kolejna mała emigracja

sienna miller smoking made by me thinking staring
źródło: giphy.com

Kiedy po poprzednim sezonie w Bułgarii, zaczęłam rozglądać się za pracą rezydentki w innym biurze podróży, szybko okazało się, że mogę pracować w każdej firmie, jakiej tylko zechcę. Po ostatniej pracy z Oślicą, nie mogłam się w tej sytuacji odnaleźć. Bo jak to?- wbijano mi do głowy, że na moje miejsce pracy znajdzie się 10 chętnych osób a jeśli chcę cokolwiek osiągnąć, to tylko jako czopek Oślicy, a tu proszę- wyboru miejsc pracy cała talia.
Przewracałam karty książki wymarzonych miejsc do pracy, kombinowałam, zbierałam opinie, aż chwilę przed Bożym Narodzeniem zadzwonił do mnie Szef.
-Witam Pani Chomikowa, z tej strony Szef- przywitał mnie SZEF 😉
-Ojej! Witam pana serdecznie! Jak miło pana słyszeć!- ucieszyłam się ciut nadmiernie…
-O, jaka radość! Jeszcze nikt nigdy tak mnie nie witał przez telefon-odparł chyba nieco onieśmielony.
SZLAG BY! Opanuj emocje, Chomikowa.
-Pani Chomikowa, jak się pani na pewno domyśla dzwonię do pani w sprawie kolejnego sezonu. Nie ukrywam, że zależy nam na dalszej współpracy z panią. Czy byłaby pani zainteresowana kolejnym sezonem z nami? Oczywiście proponuję lepsze warunki.

Oczywiście nie ukrywam, że mogę tak słuchać i słuchać…
-Panie Szefie, bardzo mi miło, że pomyślał pan o mnie, ale proszę mi powiedzieć jaki kierunek wchodziłby w grę?- pytam z lekkim niepokojem, bo w Bułgarii była mowa tylko o Bułgarii.
-Nie ukrywam, że potrzebuję pani w Bułgarii…
-Nie ukrywam, że wolałabym nie wracać w to miejsce…
Głośne westchnienie 😛
-A gdzie by pani chciała wyjechać?
-Wie pan, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. To taki magiczny czas… Ludzie marzą… Ja również…-przeciągam ton, jak słodka idiotka. Coraz częściej stosuję metodę na „słodką idiotkę”. Niestety działa…
-No dobrze, pani Chomikowa- to o czym pani marzy? Postaram się zagrać rolę Świętego Mikołaja dla pani- żartuje.
A mnie nie jest do śmiechu. Mam od cholery marzeń. Chcę dom wyremontować. I podróżować. Chcę pomagać ludziom. Marzy mi się pokój na świecie i mądra polityka w tym cholernym kraju. Do tego Pędzidło muszę podratować. Jeszcze jakiś czas temu marzył mi się normalny związek, ale to takie mission impossible. Szybciej wygram w totka na ten cholerny remont domu, niż spotkam normalnego faceta.
To jak będzie z tymi marzeniami…? Da się załatwić? 😛
-Halo, pani Chomikowa! Słyszy mnie pani?
-Rety! Słyszę, słyszę… Panie Szefie. Marzy mi się Portugalia, albo chociaż Grecja. Dałoby radę?
Znów westchnienie.
Może ma astmę?
-Zobaczę, co da się zrobić. Tymczasem przesyłam pani umowę. Proszę się zastanowić.

Pod umową zapytanie: A może manager w Bułgarii?
Szlag!
Nie umiem wydawać poleceń! Jestem beznadziejna w wydawaniu poleceń komuś innemu, niż dzieciom! I psom ewentualnie.
Bez sensu…
Jestem zdecydowana nie wracać do Bułgarii. Czekam na spełnianie marzeń.
-Chomik! Jednak chcę znów wrócić na rezydenturę do Słonecznego Brzegu. Lecisz ze mną?-dzwoni Prawie Idealny.- Wiesz ile osób będzie ze starej ekipy? I Szef z nami będzie Szefował! Fajnie by było znów być razem!- opowiada rozentuzjazmowany.
Serce mi się wyrwało! Już miałam… już!
Ale muszę zbierać doświadczenie.
Przecież chciałam spełniać marzenia.
W przyszłym tygodniu lecę do Grecji.
Mam masę lęków. I to wcale nie chodzi o uchodźców.

