singiel po 30-stce

źródło:giphy.com

Generalnie ludzie  układają sobie życie przed 30-stką. Poznają „drugą połówkę” na studiach lub imprezach studenckich. Wynajmują razem mieszkanie lub pokój, biorą kredyt potem ślub, kupują mieszkanie i rodzą im się dzieci. Idealna kolej rzeczy.

Uważam ich za niesamowitych szczęściarzy. Ktoś, kto przed 30-stką doczekał się ślubu i swojego lokum jest dla mnie mega szczęściarzem. I nikt mi nie będzie wmawiał, że kosztowało ich to dużo wysiłku, pieniędzy itp. Pieniądze są zawsze potrzebne a wysiłek przy kupnie domu/mieszkania i przy organizacji ślubu jest nieunikniony (chyba że jest się giga szczęściarzem i wszystko o czym mowa wyżej zostało zorganizowane przez rodziców i przy pomocy ich pieniędzy 😉 )
Szczęście….
A co się stało z tymi, którzy ukończywszy magiczną 30-stkę czy nawet 40-stkę i nadal hmmm… nie mają szczęścia?
Mam wrażenie, że takich ludzi ma się za egoistów, egocentryków, wygodnickich. Może nienormalnych? Może niesympatycznych? Karierowiczów? Arogantów?

Cóż…Mam ponad 30 lat.
Wariatka? Hmmm… Jakby tak popytać niektórych z mojego otoczenia, to obawiam się, że przytaknęli by z niepohamowanym wybuchem śmiechu 😉 ktoś mi ostatnio powiedział, że ja i moja rodzina śmiejemy się ze wszystkiego. Może to typ wariactwa. Mam zalać się łzami? Co mi to da? Chwilową ulgę. Pośmiać się mogę zawsze w towarzystwie. W towarzystwie zawsze jest przyjemniej. Wolę w ten sposób przyjemniej iść przez życie, skoro nie mogę jeść codziennie Ferrero-Rocher 😛
Karierowiczka? Taką karierę zrobiłam, że siedzę w biurze, użeram się z głupotą i wstaję do roboty w nocy 😛
Egoistka? Tak, o swoje walczę coraz bardziej. Najbardziej o swoją lodówkę.
Arogantka? Oczywiście, że WIEM wszystko NAJLEPIEJ! I swoją rację oznajmiam wrzaskiem.
Krzyczę w ostateczności. Druga osoba jest wtedy w takim szoku, że ustępuje 😀 To chyba jednak oznacza, że mam rację, nie? 😉

Nie zawsze udaje się żyć według „planu”. Czasem nie da się wejść z marszu w kolejny związek po zdradach, kłamstwach. Czasem trzeba sobie tak nieudany związek poukładać w głowie. Czasem potrzeba na to miesięcy a nawet lat. Czasem te lata mijają na terapii.
Bardzo dobrze pamiętam randkę z niespełna 40-letnim bardzo inteligentnym i przystojnym facetem.
-Jak to się stało, że nie masz za sobą jeszcze rozwodu, ani dzieci?-Pytam naprawdę zaciekawiona, bo na pewno jest w tym człowieku ukryta ciekawa historia.
-Wiesz, Chomik. Byłem kilka lat w związku z dziewczyną, którą kochałem, ale jej brat miał chorobę dwubiegunową. I ona i ja baliśmy, że nasze dziecko genetycznie może być obciążone chorobą. Ludzie chcą mieć dzieci. Ja też chcę.
Moja wiedza na temat dwubiegunówki jest niewystarczająca, więc nie będę się sprzeczać. Słucham.
-Poza tym wiele lat chodziłem na terapię. Miałem nadopiekuńczą matkę.
Oho! Ja to zawsze muszę uzyskać odpowiedź w historii jakiej wcale do końca nie chciałam znać. Szlag by to.
-Ja ci, Chomik nie będę owijał w bawełnę. Przez moją matkę kobiety przez bardzo wiele lat jawiły mi się jako wiedźmy i stworzenia do palenia na stosie. Nie rozumiałem po co mężczyźni wiążą się z kobietami.
Oj! Oj! Oj! Nie czuję się bezpiecznie. Dobrze, że pogoda jest deszczowa, ognisko rozpalić będzie mu trudno. Chyba że skautem był…
Słucham dalej, bo widzę, że facet ma potrzebę opowiedzenia mi wszystkiego ze szczegółami.
-Długi czas chodziłem na terapię. Zresztą do tej pory od czasu do czasu muszę porozmawiać z psychologiem, bo mam chwilowe wątpliwości co do kobiet. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć związek a nawet związek małżeński, ale wiem, że nie będzie to proste.
Ja już też mam wątpliwości. Cała jestem jedną wielką wątpliwością. Nie musiałam znać wszystkich detali. Naprawdę nie musiałam.

