homoseksualizm, czyli o domu dziecka

źródło:pixabay.com
źródło:pixabay.com

Dom dziecka- całodobowa placówka opiekuńczo-wychowawcza typu socjalizacyjnego” (cyt.Wikipedia).  Małe piekło, do którego się trafia z większego piekła. W skrócie- taka ostateczność.Mam nadzieję, że nikt z czytających tego bloga nigdy nie musiał spędzić tam choćby minuty. My-dorośli chcemy myśleć, że jest to miejsce, w którym dzieci i młodzież mają zapewniony dach nad głową, pożywienie, jakąś tam opiekę oraz jakąś tam miłość (z naciskiem na słowo „jakąś”). Jak to wygląda w rzeczywistości?
STRASZNIE.
Uwierzcie mi, że strasznie.
Kiedy pracowałam w szkole (w wyjątkowo patologicznym środowisku), byłam świadkiem przeróżnych historii. Alkoholizm w rodzinie, to był mój chleb powszedni. W klasach miałam kilkoro dzieci z rodzin dotkniętych alkoholizmem, dzieci dotknięte przemocą w rodzinie i przynajmniej 2 dzieci, których rodzice byli pozbawieni praw rodzicielskich (na szczęście dziadkowie byli zawsze w stanie przejąć opiekę nad maluchami). Zawsze miałam przynajmniej 4 dzieciaków z opieką kuratora. Byłam kompletnie załamana tym, co się dzieje w tych rodzinach. Głód, smród i ubóstwo to wielki skrót tego, co te dzieciaki przechodziły. Do tego przemoc i obojętność rodziców oraz co niestety bardzo częstej ich roszczeniowość i bezczelność. Wiele razy przez myśl mi przechodziło, czy nie lepiej byłoby tym dzieciakom właśnie w domu dziecka. Głupie pomysły od razu wybiła mi z głowy pani dyrektor, która powiedziała, że tym dzieciakom będzie prawie wszędzie lepiej, ale nie w domu dziecka.
I chyba coś w tym jest.
Moja Matka Polka, która jest nadal nauczycielką mówi, że ma w klasie dwójkę dzieciaków z domu dziecka. Jedno ma chorobę sierocą i spędza lekcje pod kaloryferem a drugie albo kradnie innym jedzenie, albo śpi w ławce. Wychowanki domu dziecka ze starszych klas są permanentnie molestowane seksualnie przez chłopców z domu dziecka oraz przez okolicznych mieszkańców. Bo to przecież margines społeczny, takie nic, z którym można zrobić co się chce.
Świetne życie.
Nie wiem, kto może mieć gorsze dzieciństwo. Chyba tylko dzieci wojny…

Ostatnio dyskutowaliśmy na zajęciach językowych o związkach homoseksualnych. Wiecie, że tolerancję mam mocno rozwiniętą. Nie mam nic przeciwko związkom homoseksualnym. Póki nikt nikogo nie krzywdzi, to niech sobie ludzie żyją jak chcą. Nie mam natomiast jeszcze wyrobionego zdania odnośnie posiadania dzieci przez pary homoseksualne. Czekam na konkretne wyniki badań, które pokażą wpływ wychowania w rodzinie homoseksualnej na dalsze życie w rodzinie i społeczeństwie. Jednego  jestem pewna- dzieciaki z domu dziecka otrzymałyby w takiej rodzinie zdecydowanie więcej miłości, niż w tejże placówce.
-Ja nie wiem po co w ogóle ta rozmowa o adopcji dzieci przez osoby tej samej płci? Takie rzeczy powinny być na całym świecie zabronione- wygłasza znajomy podczas zajęć.
-Ale dlaczego?- pyta prowadząca- Nie uważasz, że tym dzieciom z domów dziecka byłoby lepiej w jakiejkolwiek rodzinie, w której panuje miłość i zgoda?
-Nie. Uważam, że tym dzieciom działaby się ogromna krzywda. Homoseksualizm do dewiacja taka sama jak zoofilia. Nie wiadomo, co by się stało z tymi dziećmi w takiej chorej rodzinie. Tam na pewno groziłoby im niebezpieczeństwo.
Jak siedziałam cicho i nie chciałam wdawać się w kłótnię, tak stanęły mi przed oczami te wszystkie nieszczęśliwe maluchy i nie wytrzymałam.
-Człowieku! Czy ty kiedykolwiek byłeś w takiej placówce?! Miałeś do czynienia z tymi dziećmi?! Widziałeś lgnące do ciebie 3-4-latki, które szukają tylko odrobiny uczucia?!

-Tak, byłem przez chwilę. Przywiozłem paczkę dla nich.
Fanfary.

Brakło mi dalszych argumentów.
Najlepsze jest to, że facet szykuje się do jakiś wyborów na burmistrza, czy kogoś tam. Ma ambicje startować do sejmu. Straszny żal, że tacy ludzie rządzą i nadal będą rządzić i to nie tylko naszym krajem, bo w wielu krajach podobne podejście triumfuje.
W Iranie na przykład 😛

P.S Tylko błagam… bez dyskusji stricte o homoseksualizmie, bo nie o to mi chodziło…