szybka rezydentka

donkey-894738_960_720Znowu się denerwuję… Na całym świecie to samo. Nie mogę być w koleżeńskich stosunkach (już niech się tak nikomu nie kojarzy 😉 ) z osobą przeciwnej płci, jeśli nie jest gejem 😛 To w TURYSTYCE na pewno niemożliwe. Jeśli już zaczynam się w końcu dogadywać z jakimś Grekiem, to ten wyczuwa potencjalną możliwość „przelecenia” mnie. Może i bym zrozumiała, gdybym dawała jakieś sygnały, że przelecona chcę zostać, jakieś kręcenie włoskiem, seksowne przekładanie nogi na nogę i tego typu. A ja NIC. Grzeczna jak dziewczynka w I klasie podstawówki.
Po czym taki facet wnosi, że ma szansę się ze mną przespać?! No po czym?!
Mam tutaj kilka koleżanek z różnych biur podróży. Czasem nawet mamy chwilę, żeby pogadać (co dziwne w tej pracy…). Oczywiście połowa z nich musiała się pochwalić swoimi wspaniałymi związkami z mężczyznami z Włoch, Portugalii, Hiszpanii i innych państw. I jaka to jest piękna miłość! Jak oni bardzo się kochają i żyć bez siebie nie mogą. To pewnie dlatego wyjeżdżają na pół roku na rezydenturę w drugi zakątek świata…
Nieważne.
Może i się kochają. Może i to miłości do końca życia. Nie mnie to oceniać.
Jedna z tych koleżanek ostatnio strasznie narzekała, że szefostwo nie chce jej pozwolić, aby spał u niej w mieszkaniu KOLEGA.  
-A ty nie jesteś przypadkiem mocno zakochana w swoim Rodrigo, czy jak mu tam?-pytam odrobinkę kąśliwie.
-Pewnie, że jestem, ale to tylko KOLEGA-odpowiada bardzo pewna siebie.
-Aaa… A czy o koledze powiedziałam swemu Rodridze, czy jak to się tam odmienia?
-Powiedziałam.
-I co?-pytam, choć chyba znam odpowiedź.
-Zachwycony nie był, ale to przecież KOLEGA.
NIEMOŻLIWE.
Widziałam co koleżanka z kolegą wyprawia, więc wierzę w niezadowolenie ukochanego.
Takie przypadki można mnożyć. Przedwczoraj naiwnie pytałam się innej koleżanki, czy mogę jej jakoś pomóc w walce ze strasznym zapaleniem pęcherza.
-Jakieś tabletki mam. Myślę, że pomogą.
-Ale słuchaj, jak ty sikasz z krwią, to może to nerki? Może jakiś piasek, kamień?- dopytuję naprawdę z troską, bo jesteśmy daleko od prawdziwej opieki lekarskiej a należałoby się tym zająć.
-A daj spokój! Za dużo bzykania i to dlatego.
Nie muszę dodawać, że koleżanka ukochanego ma w Polsce czy gdzieś tam w Czechach. Ostatnio jej nie odwiedzał.

Żałujcie, że nie widzieliście mojej miny.

I ja się dziwię, że jak Grecy widzą dziewczynę w uniformie rezydentki, to od razu liczą na szybki seks.
Albo się przyzwyczaję, albo zacznę korzystać 😛

kobieta trudna do kochania

http://www.reactiongifs.com/wp-content/uploads/2012/10/snow-white-do-not-want.gif
źródło: reactiongifs.com