Zdarza się, że lata mijają przy opiece nad osobą chorą, zniedołężniałą. Brakuje czasu na flirty i randki a co dopiero na związek. To nie są proste sprawy…
Wiem na pewno, że za każdym samotnym człowiekiem kryją się rozmaite historie. Często (choć nie zawsze) pełne smutku i rozczarowań. Nie każdy singiel po 30-stce to arogant i egoista 😉

9 odpowiedzi na “singiel po 30-stce”

  1. „ktoś mi ostatnio powiedział, że ja i moja rodzina śmiejemy się ze wszystkiego” – Siostra, czemu nie wmówiłaś, że bloga piszesz.
    Chociaż ten wzrost…, nie jednak to nie Ty 😀

    Ludzie oceniając innych, często, a w zasadzie można napisać ZAWSZE, w ten sposób odwracają uwagę innych od siebie, kierują w inną stronę.
    Sam poznałem żonę po 30 (ona z resztą też miała „3 z przodu”). Wiele rozumiem z tego co napisałaś. Z jednej strony źle w życiu samemu, bo człowiek, (po za pewnymi wyjątkami) nie jest stworzony do tego, żeby przejść przez życie sam, z drugiej strony jeżeli się widzi, że „z tej mąki chleba nie będzie” to człowiek się nie pcha w związek bez przyszłości.
    Uszy do góry, będzie dobrze – „ja wama wójt toto gadam”

    PS. U muzułmanów nie mają z tym problemów, skończy dziewczę 11 lat i trza gonić staruchę za mąż, żeby … nie będę kończył, przeczytaj zwłaszcza tę jedną książkę

    1. Pamiętam Twoją historię i Twojej żony ? wśród moich znajomych też znam wiele par, które poznały się po 30-stce i teraz były ich śluby ?
      Co do siostry-poznaj mnie z Nią ? lubię takich ludzi ?
      Książkę man w planie. Najpierw skończę tę co mam ☺

  2. Samotny po 30 to zagadka. Może nie wyszło, może egocentryk, może totalna pierdoła. Jeszcze zależy czy to kobieta czy mężczyzna, bo mężczyzn się jeszcze podejrzewa o chęć życia niczym bąk na łące 🙂
    Dlatego jeżeli się kogoś takiego nie zna, to ciężko go uważać za cokolwiek – za dużo niewiadomych.
    A jak się zna, to się wie czy egocentryk, dupek, bąk, psychopata czy po prostu jeszcze nie wyszło.
    Ale fakt – im ktoś starszy i mniej lub bardziej permanentnie solo – tym większe ryzyko, że ma jakieś „wady ukryte”.

    1. Ot co! Twój komentarz to kwintesencja tego za kogo społeczeństwo uważa singla po 30-stce.
      I fakt- ma wady mniej lub bardziej widoczne…. Straceni.

    2. No to żeś Sokole pojechał
      Jeśli intencją Twojego wpisu było włożyć kij w mrowisko, to myślę, że Ci się udało.
      „Samotny po 30 to zagadka…
      – im ktoś starszy i mniej lub bardziej permanentnie solo – tym większe ryzyko, że ma jakieś „wady ukryte”.”

