Już trochę siedziałam w domu na zwolnieniu. Najwyższy czas ruszyć tyłek z domu i poczuć ile ma się lat 😉 Posłuchać nowinek z życia wziętych, utyskiwań na męski naród i wyśmiać świat 😉 Z koleżanką umówiłam się do miasta. Z nóg już prawie zniknęły mi siniaki, więc nareszcie mogłam założyć ulubioną spódniczkę i idealną bluzkę. Istne szaleństwo 😛
W moim mieście otwarto kilka nowych knajp i wyremontowanych ulic. Coś w tym mieście zaczęło być znów modne. Miasto jakby zaczęło być modne. Młodzi ludzie zaczęli pojawiać się w knajpkach. Jak dla mnie- coś bardzo nowego. Dziwnie mi odnaleźć się na ulicach mojego miasta pełnych młodych ludzi. Moja koleżanka również jest zaskoczona. Pozytywnie. Uznałyśmy, że jest to w takim razie doskonały wieczór na to, aby ODŻYĆ 🙂
Wybieramy się do jednej z najpopularniejszych knajpek. Siadamy przy stoliku na powietrzu. Wyjmuję aparat fotograficzny przyciągając tym samym turystów (!!!), którzy proszą nas o zrobienie kilku pamiątkowych zdjęć (na szczęście nie ze mną jak z misiem z Zakopanego 😉 ). Śmiejemy się, zamieniamy kilka słów. Wieczór mija w bardzo dobrych nastrojach, póki nie zadaję koleżance PYTANIA. O etap poszukiwań miłości swojego życia. Koleżanka już się nie śmieje tak uroczo, jak jeszcze minutę temu. Masz Chomikowa nauczkę- nie psuj ludziom nastroju takimi pytaniami 😛
-Chomikowa, ja nie wiem… Może coś jest ze mną nie tak… Może ja mam wymagana zbyt duże i dlatego to mi nie idzie…
-Ty masz duże?!- wybucham śmiechem- Myślę, że nie większe od moich, ale to przecież normalne. Nie wymagasz przecież Bóg wie czego. Co ci nie idzie? Zaraz przeanalizujemy sprawy i zobaczymy na jakim poziomie są te twoje WYMAGANIA. Dajesz kochana, dajesz! 🙂
-Właśnie, ty masz większe doświadczenie, to może mi coś poradzisz. Wierzę w ciebie, Chomiczku.
Oho! To większe doświadczenie, to jakoś mnie trochę spoliczkowało… Zebrałam doświadczenie, ale wcale nie na własną prośbę. Może odrobinkę 😛 Życie, no życie… Nieistotne.
-Słuchaj Chomiczku, spotykam się z takim jednym. Całkiem fajny facet. Byliśmy już chyba na 6-ciu czy 7-miu randkach- rozpoczyna opowieść a ja zamieniam się w słuch. W końcu mam DORADZIĆ, więc muszę być CZUJNA.
-I wiesz, on jest taki chyba nieśmiały jak ja.
Ojejkuuu… z nieśmiałymi to jest problem. Wzdycham głęboko. Koleżanka patrzy na mnie pytająco z błaganiem w oczach.
-Rozumiem, że w takim razie nawet nie spróbował cię pocałować…?
-Coś ty!
FATALNIE… To znaczy tylko myślę 😛 Na szczęście udało mi się nie powiedzieć tego na głos 😛
-No dobrze, ale czujesz, ze coś może z tego być? Nie wiem, jakieś gesty? Dotyk? Coś? Bo wiesz… ja bym nie wytrzymała aż tylu randek z niewiedzą i plątaniem się naokoło siebie.
-No właśnie! Ja też nie wiem czy tak długo dam radę. Jak dla mnie to jest zainteresowany… dzwoni itp…
-Tak, tak, ale pocałować to cię nie chce, nie wspominając o czymś więcej. Sierota.
Fuck! Moje myli poszły w eter. Na szczęście koleżanka wybucha śmichem. Ufff.
-Mała, to może weź go pocałuj ty…????- walnęłam, bo wiem, że tego nie zrobi. Zbyt nieśmiałe toto.
-Zwariowałaś?!
Odrobinę 😛
-Matko, to może mu powiedz, żeby cię pocałował?! No wóz albo przewóz! Czasu nie marnuj na chłopa nieśmiałego tudzież niezdecydowanego! Ja bym tyle czasu nie wytrzymała, nie ma takiej opcji. Życie jest jedno!
-Ale ty byłaś w takiej sytuacji?
-Byłam. Oj, BYŁAM!
-I co, i co????
-Mówię, że ja bym długo nie wytrzymała!
-Pocałowałaś go? Do łóżka zaciągnęłaś?
-Zgwałciłaś od razu! 😀 Ty mi tutaj nie imputuj moja kochana!
Wybuchamy śmiechem. Nie wiem, czy to efekt drugiego piwa… Czy po prostu życie nas bawi.
-Ja ci mówię, że jak sprawy nie weźmiesz w swoje ręce, to będziecie tak łazić i łazić koło siebie a z tego co ja wiem to ty chodzić za dużo nie lubisz. Idziesz gdzieś, jak MUSISZ 😉
-Ojejku, ty to Chomiczku odważniejsza jesteś… ja chyba nie umiem, nie wiem. Martwi mnie to…
A mnie martwi jej zamartwianie się…
-Laska, ja nie jestem odważniejsza, mnie życia na bzdury szkoda i na łażenie. Ja leżeć wolę 😛 😉 Dobra, ty sytuację przemyśl i powiedz mi czy jeszcze z kimś się umówiłaś ostatnio. Mów, mów 😀 Bo czuję, że może być wesoło 😀
-Tak, ale to była porażka. Wytrzymałam 5 minut.