wakacje w Bułgarii- informacje

Od kilku tygodni biura podróży zachęcają nas do kupna wycieczki poprzez oferty „first minute”. Dla tych, których kusi kupno wakacji w jakiejś tam promocji i poważnie myślą o urlopie w Bułgarii, przygotowałam kilka wskazówek, i co wydaje się bardzo ważne- informacji o hotelach.
Bułgaria jest świetnym kierunkiem dla początkujących podróżników i dla osób, które chcą uniknąć upałów rzędu 40 stopni przy jednoczesnej gwarancji pogody (w sezonie generalnie nie pada, ale zdarza się, że słońce przykryte jest chmurami nawet przez 3-4 dni z rzędu). Do tego ceny są naprawdę przystępne. Ceny produktów spożywczych, czy odzieży są porównywalne do tych w Polsce. Jeśli natomiast ktoś już wcześniej podróżował i był w Grecji, Turcji, czy Hiszpanii, to może się Bułgarią troszkę rozczarować…

Słoneczny Brzeg. Część plaży.
Słoneczny Brzeg. Część plaży.

To z czym na pewno wygrywa Bułgaria, to przepiękne PIASZCZYSTE plaże (największa i najszersza w Słonecznym Brzegu, troszkę mniejsza, ale mniej zaludniona w Irakli a najpiękniejsza w Bułgarii prawie pod samą granicą z Turcją- Sinemorec ), idealne dla małych dzieci i tatusiów, którzy

Irakli
Irakli

uwielbiają robić zamki z piasków 😉
Gdzie jechać?
Na imprezę, to tylko do Słonecznego Brzegu. Tam nie ma nic, oprócz dyskotek, knajp, hoteli i plaży 😛 Jeśli ktoś marzy o spacerach z dziećmi, to NA PEWNO nie tam. Podobnie przedstawiają się Złote Piaski, choć są już spokojniejsze od Słonecznego

Sinemorec
Sinemorec

Brzegu i istnieje możliwość spacerowania z wózkiem. W Słonecznym Brzegu takiej opcji NIE MA.
Jedyny hotel w Złotych Piaskach, który dobrze poznałam i który mogę spokojnie polecić do Hotel Madara http://www.booking.com/hotel/bg/park-madara.pl.html
Jedzenie jak na mój gust całkiem w porządku, do plaży tylko 500 m. Plaża szeroka i całkiem ładna. Leżaki na plaży płatne (hotel nie ma swojej plaży). WI-FI (jakże istotna dla nas kwestia 🙂 ) darmowe tylko w okolicy recepcji. Obsługa miła i dość uprzejma 😉