      Dlaczego po 30? a nie po 25? 35? 27? 43? 22? i tak dalej mogę klikać.
      Nie chcę się nad tym za długo rozwodzić, ale sam jestem (byłem?) taką „totalną pierdołą”
      też po 30 i sam, a jeszcze na dodatek młodszy brat założył rodzinę, zaczął dom budować, dzieci mu się urodziły …
      czego to ja na swój temat nie słyszałem, albo co było sugerowanej (tęczowy, impotent, zarozumialec „przebieraj dalej, królewna czeka gdzieś na ciebie)
      ale do końca życia będę pamiętał pytanie zadane przez osobę blisko, BARDZO BLISKO znającą rodzinę
      „Czy ty nie masz pretensji do brata, że młodszy, a zakłada rodzinę przed tobą?” Włosy mi się wtedy na głowie podniosły i granat w kieszeni odbezpieczył, ale do brzegu.
      Dzięki Bogu i wychowaniu jakie wyniosłem z domu rodzina (ta z domu, nie wianuszek wujków i troskliwych cioteczek, tylko MAMA, TATA i RODZEŃSTWO,) to normalni ludzie, oni się nie czepiali a kończąc wątek brata, życzę wszystkim takich relacji jakie ja mam z bratem, na prawdę szczerze życzę.

      A jak się skończyła (nie skończyła a potoczyła historia NIEdźwiedzia? Będąc parę lat po 30 -ce spotkałem Kobietę w tym samym wieku, TĄ WŁAŚCIWĄ KOBIETĘ, szybko poprosiłem o rękę, Prawie idealnie rok po spotkaniu TEJ WŁAŚCIWEJ KOBIETY urodziło się dziecko NIEdźwiedzia.
      Czemu o tym piszę? Bo po ślubie NIEdźwiedzia nikt już nie sugeruje, że jest tęczowy, impotent, zarozumialec, chociaż – nie chcę się tu za bardzo odsłaniać, ale kochane dziecko mojej teściowej, to taka trochę królewna, a już na pewno dla mnie KRÓLOWA, ale nie będę pisał gdzie mam opinie innych na temat mój i mojej rodziny.
      PS. Żal mi ludzi, którzy ulegają presji otoczenia i żenią się/wychodzą za mąż, bo „co ludzie powiedzą” Żywcem historia Jacka Soplicy, tyle tylko, że nie na kartach książki, ale w realnym życiu
      Tyle. Przepraszam, za nadużycie miejsca na gościnnych łamach Pani Chomikowej 🙂

  3. Oj, trudny temat… jestem sam, lekko po 30-stce, i obracam się właśnie w takim towarzystwie, więc „siedzę” w temacie i obserwuję z bardzo bliskiej odległości.
    Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie z mojego otoczenia „parowali się” przeważnie na 4-5 roku studiów, i wtedy większość kogoś miała. I z partnerami wówczas poznanymi brali później śluby, a teraz pojawiają się dzieci. Natomiast ci, którzy nie znaleźli wtedy partnera albo coś się stało (z jakiegoś powodu zerwali, jeśli mieli)…to mają teraz z tym wielkie problemy i są sami. Są to przeważnie mężczyźni, którzy nigdy nie mieli dziewczyny i do dzisiaj są sami, albo mieli krótkie związki (kobiet, które nigdy by nie były w związku, a mają ponad 25 lat znam bardzo mało).

    „Ktoś, kto przed 30-stką doczekał się ślubu i swojego lokum jest dla mnie mega szczęściarzem” – dla mnie też. Mój przyjaciel tak ma, i jest bardzo spełnionym człowiekiem (zarówno zawodowo, jak i prywatnie).

    Jakie są przyczyny nieznalezienia partnera? jest ich na pewno wiele, ale ja chciałbym omówić dwie:
    1. więcej kobiet=większa możliwość wyboru dla nich
    2. hipergamia kobiet
    Tu ciekawy artykuł: https://expressbydgoski.pl/brutalny-rynek-matrymonialny-wywiad/ar/13864254

    1. W Polsce teoretycznie jest więcej kobiet, niż mężczyzn (o ponad milion), ale… wynika to z tego, że mężczyźni dość krótko żyją i szybko umierają. Kluczowe są dane dotyczące grupy 15-34 lata, a te są następujące (GUS, stan na 2018 r.):

    Ogółem w Polsce w grupie 15-34 lata:
    Mężczyźni: 4 954 0000
    Kobiety: 4 772 700
    Różnica m/k: 181 300