-Ile?!
-No 5… Może i mało, ale to nie miało sensu.
Wybucham niepohamowanym śmiechem. Ludzie na mnie patrzą a ja się pokładam na stoliku.
-Kochana! Jesteś moim mistrzem! I ty niby taka nieśmiała! Trzeba mieć to 'coś’, żeby zakończyć spotkanie po 5 minutach! Moją najkrótsza randka trwała 45 minut i naprawdę nie dałam rady ani minuty dłużej. Zresztą uważam, że każdy zasługuje chociaż na godzinę, chyba że jest kompletnym niewypałem! 😀 Co się stało?
-Usiedliśmy a on się mnie zapytał czy mam jakiś tatuaż.
-???? Tak prosto z mostu? A jakie to ma znaczenie? Nie jesteś wydziarana na całym ciele, więc chyba to nie ma znaczenia…?
-No dla niego chyba ma. Oj, jak mi się ciśnienie podniosło a ja się denerwować nie mogę. Mówię mu, że nie mam, ale moim największym marzeniem jest mieć jeden duży tatuaż, który sobie zrobię.
-MOJA MISTRZYNI! I co???
-I zapadła niezręczna cisza, więc co ja będę w ciszy siedzieć. Podziękowałam za Colę, której jeszcze mi kelnerka nie przyniosła i poszłam.
Kiedy pohamowuję wybuch śmiechu (ktoś mi ostatnio powiedział, ze to chyba niemożliwe, żeby tak wybuchać śmiechem i czy aby na pewno nie robię z siebie w takich sytuacjach „słodkiej idiotki”, więc wzięłam sobie tę „uwagę” do serca i wybuch śmiechu zdusiłam w zarodku 😉 ), zadaję jej pytanie: JAK TO MOŻLIWE, ŻE 30-STOPARO-LATEK KUPIŁ JEJ COLĘ?
-No normalnie. Ja tam nie naciągam nikogo. Zresztą mogę za siebie zapłacić. On zamówił dla siebie Colę, to co ja miałam wziąć?
-Wiesz, no ja też mogę za siebie zapłacić, ale COLA? Może chociaż kawa…???? Rany boskie. Całe szczęście, że cię do Mc Donalda nie wziął… Ma facet GEST… Wybacz, ale Cola mi się kojarzy z randką dla 13-latków. Odpadam. Następny!
-Właśnie, NASTĘPNY! I nawet w drzwiach mnie nie przepuścił, pchał się pierwszy jak jakieś nieokrzesane dziecko.
-Widzisz… Ja już chyba nie mam cierpliwości na to wszystko. Może za krótko jestem sama. Te rozczarowania. Wiem, nie jestem idealna i zapewne nie jeden mówił kumplowi jak bardzo go rozczarowałam, ale kurczę… no jakieś elementarne zasady kultury, nie wiem…
Za kilka minut próbowałam się wydostać z knajpy. Nie byłam w stanie, bo wpadło do knajpy stado bydła. Nawet nie byli specjalnie pijani. Stałam na środku niezauważona (nie da się mnie nie zauważyć, NIE DA ), tylko dwóch z nich mnie potrąciło i pobiegło w bliżej nieokreśloną stronę knajpy.
Bajka panowie. Ech…
W mieście spędziłam z koleżanką więcej czasu, niż planowałam. Wypiłyśmy też więcej, niż planowałyśmy. Wieczór był boski, ciepły, gwarny. Nie chciało się wracać do domu. Brat koleżanki zaoferował odwiezienie dwóch wesołych, lekko już zagubionych dziewczyn do domu. Czekałyśmy na niego na parkingu. Gdy się pojawił jego srebrny pojazd, powoli szłyśmy w jego stronę. Chłopak szybko zaparkował i wysiadł z samochodu. Ruszył w naszym kierunku.
-Po cholerę ten facet do nas idzie? Przecież nie mamy żadnych zakupów, które miałby od nas odebrać… Wnosić nas do samochodu też nie musi, bo jeszcze jesteśmy w stanie wykonać ten manewr samodzielnie, więc PO CO?- takie zdania mi się plątały w myślach.
A on do mnie podszedł i się PRZEDSTAWIŁ, po czym otworzył drzwi do samochodu i ZAPROSIŁ do środka.
Opadła mi szczęka…….. Przez chwilę nie mogłam się pozbierać.
Przecież on nie zrobił niczego tak bardzo nadzwyczajnego. On tylko zrobił, to co powinno się zrobić. A ja musiałam szybko zbierać szczękę z chodnika, bo chyba drugi raz w ciągu całego mojego dorosłego życia, facet wyszedł z samochodu, żeby się przedstawić i ze mną przywitać.
Zaskoczył mnie! A mnie trudno jest zaskoczyć.
Kulturą osobistą mnie zaskoczył. Znajomością pewnych zasad.
Może jest jeszcze szansa dla ludzkości…
😛
W sumie to nie wiem… Nieśmiałość to jest cecha pozytywna czy negatywna?
