jak każda kobieta?

źródło: pixabay.com
źródło: pixabay.com

Ostatnio na zajęciach językowych, znajomy zapytał się mnie jaki jest MÓJ sposób na prawdziwe odstresowanie się. Po chwili namysłu powiedziałam „Jak każda kobieta lubię iść na przyjemne zakupy”. Powiedziałam i od razu pomyślałam „Kurde… jaka KAŻDA? Przecież znam kobiety, które chodzić na zakupy nie lubią. Rodzicielka na przykład 😛 „. Sama się zdziwiłam moją spostrzegawczością w tym temacie, bo przecież tak często się mówi „każda kobieta”, „każdy facet”. Uogólnia się po prostu. Czyli robi się coś, do czego ja sama mam skłonność, choć próbuję z tym walczyć 😛 Bo co? Bo każda kobieta nosi szpilki. Pitu, pitu- sama nie noszę. Moja N. też nie. Bo każda kobieta lubi chodzić do fryzjera. Nienawidzę. Zostawiam tam za dużo pieniędzy. Wolałabym sama sobie zrobić to wszystko, co mi tam robią. Każda kobieta marzy o dziecku. Znam przynajmniej 2, dla których posiadanie dzieci to obrzydliwość. Każda kobieta marzy o całej szafie butów. Hmmm… jest tu taka, która o tym nie marzy…? Ja bym wolała całą szafę toreb, ale w sumie butami też bym nie pogardziła 😛 Już mam- moja Rodzicielka marzy o jednej parze butów, które będą na nią pasować. Czyli znów pudło.
To o czym marzy ta każda kobieta?
Pytam wujka google.
Skubany ma dla mnie mnóstwo odpowiedzi…
Królewicz z bajki. W sumie… Jakby był nieskazitelny, to czemu nie… Z drugiej jednak strony taki nieskazitelny… nudny by był…
Idealny kochanek. O! O! O! Brałabym 🙂
Spotkania przy świecach. Odpada, uczulenie mam.
Upominki. Oj, coś w tym jest 🙂 Kochamy dostawać prezenty, ale tylko TRAFIONE! Bo to pewnego typu sprawdzian „słuchał/a co chcę dostać, czy nie; zna mnie, czy nie”. Dla dobra ogółu, lepiej, żeby upominek był trafiony 😛
w dalszej kolejności są oczywiście kosmetyki, gadżety, modne i dopasowane sukienki (istnieją takie?), perfumy i inne duperele.
A co ze zdrowiem? Co ze SZCZĘŚCIEM? Naprawdę żadna nie wymieniła takich punktów? Nie wierzę. To nie może tylko o to chodzić…
To czemu mówimy „jak każda kobieta?” Mam wrażenie, że tylko po to, żeby się jakoś usprawiedliwić. Bo czemu znów wydałam 200zł na torebkę? – Przecież kocham zakupy, jak każda kobieta. To „jak każda kobieta” brzmi jak usprawiedliwienie czegoś głupiego, infantylnego, czegoś za co mogłybyśmy zostać skarcone.
Czyli idąc wielkim skrótem. Być kobietą, to być głupiutką, infantylną istotką?

A może by tak w końcu „być jak każda kobieta”, czyli być odważna, zaradna. I co z tego, że ze słabościami? Nawet największa wichura może wyrwać najsilniejsze drzewo.

32 odpowiedzi na “jak każda kobieta?”

  1. Jak tak jedziemy metaforami,to rzekłabym że nawet słaby wiatr jest w stanie powalić silne drzewo ale musi zawiać z odpowiedniej strony… A co do kobiet – to oczywiste,że w nas siła i moc i zaradność i mnóstwo sprzeczności i brak logiki i dlatego jesteśmy takie cudowne i wspaniałe 😀 😉 Nienawidzę zakupów…

      1. No ba!Chyba nie wątpisz?Zresztą,kiedyś przeczytałam piękne określenie definiujące w sumie kobiety – to czego mężczyzna nie jest w stanie pojąć rozumem,powinien objąć ręką 😉

        1. niezłe 😉

          Chociaż… z drugiej strony… obejmij ręką fizykę kwantową… albo zagadnienia z przedmiotu Ekonometria 2 😉

  2. Kurcze… nie jestem kobietą. Cała „górka” postu to moje nie albo nienawidzę. Ale światełko w tunelu takie, że pracuję nad odważna i zaradna.
    Czyli jak będę duża, będę kobietą.

  3. Zastanawiam się czy jestem jak każda kobieta.. Po godzinie tracę w sklepach cierpliwosc, nienawidzę przymierzania, a orzymierzalnie przyprawiaja mnie o klaustrofobie.
    Ale TRAFIONY prezent? Uwielbiam choc nieczesto otrzymuję 🙂

  4. Matulu. Wyszło mi, że nie jestem kobietą! W każdym razie nie każdą. Zakupów nie znoszę. Szafa butów – zgroza! Upominki mało mnie kręcą. I nawet na księcia z bajki patrzę nieufnie (diabli wiedzą co w takim siedzi!). A infantylności, głupoctwa i umiejętności szczebiotania to niektórym babeczkom autentycznie zazdroszczę – to ułatwia czasem życie. Cóż. Nie ma dla mnie ratunku.

