o definicjach miłości

group-464644_1280
źródło:pixabay.com

Po moim ostatnim osobistym wpisie http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2016/03/13/taki-idealny-w-sam-raz-dla-chomikowej/ zaczęłam się bardzo mocno zastanawiać nad tym, z kim najczęściej tworzymy związek a potem decydujemy się na dalszy krok, jakim jest założenie rodziny. To znaczy, nie chciałabym zostać źle zrozumiana… Chodzi mi o to, co bierzemy pod uwagę w wyborze partnera/partnerki i dlaczego akurat TA a nie inna osoba staje się naszą „drugą połową” czegoś tam 😉
Ten mętlik w głowie pojawił się po licznych komentarzach pod ww. wpisie. Bo przez 30 lat mojego istnienia tym świecie byłam głęboko przekonana, że jak się z kimś wiązać, to tylko z miłości. Mówiąc o miłości, mam na myśli prawdziwe uczucie, którym darzymy drugą osobę, przywiązanie do niego (nie tylko materialne 😛 )i poczucie, że bez tej osoby, nasze życie byłoby… niepełne.
Znów naiwna? 🙁
Zawsze uważałam, że aby doczołgać się w końcu do miłości, muszę przejść przez pierwszy etap, jakim jest zakochanie/zauroczenie tą drugą osobą. Myślałam, że czasy, kiedy miłość jest traktowana za czysty wytwór społeczny prowadzący do małżeństwa a to do umocnienia pozycji społecznej rodziny i połączeniu wspólnego majątku (tzw.małżeństwo z rozsądku) jest już jakoś za nami, ale czytając komentarze bardzo mocno się zdziwiłam…
Dobra, dobra… Nie jestem księżniczką zamkniętą w wielkiej wieży, która za lektury ma tylko bajki i baśnie opowiadające tylko o pięknych uczuciach, waleniu grzmotów miłości i innych takich 😛 więc zdaję sobie sprawę, że spora część z nas kieruje się nie tylko miłością przy wyborze swojego partnera, ale bierze pod uwagę inne aspekty, takie jak status materialny (oczywiście 😛 ), wygląd czy inne mniej lub bardziej absurdalne czynniki. Jednak wierzyć mi się nie chce, że większość z nas nie przeszła przez jakąś fascynację tą drugą osobą…
Czy ktoś tutaj związał się z drugą osobą licząc na to, że jakieś uczucie pojawi się później…? Czy ktoś wziął ślub z rozsądku???? A jeśli tak, to czy było warto? Czy nie macie poczucia, że coś pięknego przeszło obok nosa?
Podzielcie się z Chomikową swoją historią 🙂 Gorąco namawiam 🙂

P.S. Niedawno skończyłam czytać książkę o Teheranie (recenzja za jakiś czas). Kilka razy były w niej przywoływane historie zaaranżowanych małżeństw (normalka w Islamie), które zostały zawarte mimo tego, że partnerzy przed ceremonią zaślubin znali się bardzo powierzchownie i niczego do siebie nie czuli. Każde małżeństwo opierało się na kłamstwach, zniewadze, smutku i rozczarowaniu…
Ale to tylko reportaż.
Może ma się nijak do rzeczywistości…?