innowacyjne, szkodliwe sposoby leczenia

źródło:pixabay.com

W Polsce zabronione jest posiadanie narkotyków, bo szkodzą zdrowiu i ich nadużycie może prowadzić do śmierci. A zanim doprowadzi, to zrujnuje życie nie tylko tego, kto ich nadużywa ale i jego bliskich. Oczywiście zarówno posiadanie narkotyków jak i ich rozprowadzanie jest karalne. Ostatnio władze zabrały się również za dopalacze, których stosowanie doprowadziło do śmierci wielu osób. 
I BARDZO DOBRZE! Oczywiście, że jestem „za”. Jak coś szkodzi zdrowiu lub może nawet doprowadzić do śmierci, to powinno być zabronione. Tak z pewnością powie każdy rodzic.
Zastanawiam się w takim razie czemu jeszcze nie jest zabronione publikowanie takich bzdur jak książki czy broszury dotyczące medycyny alternatywnej. Nie będę ukrywać, że m.in.mam na myśli człowieka, który tytułuje się doktorem Jerzego Ziębę. Tak, wiem- zaraz na pewno spłynie na mnie fala krytyki, bo on przecież POMÓGŁ tylu ludziom! Ludzie kiedyś bez antybiotyków też wychodzili z zapalenia płuc.
Bo mieli silne organizmy.
Z wieloma chorobami nasz organizm jest w stanie poradzić sobie sam. Tak więc to, że jakaś „terapia” w/w pana pomogła, to jakby ona nie była stosowana, to też by pomogła…….
Osoby, które są ze mną prawie od samego początku możliwe, że pamiętają, jak pisałam o ciotce, która jest fanką Zięby. Ciotka zawsze była zdrowa jak… no nieważne jak co 😉 Dlatego wieloletnie stosowanie lewoskrętnej witaminki C jeszcze jej nie zaszkodziło. Szkodziło natomiast mojej babci. Jak się okazało ciotka ładowała w babcię lewoskrętną witaminkę w nieograniczonych ilościach. I ta biedna kobiecina brała to od wielu miesięcy, bo córusia jej kazała ( na szczęście nie kazała jej odstawić innych leków). Babcię raptem strasznie zaczęła boleć trzustka. Szukałyśmy z Rodzicielką przyczyny. Mijały tygodnie a babci nie było lepiej. No dobra- to trzeba iść na usg a potem może tomografię. Na szczęście usg nic nie wykazało a w międzyczasie Rodzicielka zauważyła, że w szafce babci stoi pusta torebka po lewoskrętnej witamince.
-Babciu! Jak często ty to bierzesz?-Pytam przerażona.
-No codziennie. Przecież kazaliście mi brać, to biorę.
-Nie MY, tylko twoja jedna córka ci kazała! To już tego nie bierz! Nie bierz!
Po tygodniu babcię przestała boleć trzustka.
Bo witaminę C można przedawkować. Jak się coś przyjmuje w ogromnych ilościach przez dłuższy czas, to WSZYSTKO może zaszkodzić. Woda też! A na pewno ludziom starszym, których organizmy już nie są takie silne, jak kiedyś.

Moją ciotka ostatnio zaczęła się wypowiadać na temat zdrowotności  SPOŻYWANIA WODY UTLENIONEJ (!!!!) Ręce mi opadły. Oczywiście wodę utlenioną należy pić w odpowiednich małych dawkach, bo tylko wtedy jest „lecznicza”. Nie- tylko wtedy nie doprowadza natychmiast do wyniszczenia organizmu i ten, który tę bzdurę wymyślił, dobrze o tym wie. Dopiero po wielu latach przyjmowania wody utlenionej (czyli tak naprawdę trucizny) organizm zacznie chorować. Ale kto po tylu latach skojarzy pewne dolegliwości z przyjmowanie wody utlenionej…?
Od Rodzicielki dowiedziałam się, że ciotkę od wielu tygodni bardzo bolą palce. Chodzi po lekarzach i szuka przyczyny (brakuje mi odwagi, żeby jej doradzić przyjmowanie zwiększonej dawki lewoskrętnej witaminki C). Akurat z czystej ciekawości zaczęłam przeglądać fora dotyczące leczenia wodą utlenioną.
Na stronie akademianatury.pl znajduje się bardzo mądry opis leczenia wodą utlenioną. I to jest całe clou powodzenia tych durnot- napisać coś mądrym językiem a ludzie to kupią. W komentarzach ktoś napisał, że po pewnym czasie przyjmowania wody utlenionej, zaczęły go boleć stawy w stopie. Autor artykuliku mu odpowiada, że „złogi znajdujące się w stopie zaczęły się przemieszczać”. Organizm się oczyszcza.
Ja pierdzielę!
To już wiem, czemu ciotkę bolą palce.
Z mądrych teorii rzucanych przez siostrę matki mojej rodzonej (czerpanej wiadomo od kogo) dowiedziałam się również, że można WYLECZYĆ tętniaka jedząc 30 jajek dziennie.  Mina Rodzicielki bezcenna 😀 Ja z całej siły dusiłam w sobie śmiech, ale ramiona jednak mocno mi chodziły 😀 Szkoda tylko trochę tego, który tego tętniaka ma i słucha tych bzdur. Bo nie wiadomo- ona życzy tej osobie rychłej śmierci…?

