynajmniej była w czasach n-k, bo pejsbuka – zgodnie z archetypem aspołecznego informatyka – nie używam.

    Niektórzy chcą się pochwalić i poczuć się lepszym, niektórzy MUSZĄ się pokazywać i czytać „ohhy i ahhy” na swój temat, niektórym rozum odjęło jak to często w początkowych fazach miłości…
    Na szczęście można nie kliknąć w kolejne nowe zdjęcie 🙂
    Albo usunąć ze znajomych 😀
    Albo usunąć pejsbuka 😀

    No i jak znajdziesz sobie własnego, prywatnego „Adasia” – mniej będzie Cię to raziło.
    Nie żeby wcale… po prostu mniej 🙂

    1. No tak… są jeszcze zdjęcia dzieciaków… Wiedziałam, że znajdziecie tu jeszcze jedna kategorię, która mogła mi umknąć, ale to tylko dlatego, że pisałam pod wpływem emocji 😉
      Usuwanie ze znajomych to jest wiesz ostateczność 😉 Nie jestem aspołecznym informatykiem, więc za takie klimaty nie będę kogoś usuwać. Zresztą generalnie dziewczyna nie jest taka zła, Nic do Niej nie mam oprócz tych zdjęć 😉
      Mnie ZAWSZE raziło wrzucanie masy zdjęć w te portale. Czy to zdjęć zakochanych, czy zdjęć z wakacji, czy jedzenia, czy czegokolwiek innego. Jak ktoś ma setki zdjęć na swoich profilach (żeby to jeszcze były porządne fotografie…), to pachnie mi to chorobą celebrycką 😉

      1. Dokładnie o zdjęciach „bobo” pomyślałam czytając ten wpis. Niestety kilka moich znajomych z lat szkolnych cierpi na tą chorobę. Tak więc dziecko jednej ( była jedną z bardziej antydzieciowych osób jakie znałam w czasach LO) widziałam już we wszystkich kolorach koszulek, przerwcające się, raczkujące, leżące na brzuchu, plecach, boku, uśmiechnięte bez zębów, uśmiechnięte z zębem, bez włosów, z pierwszymi włosami, z dłuższymi włosami i długo by jeszcze wymieniać. Na żywo nigdy dziecka nie wiedziałam a cały jego proces rozwojowy na portalu prześledzić mogłam:). Druga znajoma cierpi za to wyraźnie na kompleks celebrycko – dzieciowy. Jej córki chodzą na jakieś castingi do reklam i z każdego są nowe fotki. Czasami zastanawiam się czy to jeszcze profil rodzica czy już dziecka w takich przypadkach.
        Ogólnie mam chyba wśród znajomych wszystkie opisane przypadki – sweet parkę ( też mnie mdli czasami od tej cudowności), celebrytkę (15 zdjęć z jednego spaceru po parku), mamuśki itp. Czasami to nawet ciekawe jest popatrzeć, jak ludziom potrafi odbijać pod wpływem emocji:)

        1. NIENAWIDZĘ ludzi, którzy pierniczyli bzdury, że NIGDY ale to NIGDY nie będą chcieli mieć dzieci a potem robią sobie dwójkę lub trójkę. Wrrr. Miałam taką walniętą koleżankę, która jeszcze 3 lata temu pisała bloga i zarzekała się, że jak zajdzie w ciąże, to usunie. Właśnie urodziła dziecko i już chce drugie i trzecie. A te Twoje dzieciate koleżanki to też niezłe. Biedne dzieci… Mam nadzieję, że mnie nigdy tak nie odwali 😛

          1. No Chomikowa…
            Żeby zaraz nienawidzić, że ktoś zmądrzał?
            Złościsz się jakby Ci ktoś 5 lat temu przysięgał, że nie cierpi słodyczy, a później zeżarł Ci całe opakowanie Ferrero Rocher jak go na 5 minut z oczu spuściłaś 🙂
            Ty się lepiej ciesz, że możesz koleżance za każdym razem to wypominać i się śmiać 😀
            To lepsze niż nienawiść 😀

            1. Może to dlatego, że koleżanka generalnie uprzykrzyła mi wiele kwestii w życiu i dlatego tak się zbulwersowałam 😉 Ale że nie lubię jak ktoś się zarzeka, że „NIGDY”, ale to „PRZE-NIGDY” czegoś nie zrobi. Bo później najczęściej się okazuje, że jednak jak to sam określiłeś „zmądrzał” lub zgłupiał i jednak „się zdarzyło” 😉

