Tyle lat spędzam wakacje za granicą, że już tak naprawdę zapomniałam z ilu i z jakich powodów za wszelką cenę wyjeżdżałam poza Polskę 😉
o tych wszystkich powodach przypominam sobie od kilku tygodni 😀
Na urlop czekam… ale nie oznacza to, że nie próbuję korzystać z weekendów. No i właśnie… Wiosną zapowiadali okropne susze a przez prawie cały czerwiec i lipiec LAŁ DESZCZ. I wiem, co mówię, bo po remoncie, który sobie zafundowałam przecieka mi 1/5 dachu. Tak- remont zahaczył też o dach. Z dachem walczę po dzień dzisiejszy i modlę się, żeby nie padał deszcz a on pada średnio co 2 dni. Dopiero 3 tygodnie temu pierwszy raz udało mi się wbić w słoneczny weekend, który pozwoliłby mi pojechać nad moje ukochane Jezioro Białe i uwalić tyłek na materacu.
Pogoda… Chodziło o pogodę!
Z racji, że na urlop czekam, nie oznacza, że nie próbuję znaleźć czegoś, co pozwoliłoby mi w tym czasie odpocząć choćby kilka dni od hałasu, ludzi, telefonów i remontów. Pandemia sprawiła, że większość rodaków tak samo jak ja zdecydowała się pozostać w Polsce. Znalezienie czegoś przyzwoitego w przyzwoitym miejscu za przyzwoite pieniądze jest… NIEMOŻLIWE. Noclegi w sierpniu w miejscu, w którym nie będę osaczona z każdej strony ludźmi i nie będę słyszeć nad sobą lub obok siebie pary uprawiającej dziką miłość 😉
WSZYSTKO POZAJMOWANE. Z czystej ciekawości spojrzałam na dostępność modnych miejsc na noclegi, gdzie za jedną noc trzeba zapłacić od 600 do 1500zł. Wiecie co? ZAJĘTE!
Z tego, co obserwuję, to naprawdę żyje się nam w tym kraju bardzo dobrze….. Pohamuję się przed komentarzem.
Cena! Cena noclegów! Za podobne lub nawet mniejsze pieniądze spędzałam każde zagraniczne wakacje w dość przyzwoitym hotelu z gwarantowaną pogodą. Ale nie mam dzieci. Rozumiem, że jeśli na wakacje ma wyjechać 4-osobowa rodzina, cena noclegów zdecydowania za granicą wzrasta. Chyba że wynajmuje się apartament i nie leci się samolotem, gdzie płaci się za bilet lotniczy od osoby.
Leżę na plaży. W końcu świeci cudowne słońce. Słyszę śmiejące się dzieci. Jakaś mama chlapie się ze swoim 2-latkiem wodą. Przytulona para wchodzi roześmiana razem do wody. Rozkoszuję się wolnym dniem, kiedy nagle z jednego „obozu” rodzinno-kumpelskiego dobiega do mnie głos rozdartego Zenka Martyniuka. Przez godzinę ja i reszta plażowiczów byliśmy zmuszeni wysłuchać całej płyty disco-polo. Tak- miałam ochotę wskoczyć do wody i już nie wypływać.
Właśnie- jeśli mowa o niewypływaniu z wody… Co tydzień tonie w polskich zbiornikach wody ponad 10 osób….
W ostatnią niedzielę będąc na mojej ukochanej plaży Jeziora Białego i zagłębiając się w lekturę czasopisma popularnonaukowego kątem oka obserwowałam grupę młodych ludzi. Wypożyczyli rowerek wodny na kilka osób.
-Będzie zajebiście! Bierzta tyłki i płyniemy! Na łebka se poskaczemy na środku!- Wyjątkowo entuzjastycznie namawia na zabawę resztę towarzystwa jeden wyraźnie wstawiony chłopak. Śmieją się, żartują i zbierają ręczniki z ziemi.
-Dobra! Idziemy!-Krzyczy dziewczyna- Biorę browary i płyniemy!
Popłynęli.
Kolega z pracy mówi, że to selekcja naturalna…..
Kultura wypoczynku. W Polsce wygląda inaczej….
Za granicą z dziećmi też nie wychodzi jakoś drożej.
Noclegi da się ogarnąć w przyzwoitej cenie. Bilety na samolot… no tu trzeba trochę poszukać/poczekać, ale też da się ogarnąć.
Inna sprawa – ja zazwyczaj jeżdżę we wrześniu. To trochę ułatwia mi sprawę.
Tak czy inaczej – pogoda to dla mnie kluczowy argument.
Osobniki podlegające selekcji naturalnej na pewno są w każdym narodzie… ale że się ich nie rozumie, to i mniej razi 🙂
Ależ oczywiście, że się da znależć noclegi taniej dla rodziny ale raczej w hotelu może być ciężko. Co innego apartamenty. Z biletami lotniczymi też się poniekad zgadzam, ale to też dużo zależy od kierunku.
Ty wiesz, że tylko w Słonecznym Brzegu widziałam turystów na plaży z alkoholem? Nigdzie indziej…
W hotelu też się zdarzyło…
W sumie to nie wiem jaka jest różnica. Ale fakt, zazwyczaj w nazwie było „apartament” :). Innych różnic nie zaobserwowałem :).