Sprawa ma się podobnie z pasożytami, które to niby posiada każdy z nas. W Internecie kiedyś zaczęły się pojawiać artykuły dotyczące tych pasożytów. Pod nimi pojawiały się oczywiście rewelacyjne leki (oczywiście), które z tych robaków nas wyleczą. Podający się za lekarza (tu np. Michał Pietruszewski) powołuje się na instytuty, które nie istnieją i poleca lek, którego nie znamy w pełnym składzie.
Hurrrraaaaa!
I potem na podstawie kilku takich stron rodzi się teoria, że KAŻDY z nas ma w sobie pasożyty i tysiąc sposobów, żeby się ich pozbyć.

Kochani, róbcie, co chcecie. Leczcie się jak chcecie, ale Rodzicielka stemplowała nie jedną kartę zgonu tego, który najpierw się leczył innowacyjnymi metodami. Na pozostałe metody było za późno.
W co ja wierzę? Wierzę w zdrowy rozsądek i zdrowy styl życia. Wierzę w RACJONALNE myślenie i RACJONALNE podejście do życia. Nie przesadzać w żadną ze stron.
Publikacja tych wyimaginowanych niesamowitych sposobów leczenia uważam, że powinna być zakazana. Ludzie czytają to, „leczą się” a potem są tragedie… A autorzy tych teorii tylko biorą ciężkie pieniądze za swoje pomysły.

39 odpowiedzi na “innowacyjne, szkodliwe sposoby leczenia”

  1. Medycyna alternatywna i głupie znachorstwo to dwie różne rzeczy…

    O panu Ziębie nigdy nie słyszałam. O witamince – i owszem. Byli tacy, co koniecznie mi chcieli w ten sposób białaczkę leczyć 😛 :)))) Jakoś mnie nie przekonali …

    Jednak – owszem, stosowałam medycynę alternatywną. Z powodzeniem. Leczyłam homeopatycznie moje dzieci. U lekarza z normalnym dyplomem uczelni medycznej. Obaj moi chłopcy urodzili się silnie alergiczni i koszmarnie w dzieciństwie chorowali. Jedyne co mi oferowała medycyna tradycyjna to coraz silniejsze antybiotyki, które coraz bardziej osłabiały nadwątloną alergią odporność, potem kolejny antybiotyk najnowszej generacji na katar etc, etc.
    Pani doktor nie była oszołomem, jeśli po określonym czasie – zazwyczaj ok doby – nie było pierwszych efektów leczenia (co zdarzało się nadzwyczaj rzadko) – dawała antybiotyki. Jednak takie niepowodzenie zdarzyło się nam jakieś dwa razy na ok 10 lat współpracy.
    Summa summarum – chłopaki wyrosły na schwał, udało im się uniknąć sterydów, które są zwykle aplikowane dzieciakom z silną alergią, tycia, a także astmy, której oczekiwali lekarze leczący ich przed lekarką -homeopatką.

