„a ty czemu jesteś sama”?

divorce-partyUmówiłam się z moim dawnym znajomym. Nazwijmy go Czarny jak Lis (z wiadomych racji 😉 ) Znam chłopaka od… uuu od bardzo dawna 😛 Jedno z moich pierwszych wspomnień dotyczy naszej zabawy w saloniku w drewnianym domku na wakacjach. Ja się bawię ludzikami a on mnie wali samochodzikiem po głowie. Potem było coraz gorzej, ale na szczęście się nie pozabijaliśmy 😉 Zabawy w „podchody”, gra w ping-ponga, pierwszy wypady alkoholowe itp. Każde wakacje w podobnym gronie. Później dorośliśmy, życie zaczęło przybierać innych barw i kontakt troszkę się urwał. 3 lata temu spotkałam go w mieście. Przedstawił mi kobietę, która stała obok niego i pokazał zdjęcia usg ich maleństwa. Ślub, dzieci… Taka kolej życia. „Tak, gratuluję, oczywiście. Niech maleństwo zdrowo rośnie”. A wy obyście się nie rozwiedli…
Czarny jak Lis przypomniał sobie o mojej osobie z racji właśnie… rozwodu. Bo papiery są już w sądzie.
-Wiesz co Chomiczku? Jak mi napisałaś wiadomość, żebym się nie zamartwiał tym rozwodem, że jeszcze życie przede mną, to zauważyłem, że jako jedyna nie głaskałaś mnie po głowie, tylko rzeczowo podeszłaś do tematu.
-Czarny, bo nie ty pierwszy i nie ostatni niestety… Nie wiem, co tam się u was zadziało i nie chcę wiedzieć, ale skoro została podjęta decyzja o rozwodzie, to musiał być konkretny powód.
-Nie mogła znieść tego, że piszę sobie e-maile z innymi kobietami…
Mówiłam, że NIE CHCĘ WIEDZIEĆ! Nie chcę, nie chcę…
-Słuchaj… nie wiem jak wyglądały te twoje e-maile… Ale jeśli poświęcałeś wieczory na pisanie wiadomości z innymi dziewczynami, to mogę twoją żonę zrozumieć. Żadna z nas nie lubi konkurencji. A wy macie coś takiego, że lubicie się po ślubie dowartościowywać. Jeśli twoja żona miała do tego kompleksy, to jestem w stanie ją zrozumieć. Ale jak już powiedziałam, nie było mnie przy tym, nie ma i nie będzie.
Co ja będę dorosłemu facetowi tłumaczyć zawiłości kobiecej logiki. Mam jednak nieodparte wrażenie, że każde nieodpowiednie męskie zachowanie jest przez nich odbierane za „przecież nic się nie stało”.
Czarny wzdycha. Ja wzdycham. Widzę, ze szuka w moich oczach zrozumienia. A ja NIE ROZUMIEM.
-Dobra Czarny- z ręką na sercu-czy każda z tych wiadomości wysyłanych do koleżanek  była czysta jak łza…?- już w ogóle pomijam fakt zaglądania komukolwiek w e-maile czy telefony, ale może skoro to robiła, to może miała ku temu mocne podejrzenia…?
-No nie była…-jakiż smutek w jego oczętach!
Dziękuję. Więcej pytań nie mam. Dajce mi w końcu tę sałatkę.

