zaliczyłam Majorkę, wracam do domu

unplug out of office GIF by Alaska Airlines
źródło:giphy.com

W chaosie, ogólnym uczuciu nieprzygotowania, lęku przed lataniem oraz ogromną potrzebą odpoczynku i uporządkowania sobie życia w mojej głowie, poleciałam na kilka dni do hiszpańskiego kolegi Mojej Blondyny na Majorkę 🙂Nie byłam nigdy jakąś pasjonatką Hiszpanii. Ten kraj kojarzył mi się z lowelasami, drożyzną i imprezami. Baleary oczywiście, że są reklamowane jako cudowne wyspy, ale ja mając już „obcykaną” Grecję jakoś nie wierzyłam, że cokolwiek w basenie Morza Śródziemnego może mnie jeszcze zaskoczyć. Moja Blondyna jednak jest zakochana w Majorce. Na wyspie była kilka razy jako turystka a później pracowała tam przez prawie rok jako rezydentka. To gdzie miałybyśmy razem nie jechać, jeśli właśnie nie tam? 🙂 Plan był prosty- dolecieć, zresetować się i POLEŻEĆ na plaży.
Plan ZREALIZOWANY! Aż nadto.
Bo zapomniałam, że Blondyna uwielbia imprezować. BARDZO lubi. Zwiedzania i odkrywania nowych miejsc nie są aż tak istotne jak pokołysanie tyłkiem, wlanie w siebie litrów alkoholu i wypłakanie samotności. No dobrze, ale do rzeczy. Mieszkałyśmy w centrum Majorki- Llubi. Miejscowość generalnie jest… smutna. Cały pobyt zastanawiałam się dlaczego ta hiszpańska mieścina budzi we mnie dość smutne uczucia. To BRAK ZIELENI. Tam prawie w ogóle nie ma drzew. Są tylko typowe dla śródziemnomorskiej zabudowy wąskie uliczki i małe domki. Do mieszkania dojechałam wieczorem (przecież po przylocie trzeba było od razu skoczyć na imprezę 😛 ), więc poranek przywitał mnie pięknym widokiem z okna oraz… uczuciem wilgoci. Ręczniki nie schły, kostium kąpielowy również nie a przemoczone deszczem buty suszyłam suszarką… Jeszcze jedna rzecz- 3 dni bolała mnie głowa. Blondyna mówi, że to na tej wyspie norma- bardzo dużo ludzi skarży się na bóle głowy i nie zawsze jest to spowodowane zbyt dużą ilością wchłoniętego alkoholu 😛
Eksplorowanie wyspy zaczęłam (no tak od imprezy, ale o tym później 😛 ) od plażowania na rajskiej plaży Es Trenc. Plaża otoczona wydmami i piaskiem jak z plaży Morza Bałtyckiego (co jak co, ale nasz polski morski piasek jest przecież idealny). Kolor wody przypomina ten z Morza Karaibskiego a jej temperatura jest po prostu idealna. Jedyne, co mnie troszkę zaniepokoiło, to ilość… nagich piersi 😀 Nie miałam w którą stronę odwrócić głowy, ponieważ z każdej strony otaczały mnie sztuczne nagie piersi. Nagim piersiom towarzyszyły najczęściej sztuczne wargi oraz niekiedy sztuczne pośladki. Nagie piersi bardzo często były fotografowane przez partnerów ich właścicielek. Z boku, z przodu, na brzegu i w wodzie. Gdzie zaraz potem trafiały te zdjęcia? Na Insta..???? Wisienką na torcie był plażowicz, który przechadzał się brzegiem. Tak na moje oko miał około 65 lat. Kąpielówki (stringi. Nadal możemy je nazywać  kąpielówkami?) były z dość szerokiej siatki. I okej- ja wszystko rozumiem, ale ja się pytam- PO CO był temu panu tej samej tekstury stanik…?
Kolejną plaża, którą udało mi się zaliczyć to plaża w zatoce Cala Romantica. Następne miejsce otoczone skałami z pięknym piaskiem, pięknym kolorem wody i… meduzami. Nie wiem czy zawsze jest tam tyle meduz czy to po prostu był taki dzień, ale musiałam się mocno skupić na wodzie, żeby na żadne paskudztwo nie wpłynąć.
Ostatnia plaża, na której pomoczyłam tyłek to Cala Millor. Jak tylko na nią weszłam, to od razu skojarzyła mi się z plażą w Słonecznym Brzegu 🙂 Bardzo dużo miejsca na leżaki i łagodne zejście do morza. To, co mnie bardzo

źródło:własne

zaskoczyło, to płatne skrytki zamontowane na parasolach, w które można schować portfel, telefon lub inne drobne kosztowności. ŚWIETNY pomysł! Zawsze irytowało mnie to, że jeśli jestem na plaży sama, to muszę dokumenty i telefon zostawiać w hotelu a jeśli jestem ze znajomymi, to jedno pilnuje rzeczy a drugie może pływać. Skrytkami na kod jestem zachwycona 🙂
I właśnie to, co mnie zachwyciło na Majorce, to stare miasto Pollenca 🙂 Zabudowa z XVII/XVIII wieku, nieregularne małe czyste uliczki to klimat, który naprawdę uwielbiam 🙂 Do tego widok na góry, przy których usytuowane jest miasteczko zrobił na mnie duże wrażenie 🙂 Mogłabym tam spędzić cały dzień, gdyby nie burza, która nas tam złapała…

