kolejny przykład faceta-nieszczęścia

 

źródło: własne
źródło: własne

Jakiś czas temu pisałam, że na jednej z imprez poznałam całkiem sympatycznego chłopaka, który wzbudził we mnie wiele pozytywnych uczuć http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2015/02/08/chomikowa-ze-wzrostem-na-swieta/  Z racji, że już na pierwszy rzut oka miał wadę, której niestety nie da się przeskoczyć (raczej on nie dałby rady przeskoczyć 😉 ) podsunęłam mu prawie, że pod nos moją koleżankę, która zdawała się pasować do niego IDEALNIE prawie pod każdym względem. Gołąbeczki radośnie przegadały przy stoliku ponad 5 godzin a ja tylko czekałam aż facet weźmie od znajomej numer telefonu i w roli świadka  będę na zdjęciach uwieczniać przed ołtarzem ich „i żyli długo i szczęśliwie” 😛 Nic bardziej mylnego…
Obserwując pana Prawie Idealnego, widziałam że wyciąganie numeru telefonu od dziewczyny, z którą spędza się całą noc przy stoliku, może być zadaniem wykraczającym poza standardy zachowań tegoż dżentelmena… Już zaczynałam się godzić w duchu z porażką Chomikowej- swatki, kiedy jednak zauważyłam, że Prawie Idealny wyciąga telefon i zapisuje numer telefonu Justyny*  Ha! I już oczami duszy swojej widzę ich pięknych przed ołtarzem i planuję zbiórkę pieniędzy na podróż poślubną 😛 Nad ranem decydujemy się z dziewczynami opuścić lokal i powędrować do SWOICH (podkreślam- SWOICH łóżek 😉 ) Prawie Idealny odprowadza nas do taksówki, po czym… PRZYTULA na pożegnanie Justynę. PRZYTULA?! To pies pogrzebany. Dobrze znam typ panów PRZYTULACZY porandkowych. To wyjątkowo ciężkie przypadki. Są nieśmiali, z reguły „z problemami”, nieszczęśliwi, nieporadni i w ogóle „przepraszam, że żyję”. Takie totalne przeciwieństwo faceta z prawdziwego zdarzenia 😕  Nie, ja wcale nie mówię, że on miał zaciągnąć znajomą do pierwszej lepszej bramy na „szybką zabawę” ani też nie musiał się na nią rzucać z ustami dokonując przeglądu migdałków 😛 ale… no błagam.
-Justyna, widziałam, że Prawie Idealny wziął od ciebie numer telefonu, tak? To chyba dobrze, tak?- zarzucam dziewczynę lawiną pytań, bo w sumie ciekawość mnie zżera jak ona to widzi…
-Niby wziął, ale Chomikowa… Widziałaś?! On mnie PRZYTULIŁ! Już chyba bym wolała, żeby w szale namiętności mnie pocałował, ale nie przytulał…
Ech… Chyba nie ja jedna mam taką a nie inną opinię o „przytulaczach”.
-Ale to źle?- robię z siebie niedomyślną, bo bardzo mnie ciekawi opinia innych o tym sposobie pożegnania.
-Wiesz… to od razu mi pokazuje, ze typ jest cholernie nieśmiały i może być ciężko… A ja za stara jestem na podchody- Justyna na chwilę milknie w zamyśleniu- Chomikowa! On ma 32 lata a nie 14, że mnie przytula…
WŁAŚNIE!
Dobra, ale nie stawiajmy jeszcze krzyżyka na nieśmiałych facetach. Może weźmie w tygodniu coś mocniejszego i zbierze się na odwagę, żeby do Justyny zadzwonić…

Nie zadzwonił.
Jakoś zaskoczona nie byłam… Justyna też nie 😛

Po tygodniu udałyśmy się kolejny raz do naszej ulubionej knajpy. Prawie Idealny też tam był… Nawet nabrał w sobie tyle śmiałości, żeby do nas podejść i przywitać się z Justyną. Tyle że Justyna była już tak rozczarowana brakiem kontaktu, że nie miała zbyt dużej ochoty na jakiekolwiek dialogi z Prawie Idealnym. Wcale się jej nie dziwię. Też bym nie miała 😛
Złoszczę się. Przez takich facetów ten damsko-męski świat wygląda jak wygląda  😡

Z racji, że to ja poznałam dżentelmena, i że razem przegadaliśmy dłuższy czas, to uzurpuję sobie prawo do szczerego dialogu z Prawie Idealnym. Może zbawię świat od rozczarowań 😉
-Możesz mi powiedzieć, czemu nie zadzwoniłeś do Justyny, skoro wziąłeś do niej numer telefonu?
-A ona chciała, żebym zadzwonił?-patrzy mi w oczy szczerze zdziwiony i pytaniem i tym że ona czekała na telefon.
Wierzyć mi się nie chce!  Moja anielska cierpliwość właśnie znajduje swoje granice.
-I to właśnie dlatego dała ci telefon? Bo nie chciała, żebyś dzwonił, TAK?- zaczynam podnosić głos, ale jeszcze nad sobą panuję 😛
-Wiesz Chomikowa… to nie jest takie proste… A może dała, bo nie miała innego wyjścia? Może wcale nie jest zainteresowana…?
Nieszczęście. Kompletnie nieszczęście jak w mordę strzelił! Zagotowałam się i już przestałam nad sobą panować:
-I właśnie DLATEGO przesiedziała z tobą 5 godzin przy stoliku zaśmiewając się co 10 minut??? Człowieku, co ty mi w ogóle opowiadasz?! Ile ty masz lat?! Bądź FACETEM! FA-CE-TEM! Których nota bene coraz mniej na tym świecie…
-Bo ja nie byłem przekonany, że ona by chciała…
-To teraz ja ci nie dam gwarancji, że nadal by chciała.
Trzasnęłam tyłkiem i poszłam do baru.
Gołąbeczki przesiedziały kolejną noc przy stoliku. Przy pożegnaniu schemat się powtórzył a nam ręce opadły.
To typ niereformowalny. Postawiłam na nim krzyżyk. Justyna również.
Zadzwonił do niej po… 5 dniach. Znacie standard telefonu do kobiety? – maksymalnie 3 dni, chyba że żona rodzi 😛 ewentualnie tsunami zalewa Polskę. Wtedy wykonanie telefonu może się opóźnić o JEDEN dzień 😉
-Cześć Justyna- chwila krępującej ciszy…- pamiętasz mnie…?
-Tak, choć przyznaję, że jak przez mgłę- typowa złośliwość kobiety 😛
-Będziecie jutro w knajpie?
-Nie, ponieważ Chomikowa wyjeżdża na szkolenie do Warszawy.- prawdę powiedziała przecież!
-Acha. To przepraszam. Cześć.
Justyna jest naprawdę porządną dziewczyną. Następnego dnia przemyślała sprawę i uznała, że może była zbyt ostra (?!) w tej rozmowie i wysłała mu smsa z pytaniem jak mija dzień.
Nie odpisał.
URAŻONY? WYSTRASZONY?
LITOŚCI. Wiecie co? Taki typ osobowości jak dla mnie nadaje się na ciężką pracę z psychologiem. Jednak dobrze mi moja intuicja podpowiadała, że gość może mieć jednak inne wady oprócz tej „najmniejszej” 😉 Panowie… My- kobiety poszukujemy w mężczyźnie OPARCIA, zdecydowania. Chcemy czuć się przy Was bezpieczne (piękne, pożądane i kochane również 😉 ) Naprawdę nie chcemy kogoś, przy kim to my będziemy musiały bronić swojego gniazda przed innymi drapieżnikami… Takim zachowaniem dajecie nam do zrozumienia, że w razie niebezpieczeństwa zwiejecie szybciej, niż my pomyślimy o spakowaniu walizki 😛

Po dwóch tygodniach znów odwiedziłyśmy naszą ulubiona knajpę (pytając zawczasu Justynę, czy w razie spotkania z Panem Idealnym będzie w stanie to znieść). Nieszczęście siedziało samo przy stoliku. Od razu dopadło w zachwycie do Justyny i zaciągnęło do stolika. Przewracam w zrezygnowaniu oczami i nawet nie chcę na to patrzeć.
-I co, Chomikowa… znów nawaliłem, prawda?- zagaduje mnie późnym wieczorem.
-Jak się o to pytasz, to chyba wiesz, że tak.
-Bo wiesz… Justyna to naprawdę wartościowa dziewczyna. Nie chciałbym zrobić czegoś nie tak…
-Na ten moment robisz wszystko nie tak.
-Ale czemu mnie atakujesz?
No zagotowałam się.
-Ja CIEBIE?! Cholera jasna! Bądź facetem do cholery! Ja i tak się zastanawiam jakim cudem ta dziewczyna chce jeszcze z tobą gadać! Chyba dlatego, ze jak sam powiedziałeś, jest wartościowa i może próbuje w tobie odnaleźć coś, czego szuka od dłuższego czasu? NIE WIEM. Ale jeśli nie chcesz jej stracić, to idź do przodu! Bo w tym tempie to do emerytury będziecie się plątać!
A ja się roztyję i na pewno nie zmieszczę w sukienkę na wasz ślub 😛 Nie- tego na szczęście nie powiedziałam 😉
Kątem oka widziałam, jak Prawie Idealny porwał Justynę w namiętnym pocałunku.
Odwróciłam wzrok, jak onieśmielone dziewczę 😉 😀

Ale chyba i tak nic z tego nie będzie…
Za dużo nieszczęścia w tym nieszczęściu 😛

———————————————————
Zapraszam na fb 🙂
* Imię zmienione

Przypominam o tym, jak wygląda dodawanie komentarzy na blogu… Zanim spróbujesz mnie obrazić lub co gorsza moją rodzinę, to zerknij na wcześniejszy post. 

