Moja N. jakiś czas temu poprosiła mnie, żebym zajęła się jej synkiem podczas wesela jej brata. Cała rodzina na zabawie, więc tylko ja jedna zostałam jako kamikadze 😉 Musiała być przekonana, że odmówię, bo próbowała mnie „przekupić” wizją samych przystojniaków na ślubie i na poprawinach, w których miałam uczestniczyć 😉 Głupiutka ta moja N. 😉 I tak maluchem bym się zajęła i tak- nawet jakby roztaczała się przede mną wizja spędzenia poprawin z samymi babciami lub męskimi „nieszczęściami”.
Wesele odbyło się w ten weekend. W ten upał. Maluszek dość dzielnie znosił południowe temperatury i moją ciągłą obecność 😉 N. na ślubie entuzjastycznie wskazuje mi kilku przystojniaków, z którymi najchętniej połączyłaby mnie węzłem małżeńskim 😛 Musiałam zaraz jej zapał ostudzić wskazując stojące nieopodal nich ich partnerki.
-Kurczę, no faktycznie… Pozajmowani- rozczarowanie ma na twarzy wypisane większe od mojego!- Ale Chomikowa! Popatrz na tego- jest sam! Mówię ci, że on jest sam!
Jakoś nie widzi mi się, żeby taki facet był sam. W naszym wieku mało kto jest SAM. Singielką mam wrażenie, że jestem już na tym świecie tylko ja 😛 Wzdycham sobie ciężko i już się nie odzywam, bo mi N. jak zwykle zaraz powie, że zbyt pesymistycznie do życia podchodzę.
Ślub oczywiście piękny. Gdzieś z boku stoi dziewczyna, która rewelacyjnie śpiewa Ave Maria. Nie wiem czemu rozczulają mnie te imprezy… Te przysięgi… Nawet ksiądz, który brzmi jak młodsza wersja Hitlera nie jest w stanie popsuć tego całego nastroju. Maluszek zaczyna płakać (jakby go przeraziła wizja „i nie opuszczę cię aż do śmierci” 😛 ), więc N. z mężem udała się na zewnątrz kościoła. Jakie było moje zdziwienie, kiedy kilka minut później N. dowiedziała się od kogoś całej biografii mojego „przyszłego męża”, który „jest po rozwodzie i jest SAM i on jest dla ciebie, Chomiczku stworzony!”. Ten jej wieczny optymizm! Bawi mnie, jak zwykle mnie bawi 🙂
Do mojego „przyszłego męża” podchodzi dziewczyna, która śpiewała Ave Maria. Uwiesza się na nim. Charakterystycznie. Tak kobieta daje znać, że „ON JEST MÓJ! NIE RUSZAĆ! NAWET NIE OBWĄCHIWAĆ!”.
Nic nowego.
-I popatrz N. Mówiłam, że to niemożliwe, żeby on był sam.
-NIEMOŻLIWE! Przecież on jest po rozwodzie, a ta dziewczyna jest szkaradna! Co on w niej widzi???- N. zawsze dziwi się jak mała dziewczynka 🙂
-Ale ma śliczny głos, więc nadrabia brak urody. Daj spokój.
-Ale tyko głos! Ona w butach na obcasie chodzić nie potrafi! I ma posturę jak facet a ty jesteś śliczna!
I wielka 😛
Wieczorem maluch nie chce usnąć. Jest mu za ciepło i jest za głośno. Światła pogaszone, okna pozamykane. Jest za duszno. N. z mężem są zdenerwowani. Pierwszy raz od kiedy mają dziecko chcą iść się pobawić. Atmosfera jest napięta. Proponuję im, żeby poszli się pobawić a ja małego uśpię. Nie zgadzają się. Mama N. lituje się nade mną i przynosi mi jedzenie. Tylko w łazience mogę zapalić światło, więc tam spożywam ziemniaczki, kotleciki i surówkę 😀 Przychodzi do mnie N. z mężem. Wszyscy zjadamy ciepłe danie w toalecie. Nic tak nie łączy jak wspólny posiłek w warunkach ekstremalnych 😀
Robi się już późno a mały ciągle popłakuje. Robi mi się bardzo szkoda N. Proszę ją, żeby poszła chociaż na kilka minut na parkiet, ale ona uparcie siedzi koło łóżeczka. Nie wiem jak mam ją zmotywować…
-Ty idź i mi MĘŻA znajdź!
O! Rozpogadza się!
-No, ale gdzie?
-No na sali weselnej albo wśród miejscowych!- robię co mogę.
-No coś ty! Takiego ze świnkami i kurami miejscowego mam ci znaleźć???
-Przecież wszyscy mi mówią, że mam za duże wymagania, więc niech i będzie taki ze świnkami i kurami! Tylko niech nie będzie dużo niższy! Warunki znasz!
-Zapomnij, nigdzie nie idę. A już na pewno takiego chłopa ci nie przyprowadzę. Na to nie licz.
No co za matka uparta 😛
Maluszek przebrany z zapoconego body w końcu zasypia. Rodzice idą na zabawę. Jestem zmęczona i boli mnie głowa. W końcu przestaję być czujna jak wypłoszona sarenka w lesie i nie reagują na każde westchnięcie dzieciaszka. Zasypiam mimo dudniącej muzyki Maryli Rodowicz, Zbigniewa Wodeckiego i męczących słów przeboju wszechczasów „Ona tańczy dla mnie”.
Rankiem pytam się zaczepnie N. czy znalazła w końcu dla mnie tego męża 😛
-Wiesz co Chomikowa, no wśród gości to niestety wolny był tylko taki malutki chłopak, który wzbudzał tylko odczucia matczyne nawet we mnie. Uroczy był, ale uwierz mi, że to on tobie siadałby na kolanach. ODPADA.
Wybucham śmiechem. Nic nowego.
-Ty! Chomik!-wtrąca się mąż N.- ty idź na dół do kawiarni, kup sobie kawę, bo tam siedzi taki zarąbisty motorzysta! Fajny motor i fajny chłopak!
Śmiać mi się chce. Już nawet Pan Mąż chce mnie mieć z głowy 😛
-Serio?! Chomik! Idziemy! Ja z tobą też się chętnie tej kawy napiję!- już widzę te iskierki działania w oczach N. 😛
Schodzimy do kawiarni i szukam wzrokiem tego zarąbistego MOTORZYSTY 😀
Siedzi przy stoliku takie Toto, co ledwo główką znad stołu wystaje. Przychylam się mało dyskretnie, bo jak na moje oko, to chyba nóżkami nawet podłogi nie dotyka 😛
-Boże! Jak mój mąż coś powie, to mnie ręce opadają… Nie dość, że malutki, to jeszcze jaki chudy!
No faktycznie. Jego tyłek to jak mój jeden pośladek. Tragedia.
N. rozpaczliwie rozgląda się po kawiarni. Widzę, że jej celem na ten dzień było znalezienie mi MĘŹA albo chociaż KOCHANKA 😀
-Patrz! Tam jest taki fajny! WYSOKI!- trąca mi rękę z kawą tak, że prawie oblewam moją nowiusieńką śliczną bluzeczkę.
-Mała! On nie jest wart oblewania mojej bluzeczki! Co w nim takiego zajebistego??? Jego twarz nie wyraża ani grama inteligencji!
-Nie wiem! Wysoki jest! i… i…- i widzę, że jej argumentów brakuje 😛 – i KOSZULĘ MA!
Leżę… 😀
Posiadanie koszuli jako argument nie do odparcia 😀 Normalnie BIORĘ 😀