Jakiś czas temu byłam świadkiem bardzo ciekawego incydentu. Albo może to właśnie nawet nie był incydent, bo takie rzeczy się zdarzają niestety dość często…
Kilka dni temu zostałam zmuszona zostawić autko pod domem i wsiąść w samochód. Pędzidło zaszemrało silniczkiem i puściło do mnie długimi światełkami, dając wyraz swojemu niezadowoleniu, ale cóż… Bardzo mi się spieszyło, więc wolałam znów nie ryzykować spóźnienia spędzając prawie 2 godziny w korkach 😛
Dopadłam do tramwaju, jako wzorowa obywatelka 😛 skasowałam bilet i beztrosko usadowiłam tyłek na siedzeniu. Po przejechaniu kilku przystanków, do tramwaju wsiedli panowie kontrolujący bilety. Dobrze wiem, jaka jest powszechnie panująca opinia na ich temat. Wiem, że się ich nienawidzi, opluwa etc, ale przecież taka jest ich praca. A to, że czasem zachowują się niekulturalnie lub delikatnie rzecz ujmując nieprofesjonalnie… to sprawa zupełnie już inna. Wszyscy wiemy jak wygląda procedura kontroli biletów- jak ktoś nie jest w stanie okazać biletu, to w celu wypisania mandatu powinien (nie musi) przedstawić jakiś dokument tożsamości a jak i tego nie ma (lub nie ma ochoty go okazywać), to kontrolujący ma prawo wezwać Policję.
Jako wzorowa obywatelka 😛 przedstawiłam kontrolerom bilet i odpłynęłam myślami tysiące kilometrów stąd. Nagle usłyszałam wymianę zdań pomiędzy kontrolerami a jednym z pasażerów:
-Rozumiem, że nie ma pan, ani biletu ani dokumentu tożsamości?- zapytał spokojnie i rzeczowo kontrolujący.
-Nie mam i CO MI ZROBISZ?!- zerknęłam na pasażera i wszystko stało się jasne. Coś w tym jest, że niektórych za sam wygląd powinno się prewencyjnie zamykać na kilka miesięcy we więzieniach… Ten pasażer właśnie tak wyglądał.
-Będę musiał wezwać Policję.
-Spierd*** ch*** bo ci wtłukę!-zagrzmiała wyrafinowana lingwistycznie odpowiedź pasażera.
I co zrobił „kanar”? Grzecznie się oddalił do drzwi.
A mnie szlag trafił.
-Pewnie! Cholera jasna! Ale jakbym na przykład JA nie miała biletu i dowodu, to pan natychmiast wziąłby mnie pod pachę i wyprowadził z wagonu, żeby wezwać Policję, PRAWDA?!- wydarłam się do kontrolującego. Ale po nim już został tylko unoszący się w powietrzu kurz.
I boli mnie to. Boli mnie to, że chamom, prostakom i ludziom bez hamulców tak wiele uchodzi płazem. Ludziom przyzwoitym jest najzwyczajniej w świecie trudniej. Co się dzieje dajmy na to w urzędach? Siedzi człowiek długo w kolejce, nawet wyjmuje książkę, żeby czymś się zająć i cierpliwie CZEKA. A wystarczy, że trafi się ktoś, kto zrobi ciężką awanturę, rzuci przysłowiowym mięsem kilka razy i co się raptem okazuje?- Że ten krzykacz zostanie dla świętego spokoju przyjęty poza kolejnością. Znam też kilka osób, których metodą porozumiewania się jest wrzask. Człowiek nawet boi się wykonać do nich jakikolwiek telefon, bo zaraz będą niezadowoleni. I nie daj Boże miej odmienne zdanie! Przytłoczą cię swoim wrzaskiem i sprowadzą do pionu 😛 I jaki jest efekt?- Wszyscy obchodzą się z nimi jak z jajkiem na miękko i to cholernie cennym jajkiem.
Uczymy w szkole dzieci, żeby były dla siebie miłe, żeby były grzeczne, żeby się słuchały, żeby problemy rozwiązywały dyplomatycznie. Tylko wcale nie jestem pewna, czy wpajając im te zasady działamy dla ich dobra… Może, gdybyśmy wszyscy w ten sam sposób wychowywali swoje dzieciaki… Ach! Zagalopowałam się. Zbyt utopijną wizję przyszłości chciałam rozrysować.
———————————–
Zapraszam na FB 🙂