Czasem tak sobie stanę w zamyśleniu, popatrzę na obraz przed sobą (dobrze, że wiosna przyszła, to chociaż obrazy są kojące a nie wiecznie tylko łóżko, ściana lub kuchenka gazowa z pełnymi gorącymi garami) i zapytam tę przestrzeń „SERIO???” Ten świat i ci ludzie na których trafiam w życiu to tak na SERIO???
Szybka historia. Jak zawsze z życia wzięta. Mojego…
Facet z pracy. Dział Ten Niezbyt Błyskotliwych Ludzi od prac fizycznych (tak, wiem- generalizuję, ale statystycznie rzecz biorąc… mam do tego prawo). W domu oczywiście zawsze czeka żona. Zaczęło się sama nie wiem kiedy i jak. Po prostu byłam miła i wesoła jak zawsze (wiem, że dużo facetów samotną miłą i wesołą kobietę odbiera jako zainteresowaną). Później dostałam zaproszenie do znajomych na FB i chyba tak się właśnie zaczęło. Prawie codziennie wiadomości. Serduszka, kwiatuszki, głupie filmiki. Na większość nigdy nie odpowiadałam. Telefony wieczorami, których nie odbierałam. Wiadomość w Wigilię, że tęskni. Ciekawe czy wysłał to między pierogami, które podawała żona a świątecznym serniczkiem? Czy może w trakcie rozdawania prezentów świątecznych? Jeden, drugi czy trzeci raz prosiłam, żeby przestał się ze mną komunikować i zajął się żoną. Nie wiedział nic złego w swoich wiadomościach do mnie. Z pewnością żona też by nic złego w nich nie zobaczyła…
I tak to trwało sobie jakoś prawie 2 lata aż „kolega” w końcu zrezygnował z pracy. Myślałam, że odetchnę z ulgą.
Nie odetchnęłam.
Wiadomości się nie skończyły, telefony również.
-Chomiczku! Patrz!- Pisze do mnie koleżanka z pracy i wysyła screena z FB. Patrzę i nie wierzę. Facet udostępnił na SWOIM profilu moje zdjęcia. Jakiś jego kolega zaczyna do mnie pisać, że chętnie mnie pozna, inny wysyła zaproszenie do znajomych. Ręce mi opadły.
Napisałam do żony. Niestety.
„Bardzo mi przykro Pani Aniu, że niepokoję taką wiadomością, ale nie mogę sobie poradzić z Pni mężem od dłuższego czasu. Nie życzę sobie od niego żadnych wiadomości i telefonów wieczorami ani o żadnej innej porze dnia. Całą sytuacją jestem zmęczona. Wczoraj udostępnił moje zdjęcie na FB. Przykro mi, że muszę do Pani pisać, ale może Pani z nim porozmawia, bo w końcu chciałabym mieć spokój”.
Oczywiście korespondencja chwilę trwała. Kobieta chciała mieć „dowody”. Za chwilę zadzwonił pełen oczywiście negatywnych emocji „kolega”. Z konta żony, bo wiedział, że ja nie odbiorę. Chciał sobie ze mną WSZYSTKO POWYJAŚNIAĆ.
Przecież przy małżonce to ja sobie na pewno wszystko powymyślałam. Na pewno jestem jakąś wariatką z pracy. A żona na pewno jak to mają w zwyczaju żony we wszystko mu uwierzy.
Sytuacja miała miejsce pod koniec stycznia. Przestałam w końcu dostawać wiadomości (i tak go zablokowałam) i ucieszyłam się, że cel zwany „świętym spokojem” osiągnęłam.
Ciąg dalszy jednak wkrótce nastąpi.
„Kolega” jutro wraca do firmy. Ot, kwintesencja mojego życia.
Najpierw robisz print screen takiego posta na FB, potem wysyłasz w wiadomości żonie gratulacje, że wreszcie zmieniła fryzurę… I w załączniku to zdjęcie… Do tego zgłaszasz konto do adminów FB z adnotacją o prześladowaniu… Mnie chcieli zablokować konto (wszedł dobowy ban na wszelkie wpisy), jak napisałem, co myślę o mieszkańcach pewnego kraju na wschód od Polski (jak to powiedział nasz gniazdowy – pamiętamy o Wołyniu, ale na to czas przyjdzie po zwycięstwie Ukraińców… A na razie… Jestem dobrze wychowany, więc nie zacytuję, co śpiewaliśmy po tej wypowiedzi). Generalnie dwadzieścia cztery godziny ciszy za zbitek słów russian i słowa fonetycznie brzmiącego jak angielska wersja liczby mnogiej słowa plaża…
Tymczasem masz tutaj o wiele poważniejszy temat…