Pomiędzy Złotymi Piaskami a Słonecznym Brzegiem jest bardzo przyjemna miejscowość Obzor. Nie jest już tam tak tłoczno jak w większych miastach i spokojnie można pospacerować z wózkiem. Dyskoteki też się znajdą 😉 Hotele, które tam bym poleciła, to na pewno Club Hotel Miramar http://www.booking.com/hotel/bg/club-miramar.pl.html  Jedzenie serwują naprawdę smaczne. Plaża jest zaraz przy hotelu i leżaki są w cenie pokoju. WI-FI darmowe również 🙂 Obsługa uprzejma.
Kolejny hotel w Obzorze to kompleks Sol Luna Mare i Sol Luna Bay. http://www.booking.com/hotel/bg/sol-luna-bay.pl.html
Jedzenie SUPER 🙂 Uwielbiałam tam jeść posiłki 🙂 Hotel z własną plażą, więc leżaki w cenie. WI-FI niestety bezpłatne tylko w okolicach recepcji. Obsługa bardzo pomocna.
Bardzo blisko już Słonecznego Brzegu znajduje się miejscowość Elenite. Tam jest też kompleks hoteli pod tą samą nazwą. Błagam… NIE KUPUJCIE tam wakacji! Tam nic nie działa 😛 Próbuję znaleźć coś, co mogłabym tam polecić, ale… Może i hotel ma swoją plażę, ale… Jest cholernie wąska 😛 Cała reszta tam leży i kwiczy. Nie wiem jakim cudem te hotele tam jeszcze stoją i żaden zrozpaczony turysta bądź rezydent nie podłożył tam bomby 😛 Elenite OMIJAMY SZEROKIM ŁUKIEM.
Zaraz koło Elenite jest bardzo przyjemna miejscowość Sveti Vlas. Niesamowicie polubiłam to miasteczko. Co prawda żaden hotel, który poznałam nie leżał nad samą plażą, ale Sveti Vlas posiada inne zalety 🙂 Przede wszystkim znajduje się zaraz koło Słonecznego Brzegu, więc jeśli ktoś chce mieszkać w miarę spokojnej okolicy, ale liczy też na łatwy dojazd w imprezownię, jaką jest Słonecznym Brzeg, to poleciłabym właśnie to miasteczko. Hotel godny polecenia to Caesar Palace http://www.booking.com/hotel/bg/ceasar-palace.pl.html?aid=356997;label=gog235jc-hotel-XX-bg-ceasarNpalace-unspec-pl-com-L%3Apl-O%3Aunk-B%3Aunk-N%3AXX-S%3Abo-U%3AXX;sid=906847478ec9a3895a18ea7ae69fa691;dcid=4;dist=0&sb_price_type=total&type=total&
Jedzenie bardzo w porządku. WI-FI bezpłatne tylko w obrębie recepcji. Pomimo tego, że hotel jest przy samej plaży, to leżaki niestety są płatne. Hotel jednak nadrabia przepięknymi widokami (jest zbudowany na wzniesieniu) na morze. Obsługa również miła 🙂
Słoneczny Brzeg. Kraina rozpusty i seksu 😀 Legenda głosi, że leżąc na plaży w Słonecznym Brzegu można zajść w ciążę 😉 Coś w tym jest…
Hotele, które znam i które mogę polecić to na pewno Evrika Beach http://www.booking.com/hotel/bg/evrika.pl.html Bardzo duży wybór smacznego jedzenia. Hotel ma do dyspozycji własną plażę, więc leżaki są darmowe. WI-FI niestety jest dodatkowo płatne na terenie CAŁEGO hotelu. Obsługa w porządku. Pomimo tego, że hotel znajduje się blisko centrum, to nie słychać rozlegającej się głośnej muzyki.
Hotel, który może i nie jest najpiękniejszy i najbardziej komfortowy, ale który zdobył jednak moje serce, to Sun City http://www.booking.com/hotel/bg/sun-city.pl.html
Jedzenie jak na hotel 3-gwiazdkowy bardzo smaczne (często tam wybierałam się na lunch czy kolację). Do plaży niestety jakieś 400 metrów (leżaki na plaży płatne), to hotel nadrabiał darmowym WI-FI na terenie całego obiektu. Obsługa również bardzo miła i pomocna 🙂 Poza tym hotel jest położony jakieś 100 metrów od głównej ulicy, więc hałas dobiegający z dyskotek nas nie zabije 😉