127 odpowiedzi na “kolejny przykład faceta-nieszczęścia”

  1. Podziwiam cierpliwość Twoją, a przede wszystkim koleżanki ;-). Gość jest albo niereformowalny albo jest tzw. CKM-em :->. Albo bardziej lubi panów :-D.

    1. Nie, myślę, że panów to nie… To raczej to pierwsze 😉 Pan generalnie przerażony życiem i oddychaniem. A taki, cholera inteligentny…

    2. Przez takie kobiety jak Autorka powyższego tekstu ludzie pokroju opisywanego pana pozostają właśnie zastraszeni i wycofani. A wystarczyło by okazać mu trochę wyrozumiałości, by uwierzył w siebie. Autorka tekstu i Koleżanka tylko utwierdziły owego pana w przekonaniu, że niby jest beznadziejny. A pewnie wcale tak nie jest. Tylko przez negatywne doświadczenia stracił wiarę w siebie, w to, że komuś może na nim zależeć. Co z tego, że przegadał z Koleżanką kilka godzin, że dała mu numer telefonu? Może w międzyczasie zmieniła już zdanie? Może juz z innym, lepszym się spotyka? W głowach ludzi niepewnych własnej wartości naprawdę najróżniejsze myśli powstają… Życzę owemu Panu, by natrafił wreszcie na wartościową i WRAŻLIWĄ kobietę, zdolną do EMPATII. A obu paniom, tj. Autorce i Koleżance życzę więcej wyrozumiałości, a nie tylko patrzenia na swój własny nos. Aż przykro mi było czytać ten powyższy wpis. Oby jak najmniej takiej znieczulicy było na świecie.

      1. No tak… „może zmieniła zdanie”, „może już z innym”… I tak się próbuje dziewczynę na wszystkie strony. Oczywiście. jak dla mnie to znieczulica trzymała właśnie tego pana. Bo czemu to On nie pomyślał o tym jak Ona się czuje? Czemu nie pomyślał, że Ona teraz traci wiarę w siebie; że czuje się niewartościowa…? Bo przeciez wziął numer telefonu a potem jednak uznał, że nie jestem warta tego, zeby do mnie zadzwonić? Zauważ, że dziewczyna dawała Mu szansę aż 3 RAZY.

        1. Problem w tym, że on myślał – za dużo! Tak analizował, że lęk przed odczuciami Justyny i ewentualnością odrzucenia sparaliżował chłopinę. Problemem ludzi bardzo nieśmiałych jest zwykle to, że zbyt wiele myślą, za mało działają… Więc w sumie zgadzam się z przedmówcą – trzeba ich (nas, bo ja też taka jestem) ośmielić, popchnąć do działania ze zrozumieniem. Choć z drugiej strony nie jesteś psychologiem, jego przyjaciółką ani terapeutką, więc ciężko mieć do Ciebie pretensje.

    1. Cóż Chomikowa. Jesteś typową współczesną feministką. Szukasz faceta z jajami, sama je mając. Nie dziw się że prawdziwi faceci omijają takie towarzystwo i kleją się jedynie mięczaki.
      Wredne baby skazane są na samotność w dzisiejszych czasach.
      Facet szuka prawdziwej kobiety, która się czasem zawstydzi, która jest delikatna, po prostu 100%kobiety, a nie babochłopa

    2. Sama byłam bardzo nieśmiała. Nigdy nie byłam pewna, czy faktycznie facet jest mną zainteresowany że tak powiem „na stałe” czy nie. No i faceci dość szybko rezygnowali, upewniając mnie tym samym w przekonaniu, że jednak niczego poważnego ze mną nie planowali. Aż w końcu natrafiłam na wyjątkowego faceta, który sprawił, że poczułam się wartościową kobietą. Jesteśmy kilka lat po ślubie. Mamy dwuletnią córeczkę. Koleżanki z pracy powiedziały mi niedawno, że bardzo się zmieniłam w przeciągu ostatnich lat. Że już nie siedzą cicho jak szara myszka, że można ze mną normalnie pogadać. Ale czemu tu się dziwić? Ktoś mi pomógł w odzyskaniu pewności siebie, która kiedyś zanikła pod wpływem przykrych doświadczeń. Dlatego mam prośbę do wszystkich: postarajcie się wczuć w drugiego człowieka, wyobraźcie sobie, że są ludzie mniej pewni od Was. I nie zasługują na nabijanie się z nich na blogach. Ci ludzie są nieszczęśliwi i bez tego. Szukacie partnera, który już w momencie poznania będzie tryskał pewnością siebie? To szukajcie, aż znajdziecie – szczerze życzę powodzenia. Ale tych bardziej nieśmiałych nie pogrążajcie w ich kompleksach, bo to jest bezlitosne:(
      Jestem przykro zaskoczona ilością pozytywnych komentarzy na powyższy wpis. To smutne, że tyle osób aprobuje nabijanie się z nieśmiałości ludzi, których nawet nie znają. Tymczasem niektórym niewiele potrzeba, by stanąć pewnie na nogi.
      A swoją drogą, to co ów pan niby miał zrobić? Zaprosić poznaną przed chwilą dziewczynę do siebie na noc czy co? Przytulił ją. Dla mnie to znaczyło „mam nadzieję, że między nami rozwinie się coś więcej niż tylko relacja koleżeńska”. Mnie by to wystarczyło… ale może dlatego, że nigdy nie należałam do tych, co namiętnie całują pierwszego lepszego, z którym mi sie fajnie gadało…

  2. Genialne. Znalazłaś odpowiedź na nudę i przewidywalność w związkach. Pan Idealny zawsze będzie gwarantował, że się nie znudzisz. Nie dzwoni, nie naprzykrza i każda randka z nim to nowe doświadczenie.
    Po raz setny opowie o swoich hobby
    Po raz tysiąc osiemset sześćdziesiąty piąty weźmie numer telefonu
    No i sex zapewne niebywały;)

    O ile wpierw kulturalnie przeprosi za to, że jego niekulturalny fiut zapuka w cholernie rozchylone wrota z zapytaniem, czy może wejść?

    A potem faceci mówią, że jak ich besztam w swoich wpisach, to nie robię tego z myślą o nich. To potem chodzą tacy Idealny do baru posiedzieć przy piwku za 10 zeta z sokiem. Agrestowym.

    1. Haha, Red dobrze to w sumie wszystko określiłeś 😀
      No i fragment z „aktem seksualnym” 😉 też idealnie opisany 😉
      właśnie- i siedzi taki sam przy piwie z soczkiem… i już na starcie wygląda jak nieszczęście…

    1. A ja ci nie wierzę. Kto jak kto, ale Ty ze swoimi skrótami myślowymi i wyobraźnią, na pewno sto razy sobie to wyobraziłeś, na sto różnych sposobów:)))

  3. Ja też do mistrzów podrywu nie należę i daleko mi do Casanovy, no ale bez przesady. Numer do obecnej narzeczonej „ukradłem” puszczając sobie strzałkę z jej telefonu 😀

  4. Wybacz Chomikowa, ale Twój dzisiejszy wpis (zwłaszcza akcja/e w knajpie) żywcem mi przypomniały film „Życie seksualne Ziemian”. Spokojnie można obejrzeć na YT. Dobrej zabawy. Po obejrzeniu znajdziesz pewnie niejedną analogię 😀

  5. Cholera…
    Za szybko – źle… za wolno – źle.
    Domyśl się… nic się nie domyślaj tylko działaj…
    Całuj, nie przytulaj… wam chodzi tylko o jedno…
    Bądź grzeczny, bądź niegrzeczny…
    Miej 32 lata, nie miej kobiety, nie miej wad…
    Pozwól, że uronię łzę nad zasranym męskim losem 😀