    Jednak istotną sprawa jest to, by nie stosować żadnej kuracji bez pewnego krytycyzmu. Witaminka C, żarcie ton czosnku lub bieganie boso po rosie może czynić cuda. Ale jeśli nie czyni – to niech spada 😉

      1. Ponieważ chłopaki wyrośli z choróbsk, to nie słyszałam :))))
        gapa normalnie, ot co :))))

        Homeopatię powinno się stosować pod opieką lekarza specjalisty. Co miesiąc – dwa chodziłam na wizyty, podczas których lekarz przeprowadzał ze mną wywiad trwający ok 1,5 godziny(!). Porównaj to sobie ze standardową 5-minutówką u lekarza rodzinnego – na podstawie tej rozmowy decydował o lekach.
        Chłopcy dostawali tzw leki proste o wysokiej mocy. Nie napiszę Ci jakie, bo to było jakieś 10 lat temu :)))) Zresztą – w homeopatii dostosowuje się lek nie tylko do choroby, ale także do pacjenta i jego organizmu, tak więc to, co działało na nich, mogłoby nie pomóc komuś innemu.

        1. Kiedyś moja lekarka przepisała mi na chrypę homeopatyczne tabletki. Z tego, co pamiętam to średnio pomagały… Ale później chrypa przeszła. Może jednak jakichś wpływ miały te tabletki….

          1. To co ci przepisała lekarka, to gotowe leki złożone, które faktycznie mają średnią skuteczność. Leki proste, ordynowane przez lekarza homeopatę, są o wiele silniejsze. To tak jakbyś porównała skuteczność domowego młotka do gwoździ z fabryczną prasą hydrauliczną.

            Inną rzeczą jest to, ze homeopatia to nie jest leczenie dla niecierpliwych. Często jej efekty są widoczne po dłuższym czasie. Tak jak w Twoim przypadku 🙂

            1. Szczerze Ci powiem, że bardzo mało wiem o homeopatii. Nigdy się nią też nie interesowałam. A próbowałaś się później sama kiedyś leczyć tą metodą?

              1. Dopóki nie przyplątała mi się Biała Dama, byłam osobą obrzydliwie zdrową i nie potrzebowałam żadnego leczenia.
                A osób z chorobami nowotworowymi moja lekarka nie leczy, bo to za duże ryzyko dla pacjenta 🙂

  2. Wszystko jest dla ludzi ale w odpowiednim umiarze, mojej dziewczyny mama rzuciła palenie i w sumie zaczęło się wszystko ujawniać. Ale to pikuś w porównaniu z sodą oczyszczoną która zażywała przed każdym posiłkiem. Dziś niestety jak pomyślę to aż mi ciarki przechodzą jak można sodę oczyszczoną spożywać. Nie stety nie znałem nią ale córka a moja dziewczyna jest cudna bo ona wszystkiego nią nauczyła.

    1. Ale co zaczęło się ujawniać?
      Z tego co wiem, to soda oczyszczona powszechnie jest używana w kuchni, ale codziennie??? Wszystko z UMIAREM! rany… z UMIAREM.

      1. U mnie rekomendowana ilość jedna łyżeczka sody oczyszczonej rozpuszczona w szklance ciepłej wody dziennie powodowała ból potylicy podczas treningów biegowych, a na zawodach uderzenie ciśnienia do głowy i totalną niemoc. Rzekomo to miał być świetny środek odkwaszający organizm i leczący praktycznie wszystkie choroby cywilizacyjne wg pewnego rosyjskiego lekarza (dane z książki). Daniel.

  3. Kiedyś też LEKARZE leczyli przez upuszczanie krwi i różne – dziś powiedzielibyśmy że szarlatańskie – metody. Medycyna się rozwija i wciąż poznajemy wpływ różnych czynników na nasze zdrowie. Czasem wraca się do „tradycyjnych, ludowych” metod, a czasem się od nich odżegnuje…
    Tak, jak mówisz, warto MYŚLEĆ, weryfikować, czytać. Ale skoro sami lekarze się mylą i wciąż uczą, to co dopiero przeciętny Kowalski…

    1. Oczywiście, że medycyna się rozwija. Są jednak pewne jej aspekty zbadane bardzo głęboko. Wiadomo już, że coś jest szkodliwe i zostało to udowodnione i przebadane z góry do dołu. I nie ma co już grzebać w tych elementach medycyny. A jeśli ktoś mówi, że to, co zostało przebadane z góry do dołu jest nieprawdą, mało tego! Mówi, językiem naukowym, że to działa jak lekarstwo, to powinno się takiego kogoś zamknąć.
      Kiedyś oglądałam program o ludziach, którzy jedzą piasek i trawę. Byli głęboko przekonani, że to jest dla nich właściwe i najzdrowsze.
      Taki porównanko mi się przyplątało 😉 ciekawe czy jeszcze żyją.