A takie zachowanie jak brata koleżanki to tylko w głowie mąci… Człowiek (czyli kobieta) ma już prawie wyrobione zdanie i wtedy pojawia się taki… i dalej nic nie wiadomo…
Nieśmiałość to negatywna, oj zdecydowanie… taki nieśmiały to kontaktu nie potrafi z człowiekiem złapać, kręci się, wierci, czas tylko marnuje. A co do brata, to żebyś wiedział! Już chociaż wiedziałam na czym stoję- już miałam fundamenty mojego światopoglądu a tu taka niespodzianka… Nie wiem jak żyć, nie wiem Boja…
😀
O rany… więcej szkoleń z sawły i wiwra proszę :).
Coli nie można… kawa ok :D.
Ba, dla siebie nie można wziąć Coli, bo dziewczę poczuje się zmuszone do wzięcia Coli… 😀
I na pierwszej randce jak zaczniesz coś próbować – będziesz skreślony.
Jak do 6-7 randki nic nie zaczniesz próbować – będziesz skreślony :D.
Zaraz znajdę wyjaśnienie wszystkich moich niepowodzeń randkowych :D.
Ja tylko mam nadzieję, że to są wymówki, bo coś innego nie pasuje, a co podpowiada szósty zmysł…
A że to trudno nazwać, to się zwala na colę, tatuaż albo macanie na pierwszej randce…
Już ja tu zapewnię szkolenia z sawły i tego wiwra, zapewnię. Niech ludzie się uczą 😛 Podstawy trzeba opanować 😛
Cola???? A co my mamy po 13 lat…? Jeszcze Mc Donalda w tym zestawie brakuje i frytek 😉
I masz trochę racji- pewnie, gdyby się zrobiło dobre „pierwsze wrażenie”, to może i ta Cola tak by nie raziła. Ale to Cola stała się tym „pierwszym wrażeniem”. A moja koleżanka pierwsze wrażenie z tatuażem też zawaliła. Widzisz- facet Ją skreślił za plany z tatuażem. Można? Można.
Łatwiej mogę zrozumieć skreślenie za tatuaż niż za colę :).
Choć tu skreślenie było obopólne mam wrażenie i to wcale nie przez colę :).
Coli to uczepiłaś się Ty… 🙂
Ale byłem pod takim wrażeniem tego, że jak facet zamawia colę to kobieta też musi, że aż zrobiłem wywiad i zapytałem reprezentatywną, jednoosobową grupę kobiet…
Wyszło, że by sobie zamówiła kawę i już – nie przejmując się colą jegomościa :).
Widać nie szkolona z sawły i wiwru, więc nieś kaganiec oświaty, chomiczku :D.
Oczywiście, że ja się uczepiłam tej Coli, bo mnie zdenerwował 😛 pewnie, gdyby wcześniej wszystko było super, to specjalnie bym się tą Colą nie przejęła 😉 A że już od początku coś nie szło, więc napój przelał szalę goryczy 😉 Twoja reprezentatywna grupa kobiet wzięłaby kawę i w sumie dobrze. Choć mnie by pewnie chodziło po głowie, czy ta kawa nie za droga, skoro On zaszalał Colą…
Daj spokój… to ja powinienem patrzeć na cenę, skoro w Krakowie przez jakiś czas mieszkałem :).
Mogło się chłopu chcieć pić czegoś gazowanego, a bał się zamówić piwo…
Sawła i Wiewiór coś mówią na temat picia piwa na pierwszej randce? 😀
A… i jeszcze nieśmiały chłop…
https://www.youtube.com/watch?v=cgKhisRh2Hw
Niech sobie to leci jako tło :).
Faceci po 30stce podobno są jak kible – albo zasrani albo zajęci…
No i okazuje się, że jeszcze jest kilka zamkniętych – nieśmiałych :).
Jeżeli poza tym jej jegomość pasuje – ja bym się go trzymał. On zwyczajnie nie wie czy już można, że kobieta jest zainteresowana…
Podręczniki Sawły i Wiewióra cokolwiek wspominają „kiedy można próbować obłapiać białogłowę”?
Jak chcesz koleżance pomóc (choć najprościej by było gdyby to ona go sprowokowała) – zdobądź numer do jegomościa i napisz do niego, że to już ten czas i że ona chce…
I tak nie będzie mu łatwo, ale może się wreszcie odważy :).
Mówię to z doświadczenia – jak sobie przypomnę jaką ja byłem pierdołą naście lat temu…
Sawła i Wiewiór piciu piwa na pierwszej randce mówią zdecydowane NIE 😛
koleżance nie ma co pomagać, bo jest jak się obawiałam- kolega już chodzi na spacerki z inną- taki „nieśmiały”.
A niesamowitej śmiałości zauważyłam, że nabierają mężczyźni, którzy się ożenią. Wtedy odwagi mają co nie miara. Zgodzisz się?
To sama widzisz… co miał chłop począć jak mu się gazowanego chciało?
Choć Sawła i Wiewiór zapewne mówią „bekanie na pierwszej randce jest zdecydowanie zabronione” :).
A z tą śmiałością to raczej kwestia bardziej ogólna – jak człowiekowi bardzo zależy, to się spina, stara się niczego nie spieprzyć – dlatego też często wychodzi nieśmiałość.
A jak się ma żonę/dziewczynę/kogokolwiek – wtedy tak naprawdę człowiekowi zdecydowanie mniej zależy. A wtedy łatwiej o ryzykowne zachowania…
Choć fakt – niektórzy z niewiadomych przyczyn dostają małpiego rozumu i próbują sobie udowodnić, że nadal są atrakcyjni dla wszystkich innych kobiet :).