  6. Jeśli chodzi o samo przytulenie to w sumie nie mam zdania, wszystko zależy od sytuacji i tego jakie znaki daje ta druga osoba.
    Zwykle bywa tak, że ludzie się poznają i wysyłają sobie jakieś tam sygnały. Przez pięć godzin rozmowy można tych sygnałów wysłać i odebrać całą masę. Jeśli od Justyny wychodził jasny przekaz „jestem zainteresowana” a pan Prawie Idealny odczytywał tylko „gdzie taka dziewczyna miałaby się zainteresować takim nieszczęściem jak ja” to faktycznie jest problem. O ile jeszcze po samym przytuleniu nic bym nie wyrokowała to ten brak telefonu a później ta rozmowa po 5 dniach… Nie, też jakoś tego nie widzę. Facet może i ma kompleksy ale przy tym cholernie wolno łapie, a to już jest spory problem. Skoro koleżanka dziewczyny mu mówi „do dzieła” a on się chowa, to też kiepsko widzę przyszłość przed ołtarzem i podziwiam Justynę za wytrwałość i dawanie kolejnych szans (gość musi coś jednak w sobie mieć). Chyba, że problem leży w innym miejscu. Może facet jest po jakimś przejściu i nie do końca uporał się z przeszłością. Może jeszcze nie wyleczył się z jakiegoś wcześniejszego uczucia i tak naprawdę sam siebie nie jest pewny…

    1. Wiesz Jane… ja bardzo nie lubię jak mnie facet po randce przytula… Od razu zapala mi się światełko „misia-fajtłapy” 😉 I doświadczenie mi pokazuje, że właśnie tacy są „przytulacze porandkowi” 😛 Ja Justynę też podziwiam, bo generalnie dziewczę było już mocno zezłoszczone mylnymi sygnałami wysyłanymi przez Prawie Idealnego… I ja się Jej nie dziwię…
      Poza tym facet jak jest po przejściach to też niech się nie zabiera za branie telefonów i łażenie za dziewczyną, bo tylko nadziei narobi a potem taka będzie się z nim męczyć, póki on się przy niej nie „wyleczy”. Matko kochana… jak się nie jest gotowym do związku to się nie brnie w jakieś gów***. Ja nie wiem- czy to tylko dla mnie jest takie banalne???

      1. Ja mam dokładnie takie samo zdanie jeśli chodzi o wchodzenie w związek gdy nie wyleczyło się z poprzedniego, ale… Niestety, wielu facetów i wiele kobiet uważa , że to właśnie jest najlepsze lekarstwo. Problem w tym, że równie często osoby te są zagubione we własnych emocjach i jeszcze nadal gdzieś tam mają nadzieję, a jednocześnie obawiają się stracić okazję, która się pojawiła. Później się tak miotają bez ładu i składu.
        Fakt „misio- fajtłapa” to nie jest wymarzony facet dla większości z nas, chociaż są kobiety, które lubią ten typ. Nie miałam doświadczeń z przytulaczami więc nie mogę mieć poglądów na ten temat. Pamiętam tylko desperację znajomej, gdy po pierwszej randce facet podał jej rękę i powiedział „cześć”. Jednak sms przysłał jeszcze tego samego dnia i jakoś się im poukładało (przynajmniej na razie się układa). Po prostu nieśmiały typ z małym doświadczeniem ale w związku podobno wspaniały (przynajmniej ta znajoma tak twierdzi). Jeśli facet był wcześniej w samych długich związkach albo jednym trwającym kilka lat to faktycznie może nie mieć obycia na randkach. Jednak w przypadku Prawie Idealnego jakoś ten brak telefonu czy odpowiedzi na sms dziwnie dla mnie wygląda.

        1. Wiem, że niektóre kobiety lubią facetów fajtłapy. Takimi można kierować we wszystkie strony ale też trzeba za takiego podejmować decyzje… Rękę podał? To super! Wole to,niz tulenie 😛

          1. Jak kobieta lubi rządzić i nie chce dopuszczać faceta do głosu to taki fajtłapa to istny skarb:) Gorzej jak kobieta jednak czasami chce wsparcia od tej drugiej osoby…
            No widzisz, Ty byś rękę wolała a ona zdążyła narobić paniki zanim gość tego smsa napisał:) Najważniejsze jednak, że się wszystko poukładało i są szczęśliwi.

  7. Z radością doszedłem do wniosku, że ja nie zwaliłbym całej akcji jak ten opisywany Prawie Idealny ;))

    Sam do knajpy nie chodzę i nie przysiadam się do nieznajomych dziewczyn…

    Ale… no właśnie… pierwsze spotkanie i tylko przytulenie?? JAK ON MÓGŁ!! Przecież od razu powinien rzucić ją na maskę taksówki i popracować nad poprawą sytuacji demograficznej naszego kraju… Byleby tylko nie przesadzał z okazywaniem uczuć na pierwszym spotkaniu, bo on może tak z każdą…

    Nie wiem, czy już wklejałem na tym blogu opis idealnego faceta oczami kobiety…

    1. nie mogę się powstrzymać…nie zwaliłbym ??? ;p a może jednak powinieneś spróbować… chodzić do knajpy oczywiście ;*

      1. owszem – ale ileż można odpędzać od siebie tłumy piszczących wielbicielek w wieku 18-20, które nie dają spokojnie wypić Coli??:P

  8. No niestety przytulenie po 5 godzinach spedzonych razem to nie jest szczyt marzeń żadnej kobiety i generalnie przekreśla wszystko. Jak dla mnie szacunek dla Justyny że jej się jeszcze chce. Po za tym myślę że po takim długim wieczorze, jak ma się trochę oliwy w głowie to można domyślać się czego druga strona oczekuje 🙂

    1. Hmm… Jaki jest według Ciebie próg czasowy?? „Po za tym myślę że po takim długim wieczorze, jak ma się trochę oliwy w głowie to można domyślać się czego druga strona oczekuje” – gdyby spędzili razem 4 godziny, to by też o to samo chodziło??

      1. Jeśli jeden gest „przekreśla wszystko” to znaczy, że taka kobieta tak na prawdę nie była zainteresowana znajomością, albo jest cholernie zblazowana (w tym momencie gościu miałby szczęście że niedoszła wybranka tak szybko ujawnia swoje toksyczne cechy).
        Być może nieodpowiedni gest zasiałby ziarno niepewności, ale wątpię aby był decydującym czynnikiem, tam gdzie grają uczucia.

        W sumie z ciekawości pytanie do Ciebie i do Chomikowej. Przytulenie było złe, pocałunek też był zły (z opisu Chomikowej wnioskuję, że był lepszy niż przytulenie, ale nadal zły), podanie ręki, japoński ukłon czy odejście bez słowa jeszcze gorsze 😛 . W takim razie jakaż to pozycja jest przewidziana przez savoir vivre na tego typu okoliczności?

        Czyżby było to przytrzymanie wybranki za rączkę i zatonięcie w jej oczach przez czas nie krótszy niż 3 uderzenia serca…a na koniec wyszeptane na uszko „Fait de beaux reves belle demoiselle” 😉 ?

        1. Uuuuu…. tutaj nam się rodzi Miszczu Podrywu widzę……
          😀 Widzisz- a jednak dobrze wiesz jakie by było idealne „rozwiązanie” dla tego typu sytuacji 😉
          A tak na serio, to przecież dobrze wiemy jaka jest jeszcze trzecia najlepsza możliwość, żeby nie musieć się PRZYTULAĆ, ani zaciągać wybrankę w pierwszą lepszą bramę tudzież rzucać się w namiętnym pocałunku dokonującym oględzin migdałków 😛

          1. Powiedz, nadawałbym się do pisania tanich romansideł 😉 ?
            Hmm, może bym spłodził jakąś kolejną wersje „50 twarzy” i zarobił na tym ciężkie miliony.