  4. Chomikowa, co tam picie wody utlenionej, Zięba także propaguje podawanie jej w formie lewatywy bądź podawanie dożylnie.
    A najlepiej podobało mi się jak to on stwierdził że najzdrowiej to je się 1 posiłek dziennie a przy złamaniu nogi to w ogóle przez dłuższy czas nie należy nic jeść tylko przyjmować oczywiście ogromne ilości jego specyfików z jego sklepu, a później jak już można jeść to tylko jeden posiłek i ma to być galaretka z nóżek i to wszystko 🙂

    Zięba jest moim idolem 🙂 Jak zastnawiam się jak głęboko sięga ludzka głupota, to wystarczy że posłucham tego oszołoma i stwierdzam że głębiej niż mogłabym podejrzewać 🙂

    Moja koleżanka tak właśnie ojca (który ma nowotwór) leczyła wlewami z wit. C i olejkiem konopnym i czekaj biorezonansem i czymś tam od zięby jeszcze.
    I tak tato nadal ma raka i tak tato miał już operację ratującą życie bo tak guz urósł że praktycznie z tomografii zabrali go na salę.

    1. Boże, Boże… co Ty mi tu piszesz?!
      Woda utleniona podawana dożylnie???? Ludzie to przeżywają??? I ten tata koleżanki… 🙁 Jakie to smutne. Współczuję im. I powiedz mi jakim cudem taki gość jak Zięba ot tak sobie chodzi po świecie…? Nie ma sumienia? Czy może tak głęboko wierzy w to, co pisze, że psychiatra powinien się nim zająć?

      1. Kochana gorsze od tych pomysłów jest to że wśród moich znajomych, wykształceni i naprawde inteligentni ludzie są tacy którzy kochają Ziębę i nie dadzą złego słowa powiedzieć na niego. I kupują dla siebie i dzieci np. tą magiczną witaminę D. I nie rozumieją że wystarczy po przebywać na świeżym powietrzu by nie mieć niedoborów witaminy D. Witamina C? Cóż no większość nie rozumie że ta witamina nie jest trwała i szybko się utlenia. Po za tym jej źródłem są owoce i warzywa nie jakieś przetworzone żarcie. Chcesz dostarczyć odpowiednią ilość wit C? Po prostu jedz zdrowo.
        Naprawdę nie rozumiem dlaczego to nie jest oczywiste dla ludzi.

        Ps. Hitem dla mnie jest Strukturyzator Wody Pitnej pana Zięby 😀

  5. Zacznę od tego:
    Jak coś szkodzi zdrowiu lub może nawet doprowadzić do śmierci, to powinno być zabronione. Tak z pewnością powie każdy rodzic.

    Dupa tam… alkohol szkodzi zdrowiu, może nawet doprowadzić do śmierci. Zakazujemy Sheridansa? 😀

    A te alternatywne metody… zawsze zaczyna się od „metody alternatywnej”. Jakieś szczepienia, jakieś antybiotyki… kto o tym kiedyś słyszał?
    Muszą być pionierzy, którzy proponują alternatywne metody.
    Czasem proponują wodę utlenioną, czasem witaminę C, czasem coś skutecznego.
    Zakazywanie doprowadza też do sytuacji jak z medyczną marihiuaną – ludzie dostawali wyroki za „przemyt” jedynego środka zmniejszającego częstotliwość ataków padaczki.

    Lekarzom też zdarza się tak skutecznie leczyć pacjenta, że karta zgonu jest do wypełnienia…

    Znachorom zresztą po przyczynieniu się do zejścia pacjenta często dobiera się do dupy prokuratura, więc po części Twój postulat jest realizowany.
    Ogólnie – ja bym się tu w jakieś wielkie regulacje i zakazy nie bawił.
    Wszystkich i tak nie da się uszczęśliwić.