No dobrze… to wychodzi na to, że ja w takim razie się cholernie spinam i na wszystko uważam na randkach…
-nie wezmę tego, na co bym naprawdę miała cholerną ochotę, bo np. może być za drogie; może mi się ODBIJAĆ po gazowanym(!); mogę zostać odebrana jako łakomczuch. Kawa jest najlepszym wyjściem lub herbata i ewentualnie ciastko (tylko wtedy, gdy facet się zapyta czy nie chciałabym czegoś zjeść)
-nie spóźnię się!
-nie wypytam o zarobki, posiadanie samochodu, upodobania seksualne 😛
-nie rzucę się na niego (na pewno nie na I randce 😛 ), bo NIE.
-postaram się mniej przeklinać 😀
-jak nie będziemy sobie pasować (jakos tak zawsze wychodziło u mnie), to nie będzie żadnego podwożenia, odprowadzania itp. Seksu też nie będzie 😛
uważam, że każda następna randka (jeśli będzie oczywiście miała miejsce) jest do swawolenia. Róbta co chceta 😉
naprawdę to są jakieś podstawy. Tak myślę.
Zapomniałabym! Poza tym może być tak uroczo, tak wesoło, tak miło i może być tyle chemii, że sprawa zamówionej Coli, czy przypadkowego nie przepuszczenia w drzwiach NIE BĘDZIE miała znaczenia 🙂
No widzisz… Ty będziesz zwracać na takie rzeczy uwagę, a dla wielu osób część z wymienionych wyżej punktów będzie kompletnie pozbawiona znaczenia.
Ale w sumie dobrze – różnimy się, więc każda potwora znajdzie swego amatora :).
Choć niektórym może być trudniej z racji obwarowań początkowych :).
jeśli tylko część z wyżej wymienionych punktów, to można przeżyć 😉 Zresztą mówiłam już wiele razy- jak jest chemia, śmiech, zainteresowanie, to są duże szanse. Wbrew pozorom nie mam wymagań nie wiadomo jakich- tak samo jak koleżanka. Chyba chcemy trochę szacunku, właśnie- szacunku i niech będzie to 'coś’. Ja z pewnością też robię jakieś błędy, ale póki nikt mi w twarz nie powie jakie, to chyba będę je popełniać 😉 Aaa- i wielka jestem, więc często to mnie dyskwalifikuje też na starcie 😛
No tylko część, bo wypytywanie o zarobki i samochód uznałbym za poważny argument „in minus”… chyba, że dziewczę znałoby się na samochodach i byśmy omawiali plan renowacji mojej Mazdy :D.
Ale wtedy by mnie miała jak na widelcu – mogłaby nawet pytać o zarobki (w końcu renowacja tania nie jest :D).
Zmęczyłeś mnie SokoleOko… po prostu mnie zmęczyłeś… Wypytywanie o zarobki „in minus” a reszta już nie…? Dobra, dobra- różnimy się a poza tym jak już tu wspominałam ZMĘCZYŁEŚ MNIE- muszę nabrać sił na jutrzejszy trening tutaj 😛
No tylko…
coś „za drogiego” to nie jest wielki problem, odbijanie się to rzecz ludzka, obżarstwo sam uskuteczniam, a o upodobania seksualne można pytać i się na mnie rzucać… najwyżej zrobię unik :).
No nic, dzisiaj już Cię nie męczę, idź odpocząć :).
Rzucać? 😀 aż się poplułam wodą 😀 I unik? To już w ogóle bym się spłoszyła na amen 😛
Ty byś się nie spłoszyła, bo się na pierwszej randce nie rzucasz :D.
Nigdy nie wiadomo- może bym się nie powstrzymała? 😀 😛 A poza tym sam powiedziałeś, że MOZNA 😛
Te… zmęczona zdaje się byłaś…
Uspokój się :D.
Ty byś się nie powstrzymała… bo powiedziałem, że można :D.
Ty na pewno wodę pijesz dzisiaj? 😀
no skoro można???? I można pić co się chce (łącznie z niesamowita ilością alkoholu 😛 ), to nie wiadomo jakie hamulce kobiecie w końcu puszczą 😛
Chomiczku… zaczynam się obawiać 😀
Obawiać? teraz zaczynasz się obawiać? 😀 Wszystko wolno a nawet TRZEBA próbować, to teraz się obawiasz? Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B 😛
Jestem wykończona naszą dyskusją a cel w końcu osiągnąłeś. Zajmij się dyplomacją 😀
Obawiam się, bo był grzeczny chomiczek a tu nagle wyłazi z Ciebie drapieżnik :D.
Prawie jak Gremliny po jedzeniu po północy :D.
Ja grzeczna? Kto Ci takich rzeczy naopowiadał? 😀
Dobranoc SokoleOko.
Dobranoc 😀
jak jest chemia, to i seks się zdarzy… Pod warunkiem, że to chloroform;p
Co Panowie S. i W. mówią na temat sytuacji, gdy facet W OGÓLE nie pije alkoholu?? ;> (no oprócz tego, że to jest wystarczający powód, by go nie zapraszać na impry)
To wydaje mi się, że dość dobrze o nim świadczy… Aczkolwiek to zależy też od środowiska, w jakim przebywa, bo wiem że niektórzy nie tolerują kogoś, kto alkoholu nie tyka.
