porozmawiajmy o… bzykanku ;)

źródło: giph.com

Kilka ostatnich miesięcy mojego życia kręciło się naokoło… bzykania. I to nie pszczół, os czy innych stworzeń latających. Nie, nie. To by było zbyt… infantylne?

Seks (bo o seksie mowa) gdzieś ciągle towarzyszy nam w życiu. Dzieckiem nie jestem, więc coś o tym wiem 😉 Seksem kipi reklama, o seksie się plotkuje, o seksie się śni, o seksie się marzy, seks relaksuje, o seksie się rozmawia i seksem podobno nawet się leczy… Nie pytajcie mnie CO 😛
Dobrze, dobrze. W końcu to takie… naturalne. Przecież dzięki niemu większość z nas jest na tym świecie 😉 Rozmawiajmy o nim, twórzmy aluzje i uprawiajmy go jak najwięcej! Ale…
Ale… no właśnie.
Czasem mam wrażenie, że nasze życie kręci się jak nie wokół pracy, to wokół seksu właśnie. TYLKO. Stał się tak powszedni, że chleb zaczął mi smakować już inaczej 😉 I wcale nie lepiej. „Szybkie bzykanko”, jak to ujmował Prawie Idealny z kimś ledwo poznanym, to właśnie chleb powszedni dla wielu, bardzo wielu…
-No zaliczyłeś ją w końcu?- pyta Wiecznie Niezadowolona Prawie Idealnego a ja się przysłuchuję z boku z niedowierzaniem.
-Wczoraj bzyknąłem tę czarną.-chwali się na forum Petro.
-Chomikowa, ale miałam dzisiaj zarąbisty seks.-informuje mnie Wiecznie Niezadowolona.
Super, no bosko. Jak im tak kwitnie życie seksualne, to tylko się CIESZYĆ. Tylko, czy ja naprawdę chcę o tym wiedzieć??? podobno jestem dobrym słuchaczem. ZA DOBRYM, bo często po informacji, że ktoś się „bzyknął”, czy ktoś kogoś „przeleciał” następuje informacja „jak, gdzie, kiedy”.
-Dobra, dobra Petro! Ja się bardzo cieszę, że twoje życie seksualne nadal kwitnie, ale ja chyba nie chcę wiedzieć kiedy i jak to robiliście, wiesz?- stopuję w opowieściach kolegę.
I tak mi się wydawało, że byłam od tego wszystkiego gdzieś „obok”. W ich polowaniach nie uczestniczyłam, z moich nocy czy wieczorów im się nie spowiadałam i jakoś dni i tygodnie leciały.
-Ty! Chomikowa! Ty podobno na randce byłaś wczoraj!- zaśmiewając się zagaduje do mnie Prawie Idealny.
Wywiad skubany ma lepszy, niż Kreml.
-A ty, Prawie Idealny widzę, że jesteś lepiej zorientowany z moim życiu, niż ja sama.
-Dobra, dobra! Ty mi lepiej powiedz, czy było jakieś bzykanko?
????
Patrzę na gościa z niedowierzaniem.
-Ty na serio, Facet?
-Chomikowa, OCZYWIŚCIE, że na serio! No było, było????? GADAJ.
-Ej, a nawet jakby było, to czy mam ci też opowiedzieć jak i gdzie???- i nie spuszczam z niego wzroku, bo może jednak jakoś się facet speszy, może się wycofa.
Nic bardziej mylnego.
-Chomiczku! Wiesz… jak tylko będziesz miała życzenie, to oczywiście, że możesz mi wszystko opowiedzieć a ja bardzo chętnie wysłucham.-odpowiada mi z typowym dla siebie uśmiechem.
Nie wątpię 😛
Ma szczęście, że go uwielbiam.