  5. Strasznie standardowa się zrobiłam, bo większość tego „jak każda kobieta” odnosi się do mnie. Jedynie marzenie o dziecku nie pasuje do mojej osoby. `

    1. Ale to widzisz wcale nie wiem czy to chodzi o taki standard, tylko własnie o jakieś usprawiedliwianie rzeczy, które przecież są naturalne. Dlaczego may źle się czuć z tym, że lubimy zakupy? Albo że marzymy o trafionych upominkach?Coś się od tego życia należy przecież.

      1. Też tak do tego podchodzę. Ogólnie jeśli nie robię komuś czymś krzywdy a mnie samej daje to radość albo sprawia, że czuję się ze sobą lepiej to czemu nie?

  6. Oho, widzę, że wiosną kwestie szeroko pojętej kobiecości zaczynją nas nawiedzać dość intensywnie :))))
    Że ja nie jestem kobietą, to wiem od dawna. Bo umiem czytać mapy 😛 :))) Ze mną nie potrzebujesz GPS-a w podróży, pod warunkiem, ze mam mapę i czas na dokładne przyjrzenie się jej.

    Co do księcia z bajki – apage satanas! Co ja bym z takim rozpieszczonym palantem robiła?

    Buty? Lubię, przeciętnie mam 1,5 pary na porę roku. To chyba nie jest cała szafa?

    Kolacja przy świecach? Ok, ale tylko z fascynującą rozmową na ciekawiące mnie tematy. Ale wtedy nie musi być świec ani kolacji 😉

    Na zakupy nie lubię chodzić, bo mam gruby tyłek i rzeczy, które mi się podobają, są za małe, a te, które są dobre – nie podobają mi się.

    Fryzjerkę mam taką, że wizyty u niej kocham miłością namiętną. Jest kobietą o wielkim talencie do nożyczek i świetnym guście. Dzięki niej zawsze mam elegancką, nieco ekstrawagancką fryzurę z perfekcyjnym cięciem.

    Dzieci mam, odhodowane, cudze lubię, o ile są ogarnięte i dobrze wychowane. Nie czuję potrzeby ponownego rozmnażania się :/

    Tyle odpowiedzi, ile nas tu pisze 🙂 .. Bo kobieta zmienną jest i tylko to jest stałe 😉

    1. Tylko 1,5 pary na jedną porę roku???? EJ! Tak się nie da żyć! Ja mam przynajmniej 3 pary na każdą porę roku 😛
      Hahaha. Za zakupami ciuchów mam podobnie… Tak mi się marzy dopasowana spódniczka ołówkowa, ale ni cholery :/ Bo to nie ta figura niestety…
      A nie masz tak, że podobają Ci się ciuchy, które są kompletnie nie na Twoją kieszeń? Te delikatne sukienki za 700zł… Rozmarzyłam się…

      1. 700 złotych? 300 to dla mnie za dużo… 🙂

        Ale fakt, podobają mi się te cuda, aczkolwiek staram się cieszyć tym, co jest w moim zasięgu 😉

        Spódnica ołówkowa jest w moim zasięgu w dwóch wypadkach – kiedy mam do dyspozycji dobrą krawcową lub kiedy zgodzę się na to, że w pasie mam spory luz. Albowiem i ponieważ mam dużą sempiternę, ale mam też całkiem wąską talię. Różnica między pasem a tyłkiem wynosi u mnie 29 cm i to niezależnie od wagi… Ergo – nie mam spódnic ołówkowych 😀

    2. Mnie natomiast ciekawi, w jaki sposób można mieć 1,5 pary butów :D? I czy te 0,5 pary jest wtedy butem lewym czy prawym ;)?

      1. Bo to zależy ja liczysz 😛 :))))
        Mam 3 pary pantofli, jedne botki, jedne sandały i jedne kozaki. Ergo – 6 par. Pór roku jest 4. Logiczny wniosek jest taki, że mam po 1,5 pary na porę roku 😉

  7. No niestety. Każda=stereotypowa. A to raczej obraz, którym nie ma co się chwalić. Za to ja ostatnio sprawdzałam w necie, jaka jest statystyczna kobieta (Polka). I niestety nie pasowałam w żadnym punkcie. 🙂

  8. Czyli uogólnienia nie są trafne – kiedyś na rozprawie w sądzie na pytanie „czy mąż pił ” kobieta odrzekła „no…jak każdy” chciałam wpaść pod ławę. Nie przytoczę co sąd odrzekł…

    1. A to już słyszałam o rozprawach, w których kobiety właśnie tak usorawiedliwiały pijących mężów. Bo to jest właśnie usprawiedliwianie.

  9. A ja jeszcze lepiej, bo nie pamiętam kiedy użyłam stwierdzenia „jak każda kobieta”.
    W większości przypadków odsyłam wszystko to stwierdzeń o sobie: Taka już jestem i lubię/nie lubię…. Ja już tak mam….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.