nowe życie

źródło:pixabay.com
źródło:pixabay.com

W kościele spełnia się kolejne czyjeś marzenie. Przed ołtarzem. Piękna suknia, elegancki frak. 100% zaufania i wiara w miłość ponad wszystko. Potem wesele, pierwsze dziecko, kolejne.
Mijają lata.
Kłopoty finansowe, depresja, zdrady, rozczarowania.
Czar pryska.
Ktoś przy kimś spełniało się nasze marzenie, staje się innym człowiekiem. Może nawet niezauważalnie. Może nawet ciągle się uśmiecha, wzorowo odgrywa rolę rodzica i życiowego partnera. Płaci rachunki, robi zakupy, w łóżku jak zwykle nie zaskoczy niczym nowym. Jest jak było, nic się nie zmieniło. Coraz większe  lęki w głowie, problemy ze snem. Tak bardzo chce się od tego wszystkiego uwolnić. Jakkolwiek. Raz, na zawsze.
A potem już tylko słyszymy o tych rodzinach w wiadomościach.

…Namówiła swojego narzeczonego do zamordowania jej rodziców, bo opętał ich szatan.
…Podpalił dom z żoną i czwórką dzieci. Potrzebował pieniędzy z ubezpieczenia na spłatę długów.
…Zastrzelił żonę i córkę. Później sam się powiesił. Podobno chorował na depresję.
Wczoraj kolejne wiadomości. Żonę zabił, później spowodował wypadek samochodowy, w którym ginie sam i jego trójka dzieci.
Znów dzieci…
Jestem porażona takimi wiadomościami. Może nawet nie samym faktem, że dzieją się takie tragedie, jak tym, że są to nasi najbliżsi. Kim są ludzie, których kochamy, i z którymi żyjemy POD JEDNYM DACHEM? Z nimi jemy śniadania i kolacje, z nimi dzielimy się wszystkimi swoimi troskami, chodzimy razem do kina, do lekarza, martwimy się o nich a potem, jednego dnia ten ktoś… BUM… Co tam się musiało wydarzyć? Co było zapłonem? Kłótnia? Rachunek za prąd? Niespodziewany telefon? Matko kochana, NO CO?!
Coś może nam bliższego.
Na Rodos poznałam koleżankę. Polka. Cały czas powtarzała, że nie chce wracać do kraju, że zrobi wszystko, tylko żeby nie wsiadać w samolot, który ma lądować w Polsce. Ja rozumiem, że Polska to nie jest kraj mlekiem i miodem płynący, ale przecież mamy tam swoje rodziny, swoich bliskich, przyjaciół… Ale ona nie ma domu. Kilka lat temu, kiedy rodzice się rozstali a nie zdążyli jeszcze rozwieść, tatuś uwinął się jeszcze, żeby nabrać kredytów i się rozpłynął… Z mamą najpierw sprzedały samochody, potem meble a teraz mama sprzedała dom. Podobno nawet to nie pokryło wszystkich długów.
Tatuś.
Założył sobie podobno gdzieś na Mazurach nową rodzinkę z tych kredytów.
Przyrzekamy miłość przed ołtarzem. Mieszkamy z kimś latami pod jednym dachem a tak naprawdę nie wiemy kim on jest…
Na dobre i na złe i „na litość boską…”

22 odpowiedzi na “nowe życie”

  1. Na dobre i na złe i „na litość boską…” – świetne podsumowanie! 🙂

    Po sąsiedzku niedawno wprowadziła się nowa rodzina – młode małżeństwo, dwójka dzieci, pięknie wyremontowany dom. Nie pomieszkali nawet dwóch tygodni, a już radiowóz był 4 razy. Z zasłyszanych awantur i strzępek ich relacji mogę się jedynie domyślać, o co im chodzi, ale raczej o nic obiektywnie istotnego… Z pozoru nic im do szczęścia nie brakuje, a oni prześcigają się w uprzykrzaniu sobie życia, nie oszczędzając przy tym dzieci…

      1. Tati – popieram Cię w 100%…

        Mnie też zamurowało i czuję się bezsilny… A najgorsze jest „Wolnoć Tomku w swoim domku”, a potem … „to taka spokojna rodzina była…”

        Z drugiej strony – plotki się roznoszą i łatwo ustalić, kto powiadomił odpowiednie służby…

  2. Kiedyś kończy się gorące uczucie, nadchodzi szarość dnia, codzienne zwykłe życie, które niektórych zaczyna przerastać i zaczyna brakować tej ” boskiej litości”. W ruch idzie benzyna, zapałki, siekiera, nóż…..co w ręce wpadnie. Czasem z nerwów, czasem pod wpływem zbyt dużej ilości alkoholu, a czasem ze zwykłego wyrachowania….Podłe, złe i straszne to wszystko, ale niestety prawdziwe.
    Ale!, ale! nie zapominajmy, że są i szczęśliwe związki!