-Chomikowa, ty musisz się tu w końcu bzyknąć!-poucza mnie Wiecznie Niezadowolona.
Nie wierzę.
-MUSZĘ?- pytam, bo uszom chyba własnym nie wierzę.
-OCZYWIŚCIE! A później mi opowiesz jak było!
-Wiesz, laska… Jakie to szczęście, że jednak nie widzę tu (póki co) kandydata na „dobre bzykanko”.-odpowiadam zgodnie z prawdą zresztą, co mnie bardzo cieszy, bo kłamać NIENAWIDZĘ.
-A ja tam, Chomikowa widzę, tylko ty nie chcesz widzieć.
No masz ci.
Okulary czas zmienić. Przez te okulary ma mnie ominąć dobry seks??? W życiu! 😛
Dobra, jedyne, co czas zmienić, to towarzystwo, które żyje tylko tym całym „bzykaniem”. Ile można się wykręcać od odpowiedzi i delikatnie zbywać znajomych? Swoją drogą zastanawiam się skąd u nich tyle energii i taka ciekawość. Może to ten bułgarski klimat? Słońce? Nadmiar pracy?
Wrócę do Polski, to wszystko wróci do normy. Ja się też unormuję.

Po powrocie do kraju spotykam się w końcu z Moją N. Nareszcie ktoś normalny, kto normalnie podchodzi do spraw seksu. ULGA.
-Chomikowa… słuchaj- zagaduje figlarnie N.-czytałam twojego bloga no i… powiedz mi w końcu! Bo nie wytrzymam!
-Jeju! Ale CO?- nie za bardzo wiem, o co jej może chodzić, bo raczej dziewczę było na bieżąco z wydarzeniami mojego życia a i rewelacyjnej niespodzianki pod postacią pierścionka zaręczynowego też ze sobą nie przywiozłam.
-No weź przestań, Chomikowa! GADAJ! No bzyknęłaś się w końcu?!

Chyba jednak NIC się nie unormuje 😛

69 odpowiedzi na “porozmawiajmy o… bzykanku ;)”

        1. hmmm no cóż,jak tak lubią o tym się przechwalać to ich sprawa,tylko nie rozumiem po co i w jakim celu?seks to przecież taka intymna sprawa ale teraz takie czasy,że seks jest traktowany jak sport 🙂 sport dość wysokiego ryzyka 😉

        2. i o ile jestem w stanie zrozumieć takie rozmowy z przyjaciółką,to w sumie z obcymi osobami już nie,bo co z tego że razem pracujecie i się lubicie?a najgorsze w tych rozmowach jest sposób wypowiadania się…jak to ktoś kiedyś napisał – zaliczyć można egzamin,posunąć krzesło,przelecieć to się można samolotem,puknąć w czoło no i bzykać mogą owady 🙂 😉

      1. a raz na hulajnodze 😀 😛

        o seksie mozna dniami i nocami rozmawiać, ale trzeba wiedzieć z kim, a nie na prawo i lewo z numerków robić sobie eeeee…..pamiątkowe odznaki….. 😛 😀 tacy powinni mieć naszyjnik i wieszać za każdym bzyknięciem koralik.
        Zażartowałabym, że tak powstał różaniec, ale nie wypada, więc nie zażartuję .

              1. buhahahaha, no tak ….. się sie sie sierotka marysia ….:P 🙂

                nie chcę drążyć tematu 😛 😀 ale jak spojrzałam na lusterko w swoim samochodzie to dostałam ataku śmiechu…….
                ykhm…mam drewniany rózaniec……ech 😛 🙂