Związek Wiecznie Niezadowolonej i jej faceta dostarcza mi całą masę emocji. Jeszcze nie znałam osobiście faceta a już znałam całą burzliwą historię ich związku, ich wspólne fantazje seksualne oraz poznałam imiona większości facetów, z którymi ów ukochany został zdradzony…
Nadszedł długo wyczekiwany dzień, kiedy w końcu poznałam Rogacza. Okazał się miłym, uśmiechniętym i utalentowanym artystycznie człowiekiem. Szczerze go polubiłam. Co więcej! Nawet trochę współczułam, bo jeśli facet pozwala sobie na to, żeby dziewczyna systematycznie go zdradzała a wcale sobie z tym nie radzi (środki nasenne w szufladzie), zasługuje już tylko na współczucie…
Z biegiem czasu Wiecznie Niezadowolona informowała mnie o swoich związkowych kłopotach. A to o tym, jak przeczytał jej wiadomości na fb, w których znajoma umawia się na spotkanie z dawno niewidzianym kolegą; a to o próbach rozstania, które doprowadzało chłopaka do rozpaczy; a to o decyzji Wiecznie Niezadowolonej wyjazdu do UK w celach zarobkowych, która skutkowała cichymi dniami i rozpaczą Rogacza. Chłopak po tych wszystkich opowieściach jawił się jako naprawdę sympatyczny i miły, ale niestety z zaburzonym poczuciem własnej wartości lub innym emocjonalnym problemem…
Ostatnio dostałam wiadomość od Wiecznie Niezadowolonej.
-Chomik, ja mam kur*** mać dość tego wszystkiego. Czuję, że mam depresję.
Znajoma ma skłonności do przesady jeszcze większe, niż ja tutaj, więc tę jej depresję dzielę przez 10 😛 Ona po prostu szuka zrozumienia…
-No co się znowu dzieje? Rogacz znów ma jazdy?
-Ej, no Chomik! On musi zrozumieć, że ja normalnej pracy w tej mojej dziurze nie znajdę a jak mam być kelnerką, to wolę być kelnerką w UK. Posiedzę tam pół roku i wrócę. Niech nie sieje paniki i nie rozpacza.
-Ale wiesz, czemu on rozpacza- bo sobie tam znów kogoś znajdziesz.
-O matko! Sam dzisiaj poszedł na spotkanie z jakąś tam koleżanką. Niech idzie!
-O! Czyli mówisz, że jest szansa, że będziesz mogła wylecieć bez żadnego bagażu?- troszkę żartuję, żeby rozładować chorą atmosferę, która już nie po raz pierwszy mnie męczy.
-Właśnie! Ja już mam dość tego uwiązania! Ja ci, Chomik cholera jasna zazdroszczę! Robisz, co chcesz i na nikogo nie musisz się oglądać.
-Jakieś plusy może i są… Ale to ty mi powiedz po jaką cholerę ty z nim jesteś?
-Mówiłam ci, że facet dobrze zarabia. Z głodu nigdy razem nie umrzemy. No i po miesiącu rozstania ja zaczynam za nim tęsknić. Już to przerabialiśmy nie jeden raz,
No masz ci.
-Dobra, Chomik. Czas się zwijać z domu. Idę na basen. Nie chcę go dzisiaj widzieć po tym jego spotkaniu z tą lafiryndą.
Nie chce mi się dziewczynie znów tłumaczyć, że ich związek jest toksyczny a sama ma do niego pretensję o coś, co mu funduje od lat. To jest CHORE, ale ja nie jestem od tego, żeby jej to wszystko znów naświetlać.

Mijały godziny. Przed północą dostaję wiadomość:
-CHOMIK! Cholera jasna! Error! Error! Error! Rogacz przeczytał naszą ostatnią wiadomość na fb! ERROR do kur*** nędzy! Wybiegł z flaszką z domu! On się teraz powiesi. Na bank.
Zbladłam. Na nic mój makijaż i pięknie podkreślone oko. W ciągu minuty wyglądałam jak WIDMO. Mimo świadomości, że dziewczyna kocha przesadzać, ja pamiętałam, że chłopak ma skłonności do depresji i rozpaczy, a ten zestaw w obecnej sytuacji nie wróży NIC dobrego. W panice wybieram numer Wiecznie Niezadowolonej.