Bardzo dobry (nie wiem czy nie najlepszy) hotel w Słonecznym Brzegu, to na pewno Barcelo http://www.booking.com/hotel/bg/barcelo-royal-beach.pl.htmlhttp://    Jedzenie bardzo smaczne i duży wybór. WI-FI bezpłatne na terenie recepcji i basenów. Do plaży 100 metrów, ale leżaki dodatkowo płatne. Obsługa BARDZO profesjonalna i pomocna.
I jeśli chodzi o Słoneczny Brzeg, to by było tyle 😉 Jak ognia unikamy hotelu Victoria Palace! Jedzenie fatalne, obsługa w ogóle nie ogarnia tego, co się tam dzieje a w pokojach panuje brud i grzyb. FUJ!
Zaraz za Słonecznym Brzegiem mamy bardzo fajną miejscowość Nessebyr (jego stara część znajduje się na liście UNESCO). Jest odrobinę spokojniejszy od Słonecznego Brzegu i bez problemu uliczkami można poruszać się wózkiem.
Hotel, który bardzo polubiłam, to Bilyana Beach http://www.booking.com/hotel/bg/bilyana-beach.pl.html
Jest położony nad samą plażą i ma wspaniały widok na starą część Nessebyru. Jedzenie smaczne. WI-FI darmowe przy recepcji. Hotel ma bardzo przyjemną plażę, ale niestety tylko część leżaków jest darmowa. Obsługa przyjazna i pomocna.

Jakieś 20 km od Nessebyru znajduje się miejscowość Pomorie. Miasteczko idealne dla rodzin z dziećmi. Śliczne uliczki idealne do spacerowania, mnóstwo knajpek i brak dyskotek 😉 Hotel, który polecam to Sunset Resort http://www.booking.com/hotel/bg/sunset-resort.pl.html
Jedzenie wyśmienite 🙂 Hotel posiada swoją plażę, więc leżaki darmowe. WI-Fi niestety bezpłatne tylko w okolicach recepcji. Obsługa bardzo profesjonalna. Jakimś tam minusem hotelu jest odległość do… WSZYSTKIEGO 😛 Do centrum Pomorii jakieś 4 km. Do pierwszych sklepów jakieś 500 metrów. Ale hotel jest ogromny i na jego terenie jest wszystko (łącznie z małą dyskoteką).

Z hoteli, które znam, i które nie sprawią nikomu przykrej niespodzianki, to by było wszystko 😉 Tak było w zeszłym sezonie. Oczywiście w 2016 roku coś się może zmienić (np.opłata za WI-FI). Kucharz też się może w hotelach zmienić, więc tam, gdzie jedzenie było w zeszłym roku wyśmienite, w tym może być już mniej 😉
Wybierając się do Bułgarii na urlop (mówię o wybrzeżu), na pewno trzeba pamiętać o tym, że ten kraj dopiero zaczął się znów rozwijać turystycznie. To nie jest to samo, co było 30 lat temu. Bułgaria stała się znów popularnym kierunkiem turystycznym jakieś 5 lat temu. Nie ma więc co liczyć na pełen profesjonalizm i jakość obsługi porównywalnej do tej w Grecji, czy Turcji. Ale czy to naprawdę jest takie ważne? Ważne jest to, żeby odpocząć 🙂

Jeśli ktoś miałby jakieś pytania dotyczące urlopu w Bułgarii, to zapraszam do napisania maila 🙂 W miarę możliwości postaram się pomóc i odpowiedzieć na nurtujące pytania 🙂
Każdy ma teraz czas, żeby zastanowić się nad wakacjami w Bułgarii a ja tymczasem lecę (tak, znów cholera jasna LECĘ) do Budapesztu 🙂