  1. Chomikowa, bo wiesz ja żyję zgodnie z zasadą: co się dzieje w sypialni tam to zostaje. Nie bardzo mnie interesuje życie seksualne innych i nie lubię jak ktoś się moim interesuje. Wiesz wyjeżdżając do USA i będąc tam pierwsze dni na spotkaniach akomodacyjnych usłyszałam piękną zasadę którą amerykanie mają wpajaną od zawsze: O seksie, polityce i religii się nie rozmawia. To nie chodzi że w ogóle się nie rozmawia, ale chodzi o to że nie rozmawia się ze znajomymi. Ma się kilka osób z którymi można porozmawiać o seksie, ale generalnie te 3 tematy są bardzo prywatne/intymne i one pozostają za drzwiami mieszkania w którym się mieszka. Wręcz rozmowa ze znajomymi na takie tematy świadczy o naszym złym wychowaniu i braku kultury.
    I naprawdę uważam że to bardzo dobra zasada. Bo uwierz mi w Polsce są to tematy nr 1 i tylko o tym się rozmawia co prowadzi do konfliktów. A tam rozmawiasz o wszystkim tylko nie o tym. W związku z tym rozmawiając odnajdujesz dużo innych tematów na które możesz rozmawiać. Po za tym Te trzy tematy są często źródłem nietolerancji. A tak człowiek zbywa sympatię drugiego bez względu na wyznanie, poglądy polityczne czy orientację.

    1. Byłoby świetnie gdyby te trzy tematy stały się w Polsce tabu. Nie wydaje mi się jednak, by się tak stało. Tak bardzo przywykliśmy do tych właśnie tematów, że jakby nagle je Polakom zabrać, to byśmy chyba w ogóle z sobą nie rozmawiali.

      1. a może po prostu zaczęli by prowadzić bardziej konstruktywne rozmowy. 🙂 Jestem pewna że ludzie zmienili by swoje podejście. Problemem jedynie byłoby zebranie materiału do wieczornych/porannych/popołudniowych a w sumie to jakichkolwiek wiadomości w radiu/gazecie/telewizji…

  2. haha mój wszechwiedzący słownik zamiast „adaptacja” użył słowa akomodacja 🙂 No cóż wzrok też dostosowywałam tam do różnych warunków 😉

  3. Heh… to chyba ten bałkański klimat 🙂
    No albo to ja nic o życiu nie wiem i zawsze trafiam na patologię, co to ma unormowane życie i „bzykanko” nie jest tematem przewodnim (ba, w przypadku zaobrączkowanych wręcz byłby to piękny strzał w stopę).
    Ale chyba by mi tak bardzo to nie przeszkadzało… jak ktoś ma taką potrzebę, to niech sobie gada. A jak ktoś ode mnie wymaga tego typu informacji, to ucinam krótkim „nie rozmawiam o takich rzeczach” i voila.
    Ale gdybym był w trakcie dłuższej abstynencji, to pewnie by mnie coś trafiło :>

    1. Haha. Mnie też jakoś to bardzo nie przeszkadza, ale jak po raz pierwszy usłyszałam pytanie „czy było bzykanko” to jakoś poczułam się jak wyrwana do odpowiedzi na matematyce, której kompletnie nie rozumiem 😉

  4. Problem typowy na nasze czasy a zarazem niespotykany, nigdy wcześniej. Niestety dążenie do dobrobytu społecznego prowadzi zarazem do jego finalnego upadku a w tym wszystkim zdaje sie nie pomagać nasz dysonans poznawczy jedynie odruch natury robi tu jeszcze jakąś robotę. Pozdrawiam

      1. Nie proszę pani, moja wypowiedź tyczyła się problematyki która jest chyba dość często poruszana na tym blogu czyli ogolnie rzecz ujmując miłosnej( trafiłem tu przypadkiem, przeczytałem tylko 3 posty). Zaś jeśli chodzi konkretnie o tą historie uważam, że wręcz przeciwnie jesteśmy bardzo zamkniętym społeczeństwem nawet na samych siebie porównujac do innych narodów np. Tematy przez nas uważane za sprośne były chlebem powszednim już w starożytnej Grecji czy Rzymie, ludzie i ich problemy nie zmieniły się od tysięcy lat.

        1. Ale pisałeś o dobrobycie, który prowadzi do upadku społecznego, więc to nie tyczyło się tylko wątku miłosnego. Stąd moje pytanie 😉
          własnie wiem, że ludzie od zawsze uwielbiali temat seksu. Od zawsze seks uprawiali i nic tego raczej nie zmieni. Zastanawiam się tylko czemu tak luźno do niego podchodzimy. Coraz luźniej.