              1. Dzisiejszy wpis sponsorują literki W, K, U, R, oraz jeszcze raz W 🙂
                Prosimy nie przecierać monitora, to tylko erupcja żółci, do jutra Chomikowej przejdzie 🙂
                Musi sobie tylko uzmysłowić, że nie każdy jest tak mądry i rozsądny jak ona 🙂

              2. 😀 Ale Ty się tu nie nabijaj z Chomikowej, bardzo Cię proszę 😉 Na szczęście Wy mnie tu jeszcze nie widzieliście tak naprawdę zalanej żółcią… 😉 i mam nadzieję, ze nie poznacie.

          2. Wiesz, żeby ona tylko się zarzekała, że nie będzie miała to jeszcze by było mało śmieszne. Ale ona wręcz niecierpiała dzieci. Podobno tylko krowa nie zmienia zdania więc niech będzie, że się dziewczynie odmieniło. Ja nawet rozumiem, że ktoś chce się pochwalić zdjęciem dziecka (czy partnera) – jednym, dwoma, niech będzie 10- cioma. Ale nie 10 dziennie w każdej możliwej pozie i sytuacji:)

            1. Nie wiem czy miałaś kiedyś okazję rzucać psu piłkę/patyk/cokolwiek innego.
              W tym momencie dla pieska świat wokół przestaje istnieć. Zawęża się do tego jednego, upragnionego obiektu. Jest tylko on, przedmiot miotany i przestrzeń pomiędzy.
              Zauważam uderzające podobieństwo 😀
              Na szczęście psy nie opanowały obsługi komputera…
              Chociaż…
              http://img.sadistic.pl/pics/c710eee57cd3.jpg

              1. Tylko u psiaka ten stan trwa chwilkę do momentu złapania zabawki. U ludzi utrzymuje się czasami przez kilka miesiący (w ekstremalnej wersji lat). Ale fakt pies też jest zawsze przekonany, że każdy zainteresowany jest patykiem:)
                Swoją drogą, jeszcze w szkole podstawowej kiedy uczono mnie cudownej obsługi czegoś co się bodajże DOS nazywało i wpisywało się masę dziwnych komend , uczący mnie informatyk ciągle powtarzał, że jego jamnik radzi sobie z tym lepiej niż my tak więc…:)

  2. Ostatnio przeczytałam coś takiego-im więcej „słift foci”, tym mniej seksu, mniej szczęścia i szybszy rozpad związku…
    I Chomiczku chyba coś w tym jest…
    A co to znaczy – „Nie mogło również zabraknąć splecionych ciał w łóżku. Chwała Bogu choć trochę byli ubrani. „- mnie ciekawi bardzo, czy choć trochę, to oznacza, że on miał skarpetki, a ona kokardę we włosach?

    1. Tak… gdzieś też mi się to rzuciło w oczy. Faktycznie coś w tym może być… A to ich zdjęcie splecionych ciał to był wybrak i dlatego aż musieli to „udokumentować” 😉 Foteczka była od szyi w dół Alu, więc nie wiem czy ona miała kokardę… ale chyba miała tylko majtole a on dół od dresu. To znaczy ja myślę, że oni to ubrali już „po”, żeby jednak nie siać zgorszenia 😉

  3. sweetfocia nie jest dziedziną fotografii, jest stanem umysłu i jednostką chorobową niczym katar, ale nie dziedziną fotografii. No!
    Jak nie widziałaś zdjęcia Adasia na kibelku, to znaczy, że Twoja koleżanka z podstawówki tak bardzo go nie kocha… 🙂

    1. hegemonie!!! Ja się z Tobą zgadzam w zupełności! Dlatego przy tym słowie „dziedzina” wstawiłam znaki zapytania 😉 I proszę Cię… nie mów mi, że będzie jeszcze fota na kibelku, błagam Cię…

    1. Ale ja też nikogo nie obserwuję… nawet nie mam tej dziewczyny w bliskich znajomych. Nie wiem czemu ciągle mam Jej zdjęcia na ścianie. Chociaż części chyba tez nie widzę 😉 Ona po prostu z taka intensywnością wrzuca te foty, że co drugi dzień jakaś mi wyskoczy 😉
      A paza tym witam Cię, Kasiu 🙂

  4. O cholera, słit focie z rąsi mam nawet w profilowym na fejcbuku, oczywiście robioną smartfonem :/. Ale ostatnio fotografuję tylko swoją ciężarówkę ;-D. Ale masz rację, co za dużo to niezdrowo. Mdło i w ogóle. Rzyganie tęczą, czy jakoś tak ;-D.