    1. „Lekarzom też zdarza się tak skutecznie leczyć pacjenta, że karta zgonu jest do wypełnienia…”

      To jest w 100% skuteczne wyleczenie!!
      Pacjenta już nigdy nic nie zaboli…

    2. Myślałam o tym alkoholu ? Wiesz… jak rak dalej pójdzie, to jego sprzedaż w naszym kraju też nam ograniczą ?
      Wiesz… mnie jest szkoda tych ludzi, którzy są naprawdę chorzy i szukają jakichkolwiek sposobów leczenia, które im pomogą. I trafiają ma takiego z woda utlenioną, który nie dość że nie wyleczy to jeszcze zaszkodzi…

  6. Historia medycyny w pigułce:
    „Boli mnie gardło”
    2000 p.n.e.: Zjedz ten korzeń.
    1200 n.e.: Ten korzeń to narzędzie diabła, zmów modlitwę!
    1500 n.e.: Ta modlitwa to wymysł, wypij ten eliksir!
    1800 n.e.: Ten eliksir to jad węża, weź tę tabletkę.
    1900 n.e.: Ta tabletka nie działa, weź ten antybiotyk!
    2000 n.e.: Ten antybiotyk to syntetyk, zjedz ten korzeń…

    A woda utleniona jest fajna… w połączeniu z gencjaną… laski w podstawówce na to leciały;D

  7. Witaj , od dłuższego czasu zastanawiałam się dlaczego na moim blogu, nie wyświetlają się Twoje nowe posty, tylko „te wielkie zmiany”. Dopiero dzisiaj przeczytałam Twój komentarz u „Kury pazurem” i zorientowałam się, że zmieniłaś lokum. Wygodniejsze? Bo post bardzo ciekawy. Pozdrawiam.

  8. Z magiczną witaminą D jest jednak trochę inaczej niż pisze P. Martyna.
    Dzieci produkują ją normalnie przebywając na słońcu, ale już 60+ niestety powinny ją brać praktycznie cały rok, bowiem jej produkcja przez opalanie się jest już utrudniona. Tak twierdzi mój reumatolog z tyt. dr. Nic nie jest w medycynie jednoznaczne i stałe. Kiedyś gościec leczono solami złota, a teraz chemią. To nic, że uszkadza krwinki białe, ważne że nie ma ataku na stawy. Jak nie umrzesz na gosciec( nieleczony), to umrzeć możesz na brak odporności(niski poziom białych ciałek).

  9. Cześć ChomiQ
    Dzięki za ten wpis…
    Laaaata temu, czytałem gdzieś (w poważnej gazecie) jak to w jednej rodzinie pani chciała pozbyć się pana, więc przez dłuuuuugi czas podawała mu po kilka kropel H2O2. Dopiero jakiś kumaty lekarz pomyślał, że coś mu nie gra, i po nitce do kłębka…
    A co popularności tych wszystkich „cudownych metod” i szarlatanów je lansujących to wykorzystują, że ludzkie nieszczęście na zasadzie: TONĄCY BRZYTWY SIE CHWYTA, czy ktoś pamięta dzisiaj takie nazwiska jak: Clive Harris, Anatolij Kaszpirowski, czy Zbyszek Nowak (Ręce, które leczą)

    1. Właśnie tak myslałam, żeby o tych panach wymienionych przez Ciebie na końcu też wspomnieć, ale już nie chciałam przeginać ?
      Moja ciotka od kikku dni ma gorączkę i żadnych innych dolegliwości. Mam dziwne wraźenie, że to woda zaczęła „działać”. I coś czuję, że „wyjaśnieniem” tej gorączki będzie „oczyszczanie się organizmu”. Boże…

  10. Temat tzw. służby zdrowia, to bAAAAAAAAardzo szerokie zagadnienie.
    Bo to wiara w cuda i szarlatanów/szamanów wszelkiej maści (ilu „leczy” na podstawie „diagnoz” „postawionych” a to z moczu, a to z tęczówki oka, czy cholera wie czego jeszcze?
    Mam w rodzinie lekarzy, swego czasu wybili mi z głowy fascynację ziołami (kupa książek, publikacji i blogów) jednym zdaniem (no może nie jednym, ale kilkoma, za to krótką wypowiedzią):
    „W przeciwieństwie do leków, mechanizm działania ziół nie do końca jest poznany. Leki wiesz co leczą, zioła też, tyle tylko, że nie wiesz co te zioła przy okazji rozpieprzają. A poza tym lek zaordynujesz w przepisanej przez lekarza dawce, a zioła? Jaką masz pewność, że przyjmiesz właściwą dawkę substancji leczniczej? I skąd wiesz co jeszcze przyjmiesz przy okazji?”
    Jako człowiek, który w życiu łyknął trochę chemii i liznął farmacji, koparę opuściłem na podłogę i uznałem autorytet bez szemrania.
    A co do ciotki, jakbyś nie tłumaczyła – nie przetłumaczysz. Ludzie (ten typ) wiedzą lepiej, tak już mają i … już.
    Tak samo nie wytłumaczysz, że szkodzi pijakowi, palaczowi, czy temu, który tylko „popala trawkę”.
    PRZY OKAZJI (wybacz, że wyjadę z polityką na Twoim blogu, w najgorszym wypadku zbanujesz mnie i to będzie mój ostatni wpis).
    W kontekście czternastolatki z Poznania, która zmarła po zatruciu marihuaną. Gdzie dzisiaj są Liroy-Marzec, Biedroń, Palikot i inne oszołomy, które/rzy darli ryje o legalizację „miękkich” narkotyków? No gdzie? pytam. Czy którykolwiek z nich stanąłby dzisiaj przed rodzicami tego dziecka? Miałby odwagę? I co miałby im do powiedzenia?
    Jakoś ich w mediach nie było od czasu śmierci tego dziecka…

