Z babcią nigdy nie było lekko. To nigdy nie był wulkan energii w pełni zaangażowany w gotowanie, sprzątanie i pomoc wszelaką. Pamiętam, że zawsze kiedy trzeba było jechać na większe zakupy lub ogarnąć większe sprzątanie (np.przed świętami), to babcia „wyjątkowo źle się czuła” lub miała „niskie ciśnionko”. Ciśnionko zawsze mierzyła 3 razy dziennie, bo zawsze miała strasznie niskie. Jak ja bym całe dnie leżała w łóżku i ograniczała się do zrobienia śniadania, to też bym miała 'niskie ciśnionko”….
Nieważne.
Babcia jest babcia 😉
Babcia od jakiś dwóch lat słabnie. Ma coraz mniej energii, nie ma siły biegać po marketach jak kiedyś a i pamięć ma już… żadną. To chyba będzie najlepsze słowo.
-Chomiś, ciepło dzisiaj jest na dworku?
-Zimno, babciu. Wieje niemiły wiatr i deszcz trochę pada.
-A widzisz, dzisiaj wyjątkowo nie byłam w sklepie, to nie wiem.
Babcia do sklepu sama już nie wychodzi od kilku miesięcy ale uparcie nam wciska, że chodzi. Ba! Jeździ nawet czasem na rynek!
Pitu, pitu.
-Chomiś, jaka dzisiaj pogoda? Ciepło?
-Zimno, babciu. Wieje wiatr i pada deszcz- odpowiadam cierpliwie podgrzewając w mikrofali makaron z pulpetami, który przygotowywałam jej specjalnie wczorajszego wieczoru.
-A widzisz, dzisiaj akurat nigdzie nie szłam…
-Tak, tak. Dzisiaj wyjątkowo nie wychodziłaś do sklepu.
Wyjmuję babci obiad z mikrofali i podaję babci talerz.
-A ciepło dzisiaj czy chłodno, Chomiś?
-CHŁODNO. Jest 0 stopni.
-Ale ja nie chcę obiadu. Ja sobie dzisiaj już coś zjadłam.
I można by w te jej opowieści o wychodzeniu na dwór i szykowaniu jedzenia nawet uwierzyć, gdyby nie kamery, które zainstalowaliśmy w jej mieszkaniu kilka miesięcy temu. Babcia wyłożyła się jak długa w łazience i nie mogła wstać. Zaniepokoiło nas, że od kilku godzin nie odbiera telefonu… Rodzicielka pojechała do mieszkania i zebrała własną matkę z podłogi.
Od tego czasu w mieszkaniu babci są właśnie kamery…
-Nie jadłaś, babciu.
-Nie wmawiaj mi! Jadłam!
-Dobrze, jadłaś-poddaję się. Ona ma 85 lat. Nie będę się z nią kłócić.
Babcia zawsze przez telefon nas informowała ile to nie zrobiła, czego sobie nie ugotowała i ile razy była na spacerze.
Godzina 9.30. Babcia śpi.
Godzina 10.30. Babcia nadal śpi.
Godzina 11.00. Jesteśmy z mamą zaniepokojone. Może nie oddycha?
Godzina 11.30. Babcia nadal w łóżku. Dzwonimy. Po kilku sygnałach babcia energicznie odbiera telefon.
-Mamusia, czy ty możesz wstać z łóżka? Wiesz która jest godzina?
-Ale ja nie śpię! Właśnie sobie herbatkę będę robiła.
Rodzicielce podnosi się ciśnienie.
-Mamusia! Przecież spałaś cały czas!
-Będziesz mi wmawiać, że spałam! Herbatkę sobie robię!
-Mamo, mówię cicho do Rodzicielki- daj spokój. Nie denerwuj się. Ona ma swoje lata i nic już tego jej zachowania nie zmieni.
-Ale jak tak może gadać do własnej córki?! Czy ona myśli, że ja mam 10 lat i może mi bajki wciskać?!
-Nie wiem, mamo. Ale daj spokój. W pracy też ci pacjenci bajki opowiadają i jakoś żyjesz 😉
-Mamusiu-przemawia do słuchawki- ubierz się i zrób sobie śniadanie.
-Ale ja ubrana jestem!
-NIE JESTEŚ!- Krzyczy Rodzicielka.
Nie mogę na to patrzeć. Wychodzę do siebie.
Mija godzina, schodzę do Rodzicielki. Siedzi cała w nerwach w kuchni z telefonem Przyszywanego w ręku, na którym ma podgląd na babcię i swoim telefon przy uchu. Zerkam w podgląd na kamerach. Babcia nadal w piżamie. Mama z nią walczy przez telefon. Chodzi o śniadanie i tą nieszczęsną herbatę.
-Czy ty wiesz, że ona po naszym wcześniejszym telefonie powędrowała prosto do łóżka znów spać?! Przecież jest już 12.30! Ja wiedziałam, że ona tylko śpi! A bajki nam wciska, że do sklepiku na zakupy poszła! Że obiadki sobie robi! Na obiadki to tylko pączki zjada, które raz w tygodniu sobie kupi!
-Mamusia, ubierz się i idź do kuchni zrób sobie śniadanie.
-Dobrze, już idę.
I faktycznie idzie. Ubiera się. Rodzicielka się uspokoiła, więc wyłączyła kamery i zajęła sobą. Minęło 20 minut, więc na wszelki wypadek ja zerknęłam na podgląd w kamerach. Babcia faktycznie już się ubrała.
I drzemie ubrana na sofie w pokoju dziennym.
Dzwonię teraz ja do babci.
-BABCIA! Śniadanie miałaś zjeść!
-Przecież zjadłam!