    1. jedną focie z rąsi wybaczamy 😉 Ale tą ciężarówkę wrzucasz cały czas na fejsa??? 😀 Bo to może być w formie zastępnika dziecka lub świeżego związku 😀

      1. Yyyy… jest ich pewnie trochę więcej, ale trzymam je na dysku komputera ;-).
        Cały czas jej nie wrzucam, tylko co drugi dzień :-D. Nie no, żartuję teraz oczywiście, dziś w sumie wrzuciłem, ale poza tym zdarza mi się wrzucić zdjęcia pięknych szwedzko-norweskich okolic.
        No tak, dziecka nie mam, świeżego (nieświeżego zresztą też) związku nie mam, więc co mi innego pozostało… teraz moja połówka to ciężarówka ;-).
        Aaaaa no i cały czas kombinuję coś z tymi filmami, na razie z mizernym rezultatem, ale w weekend będę miał zapewne więcej czasu, więc coś zadziałam :-).

  5. Nie mam fejsbuka 🙂 kiedyś okazało się, że z tego powodu ominęła mnie nawet impreza bo przecież to takie banalne zadzwonić, napisać smsa…
    Zdjęcie na kibelku to nic, znałam kiedyś parę która zostawiała sobie wiadomości typu – 'pyszną kawę mi zrobiłaś’ lub 'chodź do kuchni, oboad czeka’ końca znajomości można się łatwo domyśleć, prawda? 🙂
    PS nie mam profilu i nie wrzucam zdjęć mojego dziecka i mawet gdybym profil miała to też bym tego nie robiła. Z prostego powodu- bo to jest MOJE dziecko a nie dziecko 'publiczne’ 🙂

    1. Ależ nie martw się! Ja mam fejsbuka a impreza na rocznicę matury również mnie ominęła, bo nikt mnie nie zaprosił do tej grupy 😀 kochali mnie 😀 I właśnie zauważyłam, że fejsbuk zaczyna być obowiązkową formą kontaktu i wypiera choćby smsa. Szkoda.

  6. Dlatego nie mam juz szajsbuka. Nie mam ochoty ogladac tych wszystkich sweet foci. Pamietam za to opis jednej babki ze studiow, ktory dodala podczas trzesienia ziemi we Wloszech…”o nieee… trzesienie ziemi o ja o ja… szklanki spadaja ze stolu…” czy cos w tym stylu… kto do cholery wstawia posty kiedy ziemia sie trzesie???

  7. Mnie te focie niczym nie pachną, bo staram się je ignorować, jak reklamy w telewizji, czy na youtube. Chociaż, nawet niektóre reklamy przyciągają moją uwagę, bo czasami są fajne. Tym bardziej, że nie jestem typowym konsumentem, bo raczej nic, z tego, co reklamują mnie nie dotyczy, nie licząc proszku do prania 😉
    Jak jakaś znajoma ma dzieciaka, świeżo, to wiem, że przyjdzie fala fotek dzieciaka, inna znajoma nie ma dzieci, ale kupiła koty, przyszła fala zdjęć z kotkami. Chociaż, dla mnie, osobiście, to małe kotki ładniej wyglądają od niemowlaków. A jeszcze ładniej wyglądają małe tygryski, czy misie koala 🙂 Ale może jestem nienormalny 😉
    Facebooku nie mam, więc pewnie mnie dużo ominęło 🙂
    Czasami oglądam sobie na WhatsApp zdjęcie mojej znajomej, która dosyć seksy wygląda, ale, to jak mi się kiedy zachce i raczej z ciekawości 😉
    Pozdrawiam 🙂

    1. No coś Ty! Przecież w dzikim buszu nie żyjesz, więc coś Cię z tych reklam musi dotyczy- a pasta do zębów, jakiś magiczny lek na grypę? 😉 A te zdjęcia koleżanek, o których piszesz to gdzie widzisz, skoro nie masz fejsa? Czego Wy tam używacie?
      Pozdrawiam 🙂

