dzyń, dzyń, dzyń… idą święta

źródło:giphy.com

Jestem z siebie DUMNA! Prezenty już wszystkie kupione, dom prawie cały wysprzątany, w głowie względny spokój… Jeszcze tylko ulepię pierogi, umyję łazienkę i mogę rozpocząć Święta Bożego Narodzenia 🙂

Rozmawiałam ostatnio z koleżankami z pracy (rozpiętość wiekowa bardzo szeroka) i zgodnie stwierdziłyśmy, że Święta Bożego Narodzenia są tylko dla kobiet i dla dzieci. Gdyby nie one, to po pierwsze wcale by się nie odbyły, po drugie z magii obecne byłoby tylko to doprawiane do zupy. Z papierka zupy rzecz jasna.
To kobiety dbają o dekoracje, o prezenty, pełną lodówkę i wszystko inne. Mężczyznom do ogarnięcia zostaje tylko choinka. Po upomnieniu żony/partnerki/matki oczywiście. Bo przecież zdążą ją kupić. Nawet dzień przed Wigilią mają jeszcze mnóstwo czasu na jej zakup.

Tak, to dla mężczyzn wyjątkowo ciężki czas. Biegając po sklepach w poszukiwaniu idealnych prezentów dla bliskich, miałam okazję zaobserwować udręczonych przygotowaniami świątecznymi panów. Z torbami pełnymi zakupów siedzieli lub stali pod sklepami z cierpiącymi wyrazami twarzy. Jeśli tylko któremuś zostawała wolna ręka, to oczywiście grzebał nią w telefonie (w nosie nie wypadało). Założę się, że ponad połowa z nich szukała w tych telefonach skąpo ubranych pań Mikołajek. Tak ku rozładowaniu tego przedświątecznego napięcia.

Dzyń, dzyń, dzyń… Ach te święta…
Wczoraj wbiegłam na chwilę do jednego z tych sklepów, w których można dostać wszystko niedrogo we wszelkich kolorach i możliwościach. Wybierając najpiękniejszą świecę do mojego stroika, za półką sklepową usłyszałam donośny, mocno zdenerwowany męski głos: „Kur*** mać! Dość mam tego! Raz ci kształt nie pasuje a raz kolor! Ile można?! W dupie to mam! Ja to wszystko pier***lę! Wypier***lam stąd! Słyszysz?! Mam dość!”

Nie wytrzymał presji…
Dzyń, dzyń, dzyń… Ach te święta.

Dzisiaj wzięłam wolny dzień po to, żeby umyć rodzicom okna i poświęcić babci więcej, niż godzinę czasu.
– Po cholerę ty w ogóle myjesz te okna skoro jakieś smugi zostają?!- Wykrzykuje rozdrażniony Przyszywany.
-No wybacz! Słońce wyszło, więc to nie jest taka prosta sprawa! Trę te cholerna okna jak mogę, ale nie mam ani siły ani czasu trzeć jedno okno do wieczora, aby ani jednej smugi nie było!
– To idź gdzie indziej, gdzie będzie z ciebie więcej pożytku!

Pójdę, w końcu pójdę w jasną cholerę.
Dzyń, dzyń, dzyń… Ach te święta.

7 odpowiedzi na “dzyń, dzyń, dzyń… idą święta”

  1. Taaaak… świąteczny nastrój się wszystkim udziela, wszyscy są tacy mili i życzliwi :D.
    A ja święta w tym roku obchodzę, ale szerokim łukiem. W zasadzie to objeżdżam, gdyż akurat będę w pracy :).

  2. Stereotypy bywają niesprawiedliwe. U mnie zawsze i wszystko przy Wigilii robił tata. Mama też robiła – awantury. I nic więcej. Mężczyźni odpowiedzialni za całość Wigilii, to w mojej rodzinie częsty przypadek.

  3. Tak mi zmiana wypadła, cóż począć ;-). Zresztą w Szwecji też brak świątecznego klimatu – tylko deszcze, wiatry i dodatnia temperatura :-).
    Oj, wiadomo, że w święta śledzik i kapusta z grzybami smakuje najlepiej – chociażby po to są przydatne ;-).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.