          1. Otóż właśnie nie uważam, że mamy luźne podejście do tematyki seksu, więcej seksu sie uprawiało i o nim rozmawiało nawet za czasów PRL niż teraz(ja osobiście rzadko podejmuje ten temat zreszta ostatnio mam mało w nim do powiedzenia ) Kiedyś, nie rozpisując sie za bardzo mężczyzna był potrzebny kobiecie poprostu do przeżycia(i vice versa oczywiście) i miało to aspekt wielowymiarowy: dach nad głową, pożywienie, dzieci, status społeczny itp. Dzisiaj wyglada to w ten sposób, że te wszystkie czynniki kobieta zaradna zapewnić sobie może sama dlatego też facet czy dzieci nie sa już niezbędne do przeżycia czego efektem jest na przykład niż demograficzny który finalnie wiadomo do czego prowadzi, zgodzisz sie ze mną? A moze nawet z tego co napisałem dostrzegasz też i w swoim przypadku?

              1. Piszesz jakbyś nie miała perspektyw i żyła w strachu…nie zgodzę sie z Tobą ale to nie miejsce na dochodzenie do konsensusu. Pozdrawiam i więcej optymizmu życzę

            1. Dużo kobiet po prostu musi być zaradnych, bo mężczyźni są… coraz bardziej bezradni 😛 I zgodzę się jednak z tati, że dużo kobiet decyduje się na dziecko bardzo późno, bo właśnie nie ma poczucie bezpieczeństwa i brak jej perspektyw. Gdyby moje życie wyglądało inaczej, to zapewne już byłabym w drugiej ciąży, bo dzieci chcę mieć. A że jest jak jest, to nie wiem czy w ogóle zdecyduję się na dzieci.

              1. Tylko co Pani Chomikowa rozumie pod pojęciem „poczucie bezpieczeństwa” można wiedzieć?(chomik wyglada jak z Czarnobyla wiec rocznik 86) Tati- z doświadczeniem=po przejściach

              2. a skąd wiesz,że po przejściach?;> po jednym komentarzu takie stwierdzenie?hmmm ciekawe…a co do poczucia bezpieczeństwa pani Chomikowej i nie tylko polecam przeczytać Jej bloga,skoro nie uprawisz seksu to masz czas 🙂

              3. jeżeli ten komentarz miał mnie urazić…to się nie udało…ale masz rację,ten blog nie jest mi obcy..mało tego – zmienił moje życie 🙂

              4. Tati naprawę wzruszające ale to Ty tutaj usilnie próbujesz mnie obrazić i nie wiem bawisz sie w jakiegoś rzecznika? Chomikowa sama umie pisać możesz iść

              5. gdybym chciała to bym obraziła to po pierwsze,po drugie – Chomikowa jak będzie chciała to odpisze a jak nie to nie odpisze,po trzecie – skoro nawiazałeś do mnie to przepraszam bardzo ale dlaczego mam nie odpisać?a po czwarte – wyluzuj Artur…

              6. Jestem bardzo wyluzowany, myślę nawet, że mógłbym dać Ci oreo i zobaczymy co sie stanie, może zostaniemy przyjaciółmi. Nikogo nie zaczepiam lecz zadałem dość proste pytanie o poczucie bezpieczeństwa bez odpowiedzi zresztą. Nie chcieliscie rozmawiać trzeba było to napisać a nie teraz być niemiłym bo to przykre. Życzę wszystkiego dobrego do widzenia

              7. Chomik wyglądający, jak po promieniowaniu w Czarnobylu nie było jednak miłym komentarzem… nie uważasz? A stwierdzenie, że ktoś jest po przejściach…też należałoby z tym uważać.