Środowisko studenckie, abstynent z prawem jazdy…
1) Jestem sierotą, bo uważam, że to dziewczyna powinna wyznaczać granicę, do jakiej można się posunąć
2) Mam dziwne uczucie, że tamten kierowca również okaże się być sierotą… Jest jakaś szansa dla ludzkości?? Owszem – jak tylko dziewczyny zrozumieją, że dobrze wychowany facet to nie sierota, którego można olać po kilku randkach tylko dlatego, że po 3 nie zaciągnął do łóżka
Dzięki za wpis – teraz już wiem, że w przyszłości po 3 randce muszę przespać się z daną dziewczyną, CHOĆBY ONA TEGO NIE CHCIAŁA, bym nie był sierotą
E nieee… jak nie będzie chciała, to zostaniesz skreślony z racji zbyt szybkiego pchania łap gdzie nie trzeba :D.
Nic to – próbować trzeba… tylko w ten sposób można sprawdzić gdzie leży ta granica z punktu 1) :).
…a jak nie będziesz pchał łap gdzie nie trzeba, to zostaniesz skreślony z racji braku jakichkolwiek chęci działania
Rozkoszne są te Wasze rozmowy, Chłopaki 😉 I mamy przyczynę 'nieśmiałości’ kolegi-juz łazi sobie z inną 😛
Oczywiście nie zapominajmy, że pewne rzeczy czuć-czujemy na co mamy ochotę. I zgodzę síę z Sokolphm Okiem-trzeba wyczuć granicę kiedy jest za wcześnie a kiedy już za późno…
Wyczuć granicę… Chyba, że dziewczyna ogląda z Tobą jakiś film, w pewnym momencie płacze ze wzruszenia, ale nie daje się przekonać… a potem Jej znajoma ma do Ciebie pretensję, że nie zadziałałeś…
Phoenix, to jak dla mnie granica jest cholernie wyraźna i nie możesz jej przekroczyć…
Nie przekroczyłem jej – nie chciała przytulenia, więc tego nie uczyniłem… i było źle…
Jak mówi nie a chce przytulenia to idiotka. Wybacz.
Nie idiotka – to jest typowe zachowanie dziewczyn
Nie wiem czy aż tak typowe… Jak mówię 'nie’ to myślę 'nie’. Jak dziewusia robi jakieś zagrywki i mętlik w głowie facetowi,to nie wiem czy nadaje się na partnerkę.
a Wy potraficie inaczej się zachowywać?? Jeśli wpadam do dziewczyny z kwiatami do pracy i zapraszam do kina, a ona wstępnie się zgadza – to chyba mogę to zrozumieć jako tak, a nie jako „Łukasz – myślałam, że wiesz, że mam kogoś” po 4 miesiącach ciszy…
Phoenix, takie jest życie. Nie ma co się obrażać na reguły jakimi się rządzi (bo nic tym nie osiągniesz), tylko się do nich dostosować.
Nie obarczał bym też winą kobiety za sytuacje z zaproszeniem do kina (swoją drogą powiedziałbym, że nie ma czegoś takiego jak „wstępna zgoda”- albo propozycja jest przyjmowana i masz konkretny termin, albo jest odrzucana – nie zawsze wprost). Wygląda to jak samo jak podczas zakupów, gdy ktoś nam wciska towar, którego nie chcemy, ale nie potrafimy odmówić. Jednakże, koniec końców gdy przychodzi do podpisania umowy to rezygnujemy.
Możliwe, że dziewczyna po prostu nie miała odwagi / nie potrafiła odmówić / nie wiedziała czy chce i to nie jest jej wina. W końcu nie każdy ma tyle śmiałości aby mówić prosto z mostu co myśli.
„Kino w niedzielę?? Chętnie, ale wiesz – w sobotę mam przeprowadzkę – nie no spokojnie – to tylko 3 kartony, dam sobie radę… Jak będę miała w niedzielę siły, to chętnie z Tobą pójdę”
Jak to potraktujesz??
Po stwierdzeniu „chętnie, ale…” już by mi się zapaliła żółta lampka (brzmi jak typowy unik nastawiony na to, aby nie urazić drugiej osoby), szczególnie, że idące za tym tłumaczenie jest niewiarygodne.
To oczywiście o niczym jeszcze nie przesądza i w żadnym razie nie jest powodem do rezygnacji z dalszych starań (w końcu nie możesz oczekiwać, że w każdym przypadku druga strona od początku będzie angażować się w znajomość tak mocno jak Ty).
Kolejny krok to telefon w niedzielę aby ustalić czy znajoma „ma siłę”. Jakikolwiek inny efekt tej rozmowy niż ustalenie konkretnego terminu spotkania (potwierdzenie obecnego lub wybór nowego gdyby faktycznie jej coś wypadło) oznacza, iż na ten moment dziewczyna raczej nie jest zainteresowana bliższą znajomością.
Zgadzam się z takimtam. Jak po drugiej propozycji ustalenie terminu spotkania, kobieta nie jest w stanie podać konkretnego dnia, to raczej próbuje się wyślizgać.
W sobotę i niedzielę nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms… Pisze we wtorek, że nie miała siły, i tak dalej… Wkurzyłem się i napisałem jej, że tak się nie robi… No chwila moment – to był czerwiec, a ona od marca co jakiś rzucała mniej lub bardziej jasne aluzje („fajny film?? Chętnie bym go obejrzała. – jak chcesz, to chętnie go z Tobą obejrzę. – Łukasz, jak nie ma dla Ciebie problemu obejrzeć drugi raz ten sam film, to jasne – chętnie z Tobą pójdę…”), no to coś mi tu nie gra… Przez jakiś czas w ogóle zero odzewu, w połowie września pytam wprost, czy jest w ogóle sens, bym się o nią starał – odpisała, że przecież od dawna z kimś jest i myślała, że o tym wiem…
Mija rok. Wiadomość na gg: „Łukasz – zawsze miałeś świetne info na temat koncertów. Jak będziesz coś wiedział o kolejnym, to napisz – ok?? – Sorry, ale po co?? Dowiaduję się, wysyłam Ci wiadomość, a ona zostaje bez odzewu… – Ale teraz będę miała więcej czasu”… Mija miesiąc, dowiaduję się o koncercie Turnaua, zapraszam ją… i kolejny miesiąc ciszy…
Czyli ta konkretna dziewczyna nie traktowała Cię serio. Byłeś „zawodnikiem rezerwowym” – jak nic ciekawszego się nie dzieje to można powołać takiego „z ławki”.
