Światło,którego nie widać- Anthony Doerr

źródło:własne

Moje pierwsze spotkanie z audiobook”iem… Szczerze mówiąc broniłam się przed słuchaniem książek wiele lat. Nie jestem słuchowcem. Dociera do mnie, to co widzę i mogę przeczytać. Słucham FATALNIE. Muszę wykorzystać bardzo dużo swojego samozaparcia, żeby z jakiegoś słuchania coś wyciągnąć i wbić do głowy 😉 Z racji, że jednak bardzo dużą część mojego dnia spędzam bezproduktywnie w samochodzie, nie mogłam się pogodzić z tym, że jest to czas, który NIC nie wnosi w moje życie. Postanowiłam, że spróbuję posłuchać książki. Doświadczenie mi mówiło, że czytanie gazet na czerwonym świetle to jednak było zbyt ryzykowne 😉

Z lękiem poczłapałam w księgarni do półki z audiobookami. Na wstępie bardzo zniechęcił mnie niewielki wybór pozycji. Mogłam zakupić jedną płytę z jakiś 150… Wyboru dokonałam szybko. Niewidoma dziewczynka, II wojna światowa i Nagroda Pulitzera.
BIORĘ.
Pierwsze 20 minut słuchania to było ciągłe przewijanie do tyłu. Nie mogłam się skupić. Ulica była ciągle ważniejsza, myśli dotyczące pracy, załatwienia różnych spraw zagłuszały lektora. Ciągle łapałam się na tym, że przestają słuchać. Szlag by to. Dużo wysiłku kosztowało mnie skupienie tylko na głosie lektora, ale w końcu się udało! 🙂
Treść książki była tak wciągająca a głos czytającego tak wprawny, że chciałam porzucić inny świat i wczuć się w to, co dzieje się w książce.

Bohaterami jest niewidoma Marie-Laure, która mieszka z ojcem w Paryżu oraz Werner Pfenning- utalentowany technicznie chłopiec, który dzięki swojej inteligencji trafia do elitarnej szkoły Wehrmachtu. Losy tych dwojga młodych ludzi krzyżują się w otoczonym ogniem artylerii Saint-Malo na wybrzeżu Bretanii.
Zachłysnęłam się językiem, jakim autor opisuje wojenny świat doświadczany przez niewidomą dziewczynkę. Detale, jakimi autor przedstawił pasję chłopca do radioodbiorników nawet mnie (technicznie upośledzoną kobietę 😛 ) wprawiały w zachwyt. Do tego świetna , dopracowana pod każdym względem fabuła (choć legenda o czarodziejskim kamieniu była mi troszkę zbędna) i puenta… ” Otwórzcie oczy i popatrzcie na to, co możecie zobaczyć, nim zamkniecie je na zawsze

„Światło, którego nie widać” to nie jest lekka, łatwa i przyjemna powieść. To książka, do której trzeba dojrzeć, którą trzeba poczuć i smakować język, jakim została napisana.