              8. i dalej nie poszłam… 🙂 oj Artur Artur…może i jesteś wyluzowany ale chyba troszeczkę brakuje Ci dystansu do siebie…hmmmm mężczyzna lubiący oreo…mam jakieś dziwne skojarzenia 😀 i oczywiście pozdrawiam 🙂

  5. To wam coś opowiem pewną. Moja koleżanka ( słabo ją lubiłam) ponad 20 lat temu wychodziła za mąż (ona 19 lat on 36 lat). Wszystko miało być naj .. suknia , wesele , pan „młody” i noc poślubna też . Dziewcze uwielbiało być w centrum uwagi ( niestety , ale to się nie zmieniło ) , więc raczyła nas opowieściami z przygotowań do wesela . Nie ominęła również szczegółów nocy poślubnej , która jednak nie była naj .. . Biedaczek dwa tygodnie zabierał się do roboty , aż wreszcie pokonał dziewicze opory i ” straszną ” błonę . Nie obyło się bez szlochów i dramatyzmu ukochanej . Po tym ” bolesnym przeżyciu ” mąż każdego dnia udowadniał młodej żonce jak szaleńczo jest zakochany i tak ją pożąda, że w towarzystwie nie może się powstrzymać , aby jej nie całować i nie pieścić bardzo intymnie. Wśród znajomych , ich zachowanie wywoływało niesmak i rozmówca miał odczucia , że zwyczajnie im przeszkadza w rozpoczęciu bzykania .
    Trwało to ok 15 lat . Później choroba zapał biedaczka nieco ostudziła.
    Mnie koleżanki po ślubie pytały „.. i jak było ?! ” oczekując dramatycznej relacji z krwotokiem dziewiczym w tle. Jednakże ja do wylewnych nie należę , więc skwitowałam je słowami – ” spróbujecie , zobaczycie ..” Obecnie seks jest tak wszechobecny , że jednym spowszedniał niczym papier toaletowy , który używasz i wyrzucasz , a dla innych stał się złem koniecznym , a oni stróżami moralności w narodzie . Z tymi drugimi to miałam ostatnio styczność w szatni damskiej na basenie . Oj .. ostre strażniczki.;)

    1. Haha! Opowieść o błonie dziewiczej mnie powaliła… dobrze, jeszcze rozumiem te opowieści w gronie bliskich znajomych i zachować teź się ttzeba umieć, nawet w gronie najbliźszych.
      Pozdrawiam 🙂

  6. hejo nie wiem czy mnie pamiętasz czy nie .. ale był czas kiedy czytałam tego bloga i mi się zagubuł na szczęście moja przyjaciółka go czyta i takim oto sposobem wróciłam i pozdrawiam cię z deszczowego Londynu

  7. To bzykanie to sie staje takie pozbawione dreszczyku emocji jak siegniecie po kanapkę. Ot czuję potrzebę to biorę. Niby naturalne zaspokojenie podstawowej potrzeby…tak to niby jest kreowane. A mi jednak brakowało by tej całej otoczki emocjonalnej. Tego dreszczu, niepewności i niecierpliwości.
    Na szczęście nie muszę się dostosowywać do każej mody:)

    1. Bingo! To jak sięgnięcie po kanapkę… Martwi mnie to, że naprawdę masa ludzi tak do tego podchodzi. Właśnie za chwilę świat będzie w ogòle pozbawiony emocji. Będziemy jak robociki zaspokajające swoje potrzeby.

  8. Zawsze powtarzam, że większości osób, które znam nie chciałabym zobaczyć nago. To samo dotyczy ich życia erotycznego. Nie chcę wiedzieć co, gdzie i z kim robią. Znacznie lepiej mi z nimi przebywać kiedy tego nie wiem. Tym bardziej nie chcę tego sobie wyobrażać a niestety wyobraźnię mam dobrą i zwykle staje mi przed oczami to o czym ktoś mówi… No ale na szczęście większość moich znajomych o tym nie opowiada… Chyba nie są na czasie;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.