Znajomy popadł jednak w jakąś melancholię i ciągnie depresyjny nastrój. Na nic moje próby zmiany tematu, obrócenia wszystkiego w żart…
-Wiesz Chomiczku… jak się ludziom z naszego dzieciństwa życie pogmatwało… Pamiętasz Magdę i Adama?
-Pewnie, że pamiętam! Jacy piękni, jacy radośni! Sprawiali wrażenie bardzo dobranej pary. Może ciut za wcześnie wzięli się za zakładanie rodziny, ale ich wybór. Ich miłość. Z tego, co słyszałam, to mają bliźniaki?
-No mają, albo raczej teraz już tylko Magda ma…
Nie wierzę…
-Adam zakochał się w koleżance z pracy-kontynuuje tę niezwykle barwną opowieść Czarny- ona też zostawiła swojego męża dla niego. Czy muszę ci mówić w jakim stanie psychicznym jest Magda?
-Domyślam się… Oj, domyślam…
Jak bardzo się cieszę, że nie jestem na jej miejscu. Za nic w świecie nie chciałabym zostać sama z bliźniakami… Ja rozumiem, że ludzie się rozstają, że nie potrafią dłużej ze sobą żyć. Naprawdę jestem w stanie to zrozumieć. Ale już po 3 latach od przysięgi przed ołtarzem?! Czy oni byli pod wpływem jakiś środków odurzających??? Czy ktoś ich do czegokolwiek zmuszał??? Gdzie szacunek do drugiej osoby…?
-I wiesz- ich rodzice jeszcze nie zdążyli spłacić kredytu z wesela.
Trzeba było nie robić wesela. Mogli wyjechać w podróż poślubną za tę kasę lub odłożyć na bliźniaki.
-A pamiętasz brata Magdy? Przemka?
Pamiętam, choć w tej chwili nie wiem czy chcę pamiętać i czy chcę cokolwiek o nim wiedzieć… chcę moją SAŁATKĘ.
-No pamiętam… też się rozwiódł?- pytam, ale wcale nie jestem zainteresowana, bo już czuję jaka będzie odpowiedź.
-A nie! Ten to nie miał żony, ale ma dziecko, którego nie widuje… Przytrafiło się, kiedy próbował się pogodzić z byłą narzeczoną.
Coś nowego…
-Skoro dziecka nie widuje, to rozumiem, że się NIE POGODZILI? Może powinni jeszcze raz spróbować i „na zgodę” machnąć sobie jeszcze jedno niczemu winne dziecko?- ironizuję. Bo szlag mnie już trafił.
Jeszcze jedna opowieść z życia wzięta i nasze spotkanie skończę nie nad sałatką, ale nad mieszanką alkoholową.
-Dobra Chomiczku, wystarczy już o mnie i o znajomych. Powiedz mi lepiej… CZEMU TY JESTEŚ SAMA?

Bystry nigdy nie był 😛

*imiona pozmieniałam

71 odpowiedzi na “„a ty czemu jesteś sama”?”

  1. Sam wymienił co najmniej kilka powodów i jeszcze pyta, dlaczego? Naprawdę bystrzacha :D. Ale sałatka w końcu była?
    PS Miałem spotkanie z niemiecką policją, ale wszystko skończyło się ok ;).

      1. Niemiecka, gdyż bo ponieważ kursuję między Danią i Niemcami :). Byli bardzo w porządku, nawet mandat mi darowali (głównie dlatego, że moja Visa odmówiła współpracy z ich terminalem płatniczym – później się okazało, że po prostu miałem za mało środków na koncie, aby zapłacić mandat, ale o tym ciiiiiii :P).
        Do winy się przyznałem, pokutę odprawiłem, poszkodowanego przeprosiłem :>.

        1. Ufff… czyli poszkodowanego nie zabiłeś 😉 Taki czarny humor 😉 Kto by pomyślał, że Niemcy tez potrafią darować mandaty, coż za ludzcy ludzie 😉

  2. Ja też ostatnio spotkałam się z ludźmi, z którymi znam się niemal od zawsze. Taka impreza raz na jakiś czas, żeby nie stracić kontaktu. I tak sobie analizowałam towarzystwo pod kątem spraw damsko-męskich. Wyszło mi na to, że łatwo nie jest. 😉

      1. Nie jest łatwo, ale nie jest też jakoś szczególnie trudno. Ludziom brakuje dobrej woli, cierpliwości, zrozumienia, że nie zawsze będzie różowo, ale to nie jest jeszcze powód do rozstania, brakuje czasu na pielęgnowanie przyjaźni, miłości, na dbanie o to, by z upływem czasu seks wciąż był dobry i regularny (dla wielu par sam fakt, że po kilku latach seks małżeński w ogóle się zdarza jest sukcesem 😉 ).

        Takiego spotkania i nawału „dobrych” wiadomości faktycznie nie mogło dać się przetrwać na trzeźwo 🙂 .

        Na szczęście udanych związków też jest wiele – tylko co tu o nich opowiadać – cudze szczęście jest przecież takie nudne 😉 .

        1. Ludziom to chyba też brakuje rozumu… To w ogóle nie jest mój dzień. Patrzę na podejście ludzi do życia, do związków a raczej ich braku i znów mi się odechciewa czegokolwiek…
          Muszę sporo przemyśleć. To nie jest zdecydowanie mój dzień…
          Pozdrawiam.