rzucić komplementem jak mięsem

reaction excited awww the nanny fran drescher
źródło: giphy.com

Po co mówimy komplementy i komu? Po to, żeby dowartościować rozmówcę; żeby sprawić mu przyjemność; żeby mieć z tego jakieś profity (np.ślepo komplementując szefa/szefową lub próbując kogoś zaciągnąć do łóżka 😉 )
I wszystko super, tylko że komplementowanie nie jest wcale taką prostą sprawą, jak mogłoby się wydawać. Bo trzeba umieć to robić a jeśli komplementujemy do tego osobę w miarę rozsądną i inteligentną, to tym bardziej nad miłym słowem musimy się choć chwilę zastanowić.
Trzymajmy się kilku zasad:
1. Nie strzelamy komplementami, jak z karabinu maszynowego.
Kiedy coś naprawdę doceniamy? Wtedy, kiedy nie mamy tego na co dzień. Tyczy się to również komplementów.
Pamiętam, jak byłam kiedyś na randce z jednym panem. Znaliśmy się tydzień a to była nasza pierwsza randka. W ciągu dwóch godzin spotkania usłyszałam, że: jestem piękna, inteligentna, dowcipna, mądra, miła, cudnie roześmiana, wartościowa, urocza i coś tam jeszcze. Wybaczcie, ale przy „mądra” byłam już mocno podirytowana. Bo co ten człowiek może o mnie wiedzieć po tych kilku wspólnie spędzonych godzinach? Może co najwyżej stwierdzić, że ładnie wyglądam i tego komplementu na początek bym się trzymała 😛
Z tą częstotliwością można niestety przegiąć w drugą stronę i też trzeba na to uważać… Kilka lat temu byłam w związku, na którym bardzo mi zależało. Starałam się być „naj”, ale ciągle nie mogłam „zasłużyć” na dobre słowo. Kiedy po kilku miesiącach w końcu usłyszałam, że wyglądam bardzo ładnie, to usiadłam i się popłakałam. Już ładnie nie wyglądałam 😛
2. Unikać banalnych komplementów.
Przede wszystkim należy do nich „jesteś ładna”. Nie tak dawno znajomy ubiegał się o bliższy kontakt z Chomikową. Gadaliśmy przez telefon, smsowaliśmy. I te smsy właśnie mnie dobiły. Zbyt często czytałam komplementy dotyczące mojej urody, a że chciałam dać chłopakowi szansę napisałam: „uroda jest cholernie ulotna. Nie jesteś głupim facetem, więc wiesz o takich rzeczach”. Co otrzymałam w odpowiedzi? „I właśnie dlatego, bo jest ulotna, to trzeba ją doceniać!” Ręce mi opadły… Dobra, ja rozumiem- może nie mam innych zalet, ale nawet jeśli tylko chciał mnie zaciągnąć do łóżka, to mógłby się odrobinę wysilić i choćby KŁAMAĆ 😉
Gdzieś na jakimś blogu kiedyś czytałam, że dziewczyna ma znajomego, który każdej dziewczynie mówi, że jest mądra 😀 Nawet, jak nie jest 😀 Cwaniak! Ale właśnie takie cwaniaki z reguły dostają, czego chcą…
3. Starajmy się, aby komplement był prawdziwy.
Jestem bardzo wyczulona na komplementy. Wiem, może nie jest to zdrowe i świadczy o posiadaniu wielu kompleksów, ale zawsze staram się „wybadać” po co ten komplement został wypowiedziany i czy aby na pewno w dobrej wierze. Jeśli więc ktoś mi po kilku godzinach znajomości powie, że jestem mądra, to wiem już na kogo trafiłam 😉 Do łóżka łatwo się nie dam zaciągnąć 😛 A za wszelkie inne usługi wystawię fakturę 😛
4. Panie nie mogą zapominać o komplementowaniu panów.
Wbrew pozorom, mężczyźni UWIELBIAJĄ słyszeć komplementy a ja uwielbiam im je mówić. Niewiele jest ciekawszych widoków od tych, kiedy facet po usłyszanym komplemencie rośnie przynajmniej o 5 cm 😉 i ten zbłąkany, pełen satysfakcji uśmieszek na twarzy… BOSKIE 😀
„To niesamowite, że tak dobrze sobie radzisz z wymianą kół w samochodzie”. „Rury, złącza, gratowniki i inne pierdolniki?- podziwiam cię za wiedzę w tym zakresie”. Dziewczyny, naprawdę polecam 🙂 I to nie tylko na początku znajomości z naszym wspaniałym mężczyzną. O tych komplementach nie możemy zapomnieć nawet po wielu latach związku.