              1. Ah, jakże Ty mnie nie doceniasz 🙁 . Styl jest jak koszula, zawsze można założyć inną.

              2. Przepraszam… ale ja Cię jeszcze nie wiedziałam w innej koszuli, więc faktycznie mogę Cię nie doceniać 😉

      2. Kobiety które znam, jeśli spędzają z facetem cały wieczór jak to chomikowa opisała zaśmiewając się co 10 min i będąc zainteresowaną facetem, to oczekuje od niego na do widzenia nie przytulenia jak od brata, a chociażby buziaka w policzek. To już mówi więcej niż przytulas. Nie ma tu określonych ram czasowych ale dobrze wiecie panowie i panie, że jeśli się z kimś spędza wieczór to często wystarczy 15 min by wiedzieć czego się chce od drugiej osoby, a na koniec wieczoru ma się już w głowie tą informację tzn. może być tylko znajomym, bądź chciałabym czegoś więcej albo: a kysz duszo nieczysta jednak mi nie pasujesz w żaden sposób. Jeśli kobieta wdzięczy się do ciebie i spędza z tobą swoje 5 godzin wieczoru który miała spędzić z koleżanką, to raczej daje to jasny obraz, iż oczekuje po tej znajomości czegoś więcej. Zwłaszcza jak podaje ci nr telefonu.
        A co do „przekreśla wszystko” to nie kwestia że zblazowana dziewczyna, która ma ciebie w poważaniu. Kwestia tego, iż przekreśla jej bardzo pozytywne nastawienie do ciebie skoro przez kurczę 5 godzin nie odczytałeś sygnału pt. jestem tobą zainteresowana. Oczywiście kobieta pozwoli sobie na drugą a nawet jak w przypadku Justyny 3 szansę, jeśli ów mężczyzna naprawdę jest interesujący. Ale z każdym kolejnym zawodem po spotkaniu będzie bardziej zdystansowana i chłodna w stosunku do mężczyzny. Zwłaszcza jeżeli ma kochaną koleżankę która mówi facetowi: Słuchaj ona jest zainteresowana tobą, zrób coś z tym…. a on nic nie robi…

        1. Co racja to racja. Jak się wysyła dziwne sygnały to nie ma cudów, nastawienie drugiej strony będzie się pogarszać.
          To właśnie miałem na myśli ;). Nic nie wybuchnie od razu po jednym geście, ale jak będzie ciągle szło ku złemu to w pewnym momencie miarka się przebierze.

  9. Facet spotkany, jeżeli dobrze policzyłem, trzykrotnie. Bez udawania i owijania w bawełnę w pełni okazał jakim jest człowiekiem – zapewne inteligentnym i dowcipnym, przy tym straszliwie nieśmiałym, wręcz fajtłapowatym. Nie można mieć do niego o to pretensji – on po prostu taki jest. Z drugiej strony Chomiku poganiasz go: – Nie bądź sobą, poudawaj kogoś innego, oszukaj, że jesteś przebojowy. I biedak postępuje zgodnie z instrukcją wciela się w innego człowieka niż naprawdę jest i wychodzi… żałośnie.
    Justyna, mimo widocznych na pierwszy rzut oka niedoróbek, nadal rozmawia z gościem, więc, o co jej chodzi? Jest kompletnie zdesperowana, chce siebie samą oszukać, chce człowieka zmienić (co jest niewykonalne), czy po prostu ten mężczyzna ma zalety na tyle istotne, że można się pogodzić z tymi niedoróbkami?
    Dla mnie jest to modelowa odpowiedź, dlaczego jest tyle rozczarowań w związkach. Z jednej strony jak na tacy widać charakter człowieka, z drugiej samooszukiwanie, że może jest inaczej, że człowiek się zmieni, weźmie w garść, z fajtłapy narodzi się heros… Nie narodzi, zapewniam, nie narodzi…

    1. No… może heros faktycznie nie…
      Ale też czasem nabranie większej pewności siebie to kwestia wprawy.
      Jeśli gość do tej pory nie miał kobiet, to
      a) nie zdążył nabrać pewności siebie
      b) nadal nie umie odbierać sygnałów czego kobieta by chciała
      c) nie ma wprawy

      Dać mu szansę i… no herosem nie zostanie, ale ma szansę znacząco się zmienić.
      Co też jest ryzykowne… czasem nabierający pewności siebie mężczyzna potrafi dojść do wniosku, że jednak chciałby i ma szansę na inny związek.

        1. No tak… w wieku 32 lat jesteśmy ukształtowani, zahartowani jak stal i już do śmierci niczego nie zmieniamy 😀
          Poglądy nam nie ewoluują, a nowe doświadczenia nie zmieniają naszego postrzegania świata…
          Dzięki chomikowa, wygląda na to, że ktoś się walnął w moim akcie urodzenia wobec tego 😀

          1. A żebyś wiedział. Człowiek się nie zmienia. Może tam coś próbować delikatnie… ale w tym wieku już się nie zmieni.

              1. Widzę tu bardzo zręczny dowód logiczny na temat ludzkiej natury 😉 . I to sama Chomikowa tak pod sobą dołki kopie 😀 .

              2. Aaa idźta Wy w cholerę 😛 Dyskusja z Wami przypomina mi próbę wycinki lasu tępym pilnikiem do paznokci 😛 Poza tym aż się dziwię liczbą narodzonych dzieci,l skoro jednak w Polsce panuje taka nieśmiałość wśród mężczyzn 😛

              3. można tępym pilnikiem wyciąć las … z mapy… I nie wiem, co ma dzietność wspólnego ze stwierdzeniem, że kobieta to nie człowiek;p

              4. No właśnie z tą dzietnością jest problem. I jak tak czytałem Twoją wypowiedź, to zauważyłem pewną korelację na przestrzeni lat pomiędzy spadkiem liczby narodzin a spadkiem spożycia eliksiru odwagi (zwanego powszechnie wódką).

                Czyżby obniżanie akcyzy było prawdziwym, choć niedocenianym fundamentem polityki prorodzinnej?

              5. zatem najwyższa już pora na znalezienie chętnej do dołączenia do tego baby-boomu;)

              6. Zwyczajnie – wytknięto ci bezsens argumentów i przegrywasz w dyskusji.

                „aż się dziwię liczbą narodzonych” – po jakiemu to? Bo polskiej gramatyki nie przypomina nawet po ciemku i z daleka.

    2. Hahaha… Masz rację- nie narodzi 😉
      Wiesz hegemonie… ja Go poganiałam tylko dlatego, że szkoda mi było tej Justyny. Zresztą ja też kiedyś byłam w podobnej sytuacji i szlag mnie trafiał, bo przy pierwszym napotkanym tego typu osobniku nie wiedziałam na czym stoję i tylko byłam kompletnie zdezorientowana i zła jak Justyna właśnie. Przy drugim osobniku odpuściłam sobie po przytuleniu porandkowym, bo wiedziałam, że facet prędzej czy później doprowadzi mnie do furii 😉 I nie zapominajmy jeszcze o całym Prawie Idealnym, który przybierał minę zbitego psa i jeszcze bardziej mnie tym irytował 😛

      1. Być może za jakiś czas ten człowiek się chociaż trochę wyrobi. Wbrew pozorom ludzie się zmieniają, ale nie skokowo w ciągu miesiąca, tylko w ciągu lat. Jedni bardziej, a drudzy mniej.
        Lepiej na siłę nie popychać ludzi ku sobie. Bo co by było, gdyby ten człowiek potrafił lepiej udawać herosa? Może Justyna by się na to nabrała. A potem w praniu by wyszło, że herosem wcale nie jest. I do kogo ona by miała pretensje?W swataniu najlepiej ograniczyć się wyłącznie do zapoznania dwóch osób i nie wtrącać się do tego, co oni zrobią z tą znajomością. Dorośli są 🙂

        1. Zmieniają…? Ale chyba tylko na gorsze 😉 Nie poznałam jeszcze człowieka, która zmieniłby się na lepsze 😉
          Wcale nie chciałam ich popychać ku sobie 😉 generalnie cel był taki, żeby facetowi dac do myślenia, bo szkoda mi się zrobiło Justyny. Też spotkałam takiego gościa na swojej drodze i przez miesiąc ciężko się zastanawiałam o co tak w ogóle chodzi. MIESIĄC. Stracone 4 tygodnie nerwów 😛

          1. Moja Koleżanka straciła tak 3 miesiące. W końcu kazałam jej wyłożyć kawę na ławę i powiedzieć mu co oczekuje. I okazało się ze facet widywał się z nią dla zabicia czasu a ona jest dla niego bardziej jak siostra…. 3 miesiące….

            1. 3 miesiące…? To też dziwne, ze dała sobą tyle kołować… Ale jeszcze odnośnie Twojego inne komentarza tutaj, to zgadzam się z Tobą 🙂 Widzę, że jednak sporo mężczyzn tutaj nie za bardzo to rozumie. Kurczę, jak ten świat pięknie by wyglądał, jakby każdy po prostu myśał o tym, JAK POCZUJE SIĘ TA DRUGA STRONA….