Co ty opowiadasz?! Jak to przeczytał naszą wiadomość?!
-No normalnie przeczytał. Jak zwykle- oznajmia najzwyczajniej w świecie, tak jak o przygotowaniu herbaty do śniadania…
-To ty jesteś z tym gościem 10 lat, wiesz, że ci grzebie w fb i NIE KASUJESZ wiadomości?!- krzyczę zrozpaczona- I co teraz? Myślisz, że ja będę teraz miała faceta na sumieniu?!
-Wybacz, Chomik… zapomniałam tym razem skasować.
-ZAPOMNIAŁAŚ?! Dziewczyno! Ty kiedyś zginiesz! I co ty robisz w domu?! Idź go szukać!
-Nigdzie nie idę. Jak jest głupi, niech się wiesza- oznajmia ze stoickim spokojem.
-Nie rób sobie jaj! Ja mam do was prawie 300km! Z moim Pędzidłem będę u was najwcześniej za 3h! Musisz iść go szukać! I ja mam dość waszego związku! Wykończycie mnie!
-Spoko, Chomik. W końcu przyjdzie. On nawet nie ma gdzie iść.
-Ale może się zapić i zasnąć gdzieś nad jeziorem! Zima jest i zamarznie! Ty myślisz, że co? – Że pierwsze wiadomości, które jutro przeczytam na Onecie będą dotyczyć zwłok twojego faceta?! Idź go szukać!
-Nigdzie nie idę.
Jestem załamana…
-Będziemy go mieć na sumieniu! I dlaczego ty z nim jesteś do cholery?! Ja bym nie wytrzymała z kimś, kto mi ciągle grzebie na fb!
Powiedziała 30-letnia singielka! 😛
-Ja też nie wytrzymuję. Dlatego pieprzę to, czy się powiesi, czy nie.
-Matko kochana… Ale to chociaż daj mi znać, jak wróci do domu, dobrze? Nie chcę mieć nikogo na sumieniu…
-Eee, na sumieniu… Ale mogę ci zagwarantować, że jedną z jego ulubionych koleżanek na pewno już nie jesteś, cieszysz się?-pyta się z charakterystyczną ironią- Oczywiście, jak tylko się pojawi, to ci napiszę co i jak.

Wrócił w nocy. Kompletnie nietrzeźwy. Coś podobno mamrał, że nienawidzi kobiet.
Trudno. Widocznie nie jesteśmy stworzone do kochania 😛 Ja już się z tym pogodziłam 😛

