Pierwsze wrażenie
Długi czas już nie spotkałam faceta który nadawałby się na opisanie tutaj na blogu ale jednak….
Miał być wyższe ode mnie z pasją podróżowania, dowcipny miły i sympatyczny. Idealny dla mnie!
Jestem odrobinę zmęczona upałem i nową pracą ale na spotkanie idę uśmiechnięta i z podejściem dość entuzjastycznym. Na miejscu czeka na mnie schowany w cieniu marketu budowlanego facet z przetłuszczonymi włosami i okularami flip up. Przypomina mi… smętnego onanistę… I nie- na pewno nie ma 190c, którymi tak się chwalił. Jest ode mnie niższy… Chyba mój wyraz twarzy mówi sam za siebie ( Moja N. mi często powtarza, że nie muszę nic mówić, bo mój wyraz twarzy zawsze pokaże co myślę…), bo gość zaczyna do mnie mówić z zaciśniętymi zębami… Wzdycham. A może jednak wydarzy się coś fajnego? Może warto poświęcić temu jeszcze choćby kilka minut?
-Coś nie wyglądasz na zadowoloną?- Zagaduje najgorzej chyba jak może.
-Wybacz, ale miałam ciężki dzień. Dopiero zaczęłam nową pracę.
-A to wcześniej nie pracowałaś?
Przewracam oczami tak głośno, że na pewno słychać mnie w północnej i południowej Europie.
-Pracowałam, ale to jest nowa praca. Kilka tygodni temu zmieniłam pracę.
-Przecież żartowałem! Podobno masz poczucie humoru, ale widzę, że jednak nie- Próbuje mi ewidentnie wbić szpilę.
Rozkładam ręce w geście bezradności.
-No najwidoczniej nasze poczucie humoru jest na zupełnie innym poziomie.
Aż się zdziwiłam, że nie rzucił jakiejś riposty.
Idziemy. Staram się znaleźć w tym wszystkim coś dla mnie dobrego. Wzrokiem wyłapuję dwie ganiające się wiewiórki. Obserwuję je z uśmiechem przez chwilę i robię im zdjęcia.
-Kocham robić zdjęcia- rzucam szybko.
-No widzę- odpowiada obrażonym tonem jak nastolatek, któremu matka kazała posprzątać pokój.
Wiem, że to nie ma najmniejszego sensu. Wzrokiem szukam jakiejś ścieżki, która poprowadzi mnie do parkingu, na którym stoi mój osobisty ratunek na 4 kołach.
-Może zamiast tak chodzić bez celu, to usiądziemy na chwilę? Nie znalazłam w pobliżu żadnej ścieżki prowadzącej do mojej oazy, więc przysiadam. Rozglądam się dookoła. Zerkam na rodzinę z małymi dziewczynkami, które mają cudowne kręcone włosy i ganiają się między drzewami. Uroczy obrazek, który sprawia, że uśmiecham się mimo woli.
-Lubię patrzeć na ludzi. Śliczne są te dziewczynki.- Dzielę się z typem moimi spostrzeżeniami i szybko tego żałuję.
-Ja tam wolę popatrzeć sobie na ładne dziewczyny.- Odpowiada najspokojniej na świecie. Normalnie jakbym się go zapytała czy herbatę pije z cukrem czy bez cukru.
Okej. Wkurwiłam się. Najzwyczajniej w świecie- jakbym dostała słodzoną herbatę, kiedy w zwyczaju mam picie gorzkiej.
-Fantastycznie. Coś jeszcze dodasz?
-No co? Szczery jestem. Chyba lepiej, że wolę patrzeć na ładne kobiety, niż na facetów? Gardzisz szczerością?
-Gardzę facetami ze zbyt dużą pewnością siebie.
-O, to na pewno nie ja- patrzy na mnie spod tych groteskowych okularów i głośno się zaśmiewa.
-Dobra, ja się zawijam.
-Czekaj Chomikowa, jeszcze chwilę zagadamy. Wyjeżdżałaś gdzieś ostatnio?
-Byłam nad morzem niedawno.
-Na urlop nad polskie morze? Zwariowałaś? Ja to tylko poza sezonem jadę nad Bałtyk. Na urlop to najlepiej na Kostarykę lub chociaż Czechy lub Słowacja. Teraz w październiku jadę do Stanów. Polecam. Byłem już kilka razy.
Oby to był ostatni raz
Jednak tej mojej wrodzonej grzeczności jeszcze z siebie nie wypleniłam, bo zerkam w ten jego cholerny telefon, kiedy pokazuje mi zdjęcia z ostatniej wyprawy do USA. Kilka minut chwali się swoimi zagranicznymi wyjazdami a ja jestem prawie pewna, że te jego wyjazdy będą samotne do końca jego życia. Chyba że się znajdzie jakaś ładna niunia, która poleci tylko na jego pieniądze, bo na pewno na nic innego.
-Dobra, ja się już naprawdę zawijam. Muszę psu dać jeść.
I prawie biegnę do auta.
Nigdy w życiu nie zablokowałam nikogo w ciągu minuty od spotkania. To był mój pierwszy raz.
Oby ostatni. Oby ostatni…