Już trochę żyję na tym świecie. Doświadczyłam mniej lub bardziej fantastycznych chwil i poznałam mniej lub bardziej fantastycznych ludzi 😉
No właśnie- ludzie. Rozsądnie podchodzę do wszelkich znajomości. Mimo faktu, że każdy człowiek, który wchodzi na moją drogę życia ma u mnie białą kartkę ( dobrze, że nie żółtą 😉 ), nie udostępnię im tej drogi ot tak.
Prawda?I mam wrażenie, że tylko ja to rozumiem, albo bardzo nieliczni…
-Chomik, ale dlaczego zakładasz, że ten facet jednak do nas na jutro nie przywiezie tych segregatorów? Przecież mówi, że jutro jego transport ma trasę koło naszej, więc przyjedzie.
-Trzy miesiące temu inny facet mówił to samo z papierem ksero i nie przyjechał. Muszę wziąć pod uwagę, że jednak do nas nie dojedzie.
-Chomik, na litość Boską- karci mnie koleżanka z pracy-miej trochę zaufania do ludzi.
-A na JAKIEJ podstawie mam mieć do niego zaufanie? Nie znam go. Pierwszy raz na oczy widzę. Nie mówię, że nam tych segregatorów na bank nie przywiezie, ale muszę założyć taką ewentualność, niż później świecić przed klientami oczami.
-Oj, Chomik- wzdycha znowu- a może załóż wersję optymistyczną i jednak on przyjedzie…?
Tym razem wzdycham ja. Nigdy nikt jej nie wykołował? Ot tak wnosi 100% zaufania do każdego nowego kontaktu? Przecież jak ja bym tak funkcjonowała, to dostawałabym po dupie jeszcze więcej razy, niż teraz.
Prawdę mówię…? Czy nie…?
-Ty mi, Chomik zaufaj- mówi do mnie Ten, który już dłuższy czas robi wszystko, żeby być w moim życiu.
-Jak uważam, że i tak masz u mnie luksus- odpowiadam zgodnie z prawdą, bo jeśli nie najlepiej znam człowieka, to na co mam sobie pozwolić?
-Ty to nazywasz luksusem?
I wybucha śmiechem.
-Przecież ja prawie nie mogę się do ciebie zbliżyć.
O! Następny.
Ja nie wiem… to chyba mężczyźni tak mają, że obdarzają zaufaniem inną osobę NATYCHMIAST. Jak można powiedzieć komuś, kogo się zna 5h, że ufa się tej osobie w 100%? No a mnie niby ufają. Jeśli mnie ufają po 5h znajomości, to ufają wszystkim. Ile ja takich rozmów przeszłam! „Dlaczego Chomik ty jesteś taka jakaś… nieufna”, „Ty w ogóle się nie dajesz do siebie zbliżyć”, „Nie masz w sobie jakiejś takiej potrzeby mówienia o ciepłych, miłych rzeczach”. Słyszę najczęściej po 5-8 h znajomości.
Okej! Jest ze mną coś nie tak. Zero ZAUFANIA! Jestem wyprana z uczuć i kobiecego ciepła. Powinnam zacząć pozwalać obcym ludziom podchodzić do mnie, przytulać się i opowiadać bajki o wspólnym cudownym życiu. Jak w filmie science fiction o miłości. Przynajmniej ja to tak widzę- jak film science fiction, bo przecież na zaufanie a co za tym idzie czułość trzeba sobie zapracować.
Ten, kto sobie u mnie wypracuje zaufanie na pewno nie będzie żałował. Wbrew pozorom nie brak we mnie kobiecego ciepła. Nie jestem ciągle chodzącą złośliwością wypraną z uczuć.
Daj mi czas, tylko czas………
Na wszystko jest przecież potrzebny czas.
Ludzie nie doceniają czasu, który mają do dyspozycji w kontaktach z innymi.
Ostatnio na terapii dowiedziałam się, że nie dopuszczam do siebie ludzi. Jak się otrząsnęłam z szoku, to odpowiedziałam że widocznie nie zasługują. Także doskonale Cię rozumiem:)
A co na to terapeutka, kiedy powiedziałaś, że najwidoczniej nie zasługują?
Chodzę do onego ? jakoś kobiecie bym nie zaufała… ?
W sumie to nic. Czekał aż sama dopowiem ale się nie doczekał. Ale on wie że wrócę do tego tematu. Bo wrócę. Bo ludzie coraz bardziej mnie zawodzą…
Ja też staram się być ostrożna – tzn. pod takim względem, żeby nie otwierać się po nawet kilku tygodniach znajomości, bo jeszcze dobrze nie znasz drugiej osoby. Chociaż wydaje mi się, że i tak jestem trochę za bardzo naiwna – a myślałam, że na starość mi przejdzie 😉
Właśnie mam chyba tak samo…
Uff, uff…
No – zaufałem;p
No widzisz? ?