W Bułgarii usłyszałam komplement, który myślę, że zapadł mi w pamięci na wiele lat: „Wiesz, Chomikowa, jesteś taka zmęczona i zła a ciągle się uśmiechasz. Aż mnie się zachciewa mimo wszystko uśmiechnąć”. Niby nic, a takie PRAWDZIWE i MIŁE.
Takich komplementów się trzymajmy 🙂
Słowami niecenzuralnymi rzucałam w samochodzie 😛

„wybitne” zdolności Chomikowej


Walczę z kompleksami. Dwoma największymi. Pierwszy to kompleks wyższości (jasna sprawa) a drugi to umiejętności językowych a raczej ich brak. Z moim wzrostem nic się nie da zrobić, więc już się z tym pogodziłam. Natomiast jeśli chodzi o umiejętności językowe, to staram się z moimi kompleksami walczyć, bo uważam że nieznajomość choćby jednego języka obcego w dzisiejszych czasach, to wstyd a znajomość tylko jednego o niczym wielkim również nie świadczy. Teraz powinno się znać znakomicie angielski, bardzo dobrze niemiecki i dobrze jakiś inny język ( w modzie jest szwedzki, węgierski, fiński, norweski czy inny typu „szybciej żyły sobie powygryzam, niż się tego nauczę”). Takie realia niestety. I co mają począć takie biedne żuczki, jak ja na przykład, kiedy nauka języków idzie im BARDZO opornie…? Angielskiego uczę się już jakieś 15 lat i nadal nie mogę zrozumieć wszystkiego, co mówi do mnie rodowity londyńczyk… Francuski znam na poziomie „tak, tak… prawie panią rozumiem, ale tak naprawdę, to nie mówię po francusku”. I co z tego, że się staram i że chcę? Może jakbym mieszkała na stałe w jakimś obcojęzycznym kraju, to bym to ogarnęła, ale tak… Boli mnie to, BARDZO. Chciałabym bez większego problemu przyswajać obce słówka i zwroty. Chciałabym mieć po prostu TALENT do nauki języków obcych. Albo na litość boską JAKIKOLWIEK inny talent. A tu dupa.
Talentu muzycznego u mnie brak. Może i jakieś poczucie rytmu mam i pogibam się na dyskotece, ale nic poza tym. Nauka gry na pianinie skończyła się spazmatycznym płaczem przy próbie zaliczenia u pani profesor kolędy. Rysować, malować czy czegokolwiek innego plastycznego również nie jestem w stanie wykonać i to wiedziałam już od momentu, kiedy  w wieku 8 lat narysowałam Rodzicielce Gacka i Wacka a tę ogarnął taki śmiech, że aż zrzuciła talerz ze stołu. Wybitym sportowcem również nie zostałam. Pamiętam, jak w wieku 13 lat na koloniach nie byłam w stanie wejść na konia. Musieli mnie podsadzać. Rodzicielka do tej pory przy trafieniu na zdjęcie przedstawiające konia, zalewa się łzami niepohamowanej radochy. O jakimś talencie konstrukcyjnym też mogę zapomnieć. Złożenie głupiej szafki pod zlew stanowi dla mnie wyzwanie na cały dzień. A instrukcja obsługi mówi jasno i wyraźnie „czas składania- 30 minut” (dla Chomikowej 30 minut każdego dnia przez kolejny miesiąc). I tak żyję na tym świecie jak ostatnia sierota.