              1. Ha, przecież spora część myśli „jak poczuje się druga strona”.
                I na szczęście nie zawsze trafiamy :).
                „Na szczęście”, bo to znaczy, że jesteśmy różni.
                Że nie ma jednego, uniwersalnego wzorca zachowań.
                Świat byłby cholernie nudny gdyby nie to 🙂

              2. Oj, chyba uczepiłeś się tylko tego przytulania. A tu weź pod uwagę całą postać tego Prawie Idealnego- raz bierze telefon, potem nie dzwoni, później przysiada się do stolika i znów tylko przytula, później znów nie dzwoni- facet funduje dziewczynie huśtawkę emocjonalną. Wydaje mi się, że jest schemat zachowania po randce a ten w/w na pewno takowym nie był 😛

              3. No cóż… postać prawie-idealnego to typowy przykład braku pewności siebie i doświadczenia.
                Nie masz pojęcia jak trudno czasem nam – facetom – odezwać się do kobiety, która nam się podoba i na której nam zależy…
                Po 10 razy układamy scenariusze rozmowy, jak zacząć, o co zapytać…
                I wiemy, że wyjdzie beznadziejnie.
                Przemóc się jest niektórym bardzo ciężko – do tego stopnia, że ostatecznie nie dzwonią 🙂

                I jak się ma takie kompleksy, to się nie ma zielonego pojęcia, że dziewczę jest zainteresowane i że z powodu takiego nic nie wartego jegomościa może przeżywać huśtawkę 🙂

                Wiem o czym mówię, taki właśnie byłem 🙂

              4. Zarąbiście- wziąć numer telefonu, 3 razy przysiadać się do stolika i zagadywać to się ma odwagę, ale odpisać na smsa lub zadzwonić, to niekoniecznie? Dla mnie to jest choroba psychiczna a nie nieśmiałość 😛

              5. Haha, pamiętam jak dziś, że swego czasu w stosunku do jednej damy ciut, że nie UML’owy diagram interakcji rozrysowałem ;D .

                Taka to była tragedia.

              6. Masz rację chomikowa… choroba psychiczna 🙂
                Ale to się leczy… ja po 4 latach tresury jestem jak nowy 😀

              7. takitam: dobrze, że jednak nie UML…
                Jeszcze by tego brakowało, żebyś już dziedziczenie zaczął planować 😀

              8. No i? Ani ty, ani „Justyna” nie myślicie, jak by się poczuła druga strona, tylko patrzycie przez pryzmat własnych wymagań. Nie pasuje do waszego wzorca, nie jest taki, taki i taki. No i w porządku – nie pasuje, to nie zawraca się gościem (ani gościowi) głowy, a nie robi z tego wielką historię i próbuje delikwenta zmieniać na własną modłę.

  10. Niezły przypadek 🙂 . Gościu się zapala do czynu jak stary Polonez zimową porą.
    A jak z Was takie dobre koleżanki dla swojej „Justyny”, to trzeba było zrzucić się dla kolegi na kilka setek, na nabranie odwagi (tudzież jakąś „wesołą” tabletkę 😀 ) – w mig by się zaprezentował z lepszej strony.

    Koniec końców totalną ofermą nie mógł być skoro dziewczyna czekała tyle czasu na przełamanie się adoratora. Bo chyba nie jest aż tak zdesperowana, że stać by ją było na taką wyrozumiałość dla pierwszego lepszego faceta z ulicy 😉 ?

    1. 😀 😀 😀 te Twoje porównania kompletnie mnie rozkładają 😛
      Facet ponoć ma jedną mocną zaletę… uwaga! Jest inteligentny! Tylko kobieta może polecieć na inteligencję….

  11. Facet doskonały jest przystojny. Ale nie za bardzo, żeby się inne nie oglądały. Po drugie starannie ogolony. Z dwudniowym zarostem. Kolejna sprawa: oczy. To ważne. Oczy muszą być jasne, przejrzyste, uczciwe, najlepiej czarne. Włosy? Długie gęste kręcone, dokładnie przystrzyżone. Blond o zdecydowanej kasztanowej barwie, z lekką łysiną.

    Niezbyt wysoki, dwa metry. Szczupły, wysportowany, z brzuchem. Totalny luzak w garniturze. Wydepilowany niczym małpa. W łóżku delikatny jak bestia. Wrażliwiec, poeta, umięśniony jak Schwarzenegger.

    Szarmancki. Nieznajomy w podróży powinien taszczyć bagaże. Ale niezbyt ochoczo, bo wyjdzie, że złodziej. Powinien się serdecznie uśmiechać, półgębkiem, najlepiej wcale. Sprawiać wrażenie miłego, stonowanego, odpowiedzialnego wariata.

    Świetnie, gdyby był lekarzem. Artystą. Księgowym. Kierowcą rajdowym. Żeby miał psa. To znaczy kota. Świnkę morską. Rybki. Żadnych zwierząt!

    Co jeszcze? Musi być inteligentny. Tylko żeby się nie mądrzył! Miły. Ale nie jakiś milutki. Dowcipny, ale nie wesołek. Taki trochę zadziorny, zawadiacki. Hm, typ spod ciemnej gwiazdy Ale z kryształową przeszłością! Chodzi o to, żeby nas po rękach całował, w drzwiach przepuszczał i rachunki płacił. I nie puszył się tym męskim szowinizmem, z cmokaniem w dłoń nie wyskakiwał. I niech pamięta, że jesteśmy niezależne, w końcu stać nas na zapłacenie rachunku! O, żeby mówił komplementy. Tylko, niech nie przesadza. Właściwie, lepiej niech się w ogóle nie odzywa.

    Ma być wierny. I zazdrosny jak talib. Niech się jednak nie wtrąca w nasze sprawy, bo i tak ich nie zrozumie. Choć, oczywiście, jest cudownie wyrozumiały.

    Podsumowując, Facet idealny to piekielny macho, sto procent mężczyzny, chodzący testosteron. Świetnie gotuje, robi zakupy, zajmuje się dziećmi. Ba! On karmi je piersią…

    1. Masz go???? Chcę go! Biorę! JA PIERWSZA!!!!!
      Tylko gdzie haczyk się pytam….. 😛
      pewnie woli chłopców 😛

      1. Mam go codziennie przed oczami swymi
        gdy w lustrze przeglądam się
        znam go dobrze – jak szeląg zły
        … i znowu zabrakło mi weny;p

  12. Dziwny facet. Niezdecydowany jakiś albo z ciężkimi problemami. Więc i tak takiego należałoby brać na dystans 😉
    A z tym przytulaniem to też jakoś tego nie widzę. Przyjaciółka mnie przytula lub rodzice. No i może narzeczony jak mi źle 😉 A czemu nie mogli najzwyczajniej w świecie dać sobie buziaka w policzek lub podać ręki na pożegnanie?

    1. WŁAŚNIE! No własnie! czemu nie mogłi dać sobie buziaka w policzek????? też uważam, że tulenie to od przyjaciółki, mamusi i to jeszcze na pocieszenie a nie na pożegnanie…

  13. Jak sobie przypomnę niektóre swoje podboje miłosne to pusty śmiech mnie ogarnia 🙂 Najgorszy typ faceta to taka sierota, za którą musiałabym chyba wszystko w życiu robić, a najlepiej wrzucić go na plery i nieść chroniąc przed tym naszym okrutnym światem 😉 Chociaż znam kobiety, którym taki typ odpowiada, bo zarządzać można chłopiną, a jego milczenie i potulne kiwanie głową jest jak najbardziej pożądane 😉
    Pozdrawiam 🙂

    1. No i ja myślę, że ten Prawie Idealny właśnie może pretendować na takiego, za którego trzeba podejmować decyzje i nim kierować. Wiem, że są takie co to lubią, wiem 😉

  14. Prawdziwy mężczyzna powinien umieć pokazać,że ma jaja bez opuszczania spodni(źródło ZabawneKartki.pl) 🙂 no a ten ma ale chyba tylko w lodówce i jak mu mama kupi 😉

      1. Jest, zgłaszam się. Mnie by krępował taki pocałunek w dłoń. I osobiście wolę przytulasa zamiast buziaka w policzek. Może to dlatego, że dopuszczam istnienie przyjaźni damsko-męskiej i spotkania z mężczyznami opierają się na poznaniu drugiej osoby jako osoby, a nie jako partnera. Nie każde spotkanie jest dla mnie randką. Jeśli uznam kogoś za interesującą osobę i ją polubię, to dopiero wtedy zaczynam myśleć o niej jak o potencjalnym partnerze. Zresztą, jakoś bardziej odpowiada mi schemat „najpierw dobre koleżeństwo/przyjaźń, później związek” – jak na razie spisuje się na medal 😉

        1. Naprawdę przyjaźnie damsko-męskie itd…? Rzadko coś dobrego z tych przyjaźni „wychodzi” 😉 Wolę się w to nie bawić, bo jest zbyt duże prawdopodobieństwo, że jedna ze stron będzie oczekiwała czegoś więcej.
          Oczywiście, że nie każde spotkanie jest randką, ale raczej da się wyczuć które jednak jest a które nie 😉
          Pozdrawiam.