      1. Z leków na grypę to używam miodu 😉
        Ale masz rację, reklamują Voltaren, ten już od dawna używam. Pastę do zębów, nie wiem…, mam wrażenie, że głównie to patrzę na te modelki… ehem…
        Tu wszyscy jadą na Facebooku, nawet kluby sportowe. Ja się ostałem, bo nie jestem stąd. Zdjęcia oglądam na WhatsApp. Poza tym, to używam jeszcze LINE (tego używają głównie Azjaci) i Threema (taki szwajcarski whatsapp).
        Pozdrawiam 🙂

  8. Na szczęście nie mam konta na żadnym portalu społecznościowym i żyję w błogiej nieświadomości. Co nieco o tych „fociach” mi się obiło o uszy, ale że nawet chwile po seksie są obecnie upubliczniane, to Ty mnie oświeciłaś 🙂 . Zadziwia mnie, jak mało ludzie dbają o swoją prywatność, ja swojej strzegę może nawet przesadnie. Pozdrawiam.

    1. Tak Mona- ja doskonale pamiętam, że Ty jesteś przeciwniczką portali społecznościowych i strzeżesz swojej prywatności niczym wilczyca swoich młodych 😉 Ale Ty pomyślałaś jak ogromnym tematem do plotek musisz być np. w pracy? Nic o Tobie nie wiedzą… to zmusza do rozsiewania niemiłosiernych plotek 😀

  9. Dzień dobry, a w zasadzie dobry wieczór.
    Ja przepraszam, że się wtrącam, ale zgadzam się z jednym z przedmówców, że „sweet focia” to nie rodzaj zdjęcia, ale stan umysłu. Zobaczcie Kochane(ni) co to nam się porobiło z ludźmi. Poziom umysłowy społeczeństwa DRAMATYCZNIE leci w dół. Ja już troszku starszy człowiek jestem i pamiętam w telewizorze czarno-białym takie programy jak „Sonda” czy „Wielka Gra”, niespełnione marzenie życia – wygrać Wielką Grę – nawet nie wystąpiłem buuuuuuuuuuuu” ;( Więc zobaczcie jaki mamy poziom TV dzisiaj? Dla troglodytów, którzy oglądają te wszystkie wynalazki (wybaczcie cytaty „Doda zrób mi loda”, czy „Saleta ciągnij fleta”). Czy ktoś pamięta dzisiaj zachwyty nad tymi „błyskowitościami” I to właśnie ludzie (czy to właściwe określenie?) tego pokroju (ci zachwycający się) potem robią SF, jak to Chomikowa raczyła była napomknąć „Adasia na kibelku”. Się trochę rozbujałem w komentarzu. Jeśli jeszcze się zdecyduję na pisanie – to obiecuję ograniczyć ilość znaków. Się miejCIE i się śmiejCIE 🙂

    1. Dobry wieczór JAzombie 🙂 Jak ja się zgadzam z każdym zdaniem napisanym przez Ciebie… Pamiętam „Wielką Grę”. Padały tam naprawdę trudne pytania i z zapartym tchem patrzyłam na „znajomego”, który miał możliwość w niej występować. A co z „Milionerami”? Co się z nimi stało…? Zastąpiły je jakieś trzęsące się biodra ze spadającymi stanikami w „Tańcu z Gwiazdami”. To jest przerażające. Ja już w ogóle nie oglądam TV, bo to strata czasu. Wolę tutaj posiedzieć/poczytać książkę. Przynajmniej mniej nerwów z powodu głupoty mediów 😉
      I zapraszam do pisania, ZAPRASZAM 🙂 I nie ograniczaj się ze znakami- tutaj można pisać więcej, niż 160 darowanych nam w smsach 😉 Pozdrawiam 🙂

      1. Dzięki za pozdrowienia. To Ty nie śpisz? Ja myślałem, że tylko ja jeszcze drogi do łóżka znaleźć nie mogę. A co do teleturniejów to sprawę ratuje „1 z 10”. Powiem szczerze, że miałem ochotę zrobić najazd na „Familiadę” ale jak zobaczyłem jak się mają odpowiedzi „ankietowanych” do pytań i jeszcze oczyma (oczami? trzeba prof. Bralczyka zapytać,, która forma jest bardziej w kierunku „WG” niż „majtek spadających na lodzie”;) ) wyobraźnie zobaczyłem jak znajomi „drą łacha” z tego jak się macha ;-), czy nie daj Boże jeszcze bym się roześmiał z „karolkowego suchara” … A co do czytania – to ja ostatnio się przerzuciłem na PDF i DOC. Ale nic Ci nie podrzucę, bo… przestaniesz bloga pisać. A tego na moje sumienie nie wezmę. Dobrej życzę nocy 🙂