Wczoraj zadzwonił do mnie znajomy. Nienawidzę go. Nienawidzę go dlatego, bo nauka języków to dla niego pikuś. Doskonale zna język węgierski (!!!!) i angielski. Ostatnio wspominał, że podczas 5 miesięcznego pobytu w Serbii nauczył się tego języka na poziomie swobodnie-komunikatywnym. NIENAWIDZĘ GO.
-Co tam u ciebie, Chomikowa? Co ty w ogóle porabiasz po tej Bułgarii?- pyta znajomy, którego NIENAWIDZĘ 😛
-Nic specjalnego. Łażę na kursy językowe, trochę pracuję.
-A po co ci kursy? Przecież znasz angielski, prawda?- po czym zaczyna do mnie mówić w tymże języku i to z bardzo dobrym akcentem. Ja się zawstydzam kompletnie i wolę się nie pogrążać, więc odrobinkę zmieniam temat.
-Zazdroszczę ci tego, że tak łatwo ci idzie nauka języków. Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Eee tam łatwo. Trzeba tylko trochę chęci i każdy się nauczy.
Pieprzy bzdury i już mnie drażni.
-No wiesz, ja tam mam sporo chęci i jakoś podczas mojego pobytu w Bułgarii jestem w stanie wyrecytować może ze 4 zwroty w tymże języku i kilkanaście słówek. WSZYSTKO. Brawa możesz zacząć bić później. To chodzi o jakieś predyspozycje albo inaczej zwany talent.
-Chomikowa, ale co to za drugi język, którego tak namiętnie się uczysz?
Z lękiem odpowiadam, że francuski…
-J’aime bien parler avec toi- mówi do mnie z pięknym francuskim akcentem.
……………………
Dobił mnie. Dobił mnie KOMPLETNIE. Do oczu zaczęły mi napływać łzy i nie wiedziałam, jak mam z nim rozmawiać. Jestem kompletną idiotką. Niczego nie potrafię tak naprawdę dobrze. Jestem chodzącym beztalenciem. Nawet nie potrafię kota narysować. NIC. Jakoś się wymiguję udaje mi się zakończyć naszą komiczną konwersację. Przy okazji zalewam się łzami.
Jak na złość akurat Rodzicielka przyszła do mnie po głęboko schowanego Grześka.
-Jezu, Dziecko! Co się stało? Dlaczego płaczesz?
-Bo jestem chodzącym beztalenciem! I nawet nie próbuj zaprzeczać! Tyle lat się uczę języków i NIC a potem dzwoni taki jeden do ciebie i się okazuje, że zapierdziela przynajmniej 4 językami „ot tak” i właśnie dzięki temu dostał zajebistą pracę w Hiszpanii. A ja co?- NICO.
-Dziecko, co ty gadasz? Jest wiele rzeczy, które świetnie robisz!
-NIBY JAKIE??? OŚWIEĆ MNIE!
-Jejuuu, no wiesz… -zamyśla się niebezpiecznie- na przykład trawę pięknie kosisz! Na całym osiedlu nikt tak pięknie nie ma skoszonej trawy, jak my.
Uszom własnym nie wierzę.
-I pięknie odśnieżasz! Zawsze mamy cudnie odśnieżone podwórko i podjazd.
-Świetnie! Jeszcze mi powiedz, matka, żebym się rozwijała w tym kierunku!
-No wiesz… myślę, że sąsiedzi byliby zachwyceni.