    Miasta:
    Mężczyźni: 2 786 300
    Kobiety: 2 740 000
    Różnica m/k: 46 300

    Wsie:
    Mężczyźni: 2 167 800
    Kobiety: 2 032 100
    Różnica m/k: 135 700

    Wniosek 1: kobiety mają znacznie większy wybór niż męzczyźni i to mężczyźni muszą stawać na głowie, żeby kobietę zdobyć; zarazem powoduje to znacznie gorsze traktowanie mężczyzn przez kobiety (patrz poniżej);
    Wniosek 2: wielu mężczyzn NIGDY nie znajdzie partnerki, bo po prostu ich FIZYCZNIE NIE MA (szczególnie na wioskach, i szczególnie tych daleko od większych ośrodków miejskich, w górach albo na słabo zaludnionych obszarach Mazur, Podlasia, czy niektórych części województw zachodniopomorkiego i lubuskiego, czy terenów podgórskich, albo terenów przy granicy wschodniej)
    Wniosek 3: w miastach teoretycznie jest lepiej (zaryzykuję, że w dużych miastach jest nawet przewaga młodych kobiet – trzeba sprawdzić), i powinno być łatwiej, ale… tu wjeżdża

    przyczyna nr 2:

    Z moich obserwacji wynika, iż wiele samotnych kobiet ma w stosunku do potencjalnego partnera wymagania jak z kosmosu, właśnie z tego powodu, że mogą wybierać, bo jest ich mniej…więc jak zamiast dwóch jabłek na straganie mamy całą skrzynkę, to nie zadowolimy się zgniłkiem, tylko szukamy najlepszego.
    A wymagania kobiet są bardzo wysokie (w podlinkowanym artykule jest to całkiem sensownie opisane, więc nie będę powtarzał. Dodam tylko, że sam doświadczyłem bardzo przykrych sytuacji i tekstów pod moim adresem, i to nie tylko na randkach, ale też od koleżanek w związkach). Kłopot polega na tym, że jako naród jesteśmy ciągle na dorobku i – powiem wprost – jesteśmy na tle zachodu dosyć biedni. I osobiście uważam, że Polki wymagają stanowczo zbyt wiele pod względem materialnym (dobre zarobki, mieszkanie, gdzie ceny mieszkań w największych miastach są absurdalne) i, korzystając ze swojej przewagi, często nie chcą dorabiać się razem, tylko przyjść już na „gotowe”. Trudne to jest do spełnienia (mówię jako absolwent studiów z pięknego, lecz absolutnie niedochodowego przedmiotu humanistycznego).
    Żeby nie być gołosłownym: https://www.youtube.com/watch?v=pfBwK5593xQ&ab_channel=AnnaSzl%C4%99zak
    Nieudany eksperyment, pokazujący nie to, czy facetowi jest łatwo poderwać na Tinderze, ale jakich mężczyzn szukają kobiety w 100licy. Rekomenduję też poczytać komentarze.

    I jeszcze – im wyżej wykształcona kobieta, im większy sukces osiągnęła, tym trudniej jej jest kogoś znaleźć, bo gorszego przecież nie weźmie…

    Efektem jest to, że mimo teoretycznie dużego wyboru, kobiety nie znajdują ODPOWIEDNICH według ich mniemania mężczyzn, są niezadowolone i samotne. Ale z wymagań nie zejdą, nawet po przekroczeniu mitycznej 30-stki.

    I jeszcze kilka sytuacji:
    Sytuacja nr 1 (kilka lat temu, nie wiem, jak się potoczyło dalej): dalsza koleżanka, która miała wówczas 25-26 lat). Płakała, że nie ma nikogo, ale lista jej wymagań była długa: „dobry zawód (najlepiej prawnik albo lekarz), dobre zarobki, własne lokum i samochód”. Sama natomiast z wyglądu była przeciętna, pracę miała przeciętną, żadnych hobby/pasji, skończony kierunek też niezbyt rozwojowy… a chciałaby faceta, który naprawdę wysoko może zawiesić poprzeczkę potencjalnych kandydatek i w takiej przeciętnej lasce nie zobaczy naprawdę niczego.
    Sytuacja nr 2: mój przyjaciel. Człowiek do rany przyłóż, dobry, ze świetnym charakterem, nigdy go nie widziałem zdenerwowanego, zawsze stara się być pogodny. Założył sobie pewien cel zawodowy i pomimo trudności go zrealizował, co wymagało od niego bardzo dużo wyrzeczeń. I bardzo chciałby być kochany, mieć dobrą dziewczynę i założyć rodzinę. Jest tylko jeden problem – jest otyły, i to bardzo. I dlatego jest skreślany przez kobiety. Niemniej, miał trzy dziewczyny, jedna gorsza od drugiej (w skrócie: traktowały go bardzo źle, księżniczki, zdanie ich matek było ważniejsze od jego zdania, w dodatku wykorzystywały go finansowo). I teraz jest sam, szuka, ale jest rozgoryczony tym wszystkim. Szkoda mi go bardzo, bo charakter świetny i uważam, że byłby świetnym partnerem, ale waga go niestety skreśla u 90% kobiet… 🙁