-Nie jadłaś!
-Będziesz mi tu gadać, że nie jadłam, kiedy jadłam!
-Babcia! W kamerach widać, że nie jadłaś!- Przypominam o podglądzie, bo brakuje mi argumentów.
-Jadłam!
Siadam podłamana na łóżku z telefonem przy uchu.
-To zjedz jeszcze kawałek bułki.
-No dobrze, to zjem.
Ufff.
Spoglądam w kamerę. Babcia idzie do przedpokoju, który jest obok kuchni, przegląda się w lusterku, po czym… wraca na sofę.
PODDAJĘ SIĘ. Jest godzina 13.30. Jeszcze godzina i przyjedzie do niej ciotka, więc jest nadzieja. Ja się poddaję.
Kolejnego dnia historia się powtarza. Wyciągnięcie babci z łóżka graniczy z cudem. Wkurw Rodzicielki aż mnie bawi.
-Mamo, ona ma 85 lat. Ty już jej nie wychowasz. Ona mało co kojarzy.
-Ale kłamać kojarzy!
-No cóż… Jakby miała 60 lat to byś mogła ją opieprzać za kłamstwa, ale teraz to już za późno trochę.
Rodzicielka rzuca telefon na stół w kuchni i idzie zapalić papierosa.
No oczywiście.
Przejmuję pałeczkę. Biorę telefon Przyszywanego z podglądem na babcię i dzwonię do babci.
-Uprzedzam cię, Chomik, że stracisz cierpliwość. Od godziny próbuję babcię wyciągnąć do kuchni. Usłyszałam już tyle historii, że mogę książkę napisać.
-Pisz. Zawsze ci mówiłam, że masz talent.
Babcia leży w sypialni. Dzwonię.
-Babciu, WSTAŃ z łóżka i idź do kuchni.
-No dobrze, wnusiu. Wstaję.
Szok. faktycznie wstaje.
-Babciu, idź do kuchni.
-Czekaj, ja najpierw muszę iść do łazienki siusiu- i odkłada słuchawkę. Patrzę na kamery. Mijają minuty… Minuty. Babcia w końcu wyłania się z łazienki, wraca do sypialni i siada na łóżku, po czym powolutku, jak gdyby nigdy nic przechyla się jedną stroną na poduszkę…
NIEEEEEEEEE! Nerwowo łapię słuchawkę od telefonu.
-BABCIA! UBIERZ SIĘ!
-A tak, tak. Już się ubieram.
Nie rozłączam się, bo to chyba nie ma sensu. Babci udaje się ubrać.
-Babciu, to idź do kuchni włączyć czajnik- już mówię coraz krótszymi zdaniami, bo może nie ogarnia dłuższych.
-No dobrze. Idę już. To pa, wnusiu.
I się rozłączyła. Człapie w stronę kuchni. Jest nieźle…. Już do niej dochodzi, kiedy…. Wraca do łazienki!
Mama miała rację. Stracę cierpliwość. To jak gra komputerowa, która wymaga nie tylko zręczności ale też dobrego analitycznego myślenia i CZASU.
Po 3 minutach dzwonię.
Babcia dobiega z łazienki.
-Babcia, HERBATA!
-No już idę, idę- odpowiada spokojnie po babcinemu.
-Ale idź! Idź!
-No przecież idę- mówi przekonująco, kiedy widzę, że z telefonem siada przy stole w pokoju dziennym.
-Babciu…- zaczynam być nerwowa- wstań i idź do kuchni!
-A po co?
Milknę. Zaciskam usta, kilka myśli przebiega mi przez moją zakręconą głowę.
To nie babcia jest w kamerach ale na pewno ja w nich jestem. Na pewno ktoś mnie nagrywa, zaśmiewa się do łez i za chwilę wrzuci filmik na youtube. Zapewne będą tysiące wyświetleń…
Babcia na poranki ma opiekunkę. To ona ściąga ją z łóżka i ogarnia śniadanie.
Ale to już zupełnie inna historia… 🙂 W stylu babci 😉
Twoja Babcia nie śpi… tylko kumuluje energię na walkę z koronawirusem… zobaczysz, jak pewnego dnia zbierze całą energię i go walnie w ten wirusowaty łeb…
Obyś miał rację 🙂 choć śmiem wątpić.
Ty spać idź!
… przyganiał kocioł garnkowi…;p
Ale ja mam wolne 😀
„podgrzewając w mikrofali makaron z pulpetami, który przygotowywałam jej specjalnie wczorajszego wieczoru.”
Do tego remont kuchni…
Nie mogę się powstrzymać, ChomiQ nie mogę.
Cóż to się wydarzyło w życiu Twym ciekawym ChomiQ, że Ty z garami się przeprosiłaś? Cóż?
Hahahaha. Teraz niestety urzęduję w kuchni Rodzicielki (ku mojej wielkiej depresji i wkurwie Przyszywanego), ale jak mi tylko przyjedzie zamowiona kuchenka to wracam do siebie.
A gotowanie? ? dla samej siebie trochę bez sensu ale jak ma się dla kogo to nawet pulpety się ogarnie ? Powiem więcej! Czasem są nawet smaczne! ???
wiesz NIEdźwiedziu – w kryzysowych sytuacjach ludzie mają różne dziwne pomysły…;D
Lat naście temu bym się wprosił.
Teraz wierzę na słowo (Aj tałer ju – to jakoś tak po angielskiemu leci 😉 )
Nie mniej jednak życzę miłej konsumpcji.., smacznego się znaczy 🙂
Lat naście temu może nawet i sama bym zaprosiła ? tylko że wtedy gotować to umialam ryż i kaszę…
A smaczne, dziękuję ??