I faktycznie – nie kojarzę alko na plaży ani we Włoszech, ani w Grecji ani w Hiszpanii…
Ale nie wierzę, że tam ludzie nie piją „pod chmurką”.
Więc gdzie? I dlaczego nie na plaży?
Piją w pubach, klubach, miejscach do tego wyznaczonych. I właśnie tak pomyslałam, że w barach przy plaży w ciągu dnia alkoholu raczej nie można było dostać. Może to jest to clou….
No nie mów, że Greka czy Hiszpana świeżo po maturze albo na studiach stać na regularne picie w pubie :).
Ale fakt, że tam nie ma chyba przekonania, że dobra impreza polega na solidnym nachlaniu się. To może i finansowo tak nie boli.
Ale mimo wszystko piwo ze znajomymi w plenerze ma taki urok, że ja nie wiem jak oni mogą na to nie wpaść 🙂
Hahaha. Ma urok, ma ? Ale oni chyba mają inną kulturę. Wolą razem zjeść niż się nachlać ?
Ech, a jak niektórzy piją na kajakach… Rozumiem, niech wypije jedno, dwa piwa, szybko podczas wiosłowania wypoci, ale oni na kajak całe skrzynki wnoszą. Potem kompletnie pijani dopływają do mety i nie mają siły, aby wyjść na brzeg.
Z jednej strony, to naprawdę niebezpieczne i może skończyć się śmiercią, nie tylko z powodu utopienia. Ale rozumiem ideę doboru naturalnego. Ale zastanawia mnie zupełny bezsens takiego postępowania – najpierw trzeba wynająć kajak, potem zapłacić, pojechać nad rzekę, a następnie męczyć z wiosłowaniem. Czy nie prościej uchlać się gdzieś na lądzie, bez tych wszystkich ceregieli z rzeką i kajakami? 🙂
Kilka razy bylam na kajakach (w tym sezonie chcialabym jeszcze Pilicę zaliczyć…) i na szczęście nie udało mi się zobaczyć nikogo pod wpływem. Alw to co Ty piszesz zszokowało mnie… ?
Kajaki mają jeszcze jedną „tradycję”.
Przyjeżdża para, po czym dziewoja leży w kajaku i się opala, a jegomość niespiesznie wiosłuje. Oczywiście popijając piwko, choć skrzynek wnoszonych nie widziałem…
Ale w sumie pewnie za mało razy byłem…
… pomyślałaś może o nieprzyzwoitym miejscu?;p
Nie ?
Nie tak dawno będą w KrakówQ, widziałem „gentlemanów” ze Zjednoczonego Kló(r)estwa jak łoili nie tylko piwo z papierowych torebek.
Taki polski patent na picie pod chmurką.
Nie tylko my Polacy to … buracy (sorry, musiałem zrymować)
PS. Panowie, zauważyliście jakie Chomikowa MA NOGI? No, no, ten teges jest na czym oko zawiesić 🙂
Zjednoczone Królestwo to stan umysłu jak i Rosja ? Ja myślę, że oni piją alkohol nie tylko w zbiornikach wodnych ale też w pracy ?
Mam nogi, mam… od bioder do podłogi. Na czymś te moje długie centymetry się opierają ?
Dziękuję ??
Ejże Pani Chomikowa
Uwaga o nogach była TYLKO do czytelników (i czytelniczek, ale tylko do tych, co to zazdroszczą 😀 )
Ale że przepraszam bardzo -zostałam skarcona za wtrącenie się w komentarze na MOIM blogu? ??
Skromności trochę Kobito, skromności
W zamyśle było
„ej chłopaki patrzcie jakie ona ma dłuuugie/zgrabneeee nogi”
a wyszło
„ej chłopaki patrzcie i podziwiajcie jakie zgrabne nóżki mam”
Ech, Chomisia-Skromnisia
ChomiQ, można coś dorzucić do zrecenzowania (NIEdźwiedź książkę przeczytał, i to nie komiks, znaczy się bez obrazków)
Haha. Czyli warte polecenia? Dawaj ?
Poszło
Na pocztę na wp.pl
Skromności trochę Kobito, skromności
W zamyśle było
„ej chłopaki patrzcie jakie ona ma dłuuugie/zgrabneeee nogi”
a wyszło
„ej chłopaki patrzcie i podziwiajcie jakie zgrabne nóżki mam”
Ech, Chomisia-Skromnisia
Cosik mię się komputr był zawiesił 🙂
Zauważyłam ?
Jakbyś tak chwalił bez mojej świadomości, to by fak wyszło a że chwaliłeś tak, że wszystko widziałam to kultura nie pozwoliła mi nie podziękować ?
„Jakbyś tak chwalił bez mojej świadomości, to by fak wyszło a że chwaliłeś tak, że wszystko widziałam”
Czytam piąty raz i nie rozumiem ni w ząb,
Ja trzeźwy, Ty raczej (rano, to NA PEWNO) też,
nie inaczej, to ten upał
Tak. Odpuszczam… Za gorąco….