          1. Z autopsji wiem, że dużo zależy od tego, jak kobieta się zachowuje w takiej relacji. Wiele kobiet pozwala sobie na flirtowanie z takim „przyjacielem”, a to już wprowadza prawdopodobieństwo zaangażowania którejś ze stron. Ja zachowuję się jak kumpel, to przychodzi mimowolnie. W większości przypadków zostałam zakwalifikowana jako „tylko” kumpela, to widać. I mi to w 100% odpowiada, bo właśnie o to mi w takich relacjach chodzi 😉

            1. I co? I potem z tej relacji próbujesz wejść w „partnerstwo”? 🙂 Kurczę, szkoda by mi było czasu na to wszystko… 😉

              1. Nie próbuję – jak ma wyjść, to samo wychodzi 😉 Z moim obecnym kompletnie nie planowaliśmy takiego zwrotu akcji, to wyszło bardzo spontanicznie. Póki co to najlepszy związek w jakim kiedykolwiek byłam. Nie uważam tego za stratę czasu.

  15. wiesz co, dziewczyno? Czytam wpis, czytam komentarze i się zastanawiam kogo ty przyciągnęłaś za czytelników płci męskiej. Więszkość to chyba faktycznie zlęknione sieroty hehehe 😛
    Jak facet przez tyle tygodni nie może się zebrać z tefonem do dziewczyny a przyłazi do niej do stolika to labo jest pieprznięty albo chorobliwie nieśmiały i też pieprznięty 😉 Nie wiem która kobieta lubi takie wyzwania hehe. Chyba też nieśmiała i pieprznięta .
    Pozdrowienia! I ja Cię rozumiem 😀

  16. A jak zaopatrywałybyście się na polizanie po nosie, niczym pies, przez randkowicza?

    Szukam alternatyw, skoro dogodzić się nie da, to niech będzie zabawnie.

        1. A co z buziakiem w policzek? Co z podaniem ręki? Głębokim spojrzeniem w oczy i wyszeptanym „kiedy się zobaczymy”? 😉
          Zawsze oczywiście pozostaje liźnięcie po nosie lub japoński ukłon, jak to już ktoś tu wspomniał 😉

  17. No i weź uszanuj kobietę…
    Zresztą obydwoje z tej scenki są warci siebie. Bardzo dawno temu Marian Załucki zastanawiał się „…Jak dwie fujary zgrać w jedną harmonię…”.

  18. Dla mnie najprościej w świecie, człek nie jest zainteresowany rozwijaniem bliższej relacji z Twoją koleżanką. Przekonana jestem ,że najgorszy niezguła , ciamajda i co tam wymyślić można ,spotkawszy swego anioła , cherlawe swoje ramiona w herkulesa przemieni na moment chociażby, żeby zbliżyć się . . .Może ją lubi ,może fajnie mu sie rozmawia ,ale chemi zapewne nie poczuł.

  19. Po tym wpisie stwierdzam, że kobiety mają równo niepokolei pod sufitem. Zawsze to facet ma się starać angażować, wychodzić z inicjatywą, a księżniczka łaskawie na niego spojrzy bądź nie. Później jest jego wina, bo nie zadzwonił, jego wina bo się za bardzo/za mało zaangażował itd. Przegadanie 5 godzin również nie świadczy o tym czy ktoś jest kimś zainteresowany. Faceci są prości jak budowa cepa. Skoro nie zadzwonił, a był w knajpie znaczy, że woli kontakt face to face. Jednak każda by chciała, żeby było jak serialach, bajkach może nawet jak w grayu ale to już chyba lekka przesada 🙂 Jednak życie to nie serial. Niektóre z kobiet naoglądały się Magdy M i im się wydaje, że wszyscy są młodzi, piękni i bogaci. A prawda jest taka, że przeciętna Magda M robi lachę na dworcu i pracuje w kiosku ruchu licząc, że w końcu zjawi się książę na białym koniu i wszystko, się zmieni. Jednak nawet jeśli się zjawi to zawsze znajdzie się jakieś „ale”. Jakże ja uwielbiam słuchać tych kobiecych narzekań na facetów. Zawsze, ale to zawsze jest wina facetów. Wy kobiety w końcu jesteście „perfekcyjne” 🙂

    1. Szkoda, że minęły te czasy,kiedy facet jednak starał się choć odrobinę o kobietę… Nie zaprzeczasz troszkę sam sobie? Bo jeśli uważasz, że pan z notki woli komtakt face2face to chyba po to wziął tel.żeby się umówić? Myślę,że kobieta przybiegłaby na skrzydłach.

  20. Zaglądam wyłącznie na blogi na głównej stronie Onetu, głównie po to, by dostrzec inne punkty widzenia i zastanowić się nad zmieniającymi się obyczajami. Ten wpis mnie poruszył na tyle, że skreślę więcej niż parę słów. Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus – truizm totalny, ale tekst znowu to potwierdza. Zdumiewające, że jakakolwiek komunikacja między płciami jest możliwa w sytuacji tak różnego rozumienia słów, gestów, zachowań i kontekstów. Ale chyba jest to jednocześnie część tych odmienności, które tak silnie nas do siebie przyciągają. Chomikowa, dostrzegam u Ciebie skłonność do upraszczania rzeczywistości, traktowania osób jak chodzących schematów oraz myślenia zadaniowego. Podkreślasz, że szkoda czasu. A czy nie szkoda czasu na babskie pogaduszki i wieczory, czy pobyt kolegów w pubie? Sytuacja, gdy ludzie ze sobą dobrze się czują, wyraża istotę socjalizacji i życia towarzyskiego. Gdzie się tak z Justyną śpieszycie? Ach tak, zegar biologiczny. Maestro zauważył, że mężczyzna jest prosty jak budowa cepa. Ale naprawdę nie bardziej! Z racji wieku mogę patrzeć na problem z dużym dystansem i nie ukrywam, że odnalazłem u siebie pewne cechy Prawie Idealnego sprzed 25-35 lat. Tak, wychowywałem się w zupełnie innych warunkach i rodzina oraz te warunki ukształtowały mój charakter. Nie wiem, co ukształtowało Prawie Idealnego, ale warto by było to zgłębić, gdyż tu jest pies pogrzebany. Gtfo słusznie zauważa, że nie zastanawiacie się nad jego odczuciami. A po co się zastanawiać, skoro to fajtłapa? Wszystko więc wiemy! Także wcześniej Anonim zauważyła, że stygmatyzujesz osobę i być może pogłębiasz jego wycofanie. Chomikowa spróbuj sobie (a nie mnie) odpowiedzieć na kilka pytań: Czy możliwa jest przyjaźń mężczyzny i kobiety? Czy koleżeństwo i przyjaźń (słowa Nieśmiałej) mogą się przekształcić w związek? Czy ludzie w wieku chrystusowym rzeczywiście się już nie zmieniają (Twoje słowa)? Czy mężczyzna powinien traktować kobietę z szacunkiem, czy jako obiekt seksualny? Czy mężczyzna jest tylko instrumentem służącym do tego, aby kobieta nie była singielką, miała dzieci, bezpieczeństwo ekonomiczne? Czy rozwój cywilizacyjny coś zmienił, czy też nadal obowiązuje model ze świata zwierzęcego i społeczeństw pierwotnych, gdzie liczyła się siła i zdecydowanie? Czy macho będzie lepszym opiekunem rodziny, niż spokojny wykwalifikowany specjalista? Czy podzielasz zasadę równouprawnienia, czy też tylko w zakresie, który zapewnia, że jedna płeć będzie równiejsza? Wiem, użyłem dużych dział, bowiem dostrzegłem niekonsekwencje i większe wymagania wobec mężczyzn niż własnej płci. Świetny, znany tekst o tych wymaganiach i niekonsekwencjach wkleił Phoenix. Nie ma człowieka, który sprosta oczekiwaniom typowej kobiety i nie uważam tego stwierdzenia za uproszczenie. Spodziewam się, że na większość zadanych pytań – problemów, łatwo byś Chomikowa mogła odpowiedzieć na zasadzie „tak, ale …”. Jednak nie chodzi tu o łatwe odpowiedzi i erystykę, ale zastanowienie się nad generaliami. Dlaczego poruszył mnie tekst i odniosłem go do siebie? Przynudzę teraz o sobie, aby pokazać, że schematyzm może nie być uzasadniony. Zapewne byłem w młodości zdecydowanie bardziej naiwny niż młodzi i „średni” ludzie współcześnie – przy braku Internetu, źródeł informacji, niskim poziomie życia, innych obyczajach czy zasadach wychowania. Część z tego pozostała we mnie do dziś i nie uważam tego za balast. Najlepszy student na roku, ale nie mól książkowy, nie chodzący na dyskoteki czy prywatki (dziś domówki). Z podziwem patrzyłem na mniej elokwentnych, ale zdecydowanych i wysportowanych kolegów, otoczonych wianuszkiem dziewczyn. Doszedłem do przekonania, że nie mam kobietom nic do zaoferowania (ciekawostka: nie potrafiłem tańczyć, gdyż nawet nie miałem poczucia rytmu). Wyraźny kompleks, ale zupełnie mnie nie załamujący. Przy licznych zainteresowaniach i braku sympatii do dzieci (kompletnie nie widziałem siebie w roli ojca) doszedłem do wniosku, że wcale nie muszę zakładać rodziny. Gdy ładna dziewczyna raz na ruski rok się do mnie uśmiechnęła, dochodziłem do wniosku, że gdzieś się chyba pobrudziłem. Ale natura ciągnęła mnie do kobiet, z którymi lubiłem rozmawiać bardziej niż z mężczyznami (chyba nigdy z nikim nie rozmawiałem o kobietach, ani generalnie, ani o konkretnych), jednoznacznie usuwając się z drogi, gdy pojawiał się potencjalny adorator. To naprawdę były przyjaciółki. Jedna z nich, z którą wypiłem wiele butelek wina godzinami rozmawiając i słuchając muzyki, gdy wychodziła za mąż uznała za stosowne mnie poinformować niepytana, że znała go dłużej niż mnie. Oboje byliśmy świadomi, że gdybym raz ją pocałował na tym by się nie skończyło. Dla mnie naiwniaka zwykły banalny pocałunek jest deklaracją zainteresowania, a nie zwykłem składać deklaracji bez pokrycia, gdy nie jestem przekonany do rozpoczęcia związku. Wiem, totalny anachronizm nawet w przedostatniej dekadzie XX wieku. Równolegle przez 7 lat zachodziłem na plotki zawodowe do równolatki z innego pokoju z tego samego piętra w pracy, wizytowaliśmy się na domowych imieninach, potem zacząłem jej pomagać w drobnych sprawach, być nietańczącym towarzyszem na weselu jej koleżanki, a na kolejnych imieninach okazało się, że przyjaźń nam obojgu nie wystarcza. Niedawno obchodziliśmy ćwierćwiecze ślubu, ukochane dorosłe córki wyfrunęły z domu, chociaż jest to duży dom. Tak, w świetle opinii z bloga byłem ciamajdą! Który pokochał życie rodzinne, stał się asertywny w walce o zasobność domową, był niedawno w ciągu jednego roku na aż 13 zabawach tańcujących (chociaż nadal tego nie znoszę i nie rozumiem, dlaczego inne panie chcą koniecznie ze mną tańczyć) i jednocześnie nie dał się zdominować małżonce (oj, były na początku takie próby), ani jej nie narzuca swojego zdania. Często występuję publicznie, potrafię zapanować nad dużym zgromadzeniem, od kilkunastu lat (pierwsze siwe włosy) często łapię na sobie wzrok młodszych kobiet i chyba życie obeszło się z moim organizmem (sylwetka i zdrowie) lepiej niż z przystojnymi kolegami, którym niegdyś zazdrościłem. A co z Justyną? Prawie Idealny może być taki, jak ja, ale oczywiście nie musi. Może go potraktować jak kolegę, z którym miło spędza czas (przecież się nie nudziła) i czekać aż dojrzeje on do następnego etapu. Nie musi to jednak nastąpić i dlatego powinna się umawiać się na randki z innymi. Przecież właściwie z Idealnym na randki nie chodzi. Inteligentny mężczyzna nigdy nie jest psem ogrodnika, a realia mogą mu coś uświadomić, co uparcie od siebie odrzuca. Pamiętam, jak rok przed naszym ślubem nasza wspólna koleżanka chciała wyswatać moją wybrankę z innym kolegą poruszając ten temat w obecności kilku osób, w tym mnie. Było to szczere i w żaden sposób nie stanowiło makiawelicznego wybiegu wobec mnie (chociaż do niej na imieniny chodziliśmy również razem). Śmiejemy się z tego dzisiaj czasem. Chomikowa, czy jesteś przekonana, że utwierdzając Justynę w takim postrzeganiu zachowania Prawie Idealnego działasz rzeczywiście na jej korzyść?