        2. A ja właśnie rozglądam się za tymi udanymi związkami i mogę je spokojnie policzyć na palcach jednej ręki. Większość tych, które uważałam za udane, przestało istnieć albo wisi na włosku. Moje refleksje gorzknieją z dnia na dzień. Od wczoraj są już znacznie bardziej gorzkie. Zadzwoniła do mnie koleżanka i wyjąc w słuchawkę oświadczyła, że mąż odszedł po raz kolejny, zostawiając ją z dwójką dzieci, z których młodsze ma trzy lata. Ech…

          1. O matko, ale czemu po raz kolejny???? ten sam znów odszedł, czy drugi mąż odszedł…? Zarąbiste dni przed tą koleżanką…

            1. Znalazł kogoś, odszedł, potem wrócił niemal na kolanach. Postanowił, że będą mieli drugie dziecko i odszedł znowu. Rozumiem, że ludzie się rozstają, ale skoro miał wątpliwości, to po co wracał?!

              1. Aaa, to PIĘKNIE! czyli Ona teraz została z dwójką dzieci, tak??? Boże…
                I dlatego NIE MA ŻADNYCH POWROTÓW. NIE MA.

              2. Najszybszy sposób na wybicie kochance cudzego meza to podrzucenie jej dzieci z pierwszego związku (najlepiej poinstruowanych, by urządziły piekło).

                Ciekawe czy nadal będzie taka pociągająca jak będzie musiała użerać się z cudzymi dzieciakami?

  3. Kochany Chomiczku jednak faceci wolno myślą. Żeby wszystko było w odwrotnej kolejności ale najpierw wymienia różne nieudane związki a później pyta czemu jesteś sama 😉 Pozdrawiam

      1. …i ja chcialem zaczac od „dupy strony” i uslyszalem;
        „ooo, ze mna to trzeba najpierw pochodzic”…to poszedlem sam.

              1. wlasnie blog…dlatego wiem jaka jest twoja postawa zyciowa i wlasnie ta postawa mi sie podoba, a od „dupy strony” juz dawno skonczylem.

  4. załamałem się…

    Znałem gościa – dałbym sobie za niego rękę uciąć…
    Mieszkał ze swoją dziewczyną – ona dość szybko zaczęła mi się żalić, że chłopak szuka kogoś przez neta…
    2 lata próbowałem ratować ich związek (żeby było jasne – oboje prosili mnie o rady, co mają zrobić… ale jak jedno chciało, to drugie nie…). Efekt jest taki, że on ma dzieciaka w drodze ze swoją narzeczoną, a ona… cóż – była wolna, więc się zakręciłem… efekt jak zwykle…

    FACECI!! DLACZEGO DO K..WY NĘDZY PRZEZ WŁASNĄ GŁUPOTĘ NISZCZYCIE COŚ, ZA CO JA ODDAŁBYM WSZYSTKO?????

    1. I byś teraz, *****, nie miał ręki…
      Za siebie nie dam sobie ręki uciąć, a co dopiero za kogoś 🙂

      A ludzie niszczą z różnych powodów:
      Bo łatwo im przychodzi zdobywanie kolejnych partnerów,
      bo związek nie ma przyszłości,
      bo ktoś się zmienił – co w wieku 20-25-30 lat wcale nie jest takie rzadkie,
      bo po wspólnym zamieszkaniu wyszło kompletne nieprzystosowanie do dorosłego życia,
      bo ktoś tak bardzo chciał być z kimkolwiek, że dopiero jak się „nasycił”, to zaczął widzieć, że to wcale nie takie proste…

      1. Chyba jednak wiem… za długo o to walczyłem… i zrobiłbym co w mojej mocy, by związek się utrzymał…

        Jasne – popełniłbym pewnie niejeden błąd… W końcu błądzić jest rzeczą ludzką… ale czym innym jest błąd popełniony nieświadomie, a czym innym – działanie z premedytacją

        1. Pozostaje tylko życzyć, żebyś znalazł od razu miłość swego życia i nie miał okazji się przekonać, że czasem lepiej zniszczyć związek niż życie obu osobom :).

  5. Po jego opowieściach dziękowałabym Bogu za to , że jestem sama i chciałabym ten stan utrzymać do końca swojego życia..
    Z drugiej strony takie rozmowy korzystnie wpływają na naszą figurę, bo całkiem jeść się odechciewa, za to chętnie by się człowiek napił…dużo.. dużo napił ..