Nie powinieneś się zastanawiać tylko z miejsca dać sobie spokój.
Niemniej błędem byłoby przypisywanie takich zachowań całej żeńskiej populacji (a już inna bajka jest taka, że reakcje ludzi są efektem sygnałów które sam wysyłasz – warto jest przyglądnąć się sobie samemu)
Sęk w tym, że to JEDYNA dziewczyna, która pisała do mnie nie dlatego, że miała jakiś problem, lub chciała się wyżalić… w skrócie – dziewczyny dzielą się na 2 grupy – takie, które piszą do mnie, bo mają jakąś sprawę i takie, które traktują mnie jak powietrze (pomijam chomiczka, która odpisywała na moje maile 😉
No i doszliśmy do sedna sprawy. Problem nie jest z tą czy inną dziewczyną a z Tobą (czy mówiąc dokładniej nie tyle z Tobą bezpośrednio co z Twoim zachowaniem)
Problem jest z moim wyglądem – ciężko mówić o zachowaniu, jeśli nie mam szansy się z żadną spotkać … a jak się spotykam, to słyszę narzekania na obecnego faceta danej dziewczyny… albo na to, że ona jest sama, nie może znaleźć właściwego faceta… ale ja dla niej jestem tylko przyjacielem
Uprzedzając Twój komentarz… Nie – nie zaczynam swojej znajomości od narzekania jakie to dziewczyny są złe, niewiele osób zna mniej więcej całą ostatnią historię moich związków (z czego na żywo znam chyba 3 osoby), na ogół (w tzw. realu) jestem dość pogodną osobą… A mimo to jakoś żadna nie traktuje mnie jako potencjalnego kandydata na choćby spotkanie przy kawie
Poczytałam wpis, poczytałam komentarze i doszłam do wniosku, że faceci jednak mają przerąbane. Łzę współczucia uroniłam. 🙂 Naprawdę. Cholera, Ty mi burzysz światopogląd. 😉
Że ja? 😀 aż się troszkę obśmiałam w tramwaju 😀 Ale czemu, no CZEMU? Nie mówię, że nie jest dobrze, gdy komuś troszkę rujnuję światopogląd, ale ja myślałam, że to takie wszystko w miarę jasne;-)
Ale no spójrz na to męskim okiem. Zbyt nieśmiały – źle, zbyt śmiały – źle, zapłaci za kolację – źle, pomizia węża w kieszeni – źle, zamówi colę – źle, zamówi piwo – źle, przepuści w drzwiach – źle, wylezie pierwszy – źle, zaciągnie do łóżka na pierwszej randce – źle, uda impotenta – źle! O matko! Ja chyba założę jakiś ruch wsparcia… 😉
Eee tam, ee tam 😉 Wszystko da się wyczuć- jak mają ochotę iść na pierwszej randce do łóżka to niech idą (przecież da się wyczuć, czy oboje tego chcą) i czy ja mówię, że jest źle jak zapłaci za kolację, czy w drzwiach przepuści? To REWELACJA! To już są ogromne plusy na sam początek 🙂
Chyba będę musiała opisać jakieś moje randki marzeń, które oczywiście, że BYŁY i które wcale nie miały w sobie niczego nadzwyczajnego 🙂
No tak, Ty mówisz, że rewelacja, ale trafi się inna, którą to urazi i doopa blada! Mówię o tym, że oczekiwania kobiet są tak różne. I jak ta mizerota (dwie łzy spłynęły po moim policzku) ma się w tym połapać?! Ej, nie żartuj! Można wyczuć… 🙂 Ty możesz, ale dla większości facetów to słowo tajemne. 😉
A może za daleko szukasz? A masz pod nosem. Pozdrawiam
Od szukania to ja na tę chwilę jestem daleka… choć nie mówię, że księciu na białym koniu bym furtki nie otworzyła 😉 Pozdrawiam 🙂
Z księciem na białym koniu jest taki problem, że ci prawidziwi znani byli z tego, iż zazwyczaj wjezdzali razem z furtką, brali co chcieli (łącznie z inwentarzem) już na pierwszej (i ostatniej randce) a potem znikali w kurzawie wznieconej końskimi kopytami.
Tak więc uważaj o czym marzysz 😛 .
😀 😀 😀
nie pomyślałam o tym… to gorzej, niż husaria….
Chomiczku- książe na białym koniu sam te furtkę sobie otworzy ;), ale ten randkowy narzeczony z cola to zdecydowanie przesadził, że już o tym „nieśmiałym” nie wspomnę.
Tak bardzo, bardzo biedni są ci faceci na randkach… 😉
Żeby nie było, że mam wymagania nie wiadomo jakie i że jestem zołzą straszną, więc ja mu tę furtkę SAMA otworzę! 😉 I nawet kolację podam a co! 😉
A skąd ja białego konia mam wziąć?
jestem w stanie zrobić wyjątek i może być w każdym innym kolorze (choć na pewno nie będzie już tak romantycznie 😀 )
Tobie Panie Właściwy to biały samochód wystarczy, ot jakieś audi A4, czy jakieś inne autowe maleństwo, boś ty cnót pełen wszelakich …ooo..