  3. Takie życie fundują sobie i swoim dzieciom najbliżsi. Nie umieją, ale też nikt nie uczy rozwiązywania problemów. Przydałby się w szkole przedmiot Przygotowanie do życia w rodzinie. Prawda?
    Serdeczności zasyłam.

  4. A ja myślę (cześć ChomiQ po … latach 😀 ), że problem jest złożony. Wiem, wiem, wiem, zaraz będzie NIEDWIEDŹ WON, jesteś w szczęśliwym związku i w ogóle za dużo gadasz… (na Chomikowym blogu będzie „za dużo piszesz”) – tyle wstępu, teraz do meritum.

    1. Żyjemy w czasach kryzysu. Chodzi mi o kryzys autorytetów. Kiedyś byli nim(i): ksiądz, mama, tata, dziadek, wujek, pani nauczycielka i kto tam jeszcze. A dziś? Zobaczcie TV, Internet. Co leje się z ekranów? Na kim się wzorować? TZG? (nie oglądam). Co sobota w sieci relacja o tym, jak która pani wczoraj wystąpiła i co „prawie wszystko odsłoniła …”.

    O kim mówi Internet? Kim się fascynuje? Kilka przykładów z brzegu.

    2. Edyta G. słynna diwa – lata po mineralną do Tajlandii, bo polska woda %@$%@#$%@
    3. Pani Rozenek zostawiła męża, wyszła za Majdana, co chwila się mamy (tak nam nachalnie narzucają) ekscytować się ich życiem i … „problemami”
    4. Zbigniew Zamachowski – zostawił (PORZUCIŁ!!!) żonę (drugą) z czwórką dzieci dla pani Richardson. A w sieci co chwila, ma za duże alimenty bidulek, Monia „wynurza się”, że woli ze Zbyszkiem seks nad ranem, i co tam jeszcze…
    5. Daniel Olbrychski. Facet w 3. (słownie TRZECIM) związku małżeńskim, człek, który złapany „za kółkiem” „na bani” o godz. 14tej (nie pamiętam ile miał dokładnie 0,9 czy 2 promile) tłumaczy się, że wypił wieczorem butelkę wina z przyjaciółmi (cholera KTO ROBI TAKIE WIELKIE BUTELKI !!!!! ???? !!!)
    6. Kuba Wojewódzki i Renulka … nic więcej, (klawiatura mi protestuje)

    Ludzie. Ja nie czytam tych GŁUPOT. GŁUPOT powtarzam. To informacje, albo posłyszane w radio, albo przeczytane z tytułów prasowych (internetowych).
    Hej! Hallo! Kto to są Ci ludzie powyżej? Kim oni są? Dlaczego mają dorabiać za autorytety? KTO DAŁ IM PRAWO DO TEGO?
    (zbliżam się do końca, cierpliwości jeszcze jakieś 150 linijek teksu)

    Czy ludzie łykający bezkrytycznie takie „ałtorytety” jak powyżej, łykając je bez odrobiny zastanowienia są w stanie stworzyć związek na zdrowych zasadach? Na zdrowych podstawach?

    I jeszcze jedno (kiedyś słyszałem i po prawie 10 latach małżeństwa pod tym się podpisuję) recepta na szczęście

    „Kiedy już zdecydujecie się być razem, trzeba zapomnieć o JA, teraz trzeba patrzeć na świat przez pryzmat MY”
    Jak to ujął mój śp. Dziadek widząc mnie i moją narzeczoną miesiąc przed ślubem składając mi życzenia imieninowe powiedział:
    I ŻEBYŚCIE NIGDY NIE SPALI PLECAMI DO SIEBIE
    (dzięki Dziadku Stefku, wierzę, że jesteś TAM szczęśliwy i kiedyś – nie za szybko – TAM się spotkamy)

    1. Witam Niedźwiedziu 🙂 Na pewno masz rację, że panuje duże rozluźnienie też przez to co widzimy w Internecie, TV i innych ogłupiających gazetkach ale takie tragedie działy się też wcześniej, tylko nie było Internetu więc nie było o tym głośno… To problemy osobiste, brak pomocy… XXI wiek i brak pomocy.

  5. bo w ludziach cholera wie co drzemie, potem zapalnik, jedna sytuacja hgest dsłowo a może kumulacja dziwności i bum – tego te nie ogarniam, jaka to musi być wielka desperacja……

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.