bo baby są głupie…

bored emma stone whatever easy a crickets
źródło: giphy.com

Kilka ładnych lat temu poznałam kobitkę. Już nie ma znaczenie gdzie. Znaczenie ma to, że kobitka jest energiczna, miła i naprawdę ładna. Tylko inteligencją nie grzeszy, ale o tym za chwilę.
Odkąd tylko pamiętam, w rozmowach wspominała o swoim narzeczonym. Jak to on ją BARDZO mocno kocha, jak świata poza nią nie widzi i jak bardzo chce dla niej wszystkiego co najpiękniejsze, najlepsze i najdroższe. Poza tym narzeczony przychodzi do niej na kolację, narzeczony idzie do lekarza, narzeczony zmienia pracę, narzeczony potrzebuje pomocy, pogłaskania, posprzątania, poklepania po plecykach i innych rzeczy na „po”. Podpalenia w szczególności.
Słuchałam cierpliwie. Ba! Nawet wykazywałam zainteresowanie. Jednak spokoju nie dawał mi fakt, że jeszcze nie słyszałam, żeby wspólnie spędzili urlop, o weekendzie nie wspominając. No i czemu do cholery ta kobitka wynajmuje ciągle mieszkania, skoro facet jest właścicielem kilku nieruchomości, które oczywiście wynajmuje????? A że bywam osobą bezpośrednią i czasem może zbyt ciekawską 😉 zaczęłam temat drążyć i drążyć. Na początku odpowiedzi były wymijające, ale po jakimś roku, znajomej się chyba ulało i ze łzami w oczach wypaliła:
-Chomikowa, tyle poświęciłam temu Grześkowi* a on wciąż nie może się zdecydować.
ZDECYDOWAĆ????
-Ej, ej! O czym ty tu mówisz? O jakich decyzjach, hm?- pytam spokojnym tonem, żeby jej nie wystraszyć, bo zapłakana kobieta to płochliwe stworzenie.
-No pomiędzy mną a tamtą.
Rozkosznie.
Jak się okazało, ukochany Grześ jest w związku z jakąś tam kobietą. Są razem od…. Uuuu… Przynajmniej 10 lat a moja znajoma… cóż… od jakiś 5 lat wstecz stała się jego kochanką.
Popatrzyłam na tę kupę nieszczęścia, które siedziało skulone na krześle i wierzyć mi się nie chciało, że tyle lat można czekać na coś, co za cholerę NIE NADEJDZIE.
-5 lat? Naprawdę 5 lat? Ale on ci coś obiecywał, czy jak?- pytam zszokowana dokumentnie i próbuję znaleźć jakieś rozsądne wytłumaczenie tej głupoty.
-Tak, bardzo obiecywał na początku. I tak kochał i tak pięknie zapewniał o tej miłości, ale od jakiś 3 lat już mi nic nie obiecuje, tylko mówi, że kocha. I wiesz, ja go też tak mocno kocham. Bo to musi być miłość…. Wiesz?
Oczy otwieram już tak szeroko, że aż dostrzegam plamy na suficie. Matko kochana! To nie jest ta kobieta, którą znałam! Gdzie rozsądek?! Gdzie się podziała jej inteligencja?! PODMIENILI MI KOLEŻANKI!!!!
-Ale zaraz, zaraz! Jak mam już być tak z tobą szczera, to ja nie wiem czy ty masz w ogóle jakieś oparcie w tym człowieku! Dlaczego on ci nic nie pomagał w walce o mieszkanie? Skoro tak kocha, to mógłby chociaż pozwolić ci mieszkać w którymś z tych jego mieszkań! Czemu jak rok temu leżałaś w szpitalu, to on odwiedził cię tylko raz? Dziewczyno, czy to naprawdę jest MIŁOŚĆ?
-Chomikowa, a czy ty cokolwiek wiesz o miłości?!-pyta zdenerwowana. A ja się zamykam na amen. Może nie wiem jak wygląda prawdziwa miłość, ale na pewno wiem, że tak wyglądać nie powinna. W ciężkim szoku wychodzę z pokoju i próbuję ochłonąć.
Mijały lata. Do tematu już wolałam nie wracać, bo nie chciałam wywoływać u koleżanki agresji. Czasem tylko ręce mi opadały, kiedy słyszałam, że idzie do niego do domu, wypielić mu ogródek, albo kupiła mu nową kurtkę, samej sobie odejmując od ust któryś z kolei obiad. NUDA. Po prostu NUDA.
Jednak jakiś czas temu, szlag mnie trafił.
-Chomikowa, natychmiast potrzebuję podwózki do szpitala- dzwoni znajoma.
-Matko, co się dzieje? Pewnie, że jedziemy! Już do ciebie jadę!
-Nie mnie, tylko Grzesiowi. Od wczoraj ma jakieś duszności, więc poruszyłam wszystkie znajomości, żeby go dzisiaj w końcu przyjęli na oddział.
Wzdycham głęboko. Ciągle tylko wzdycham. Ja to muszę mieć świetnie dotleniony organizm 😛
  W sali szpitalnej dziewczyna lata naokoło faceta jak nieprzytomna. Ja się tylko zastanawiam, gdzie jest ukochana, z którą Grzesiu dzieli swoje życie od jakiś 15 lat. Jakbym przewidziała:
-Wiesz co? Możesz wyjść na chwilę? Muszę zadzwonić do (tu pada imię ów ukochanej)- mówi Grzesiu do nierozgarniętej znajomej. I co ona robi? Wychodzi z tego kącika, jak grzeczna uczennica. WYCHODZI z podkulonym ogonem!!!!
Dlaczego ja nie palę papierosów?! No DLACZEGO? To był świetny moment, żeby trzasnąć tyłkiem i wyjść zapalić papierosa albo całą paczkę od razu.
-Słuchaj…-zagajam w drodze ze szpitala- jestem pełna podziwu, wiesz? Ja bym nawet za największą miłością swojego życia nie czekała tych 10 lat, które ty czekasz.
-Co ty wiesz, Chomikowa. On mnie bardzo kocha.