    1. Facet był lekko dołujący,pewnie przez to,że sam się rozwodzi… Ale przetrwałam! Niesamowite ile alkohol jest w stanie Cię przepchnąć do przodu 😉

  6. Ja nie wiem jakich Wy macie znajomych z piaskownicy…

    Agnieszka i Filip? Po ślubie bodajże 5-6 lat, drugie dziecko w drodze, ani myślą się rozwodzić.
    Kmita? Trójka dzieci, po ślubie też chyba 6 lat, ani słowa o potencjalnym rozwodzie.
    Marta i Robert? 8 lat po ślubie, jedno dziecko, nie rozwodzą się.
    Sławek? Nie chce mieć dzieci, posiadanie żony też nie jest jego marzeniem… No i nie ma :).
    Tomek? Trójka dzieci… na problemy ze znalezieniem mieszkania żona mu odpowiada „z Tobą mogę mieszkać gdziekolwiek”.

    Znalazłoby się jeszcze kilka przykładów udanych małżeństw…
    Takich które się rozpadły praktycznie nie znam…
    Co ze mną jest nie tak? 😀
    Czyżbym żył w wyimaginowanym, prawie idealnym świecie?

    1. To straszne, w jakim Ty się towarzystwie obracasz. Sami szczęśliwi ludzie, aż się niedobrze robi… 😉 .
      Tak serio, to wygląda na to, że nie jest to coś nadzwyczajnego 😉 . Sam mam ze dwóch znajomych (płci różnej) po rozwodach a reszta wygląda na zadowoloną ze swoich związków (tak na oko 😉 ) i póki co ani widu ani słychu, żeby coś w tej materii miało się zmieniać.

  7. Ty to masz faktycznie szczęście do takich spotkań. Jesteś jak gąbka do wchłaniania depresyjnych wiadomości 😛 . Skoro już jesteś do nich przyzwyczajona to może i ja zrzucę tu swój bagaż … chociaż czekaj, w sumie nie mam żadnych przybijających opowieści ze swojego życia, żeby Cie dobić 😉 .

    A ten gościu w ogóle coś pozytywnego / miłego powiedział podczas tej rozmowy?

    1. Oj! Jak mi miło,że mnie nie dobijesz jak weterynarz dobija ranne zwierze 😉
      Oczywiście,że powiedział wiele miłych rzeczy! Tylko chyba nie wszystkie chciałabym usłyszeć akurat od Niego…

  8. Strasznie to wszystko smutne.
    Najgorsze jest to, że nawet w 20, 30-letnich, z pozoru udanych związkach, dochodzi do różnych zdrad, oszustw, a często i przemocy..
    Na szczęście są też udane związki. Podziwiam je i gratuluję im:)
    Pozdrawiam:)

  9. Chomiczku, moim zdaniem po wysłuchaniu tego delikwenta powinnaś być zadowolona, że jesteś singielką, zaoszczędziłaś sobie co najmniej jednego rozwodu i przyjemności bycia samotną matką. To była ironia. Udane związki bywają, czego sama jestem przykładem, bo mam kilkunastoletni związek małżeński. Jasne, że czasami się boczymy na siebie, ale bez siebie nie umiemy żyć. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć i on wie, że też może zawsze liczyć na mnie. Pozdrawiam.

    1. No i pięknie, że masz kogoś na kogo możesz liczyć. Ja się cieszę z takich par. I pewno trochę zazdroszczę. Bycie singielką wcale nie jest proste. Ten singielizm też jest przybrany jako kopuła ochronna przed niepowodzeniem. Życie…

      1. Skąd ja to znam. Od 5+ lat jestem sam, chociaż naprawdę chciałbym się ustatkować i znaleźć lepszą połowę, ale nie idzie mi totalnie. Czuję się totalnie przyrdzewiały w kontaktach damsko-męskich mimo jeszcze nawet nie 30 lat.

        Ostatnio sam zacząłem się łapać, że mimowolnie buduję wokół siebie bunkier, którego 'singielizm’ i 'nie zależy mi’ jest głównym, acz wymuszony budulcem. Ot życie…