        1. Jak widać ja jednak szybciej znalazłam drogę do łóżka 😉 Myślę, że prof. Bralczyk powiedziałby, że obie formy „oczami” i „oczyma” są poprawne 😉
          Oj, ja książek elektronicznych nie czytam. Jakoś tego nie czuję… Wczoraj w radiu słyszałam krótką audycję na temat badań przeprowadzonych przez angielskich uczonych odnośnie efektów czytania książek elektronicznych i wyszło im, że a) rozumiemy o 20% mniej, niż w papierowych książkach b) przeżywamy o 20-30% mniej emocji bohaterów, niż w tych papierowych. Coś jeszcze było, ale ja rozumek mam malutki, więc nie pamiętam 😉 Tak więc pisać bloga nie przestanę a i sumienie możesz mieć czyste 😉

          1. A ja myślę, że rozumek u Ciebie może nie jest malutki, ale co najmniej w sam raz. Tylko jak sama pisałaś w takim Wielkim (celowo piszę wielkim, a nie dłuuuugim, czy wysokim – a co? dowartościujemy Chomikową, prawda?) ciele może się wydawać mniejszy (malutki). A co do elektronicznych książek … hmmm na chwilę obecną są wygodniejsze w użyciu (jak tu Mikołaja przekonać, żebym pod choinkę czytnik dostał, bo na tableta to ta czerwonokubrakowa sknera NAPEWNO się nie wykosztuje).

            1. Oj, fatalnie Ci poszło z tym wielkim 😀 Bo ja zdecydowanie bardziej wolę określenie Długa (zresztą mam do niego sentyment..). Bo wielka to i wszerz i wzdłuż… a ja się tak staram wszerz ograniczyć do minimum 😉
              😀 😀 😀 Czerwonokubraczkowy niestety często jest sknerą… Zresztą on tak naprawdę kocha tylko dzieci 😉 Matko… że też nikt go jeszcze nie nazwał pedofilem 😛 Ale jeśli już dojdziesz do porozumienia z Brodatym, to do samego czytania polecam zdecydowanie czytnik. Tablet musiałby być z tą funkcją przyciemniania ekranu ułatwiającego czytanie e-booków.

              1. Mądrego aż miło posłuchać, jak to mawiał nieodżałowany Pawlak (ten od Kargula, nie od polityki, o nieeee). Zdecydowanie Brodatego pomęczę o czytnik. SokoleOko zgadzam się z Twoimi przemyśleniami. Dla mnie tekst to tekst. A w autobusie/tramwaju (jedynie tam ostatnio mam chwilę na poczytanie) łatwiej wyjąć czytnik niż papier, zwłaszcza kiedy skąpe oświetlenie, że o takim drobiazgu jak to ile stron (całych tomiszczy) daje się na kartę (mega bajty) zmieścić. Udanego świętowania Wam życzę 🙂

          2. Ale że jak mniej przeżywamy i mniej rozumiemy?
            Przecież to to samo… tylko lżejsze, nie zamykające się przypadkiem, nie gubiące zakładki i podświetlane.
            Nie rozumiem związku przyczynowo-skutkowego… wspominali skąd wytrzasnęli takie wnioski?
            Bo obawiam się, że z du… 🙂

              1. Nie kumam… co ma „umiejscowienie w tekście” szczegółów do zrozumienia, empatii…
                No ale może coś jednak…
                Szkoda, że nikt nie przeprowadził na mnie takiego eksperymentu – inaczej obawiam się, że będę niczym niewierny Tomasz 🙂

    1. ewentualnie nerkę… 😉 Ale już widziała np. zdjęcia kamieni wyciągniętych z nerki 😛 nie byłbyś więc prekursorem, boja…

  10. A jednak. Potwierdzeniem tego co już napisałem, w którymś ze wcześniejszych komentarzy, że jednak poziom intelektualny społeczeństwa, nie koniecznie polskiego (ale my lubimy „łykać” bezkrytycznie każde kretyństwo płynące z zachodu więc to też do nas zawita), jest link zamieszczony poniżej. Nie ma właściwych słów, komentarz zbędny, przy tym „sweet focie” to pikuś, przepraszam Pan Pikuś
    http://www.24.pl/wyslij-znajomemu-konskie-lajno/

    1. Wiesz… znam jedną osobę, której mogłabym coś takiego sprezentować… Ale moja nienawiść do tej pani jest tak wielka, że wychodzę z założenia, że jestem „ponad to” 😉 I obawiam się, że pomysł wysyłania g*** przypadnie i Polakom do gustu…

      1. Ja się nie obawiam, ja jestem tego PEWNY. A Oślicy nie ma co tego przesyłać. Przecież osły „guano” robią pod siebie, nie?

