zakupy EKO

źródło:własne

W 2020 już chyba nie wypada choćby nie próbować być EKO (cokolwiek to znaczy…ale ja nie o tym). Nie chcę robić z siebie wzoru do naśladowania, bo codziennie jeżdżę Pędzidłem, śmieci segregować dopiero zaczynam i zdarza mi się zapomnieć swojej torby tysięcznego użytku na zakupy… Ale! Staram się. Uczę się od najlepszych, dołączam do przemyślanych i ciekawych akcji oraz staram się powielać dobre nawyki. NAPRAWDĘ SIĘ STARAM.Kiedy jakiś czas temu robiłam w jednym ze sklepów spożywczych zakupy, zauważyłam na ladzie bardzo ciekawą tabliczkę zachęcającą do ograniczenia folii poprzez pakowanie wędliny oraz mięsa we własne opakowania wielorazowego użytku. Klientka, która stała przede mną, wyjęła z plecaka pudełka do przechowywania żywności i poprosiła sprzedawczynię, aby spakowała zakupy właśnie do nich.
W oczach ekspedientki zobaczyłam niepokój. Wcześniej jej nie widziałam, więc pomyślałam, że to jej pierwszy lub drugi dzień w pracy.
-Ale to jak ja mam to teraz zważyć?-Pyta przerażona klientki.
-Normalnie… W opakowaniu tak mi się wydaje- odpowiada zaskoczona klientka.
-To ja nie wiem… Ja muszę iść się zapytać.
Serio…?
Pobiegła.
Wraca.
-No dobrze, to ja mam to zważyć w tych opakowaniach?
-Tak, proszę pani. Dziękuję.
Staram się przestraszonej pani nie obserwować, bo chyba sprzedaje wędlinę w opakowaniu przyniesionym przez klienta pierwszy raz i zatapiam się w otchłani fb. Słyszę tylko dźwięk plastikowych pojemników kładzionych na blat i cieszę się, że mimo trudności można 🙂
Za tydzień przychodzę ja ze swoimi reklamóweczkami odkładanymi tygodniami w kuchennej szufladzie.
Kładę na blacie foliówkę, w której już trzymałam wcześniej kilka produktów spożywczych i proszę panią (jest inna-starsza, którą już w sklepie widziałam), żeby wędlinę spakowała mi w widoczną torebkę.
Pani wpada w popłoch….
Kolejna przerażona… Odrobinkę się załamuję. Zastanawiam się, czy te ekspedientki nie miały powiedziane NIC o akcji ograniczającej folię??? Przecież tabliczka stoi jak wół na blacie.
Kobieta bierze do ręki foliówkę i miota się z nią po sklepie. Patrzę na nią i zastanawiam się co z tego wyniknie…
-Proszę pani, ale jak ja mam zważyć mięso?- Pyta po kilku sekundach.
-No włoży pani mięso do foliówki i zważy pani mięso z foliówką- podpowiadam, choć wcale nie wiem czy dobrze, bo pani nadal się miota. Wkłada w końcu mięso do foliówki, na wagę kładzie papier firmowy (?), waży i podaje mi torebkę. Problem jest z naklejką z ceną.
-Pani mi ją naklei na torebkę, bardzo proszę- instruuję.
Nakleja. Ufff. Po czym zdejmuje papier firmowy z wagi…. gniecie go i wyrzuca. Podnoszę lewą brew w szoku a pani ekspedientka wpatruje się we mnie nerwowo oczekując kolejnego zamówienia. Wyrywam się z osłupienia, kładę kolejną reklamówkę na blat i proszę o dwie kaszanki. Pani łapie dwie kaszanki, rozkłada na wadze kolejny firmowy papier i kładzie na niej kaszankę. Już ma mi ją pakować w ten papier, kiedy krzyczę, żeby mi spakowała do mojej folii.
Jest zdenerwowana. Przerasta ją to. Ewidentnie przerasta, ale wkłada kaszankę do foliówki i nawet nakleja na nią cenę. Podaje mi moje zakupy, po czym co robi? Gniecie papier firmowy położony na wadze i go wyrzuca… Jestem chyba odrobinę podłamana…
-Proszę pani! Ale czemu pani wyrzuca papier, który spokojnie nadaje się do użycia??? Chyba nie na tym ma rzecz polegać?- Pytam bardzo na serio.
-Ale w czym ma pani problem?- Pyta z szeroko otwartymi oczami.
Wzdycham.
-Nie mam. Już nieważne. Przepraszam.
Nie wiem… Może mają jakiś przykaz, że KAŻDY produkt muszą ważyć na nowym papierze? Może nikt ich nie poinstruował co i jak robić, aby oszczędzać papier?
Boję się iść tam kolejny raz z własnym opakowaniem 😉


6 odpowiedzi na “zakupy EKO”

  1. Oprócz ekologi są też przepisy sanepidu i być ona nie może dwa razy na tym samym papierze, nie wiem….
    A ekspedientki pewnie miały przeszkolenie z kasy fiskalnej, ale z własnych opakowań klienta na pewno nie.

    1. Nie sądzę, żeby Sanepid coś mówił o tym ważeniu na papierze…
      A odnośnie szkolenia, to się z Tobą zgodzę.

  2. Przepraszam, że (tak nieśmiało) o kolor włosów tych pań zapytam Brunetkami raczej nie były…. (na rudy też nie stawiam)

    A tak poważnie. Z Twojego punktu widzenia coś może wyglądać na nonsens, ale nie wiesz kto (właściciel, pracodawca, inny klient) wcześniej tą bidną kobiecinę za co „sztorcował”.
    Te panie stoją po kilka godzin, a różnorodność w podejściu klienta do sprawy widać np. po grubości krojenia wędliny. Co dla Ciebie jest za cienko, dla innych jest za grubo… itp. itd…

    1. Wiem, wiem… Dlatego staram się jakoś oanie rozumieć. Może każą im caly czas zmieniać papier. Chociaż to wobek kampanii eko byłoby nonsensem… Może panie mają taki nawyk i trudno im się odzwyczaić… Ale wczoraj obsługiwał mnie nowy pan. Nie miał żadnego problemu z moim opakowaniem i ważeniem ?

  3. No i wszystko jasne

    Jak by był pan (pewnie jeszcze wysoki, śniady brunet), to by było OK?

    Ech, to ja mam odwrotnie. Ja tam wolę jak mnie panie obsługują (poza ekipą z mojej wędliniarni, od tych pań WSZYSTKIE są lepsze i SZYBSZE, ale chodzę tam, bo wszędzie indziej jest za daleko …)

    1. Hahahaha. Nie, nie. To nie tak ? Pan był młodszy po prostu i chyba szybciej „ogarnia” ?
      Ci śniadzi i piękni na pewno nie pracują w spozywczaku ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.