A żeby tą kolację dostać to trzeba być konno czy można też pieszo wpaść 😉 ?
Takitam- dla Ciebie zrobię wyjątek, ale w takim razie nie licz na menu 😀
Mądra kobietka jesteś i wiesz co w życiu dobre 😀
Mądra i trochę uparta 😉
Widzę, że pojawił się temat z potencjałem na ponad 100 komentarzy 😉 . I taki z miejsca edukacyjny. Nic tylko czytać i notatki robić :).
Koleżanka widzę ma niezły „przerób”. Mogłaby spokojnie ze 20 randek dziennie organizować w poszukiwaniu tego jednego jedynego. 5 Minut to chyba jakiś rekord (pomijając sytuacje w których jedna ze stron nie stawi się do pojedynku 😛 ), ale w ten sposób można przepuścić ciekawą znajomość. Nie wiadomo tak na prawdę kim był ten gość od tatuaży.
Osobiście bym raczej nikogo nie ucinał po jednym minusie, tylko poczekał na zebranie bardziej reprezentatywnej próbki cech i osobowości drugiej strony.
Co do Coli to jak dla mnie to jest „małe piwo” 😛 . To co pije druga osoba w zasadzie nie powinno mnie obchodzić. Grunt, że nie wyciągnał z siatki z biedronki przyniesionego ze sobą pół litra wódy i nie zaproponował chluśnięcia kolejeczki na przełamanie lodów 😉 .
Swoją drogą zdarzyły mi się pierwsze spotkania gdzie dziewczyna zamówiła piwo…trochę jeszcze nieuświadomiony jestem i jej po tym nie skreślałem. Jakbym wiedział to bym pewnie w pierwszej minucie skończył spotkanie 😉 .
Pomijając już cole i inne rzeczy, to nieprzepuszczanie kobiety jako pierwszej jest tu największym wspomnianym grzechem. Moim zdaniem, jest to jest wyraźny znak braku zaradności życiowej. W końcu jest to stary zwyczaj praktykowany już przez prymitywnych ludzi, którzy w ten sposób sprawdzali czy w jaskini znajdują się niedzwiedzie, tudzież kryjący się za rogiem zabójcy 😛 .
P.S. Propo tego kolegi z parkingu…uważaj, bo jest dziwny, taki nietypowy. Na pewno jakiś psychol 😛 .
To jak? Zrobiłeś notatki? Tylko powtórz w nocy, bo jutro Cię przepytam (czy tam na tej kolacji- jeśli będziesz miał odwagę lub załatwisz sobie konika 😀 ), a ja już wspominałam- z zawodu mam wprawę w przepytywaniu 😀
Gość od tatuaży sam zrezygnował z koleżanki, więc chyba faktycznie nie było sensu… Choć ja bym nie miała w sobie aż tyle tupetu, żeby zakończyć spotkanie po 5 minutach 😉 ale Ty już tu widzę, że masz popędy bicia rekordów i kończenia spotkań po minucie (wybacz, ale w takim razie kolacji nie zdążysz u mnie zjeść- nawet jakbyś przyjechał na najpiękniejszym białym koniu :-D)
A odnośnie kolegi z auta, to faktycznie też uważam, że to NA PEWNO jakiś psychol- przecież takich mężczyzn już nie ma, prawda? wyginęli razem ze smokami.
Zawsze chciałam na smoku polatać… to tak na marginesie 😀
Notatek nie mam, ale coś zostało w głowie. Z tym wierzchowcem to się jednak nie zdecyduję. Raz, że pewnie kilka dni bym jechał a dwa, jakbym już dojechał to z racji tego, że nigdy nie jeździłem konno rozmowę bym rozpoczął zapewne w mało romantyczny sposób „Czy masz maść na ból d…?” 😛
Kolację niemniej bym zjadł. Jak już bym był na tyle bezczelny żeby skończyć spotkanie po minucie, to bym nie miał oporów przed tym, aby wyjść z talerzem w ręku 😉 .
Oczywiście, też uważam, że takich facetów już nie ma – niechybnie już wszyscy wyginęli, robiąc miejsce tym bardziej wrednym, przystosowanym do życia osobnikom (których jak pisałem rozpoznać można po fałszywej kurtuazji przepuszczania innych w drzwiach).
Przy okazji smoków…taka mi naszła myśl. Czy te mityczne dziewice rzeczywiście były ofiarowywane smokom, czy też same się pchały bo im się widziały loty na smokach 😉 ?
😀 😀 😀
Z talerzem bys sobie wyszedł??? Normalnie zostałoby to odebrane jak bezczelny policzek, ale że mnie często jest wesoło, to mogłabym to potraktować jak rewelacyjny skecz ;P ale też komplement- bo jak to? Tak bardzo mu smakowało, że wziął nawet talerz…?
Co do tych dziewic i smoków to ja nie wiem… na dziewicach kompletnie się nie znam i doświadczenia nie mam, więc wypowiadać się nie będę 😉
Dobrze, że patrzysz na to z pozytywnej strony. To daje szansę na ponowną kolację (i ponowne wyjście z talerzem) gdyby pierwsza się okazała smaczna 😉 .