Ostrzegam, że poklepania po plecykach nie potrzebuję 😛

Chomikowym okiem o Bułgarii

źródło: własne
źródło: własne

Moja przygoda z Bałkanami powoli dobiega końca.
Na szczęście.

Większość czasu spędziłam w Bułgarii. Tej stricte turystycznej. Rejon Złotych Piasków, Słonecznego Brzegu. W tym roku Bułgaria ze względu na powolną agonię turystki w Tunezji i Turcji, stała się kierunkiem bardzo popularnym dla osób z niezbyt głęboką kieszenią. Tylko moje biuro turystyczne gościło tygodniowo od 1500-2400 Polaków.
I połowa z nich wracała rozczarowana.
To nie jest kraj przyjazny turystom. Phi! To nie jest kraj przyjazny ludziom 😉 Zwróćmy uwagę na powierzchnię będącej w Unii Europejskiej Bułgarii- jeśli na 111.000 km ² przypada jakieś 7 mln mieszkańców (dla porównania Polska to ok.312.000 km ² i jakieś 38 mln mieszkańców). Jakoś tłumów w tym kraju nie widzę. Wszyscy uciekają. Gdzie się da. Od mieszańców często słyszę o amerykańskim śnie.  Dla nich to raj, cel. Albo chociaż Anglia i Niemcy. Byleby nie tutaj. I uciekają. Przemieszczając się pomiędzy większymi miastami, przez okno samochodu widzę tylko pustkę. Nietkniętą przez ludzką rękę, dziką Bułgarię. Piękną Bułgarię. Niepokojąco piękną. 
Życie w Bułgarii nie jest łatwe. Przez wiele miesięcy brakowało mi jednego dobrego słowa na określenie codzienności w tym kraju. Kilka dni temu, kiedy stałam z szefową pod jednym z hoteli i rozmawiałam o ciągłych walkach, jakie tu wszyscy toczymy ze wszystkim, powiedziała że jest zmęczona ogarniającą nas SZARPANINĄ. Bingo!  
Życie tutaj to SZARPANINA… Ci, co nie wyemigrowali, to oszukują, kombinują i olewają. Co się da. Z jednej strony nie ma się co dziwić. My- Polacy też tacy byliśmy jeszcze 20-30 lat temu. Pełni zmęczenia niepowodzeniami, walczący o przetrwanie w feralnej rzeczywistości. Walczący jakkolwiek. Nawet nielegalnymi środkami.
Nielegalne środki to tutaj chleb powszedni. Słoneczny Brzeg i Złote Piaski pełne są luksusowych aut. Właścicielami raczej nie są menadżerowie hoteli 😛 Nie są też nimi rezydenci 😛 Właścicielami jest mafia. Narkotyki i broń można kupić… może nie prawie wszędzie, ale wystarczy popytać. Na większych imprezach wystarczy tylko popatrzeć po kieszeniach niektórych panów. Nie trzymają tam portfeli ani gazu pieprzowego. I na pewno nie wahają się tych zabawek używać…
Jakiś czas temu podczas nocnego transferu na lotnisko widzieliśmy pod jednym z naszych hoteli pełno policji i spanikowanych turystów. 5 minut wcześniej w hotelu miała miejsce strzelanina. Do recepcji wbiegło dwóch facetów strzelających do policji właśnie. Nie, nie oglądali się na turystów siedzących w recepcji. Phi! Ciekawe o co poszło… Mniemam, że tym razem nie o kobietę 😀
Jakimś cudem nikt nie został ranny. Jakimś cudem nie wspominali też o tym w polskiej TV 😛 Rodzicielka na bank kazałaby mi spakować walizki I NATYCHMIAST wracać do kraju 😛
Po całej akcji nieśmiało zapytaliśmy się szefostwa o możliwość otrzymania kamizelek kuloodpornych. Nie wiem czemu, ale nasz wniosek nie został rozpatrzony pozytywnie 😉

Mafia jak mafia, ale o terrorystach też nie powinniśmy zapominać 😉 Mówi się, że Bułgaria jest wolna od zagrożeń terrorystycznych.
Nie jest.
Niedawno na granicy z Macedonią zatrzymano kilku panów, którzy podawali się za uchodźców. W telefonach mieli masę filmików (instruktaży? 😛 ), w których głównym motywem było ucinanie głów. Niewiernym rzecz jasna 😛 Nie jestem rasistką, ale po sierpniowej akcji poszukiwania w kurortach turystycznych nad Morzem Czarnym dwóch terrorystów z Turcji, zaczęłam bardzo czujnie przyglądać się wszystkim turystom z ciemniejszą karnacją skóry 😛 Taki maluśki przejaw paniki ;P
Dobra… nastraszyłam.
Wiem.
To nie jest idealny kraj. Ale gwarantuje turystom słońce i niedrogie warunki przetrwania 😉 Jeśli ktoś nie oczekuje spektakularnych krajobrazów i miejsc z nieprawdopodobną historią, to Bułgaria jest dla niego dobrą opcją i zaznaczam NIEDROGĄ.  Przepraszam- nie może też oczekiwać, że hotel będzie czysty a obsługa z nieprzerwanym uśmiechem będzie mu nadskakiwać i rozwiązywać wszelkie problemy 😛

Bułgaria mimo wszystko może być też piękna. I jest. Ta naturalna, dzika… Najpiękniejsza późnym wieczorem. W samochodzie z otwartym dachem mknącym po pustej ulicy. Bilion gwiazd na niebie nieporównywalna do żadnego cztero-, pięcio-, sześcio-, czy wyimaginowanego siedmio-gwiazdkowego hotelu………..
🙂