źródło:własne

W drodze powrotnej musiałam zdjąć moje baletki, podwinąć kieckę i… płynąć uliczkami 😛
Tak, żałuję, że nie miałam więcej czasu na zwiedzenie tego miejsca…

MAJORKA I IMPREZY
No właśnie… Prawie cała wyspa jest pełna miejsc, w których można… zalać łeb 😛 i zaszaleć 😉 Ja z Blondyną imprezy zaliczałam w miejscowości Alcudia. tam są lokale z muzyką generalnie latynoską i stricte hiszpańską. Tam się chodzi potańczyć i wstyd nie znać choćby podstawowych kroków salsy czy bachaty. Znając podstawowe kroki salsy, jakoś mocno tych imprez się nie obawiałam, ale na samy początku zostało mi zadane pytanie „JAKĄ SALSĘ ZNASZ?”. JAKĄ??? No jedną. A ile ich jest…? 😀 Tak więc jednak jestem sierotą boską w tańcu 😀 Każdy szanujący się Hiszpan czy Hiszpanka UMIE tańczyć. Chodzi na lekcje tańca i naprawdę potrafi to wykorzystać. Na nic moje bujanie wielkim tyłkiem się tutaj nie zdaje 😀 W tym kraju bujanie tyłkiem i biodrami na nikim nie robi wrażenia. Cóż 😛 😀
Wracam w takim razie do kraju 🙂 Cieszę się z powrotu. Jestem stęskniona i zmęczona imprezowaniem, w którym Moja Blondyna nie ma umiaru.
No żebym o 5 rano chodziła wykończona spać do auta?!

Majorka 😀 😛

7 odpowiedzi na “zaliczyłam Majorkę, wracam do domu”

  1. I weźże tu spróbuj kobiecie dogodzić.
    Cycki jej przeszkadzają, ja bym tam wzroku nie odwracał…. OK, może jednak, to zależy…
    Na ale chłoptaś w siatce… no widocznie coś tam w tej siatce miał…

    PS. Właśnie wróciłem z Norwegii (firma wysłała była), trafiłem do muzeum (galerii?) pod gołym niebem. Mnóstwo rzeźb, ludzi płci obojga, i wieku od dziecka do staruszka, w różnych pozach i wszystkie GOŁE, bez skrawka ubrania.
    „co artysta miał na myśli” ??
    Jakby kogoś interesowało, linki poniżej do zdjęć (PS. Nie ja te zdjęcia robiłem)

    http://lifeistravel.eu/oslo-kwiecien-2014/

    https://www.google.pl/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fwww.fjordclub.pl%2Fwp-content%2Fuploads%2Fpl%2F2015%2F09%2FVigelandsparken-Sculpture-Park.-Frognerparken-052010-99-0178_2200-1024×680.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fwww.fjordclub.pl%2Foslo-mini-przewodnik%2F&docid=ZEnPxdDrMIZK4M&tbnid=uPqNXmGdLNt54M%3A&vet=10ahUKEwja0vf_uczdAhWO-KQKHYB5BzwQMwhzKDMwMw..i&w=1024&h=680&bih=599&biw=1366&q=Oslo%20muzeum%20rze%C5%BAby&ved=0ahUKEwja0vf_uczdAhWO-KQKHYB5BzwQMwhzKDMwMw&iact=mrc&uact=8#h=680&imgdii=uPqNXmGdLNt54M:&spf=1537545168272&vet=10ahUKEwja0vf_uczdAhWO-KQKHYB5BzwQMwhzKDMwMw..i&w=1024

    1. Wiesz…. nagość towarzyszyła nam od zawsze 🙂 Uważam, że nie są to jakieś rzeźby, których należałoby się mocno wstydzić. Są dość subtelne.
      Tak, ja wiem, że mężczyźni wzroku by nie odwracali 😛 😀

  2. https://www.youtube.com/watch?v=V-VYrbuTmEE

    😉

    Style salsy:
    – Salsa New York styl „na 2” (mambo on 2)
    – Salsa Los Angeles styl „na 1”
    – Salsa kubańska – casino
    – Salsa portorykańska
    – Salsa Palladium Mambo
    – Salsa Kolumbijska
    – salsa roja („czerwona”) – z gotowanych pomidorów, papryki, cebuli, czosnku i kolendry;
    – salsa cruda („surowa”) – z surowych pomidorów, cebuli, papryki i innych surowych warzyw;
    – salsa verde („zielona”) – z owoców miechunki, zwanych w Meksyku „małymi pomidorami”, zwykle gotowanych;
    – salsa brava („dzika”) – z sosem tabasco i majonezem, typowy dodatek do potrawy z ziemniaków patatas bravas;
    Pod pojęciem salsa znaleźć można też definicję muzyki… oraz wulkanu błotnego…

    Chomikowa…

    JAKĄ SALSĘ ZNASZ??:D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.