Widzę właśnie.
I widzę, że głupota kobiet nie ma granic.
———————————–
*imię zmienione

znam ten scenariusz…

game of thrones got drunk drinking drink
źródło: giphy.com

Wiecie co jest najgorsze w życiu 30-letniej singielki?- weekendy. W tygodniu mam sporo zajęć: praca, kursy etc. Nie mam za bardzo (jak każdy z nas) czasu na pierdoły. Gorzej, kiedy przychodzi weekend. Prace domowe poodrabiane, mieszkanie wysprzątane, babcia odwiedzona, książki wyczytane, basen zaliczony, moje dziewczyny na randkach i co…? Robi się godzina 20.00 i co…?  I tak któryś z kolei weekend. Oszalałam. Jeszcze jeden nic nie wnoszący w moje życie wieczór i wyprowadzą mnie z chałupy obwiązaną w kaftan bezpieczeństwa. Dlatego też m.in. tak, jak wspominałam w jednym z ostatnich wpisów, http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2015/10/30/wsciekla-rozgoryczona-nowa-chomikowa/ wybrałam się na randkę z facetem, który podobał mi się od dłuższego czasu. Co prawda istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że jest w jakimś związku, ale poziom desperacji zbliżał się do poziomu „uwaga! Niebezpieczeństwo!” i nie powstrzymał przed wyjściem z domu.
Romeo przybył punktualnie, wsadził w swój samochód i zabrał do bardzo przyjemnej knajpki na końcu miasta. Nasze rozmowy były ucztą intelektualną. O sprawach dla mnie niepojętych opowiadał z tak doskonale dobranym słownictwem, że mogłabym słuchać jego opowieści nawet o powstaniu Wszechświata. Trochę żartował, opowiadał o pracy, o planach dalekich i bliższych a ja ostrożnie, w zachwycie przechylałam głowę. Nie byłabym sobą, gdybym nie szukała czegoś, do czego mogłabym się „przyczepić”, znaleźć jakiś punkt, który pozwoliłby mi powiedzieć „znów nie ten”. I niczego takiego nie znalazłam. Nawet cholerna sałatka była pyszna! Sałatka! Takie zielone coś!
Szlag by to.
Było prawie idealnie.
Bardzo tego potrzebowałam, bardzo.
A dlaczego „prawie’? Bo raptem po 2 godzinach tak cudnego spotkania powiedział, że czas się zbierać.
???!!!! Matko kochana! Nie jest wystarczająco cudnie?! Coś ze mną nie tak? No dobrze, może nie jestem najpiękniejszą kobietą na tej ziemi i nie najinteligentniejszą, ale przecież…!
Coś jest NIE TAK. Resztki rozumu podpowiadają mi CO, ale ja nie chcę o tym wiedzieć.
W panice dokończyłam kawę, porwałam torebkę i rozczarowana poczłapałam do drzwi wyjściowych.
-Chomikowa, sporo o sobie ci opowiedziałem, ale może chciałabyś wiedzieć o mnie coś jeszcze? Nie ma jakiegoś pytania, które chciałabyś mi zadać?-pyta w samochodzie.
No jasne.
Wszystko jasne jak słońce.
Panika.
Tysiąc myśli na sekundę…
-Wiesz… Nie, nie chcę wiedzieć niczego więcej.
Brawo Chomikowa.
Gromkie brawa za odwagę…

2 dni później dostaję smsa: „Kiedy się zobaczymy?
Cała ja chcę pobiec na spotkanie jak na skrzydłach. Nawet w tej chwili. Wystarczy, że założę moją ulubioną sukienkę i buty. Rzęsy pociągnę tuszem a spód nadgarstka spryskam ulubionymi perfumami. Będę gotowa w 15 minut. Daj mi tylko 15 minut.
Zwlekam z odpowiedzią. Liczę na to, że wydarzy się cud i to on za mnie odpisze prawidłową odpowiedź.
-„Jestem wolna w sobotę”
-„W takim razie sobota. Po drodze jeszcze zadzwonię”.