    1. Czekaj, czekaj! Uczepię się trochę ziół. Przecież są one też zbadane na różne sposoby…. Nie są…? Przecież masa leków to właśnie chemiczne odpowiedniki ziół…. Nie?
      Co do marihuanny… Mam tutaj mieszane odczucia. Myślę, że może ona pomagać w sytuacjach beznadziejnych, bo otumania i zmniejsza próg bólu. Tylko tyle.

      1. Ale każdy lek musi być podawany w ściśle określony sposób. Czyli DOKŁADNA ilość substancji leczniczej. Skąd wiesz jaką (jak dużą) łyżkę zielska zalejesz i jaką ilością wody? A poza tym co jeszcze (jakie substancje) siedzą a tej zieleninie?
        Poza tym wiesz gdzie te ziółka rosły? Może przy autostradzie, albo całkiem niedaleko huty, czy elektrowni….
        Co do „maryśki”.Przecież Indianie tytoń też palili tylko w wyjątkowych sytuacjach (fajka pokoju). To biały człowiek postanowił na tym zarobić…
        Piszesz „w sytuacjach beznadziejnych, bo otumania i zmniejsza próg bólu” z tego co wiem morfina też i przepisują ją pacjentom chorym na raka, ale w tym temacie wolę nie zabierać głosu.
        A co do narkotyków jestem na NIE, NIE, zdecydowane NIE, zwłaszcza, że mam dzieci. Ja, moja Żona czy nasze rodzeństwo z tym draństwem nie mieliśmy kontaktu, mam nadzieję, że moje dzieci będą to g… też znać tylko ze słyszenia.

        1. Czekaj, dalej będe dyskutowała na temat tych ziół, bo może naiwna jestem, że w niektóre ziółka wierzę.
          Przecież masę ziół kupueje się właśnie w aptece. Na opakowaniach mają napisane ile czego pić, ile czasu parzyć itp. Sama w aptece kupuję melisę, pokrzywę, czystka… Przecież to zioła…. Zioła, nie…?
          A co do morfiny, to ona jest chyba zdecydowanie mocniejsza. Podaje się ją np. w ostatnim stadium raka. Po to, żeby już się w sumie nie budzić, tylko spać… Marihuana aż taka mocna nie jest. Jesteś lekko otumaniony, ale możesz w miarę spokojnie funkcjonować. I wiesz… Tak jak z innymi lekami- może też szkodzić, można być na nią uczulonym. Na leki też przecież. Dlatego jak już się ją podaje, to lekarz powinien być pewien, że akurat TEN pacjent może ją „brać”.

  11. „Przecież masę ziół kupuje się właśnie w aptece”
    ChomiQ, mało oglądam TV, ale ostatnio głośno było o suplementach dostępnych w aptekach. Wszyscy (czytaj te wszystkie mądre instytucje farmaceutyczne) wiedzą, że to szkodzi (w najlepszym wypadku jest … nie pomagające) ale w aptece LEGALNIE to kupisz…
    PS. Sam byłem w lipcu na wakacjach i przywiozłem duuuużo mięty, naprawdę dużo.

  12. Co wody utlenionej to uważasz że Nieumymakin (napisał książke woda utleniona na straży życia) to szarlatan?,chyba nie bardzo wiesz co piszesz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.