        1. Niedźwiedziu… czytanie ze zrozumieniem na poziomie OSZAŁAMIAJĄCYM. Jestem pod wrażeniem Twojej analizy tekstu. SERIO 🙂 A jak Ci szło z Norwidem/ Mickiewiczem tudzież Miłoszem? 😉 Przyznam, ze Norwid mnie rozwalał… Zresztą nie ma co się dziwić, skoro prawie cały czas funkcjonował na opium…

          1. Jak to mawia mój brat filozof „dziwi słonia trąba?” (co może dziwić Chomika?). To się nie nazywa analiza tylko dobra pamięć. Poza tym mam tą dziwaczną przypadłość, że słucham co się do mnie mówi (nawet tekstem pisanym). A co do poetów … miałem inne zdanie niż „autorytety” oceniające, więc wolałem sam pisać wiersze niż je rozbierać (wolę co innego rozbierać niż wiersze). Uprzedzając następne pytanie NA SZCZĘŚCIE z mojej TFUrczości nic nie ocalało, dzieci w szkołach nie będą mnie przeklinać, nie będą mnie analizować 😉 dobrej nocy 🙂

  11. Chomikowa, Ty to jednak jesteś niesamowicie płodna (pisarsko oczywiście:)). Nie było mnie tu jakiś tydzień, a już tyle nowych wpisów. Teraz muszę to nadrobić:)
    Co do sweet foci – mnie kiedyś wkurzały ostentacyjnie obściskujące się na ulicy pary nastolatków, które chciały wszystkim pokazać jakie to są zakochane, dorosłe i jak to wiedzą co to seks itd. Tak samo działały na mnie ostentacyjnie chichoczące i głośne grupki dziewczyn. Teraz to się przeniosło do internetu. Te wszystkie sweet focie, dzióbki, focie z sypialni, przed i po seksie, selfie z łazienki, z kibla i cholera wie skąd jeszcze, to właśnie takie dawne lansowanie się na ulicy. Wg mnie świadczy to po prostu o skrajnej potrzebie zwrócenia na siebie uwagi i szukania akceptacji, której najprawdopodobniej dana osoba nie doznała w rodzinie, dlatego szuka jej w internecie.
    Co do FB – mam konto, a jakże, przecież inaczej „bym nie istniała”, jak twierdzą niektórzy:) Na koncie mam chyba maks. 3 zdjęcia i to ukazujące mnie w śmiesznych sytuacjach. Żadnego selfie po obróbce w photoshopie tam nie ma, podobnie jak zdjęć mojej drugiej połówki, mojego samochodu, podróży itd. Po co komu to oglądać? FB traktuję raczej jako tablicę do pokazania śmiesznych memów, fotek itd. Na pewno nie jako dziennik zwierzeń, bo od tego są realni przyjaciele, ani też jako sposób na lans, bo nie mam takiej potrzeby.
    Co do elektronicznych książek, to też słyszałam o tych wynikach badań, o ktorych piszesz, ale sama mam e-czytnik i nie zauważyłam różnicy w rozumieniu tekstu. Emocje też takie same. Na e-czytniku na pewno czyta mi się szybciej i wygodniej, bo mam tam niezłą biblioteczkę. Poza tym w odróżnieniu od zwykłej książki można czytać w nocy oraz w pełnym świetle i nie męczy to wzroku (o ile ma się e-czytnik z ekranem w technologii paperwhite). No i nie mam problemu z tym, że wypadła mi zakładka z książki i nie wiem na jakiej stronie byłam:)

    1. Oj, wpis co 2-3 dni to nie aż tak często 😉 Znam blogi, gdzie wpisy pojawiają się codziennie 😉
      A nie wpadłam na to porównanie chichoczącej młodzieży z podwórka z podwórkiem internetowym… 🙂
      Co do czytnika, to czekam aż mi Rodzicielka pożyczy swój czytnik. Czeka na mnie książka w pdfie, którą chcę spróbować przeczytać w czytniku. To będzie mój pierwszy raz 😉 Zobaczymy czy udany 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.