    1. Pewnie, że nie tylko facet 🙂 Znam wiele wrednych kobiet, które rozwalają związki. Tylko gdzie empatia…? nie wiem…

  10. powiem szczerze, ze wielu moich znajomych rozeszło się, a były to takie miłości, ze hej – jedyne, prawdziwe, najgłębsze

    a ja, paradoksalnie, wciąż trwam w zaobrączkowaniu, raczej jeszcze :P:D,

    hahaha, a tak im mówiłam, ze miłość jest przereklamowana, wybieram samotność 🙂

    no to mam, po byku 🙂

    życie zaskakuje i tyle 🙂

  11. „Ja rozumiem, że ludzie się rozstają, że nie potrafią dłużej ze sobą żyć. Naprawdę jestem w stanie to zrozumieć.” Ja też jestem w stanie to zrozumieć, ale jak ktoś jest w wieku licealnym albo na studiach. Ale nie rozumiem, kiedy robia to DOROŚLI ludzie. Dorośli ludzie sami podejmują decyzje o ślubie z założeniem, że przy tej decyzji wytrwają. Nie tylko dla siebie, ale też dla tej drugiej osoby. Ale niestety, dorosłość nie równa się dojrzałość, a brak dojrzałości + egoizm to gotowy przepis na rozwod. Powodzenia życzę osobom, które rozbijają założone przez siebie rodziny w imie swojego „szczęścia”. W cudzysłowie, bo ile może trwać zakochanie w innej osobie? Wkrótce okazuje się, że to uczucie też przemija i zostaje człowiek z niczym. Ale oczywiście łatwiej skakać z kwiatka na kwiatek niz pielęgnować uczucia w swojej rodzinie, bo przecież to wymaga wysiłku….

    1. Dorosli ludzie tez się rozstają, choć na pewno są w mniejszości… życie to nie zabawa, trzeba o tym pamiętać i trzeba pamiętać o wzajemnm szacunku… pozdrawiam!

  12. Za kilka dni obchodzemy 40-lecie slubu. Teraz jest fajnie. Przedtem bylo roznie – raz dobrze raz zle, a mimo to trwalismy przy sobie. Dlaczego, skoro oboje czulismy sie jak w klatce? Bylismy odpowiedzialni za dzieci i za siebie nawzajem i to byl jedyny powod, dlaczego razem ciagnelismy ten woz zyciem zwany. Bedac w wieku nastu lat przezylam rozpad malzenstwa moich rodzicow i obiecalam sobie wtedy, ze nigdy tego nie zrobie swoim dzieciom. I slowa dotrzymalam. Okolo 45 lat temu zapytalam moja babcie starowinke, czy byla szczesliwa w malzenstwie zaaranzowanym przez ojca. Powiedziala mi mniej wiecej tak: Nikt nam nie obiecywal szczescia na tej ziemi i tego nie szukalam. Szczesciem bylo, ze ja i moj maz wywiazywalismy sie ze swoich obowiazkow – on zarabial na zycie, a ja prowadzilam dom. Nie klocilismy sie, bo nie bylo o co. Cale zycie wspieralismy sie nawzajem, co bylo bardzo wazne, bo bieda wojenna i powojenna czesto byla obecna w naszym domu. Na moje pytanie o milosc, babcia powiedziala, ze milosc przyszla w malzenstwie. Mimo wszystkich kataklizmow, jakie spadly na moich dziadkow mieli piekne, proste zycie. Byli na swoj sposob szczesliwi choc pochowali 2 synkow. Udalo sie odchowac tylko 2 corki.

  13. Powiedzialabym, ze moje malzenstwo jest jak szlachetne wino. Im starsze, tym lepsze. Chyba z czasem nauczylismy sie wspolnie zyc. Nabralismy dystansu do wielu spraw. To o co kiedys staczalismy boje, teraz wydaje sie nam malo wazne, nie warte strzepienia jezyka. Mysle, ze lepiszczem w naszym zwiazku bylo zaufanie do siebie nawzajem. I wlasnie to zaufanie pozwalalo przymykac oko na drobne wyskoki kazdego z nas. Kiedys tlumaczylam corce, ze moglam okolo 40 razy rozwiesc sie w swoim zyciu, bo przynajmniej raz w roku byla taka awantura, ze spokojnie mozna bylo zabrac walizki i uciec. A jednak nigdy nikt z nas nie zrobil tego kroku. Po burzy z czasem przychodzilo slonce itd. itd.
    Pisze o tym, aby pokazac, ze nigdy wspolne zycie nie jest bezproblemowe. Zartuje, ze ci , ktorzy potrafia byc razem wiele lat w miare szczesliwie zasluguja na podziw ZA WYTRWALOSC. Nic wiecej.