    Generalnie jestem wielkim pesymistą, jeśli chodzi o stosunki między płciami w Polsce, i przyrost zacznie pikować straszliwie w dół. A o konsekwencjach mówić nie muszę.

    1. Artykuł doskonały. Idealnie pokazuje temat wpisu i problemu. Ale powiem Ci wilq ważną rzecz. Oświecił mnie w tym kiedyś jakiś doktor socjologii w artykule, który czytałam i mogę Ci powiedzieć, że facet ma 100% racji. Kobieta ma zakodowane, że będzie matką (jakieś 98% kobiet) i jak każda samica (tak- kobiety zostały porównane do sami i w sumie mogę się z nim zgodzić, bo przecież jesteśmy zwierzętami…) szuka najlepszego genu dla potomstwa i najlepszych do tego warunków. Robi to instynktownie. W świecie ludzi te dobre warunki to pieniądze ale też: zaradność, która w ciężkich chwilach pomoże przetrwać. Tak- tego szukamy u facetów, z którymi chcemy czegoś więcej, niż iść do łóżka. Nie oszukujmy się- w dzisiejszych czasach, jeśli dwie osoby nie zarabiają razem przynajmniej 5.000zł netto, to nie będzie ich stać wychować dziecko. Uwierz mi- NIE BĘDZIE. Nie wspominając o jakimś kącie do mieszkania samodzielnego. Chyba że mają porządne wsparcie finansowe ze strony dziadków… Kobiety na rynku pracy radzą sobie coraz lepiej- owszem, ale nadal powrót do pracy po urlopie macierzyńskim jest niewiadomym. I tu znów rola faceta- musi zarabiać pieniądze, aby w razie W móc ich utrzymać w trójkę. Taki świat. Taki kraj. Takie życie.
      Co do Tindera- zgadzam się z dziewczyną 🙂 Ale czy z wymagań dziewczyny nie zejdą… Oczywiście, że fajnie by było, gdyby facet zarabiał dużo, ale jeśli będzie zarabiał średnio, to tragedii nie będzie. Ważne, żeby był ZARADNY i żeby można było z nim o czym pogadać.
      Tindera znam. Powiem Ci tak- faktycznie mężczyźni rzadko czytają opisy i faktycznie rzadko piszą pierwsi wiadomości. Poza tym mają trudność w prowadzeniu konwersacji. To o czym z tym człowiekiem rozmawiać na randce? I jak mamy doprowadzić do czegoś więcej, jeśli nie konwersacją…? I poczucie humoru też jest mega ważne…
      Co do kolegi… Hmm. Współczuję chłopakowi. I wiem, że kobiety potrafią być okrutne. Zresztą mężczyźni też- mam 184 cm wzrostu. Wiesz ile razy usłyszałam, że jestem za wielka? Wygląd cóż… Wygląd nie jest ważny dla dojrzałych.

  4. Wilq gratuluję, już bałem się, że mój wpis będzie najdłuższy, bez sarkazmu ciekawe rzeczy piszesz ?.
    Oboje macie rację i Ty pisząc m.in. o tym, że im wyżej wykształcona kobieta, im większy sukces osiągnęła, tym trudniej jej jest kogoś znaleźć, bo gorszego przecież nie weźmie…, czy jak to krótko opisałeś, że częstym przypadkiem jest sytuacja, gdzie ktoś (nie koniecznie dziewczę) samo będąc mocno przeciętnym/ną ma nie wiadomo jakie wymagania od drugiej strony.
    ChomiQ, to co piszesz jest jak najbardziej zrozumiałe i naturaln, że dobre warunki to pieniądze i zaradność, która w ciężkich chwilach pomoże przetrwać, że od drugiej trony chciałoby się czegoś więcej niż iść do łóżka.
    Problem stary jak świat, chodzi o to żeby znaleźć ten legendarny złoty środek…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.