W sobotę dokładnie wybieram garderobę. Najlepsza bielizna, ulubiona sukienka, delikatna biżuteria, najdroższe kosmetyki. Każdy detal jest dopasowany idealnie. Tylko ja idealna nie jestem. Jak zwykle…
Nie wiem kiedy wziął mnie za rękę. Na środku Starego Miasta całował.
Fatalny moment. Wybrałam jeden z najgorszych:
-Masz żonę, prawda?- pytam i nawet na niego nie patrzę. Chyba za bardzo boję się odpowiedzi…
– Nie będę cię oszukiwał. Mam partnerkę od wielu lat i 9-letniego syna.
SYNA????
Nie może być gorzej. To znaczy może. Przecież mógł mi powiedzieć, że ma narzeczonego.
-Syna?! Dlaczego nie masz fotelika w samochodzie????
-Bo syn jeździ tylko z moją partnerką i tam jest fotelik. Chomikowa- patrzy mi w oczy- czy to coś zmienia?
Matko kochana… To WSZYSTKO zmienia. Co prawda świat nie przestanie się kręcić, ale w dzisiejszym wieczorze to zmienia WSZYSTKO.
-Tak, Romeo… niestety zmienia. Znam scenariusz, jaki by powstał do tego filmu. Choćbym bardzo chciała w nim zagrać, to nie mogę.

Ktoś się jakiś czas temu mnie pytał o randkę, na którą szykowałam się… o wiele za długo.
-Nie, nic z tego nie będzie. On ma rodzinę.
-Noż, cholera jasna… To może chociaż seks?
-No jak seks? Jak idę z kimś do łóżka, to coś muszę do faceta czuć a jak czuję i idę z nim do łóżka, to w niedługim czasie się zakocham a jak się zakocham w zajętym facecie, to…
-Tak, tak… to wiem. A gdyby jednak on cię pokochał?
-Pokochał. Chyba zamroczył. Na pewno jeszcze by mi dawał nadzieję, ze rodzinę dla mnie zostawi. Nawet by mówił, że z partnerką nic go już od dawna nie łączy a ja po roku spotkałabym go na mieście z ciężarną ukochaną. Przecież nic go z nią nie łączy.
Znam doskonale ten scenariusz.

Kolejny weekend za mną…

wściekła, rozgoryczona nowa Chomikowa

źródło: sharegif.com

Nie pisałam? Nie prosiłam? Nie denerwowałam się? Nie ostrzegałam? OSTRZEGAŁAM przecież. I wczoraj właśnie zostałam doprowadzona do OSTATECZNOŚCI. Szlag mnie trafił najjaśniejszy. Klawiaturą pieprznęłam o biurko, rzuciłam całą piękną wiązankę słów powszechnie uważanych za obraźliwe i poszłam umyć podłogę. Tę samą, którą myłam już przedwczoraj. Musiałam się uspokoić i odreagować. Oczywiście po drodze opróżniłam lodówkę 😛 Na szczęście miałam tam tylko galaretkę i jakieś dwa zagubione plasterki wędliny 😛
Od niedawna zaczęłam dostawać maile od jakiegoś mężczyzny. Chyba próbował „zagadać” lub nawet „poderwać” autorkę tego bloga, ale szło mu to wyjątkowo nieudolnie. Ilość maili była całkiem spora i nie nadążałam nawet z odpisaniem na każdego z nich. Oczywiście ów mężczyzna (nazwijmy go Panem Nieudolnym, bo nie dość, że podryw mu nie wychodził, to jeszcze dał się złapać) nie wspomniał nic o narzeczonej, żonie czy choćby dziewczynie. Mail od żony w takim razie odrobinkę mnie zaskoczył. Ale tylko odrobinkę. W tym roku to już standard, że piszą do mnie maile kobiety doszłe, niedoszłe, zaszłe, przeszłe czy obecne facetów, z którymi mam jakoś tam do czynienia. Dzień jak co dzień. 
Bez sensu. Taka gra jest kompletnie niewarta świeczki. KOMPLETNIE. Bo ja nie mam w ogóle nic a nic na swoim sumieniu. Sumienie leciusie bez żadnego bagażu. Uznałam, więc w swojej furii, że jak już mam zbierać od tych wszystkich kobiet, to chociaż muszę mieć za co. A i przy okazji może coś będę z tego mieć.
Trudno.
Jeśli ten świat nie wygląda tak, jak wpajała mi przez lata mojego dzieciństwa własna Rodzicielka, to ja muszę się nauczyć funkcjonować w tym cholernym świecie, takim jakim jest. Najwyższa pora.
Voilà, nowa ja.
Poznałam faceta. Podobał mi się od dłuższego czasu. Zdziwieni, prawda? No podobał, podobał! Całkiem inteligentny, wysoki, w miarę dowcipny, z pracą. Ha! Chyba nawet jakieś auto ma! Czego chcieć więcej? Normalnie BIORĘ. Tylko że z tego co wiem, to ma żonę czy kogoś tam………. Nihil novi. 
Jutro idziemy na randkę.
To kiedy mi powie o małżonce? Jutro? Chyba nie… Na drugiej randce? Powątpiewam… Może wtedy, kiedy wylądujemy w łóżku…? Wtedy to byłoby mu głupio… Jakby do tego seks był całkiem niezły, to dopiero byłoby wstyd się przyznać… Hmmm. Nie wiem, no nie wiem.
To kiedy?
Kto da więcej? No KTO?