    1. Faktycznie-cierpliwości i wytrwałości tylko Wam pogratulować! 🙂 najważniejsze,że RAZEM chcieliście przez to przejść. Razem można góry przenosić. Pozdrawiam! 🙂

  14. A ja jestem w zwiazku dwa lata w ktorych generalnie bylo pod gorke. Od poczatku budowany na przyjazni, pomaganiu, setkach wspanialych przegadanych godzin. Ale cos sie zmienilo. Zaczelam zwracac uwage ze nie dotrzymuje danego slowa i ze robi to coraz czesciej. Pojawil sie alkohol jako odreagowanie na kazde moje zachowanie ktore mu sie nie podoba. Postawilam ultimatum. Powiedzial ze nie obiecuje…jedynie sie postara. Wczoraj widocznie przestal….piwka w domu, drink na miescie…pol butelki wodki wypite po powrocie. Dzis podobnie…..

    1. Mało ciekawa sytuacja… Muisz przemyśleć czy warto o to walczyc, bo 2 lata to już nie tak mało czasu, ale też nie 20 lat… życzę powodzenia i trzymam kciuki.

  15. Zastanawiające, że Twój znajomy przyznał się do swojego udziału w rozpadzie małżeństwa, ale w ogóle nie okazał skruchy z tego powodu, a przynajmniej nic na ten temat nie piszesz. Wyciągnął za to wszystkie historie na potwierdzenie, że stałe związki nikomu nie wychodzą na zdrowie. Może szukał usprawiedliwienia dla siebie, nie wiem… Rozglądając się wokół widzę, że najlepsze okazują się związki, w których OBIE strony potrafią wziąć na klatę swoją winę, zamiast szukać jej u drugiej osoby. To, czego mi w ludziach brakuje, to pokora. Każdy musi być teraz zaj…..sty, nieomylny, wszechwiedzący i doskonały, a czasami trzeba położyć uszy po sobie i nawet tylko przed sobą przyznać „ok, nawaliłam/em”. Skoro mam czegoś wymagać od swojego męża, to sama też muszę być wobec Niego w porządku i tego samego oczekuję z Jego strony.

  16. A ja to mam nadzieję, że przyszła małżonka zgodzi się na brak wesela i tylko jakiś obiad w lepszej restauracji dla najbliższych członków rodziny.

  17. Stary wpis ale jednak tak bardzo przypomina mi wszystko co dzieje się dookoła mnie, że aż musiałam skomentować. Niestety na chwilę obecną na palcach jednej ręki mogę policzyć małżeństwa ze stażem powyżej 5 lat, które nie mają już papierów rozwodowych w sądzie albo nie żyją w separacji. Znam też trzy historie związków, które naprawiały związek robiąc sobie dziecko. Wszystkie trzy związki się rozpadły. Dwie dziewczyny błąkają się po OPS-ach bo ciężko utrzymać siebie i dziecko, gdy ojciec nie wykazuje dochodów ani ochoty płacenia za cokolwiek. Znam też związek, który rozpadł się przez ewidentną zdradę kobiety a jednak ona wini wszystkich dookoła a nie widzi tego co sama zrobiła. Dlatego ja nie wierzę w małżeństwo. Dziś to tylko papierek, który nie daje gwarancji niczego.

  18. Mojemu mężowi odechciało się być mężem już tydzień po ślubie. Chyba doszedł do wniosku że jednak najlepsze towarzystwo dla faceta to telewizor i piwo. Bo… bo nie trzeba z nimi gadać..
    ale ja to jeszcze nic! Żona mojego kumpla zdradziła go 3 dni po ślubie z jego sąsiadem! i od tamtej pory żyła z tym sąsiadem w regularnym związku..
    Jeden z moich wujaszków miał dwie rodziny przez 20 lat.. Gdyby nie to że jego córki (miedzy jedną a druga było pół roku różnicy) spotkały się w liceum i byly do siebie bardzo podobne to sprawa nigdy pewnie nie ujrzałaby światła dziennego..

    Ale to jeszcze nic.. Młody Ksiądz poszedł na swoją pierwszą parafię, tam poznał młodą dziewczynę i go urzekła. Się „spiknęli” no i wyszło im dziecko, ale ten ksiądz nadal chciał pozostać księdzem więc „namówił” swojego brata żeby się z ową panną ożenił co brat uczynił. (Swoją drogą – bardzo udane małżeństwo ze stażem 35 lat) No i ten brat oczywiście to dziecko zapisał na siebie i co? i ten chłopak wyrósł i został księdzem!Dlatego tez koszulka „Będę księdzem jak mój tata” idealnie by do niego pasowała.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.