    1. Kurczę… Komentarz godny stworzenia wpisu na blogu lub nawet całego odrębnego bloga!
      Nie chcę oceniać Twojej osoby, bo mogłabym to zrobić tylko na podstawie Twojej wypowiedzi a to nie byłaby obiektywna opinia. Cieszę się, że udało Ci się znaleźć kobietę, z którą jesteś szczęśliwy i udało Ci się ułożyć życie. Trafiłeś najwidoczniej na kobietę, która w jakiś sposób jest do Ciebie podobna. Udało Ci się. A co, gdyby Ci się nie udało? Co, gdybyście jednak gdzieś się minęli? Co, gdybyś poznał inną kobietę, której poświęciłbyś znów kilka lat przyjaźni i nic by z tego nie wyszło? Doszedłbyś do 40 roku życia i byłbyś nadal z niczym. Po prostu Ci się udało. To taki rachunek prawdopodobieństwa. Ja już „straciłam” kilka lat na związki, z których nic nie wynikało. Straciłam czas na bycie z mężczyzną, który był niesamowicie miłym, dobrym, ciepłym człowiekiem i … właśnie nic poza tym. To ja musiałam być i kobietą i mężczyzną, to ja musiałam ogarniać wszystko- począwszy od wszelkich „kobiecych czynności” a skończywszy na „męskich”. A chciałabym zaznaczyć, że też się przyjaźniliśmy latami, zanim w związek weszliśmy, bo On też się „zbierał” w sobie miesiącami. Z takimi mężczyznami miałam do czynienia i każdy następny utwierdzał mnie w przekonaniu, że prawdziwego oparcia w nich mieć nie będę.
      Justyna (jeśli dobrze się wczytałeś w post) też wychodzi z podobnego założenia. Była kompletnie rozczarowana zachowaniem Prawie Idealnego. Nawet jakoś przełknęła to przytulenie, ale nie cały czas się zastanawiała po co wziął numer telefonu, skoro nie dzwoni? Ja też bym się zastanawiała. Cały czas chodziłoby mi głowie, że jednak nie jestem wystarczająco fajną kobietą, skoro do mnie nie zadzwonił, albo że się mną bawi i w ogóle do czego to doprowadzi? Bo z tego mojego zakompleksionego myślenia tylko do tego, że tracę dla niego czas, bo Idealny i tak się wycofa (z lęku…? pozna inną- lepszą?) Kiedy kobieta ma ponad 30 lat (jak dobrze zauważyłeś zegar biologiczny tyka), to naprawdę nie może sobie pozwolić na kolejne miesiące czy nie daj Boże lata przyjaźni, z której tak naprawdę może nic nie wyniknąć. Oczywiście, że może próbować umawiać się też z innymi mężczyznami, ale nie każda jest do tego zdolna (może jednak liczy po cichu na to, że z tej przyjaźni w końcu COŚ będzie?) i nie każda chce się w taki rzeczy bawić.
      Niestety kobiety są w gorszej sytuacji, niż mężczyźni- ich zegar biologiczny tyka, a już tym bardziej po 30-stce.
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za wyczerpujący komentarz 🙂