Szlag by to WSZYSTKO.
Ferrero- Rocher zeżarłam i nie mam już czym ukoić moich nerwów.

związek przerywany

Sad, Złamane Serce, Tło
źródło:pixabay.com

Siedzę z jedną zamkniętą grupą młodych ludzi na tych Bałkanach i zbieram w sobie doświadczenia ich wszystkich. A jest co zbierać i jest nad czym myśleć…
Na pewno każda osoba, która się tutaj znalazła jest na takim etapie swojego życia zawodowego lub prywatnego, że zdecydowała się na kilkumiesięczny wyjazd. Często jest to jakaś pasja do podróżowania. Chęć zdobycia doświadczenia, przeżycia przygody… Czasem jest to po prostu pasja do… UCIEKANIA.
Jak bardzo związek musi być nieudany, żeby od niego uciec na kilka miesięcy tysiące kilometrów od partnera? Oczywiście taka głupia nie jestem, żeby zapomnieć o tym, że czasem trzeba po prostu rodzinę opuścić, aby ZAROBIĆ jakikolwiek pieniądz, ale o tym przypadku akurat chciałabym chwilowo zapomnieć.

Byłam gdzieś tam naiwnie przekonana, że na takie wyjazdy decydują się generalnie single lub osoba z długim stażem małżeńskim, która albo właśnie potrzebuje pieniędzy, żeby przetrwać albo potrzebuje odpocząć 😉 A tu jednak zaskoczenie. Połowa ludzi jest w świeżych związkach.
Jak to? Przecież skazują się na… No właśnie- na co?
Za chwilę zaatakujecie biedną Chomikową, mówiąc, że przecież trzeba sobie ufać, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Pierdu, pierdu.  Ja w swoim życiu stosuję zasadę ograniczonego zaufania w stosunku do wszystkich. No dobra, mam w swoim życiu może dwie, trzy osoby, którym bardzo ufam i… to by było na tyle. Raczej nikt więcej do tego szczęśliwego grona nie dołączy. Istnieją związki, w których możliwe jest 100% zaufanie…? Takie kilkumiesięczne wyjazdy nie są w stanie zepsuć dobrego związku…? Jakoś mam wątpliwość 😛 Żyję od jakiegoś czasu w zamkniętej grupie. Wszyscy  staramy się spędzać ze sobą czas i cóż… jakoś się ze sobą zżywamy. A od tego już bardzo blisko do łóżka. I nie łóżka, do którego idę po to, żeby zamknąć oczy i zregenerować siły podczas snu po ciężkim tygodniu pracy 😛 Trzeba być bardzo rozsądnym, zakochanym… I taaak. Pierdu, pierdu 😛 Ja już tu od jednej „zakochanej” osoby usłyszałam, że to, co wydarzy się na Bałkanach zostanie na Bałkanach.  A założę  się, że zapewnień o wierności, szczerej i dozgonnej miłości do swojego partnera nie ma końca.

Nie chciałabym teraz budzić we wszystkich tych osobach, które właśnie tkwią w „przerywanym” związku jakiegoś strachu, bo wierzę, że jak się jednak bardzo chce, to MOŻNA. Trzeba być jedynie cholernie czujnym i zdawać sobie sprawę z konsekwencji…
Bo c’est la vie niestety…

Mam nadzieję, że mnie nigdy nie będzie dane przerywać związku na dłużej, niż 2 miesiące…
Rzekła Chomikowa-od ponad roku singielka 😀 😛