Z tymi dziewicami to nie bądź taka zapominalska 😛 . Tutaj każdy ma dłuższe albo krótsze doświadczenie (niemniej wskazane byłoby minimum kilkanaście lat tego doświadczenia 😉 ).
To miał być KSIĄŻĘ a nie wyjadacz posiłków! Czuję się OSZUKANA 😛
Kilkanaście lat doświadczenia? Biorąc pod uwagę moją metrykę te kilkanaście lat było tyle lat temu, że moja pamięć aż tak daleko nie sięga 😉
No ale czyż może być piękniejszy komplement dla kobiety?
„Ślicznie wyglądasz w tej kuchni”, „mam ochotę na Twoją szyneczkę” czy „ale tu pięknie posprzątane” są tekstami zdolnymi zmiękczyć każde kobiece serce, ale nic nie może się równać z mężczyzną pożerającym przygotowany przez kobietę posiłek. Toć to przecież i uznanie dla kucharza i oznaka bezgranicznego zaufania…
A jak się jeszcze wyliże talerz i beknie po wszystkim…
Takitam – znać mistrza w sztuce uwodzenia :D.
Nie wiem czy zauważyłeś,ale takitam ma zamiar wyjść z talerzem! Nawet nie zdążyłabym usłyszeć urokliwego beknięcia 😛 😉
Nie doceniasz go…
Zresztą – nie ujdzie daleko… Z talerzem nie da się szybko iść :).
Tak czy inaczej ryk godowy powinien do Ciebie dolecieć 🙂
Oczywiście,że jest taka możliwość,że Go nie doceniam-nie jest powiedziane,że nie potrafiłby uciec z dwoma talerzami i deserem 😉
Ładnie mnie obsmarowujecie, wystarczy tylko na chwile spuścić blog z oczu 😛 .
Jak ma być po staropolsko-książeco-rycersku to bym zagaił czymś w stylu „gdzie strawa, kobieto” … i to wszystko, wszak nie przystoi mówić z pełnymi ustami (jedząc koniecznie bez użycia sztućców)
I po co małym dziewczynkom już w przedszkolu czyta się bajki o tych księżniczkach, rycerzach i innych pierdołach? Potem jest jak jest- czyli bolesne zderzenie z rzeczywistością 😛 I jeszcze się dziewczyno NAGOTUJ, bo inaczej to tyłka na pewno do Ciebie przyciągnie 😉 Ech…
Widać, przy takich bajkach, jak na papierosach powinno być ostrzeżenie ministra.
Coś w stylu „Bajki nie są wiernym odwzorowaniem rzeczywistości. Wiara w nie może skutkować, bólem głowy, depresją a nawet myślami samobójczymi”.
Ciekawe, że np amerykanie jeszcze nikogo za to nie pozwali. Jakaś starsza pani która czekała na księcia z bajki mogłaby domagać się odszkodowania za straty moralne od jakiegoś pisarzyny co mu się zachciało naiwne historyjki pisać 😉 .
E tam, zawsze autor się wybroni – „a oddzielała Pani popiół od maku?”
„A ma Pani książęce korzenie?”
„A czy rzucono na Panią zaklęcie zmieniające nocami w ogrzycę?”
„Może miała Pani siedmioletniego koguta, który złożył jajo?”
Zawsze się gdzieś wyłożą… nawet jak nie na wróżkach (w końcu od czego jest absynt), to na stuletnim śnie po ukłuciu wrzecionem :).
Nie bój się takitam, możesz publikować to, co trzymasz w szufladzie :).
Kamień z serca 😉 . Rzeczywiście z dobrym adwokatem można się bez problemu wybronić.
Wiesz co takitam??? A może Ty się po prostu PRZYZNAJ, a nie odwracasz kota ogonem czy czymś tam 😉 że z Ciebie taki książę tudzież rycerz jak i ze mnie księżniczka? 😛 😀
Nie będę ukrywał…niestety, gdy czasem się zatnę, to czerwień krwi wypływającej z rozcięcia dobitnie wskazuje na moje plebejskie pochodzenie.
Ale zrób coś dla mnie… Nie tnij się już więcej w poszukiwaniu błękitnej krwi. Jak nie ma, to NIE BĘDZIE 😉
Faktycznie najgorzej, jak się dwóch nieśmiałków spotka. Mój szwagier jest bardzo nieśmiały wobec kobiet, chociaż ogólnie niczego mu nie brakuje.
A co do szansy dla ludzkości – pozostaje wierzyć, że jest 🙂 .
Właśnie… tacy nieśmiali będą naokoło siebie krążyć tak długo aż jednemu się w końcu znudzi. Ale na każdego przyjdzie pora 😉
tak nie można ; być uprzejmym wprost nie wypada , czasy się zmieniły ; trzeba być jak DONALD RUDY
takie małe, drobne gesty zawsze pobudzają wiarę w ludzi i w to, że kultura gdzieś jednak w nich siedzi…..w ukryciu, ale może jeszcze nie zginęła
Jak przeczytałam o koledze z Colą to jakoś od razu stanęła mi Mariolka. Wróciła wiara że są u nas w kraju wychowani młodzieńcy, chciałabym żeby więcej takich było. Super piszesz muszę częściej tu zaglądać, coś doskonałego po pracowitym dniu Pozdrawiam 😀
KOlega z Colą mnie powalił… Choć panowie uważają, że się czepiam. Może…
To ja zapraszam częściej 🙂 Podam kawkę i nie tylko 🙂
Zapraszam do siebie, znajome tam również spotkasz. Mam jeszcze drugi blog http://mucha–42.blog.onet.pl.