      1. Chomikowa, miałem już nie odpisywać, ale się jednak zdecydowałem. Dzięki za obszerną odpowiedź. Dobrze, że nie próbowałaś mnie oceniać, gdyż chociaż pisałem szczerze, wiersze napisanych słów zdecydowanie nie pokazują mnie. To wrażenie miałem już po postawieniu ostatniej kropki. Jako czytelnik bym stwierdził, że to tekst jakiegoś egocentryka i mentora. A są to cechy, których – poza oczywistą głupotą i pazernością – u ludzi najbardziej nie znoszę. W życiu codziennym i publicznym bardzo rzadko używam słowa „ja” i nigdy nie świecę własnym przykładem. Jednak podanie przykładu z autopsji było głównym argumentem jednoznacznie uprawdopodabniającym to, że wiem o czym piszę. Drugim argumentem za takim pisaniem była anonimowość. Dlatego mógł się tam nawet pojawić fakt, o którym nikomu nie wspomniałem przez ponad 25 lat. Jednocześnie jest to odpowiedź, dlaczego nie piszę bloga – unikam uzewnętrzniania się i opis własnych przemyśleń na różne tematy powoduje u mnie lęk przed ekshibicjonizmem (mówię o własnych obawach, a nie o innych ludziach). Nie jestem też pewien głębokości swoich przemyśleń i przede wszystkim czy „język giętki pokaże to, co pomyśli głowa”. Co do meritum – starałem się wyjaśnić, dlaczego Prawie Idealny jest tak oporny. Nie ma powodu, by Justyna nabierała jakichś kompleksów – jestem przekonany, że Prawie Idealny uważa ją za atrakcyjną i fajną dziewczynę. Brak telefonu jest skutkiem jego kompleksu, a nie przejawem lekceważenia Justyny. Tego jestem wręcz pewien i paradoksalnie nie ma na to wpływu jego większa lub mniejsza zdolność do empatii. Powtórzę tu opis swoich zachowań sprzed lat. Na tamtym etapie przyjąłem, że nie będę zakładał rodziny i żadną tragedią nie będzie, jeśli dożyję swych lat samotnie (zdumiewał mnie płytkością argument jednej z koleżanek „ludzie powinni się wiązać, żeby na stare lata miał im kto podać szklankę herbaty”). Wiem, takiej postawy kobiety nie lubią i jestem w stanie to zrozumieć. Natury jednak nie zwalczysz i dlatego chętniej przebywałem w towarzystwie kobiet (panien i mężatek), gawędząc na wiele tematów, zwykle abstrakcyjnych. Dwóch zasad nie łamałem – rozmówczyni powinna wiedzieć, że widzę w niej kobietę (sądzę, że najbardziej może wprawić w kompleksy traktowanie kobiety, jak zwykłego kumpla i osobę przezroczystą) i jednocześnie, że jest to maksimum wątku erotycznego w rozmowie. Staram się nie krzywdzić i ranić ludzi i dlatego unikam rozbudzania oczekiwań, których nie spełnię. Jednocześnie nie jestem w stanie stwierdzić, czy po bliższym poznaniu, coś się nie zmieni. To jednak wymaga czasu. Pocałunek jest wstępną deklaracją i rozbudzeniem oczekiwań, telefon też. Oczywisty anachronizm rodem z powieści dla kucharek. Przyjmijmy więc, że Prawie Idealny jest zupełnie niedzisiejszy. I taki człowiek to istna zmora dla kobiety nastawionej zadaniowo: „jak on śmie nie dążyć do zacieśnienia związku ze mną (a może jaki wadliwy?), przecież i tak ja będę decydować, czy związek powstanie, ale muszę mieć wybór, a on takiej możliwości mi nie stwarza”. Typowy mężczyzna stara się podrywać, zaciągnąć do łóżka, a ten zupełnie nie jest zdeterminowany. Ten najpierw chce poznać, a potem być może wychylić się ze swojej skorupy, ale bez najmniejszej gwarancji. Istnieją tylko dwa wyjścia: (1) wpisać go na listę KOLEGÓW, z którymi dla przyjemności można spędzać czas, tak samo jak z przyjaciółkami i nie mieć żadnych złudzeń i oczekiwań (za miesiąc/rok może on przejąć inicjatywę); (2) jednoznacznie zerwać kontakty. Chomikowa, obawiam się, że stałyście się ofiarami równouprawnienia i zmiany ról społecznych. Upowszechniany jest model kobiety samodzielnej, spełnionej zawodowo i finansowo, unikającej macierzyństwa, żyjącej w zmieniających się wolnych związkach albo zadowolonej zadeklarowanej singielki. Mężczyzna, zwłaszcza z kompleksami, przestaje wierzyć, że może coś zaoferować. Z drugiej strony jest coś, czego nie było w czasach mojej młodości – developerzy, wiele mieszkań na wynajem, rozwinięta gastronomia, pralnie, liczne kluby i puby, w których mamy wrażenie, że nie jesteśmy sami, także dostępniejszy seks bez zobowiązań. Po co mężczyźnie partnerka? Zmniejsza się pula zainteresowanych panów, co wpływa na większą determinację tych pań, które jednak chcą mieć rodzinę. I tu dochodzimy do ważnego pola sprzecznych dążeń. Tym, co może skłaniać panów do zaangażowania się przestał dawno być wikt i opierunek, a stało się uczucie. A tego nie zagwarantuje nam pocałunek po pierwszej randce i łóżko po trzeciej. Natomiast panie mające coraz mniejszy wybór stają się coraz bardziej zdeterminowane. Ciągle popularny jest model małżeństwa z rozsądku. Samo zaangażowanie, przy braku namiętności i intymności prowadzi do nietrwałości związku oraz wzajemnych ran. Rozpad związku wynika zwykle z obustronnie zawiedzionych oczekiwań. W znanym dowcipie: ona oczekuje, że on się zmieni (na lepsze), a on oczekuje, że ona się nie zmieni (na gorsze). Mężczyźnie zapala się więc czerwona lampka, gdy widzi zainteresowanie ze strony kobiety, która przecież jeszcze go nie zna. Sam pamiętam sprzed wielu lat przykłady nieudolnego swatania – zapoznawania mnie. Np. obarczona rodziną koleżanka o znikomych kontaktach ze mną, a jednocześnie sąsiadka, nagle zaprasza mnie na herbatę i pogawędkę, a na miejscu zastaję jakąś szeroko do mnie uśmiechniętą kobietę i słyszę jaka to świetna dziewczyna (oczywiście grzeczność nakazała mi wytrzymać kwadrans i dopić herbatę). To są dopiero desperatki! Mężczyzna wtedy jest wyłącznie instrumentem realizacji planów życiowych – ślub (bo inne mają/miały mężów), dziecko (z kimś muszę je mieć), bezpieczeństwo (dobrze mieć stabilizację materialną). A uczucie? – Postaram się, żeby z czasem się pojawiło. A mąż? – Nie jest ideałem, ma irytujące wady, ale nad tym popracuję i się przy mnie zmieni. A co on będzie miał z tego związku? – Co za dziwne pytanie, będzie miał to co najlepsze, czyli mnie. A po ślubie zdziwienie i irytacja, że plan się wali. I po co to komu? Zdaję sobie sprawę, że nie odkrywam Ameryki i drepczę w kręgu oczywistych, niepogłębionych truizmów. Chciałem jedynie pokazać dlaczego wielu mężczyzn stało się jeszcze bardziej ostrożnych i wolałoby poznać lepiej partnerkę. Na przeciwległym biegunie są ci zdecydowani, którzy całują namiętnie na pierwszej randce, a na następnej już silnie dążą do konsumpcji, bo w XXI wieku do niczego to żadnej strony nie zobowiązuje. Współczuję współczesnym młodym kobietom – jak tu znaleźć mężczyzn mieszczących się po środku tego spectrum? Ale też mężczyźni mają gorzej niż w moich czasach. Uff, jak to dobrze, że nie muszę chodzić na randki! Ale, ale – przecież za młodu też na randki nie chodziłem. Byłbym zapomniał, to pewnie wina sklerozy … Pozdrawiam Cię Chomikowa!

        1. Wszystko wydaje się proste, kiedy się o czymś pisze… ale kiedy w grę wchodzą emocje, chęc budowania swojego przyszłego życia, wszystko zaczyna się „rozjeżdżać” w swoich proporcjach…
          Tak czy siak uważam, że należy zawsze wziąć pod uwagę, co czuje druga strona oraz próbować budować pozytywne relacje międzyludzkie…
          Pozdrawiam!

          1. „Wszystko wydaje się proste, kiedy się o czymś pisze… ale kiedy w grę wchodzą emocje, chęc budowania swojego przyszłego życia, wszystko zaczyna się „rozjeżdżać” w swoich proporcjach…” te emocje,te cholerne emocje… czemu to życie jest takie trudne?

            1. Nie wiem tati,nie wiem… Pewnie bylo latwiej jak się łaziło po drzewach i pilnowało ogniska domowego. Cholerna ewolucja 😛

              1. się uśmiałam ale coś w tym jest…nawet nie masz pojęcia jak się cieszę,że trafiłam na Twojego bloga,pozdrawiam cieplutko 🙂

        2. masz rację – obecnie „niedzisiejszy” facet ma przewalone… Nie dąży od razu do łóżka – ciamajda. Ciągnie na pierwszej randce do seksu?? Napaleniec – pewnie z każdą tak robi, a potem olewa…

          Wysłuchuje żalów dziewczyny – szybko zostaje przyjacielem… i tylko nim… Nie wysłuchuje?? W ogóle się nie przejmuje jej uczuciami…

          Można tak długo wymieniać…

          1. Umiar trzeba znaleźć 😉 Moja dobra znajoma poznała ponad miesiąc temu faceta (z dzieckiem,o którym poinformował na drugiej randce). Całkiem spoko człowiek. Pocałował Ją chyba na 4 randce a w łóżku jeszcze nie byli (raz zapraszał do domu,ale odmówiła) i jakoś jeszcze się spotykają. Wszystko idzie całkiem dobrze, mimo że pójścia do łóżka póki co odmówiła. Można? Można 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.