U mnie każda nowopoznana osoba dostaje kredyt zaufania, czyli że domyślnie zakładam, że jest uczciwa, że ma dobre intencje itp. – po prostu nie byłabym chyba w stanie funkcjonować z nastawieniem, że każdy obcy człowiek to potencjalny oszust, kłamca, cham itd – choć czasem dokładnie tak jest. Ale w sytuacji z segregatorami – zaufanie nie oznacza bezkrytycznego optymizmu, facet może ich nie dowieźć z przyczyn niezależnych, więc jeśli jestem odpowiedzialna za planowanie stanu magazynowego, to muszę wziąć pod uwagę takie ryzyko, zupełnie nie personalnie.
A wiesz, ze nam osoby która właśnie zakładają, że każda nowo poznana osoba to oszust?
No to ja jestem ufna 🙂 Może nie zaufam nikomu po 5h na 100% ale generalnie postrzegam ludzkość jako zbiorowisko dobrych człowieków, którym po prostu czasem coś nie wychodzi. Co nie zmienia faktu, ze mój upierdliwy mózg prawdziwej zodiakalnej Panny rejestruje wszelkie niezgodności stanu faktycznego ze stanem deklarowanym i włącza alarmy.
Jak się włączy zbyt dużo alarmów, to wycofuję zaufanie nie komentując sprawy, chyba że chcę kogoś z moich bliskich ostrzec przed tą osobą.
Naprawdę? Potrafisz tak szybko? A życie nie dało Ci później po tyłku?
Żeby bylo śmiesznie – jakoś specjalnie nigdy tego nie odcierpiałam …
Po pierwsze trzeba odróżnić zaufanie od naiwności. Naiwność, to paradowanie ciemną nocą z portfelem pełnym pieniędzy w najbardziej szemranej dzielnicy miasta. Brak zaufania – to przekonanie, że ludzie w większości są nieuczciwi i budowanie z tego powodu szeregu zabezpieczeń, aby nie zostać oszukanym. I tu przykra wiadomość – dostajemy to, czego oczekujemy. Osoba, która uważa, że ludzie w większości są dobrzy takie osoby też przyciąga, a właściwie wyłapuje z otoczenia. Osoba, która uznaje, że ludzie są zdradliwi, wyłapie z otoczenia osoby z największą skłonnością do zdrady, a zupełnie pominie te, które nie zdradzają. Jest to związane z pracą naszej podświadomości i kilkoma prawami psychologicznymi…
Oj Hegemonie… to trochŕ tak jak myślimy, że zdarzy się coś zlego a nagle się zdarza. Nie wierzę, że to od myślenia. To po prostu skupienie się na sytuacjach, które wskazują, że coś złego się właśnir wydarzyło.
„Łatwiej odbudować spalone miasto, niż raz stracone zaufanie do człowieka”
Nie wiem, kto to powiedział, ale dużo w tym prawdy.
Są ludzie, którzy mają nosa do ludzi (ja mam, ale nie takiego jak mój szanowny rodzic, trudno, ale nie narzekam, wąsów takich jak tata też nie mam i mam czym żonę straszyć „bo zapuszczę wąsy jak twój teść”).
Analizując swoje życie wstecz … nie raz i nie dwa zawiodłem się na ludziach, ale niestety i sam zawodziłem. Takie życie, po prostu.
W zasadzie zgadzam się z tym co napisał Hegemon, chociaż … z drugiej strony zastanówmy się….
Czy to ludzie nas zawodzą, czy to my nie do końca ich poznajemy i sami siebie oszukując przypisujemy im cechy, których ci ludzie tak naprawdę nie mają (tzw. kiepskie rozpoznanie – częsty mechanizm u zakochanych)
Chyba coś w tym jest, że siebie oszukujemy… Ale to chyba podchodzi pod naiwność.
Wiesz… javtak często słyszałam po kilku godzinach znajomości, że jesten nieufna, że się zastanawiam jak w takim razie funkcjonują ludzie, którzy mi to mówią.
Na haju, tak funkcjonują, albo jak tzw. śnięte ryby, bo jest im obojętne, co z nimi się dzieje.
Inaczej tego się nie da wytłumaczyć
jest różnica między nieufnością (zasada ograniczonego zaufania – uczą tego na KAZDYM kursie prawa jazdy), a traktowaniem każdego jak oszusta (bo to już paranoją zalatuje)
Hahaha. Na haju. To chyba najlepsze własnie określenie ???
A jak inaczej to określić?
No bardziej naiwni to tylko kibice Legii (właśnie mam TV włączony, śmiać mi się chce, ale to śmiech przez łzy, bo skoro mistrz Polski, bierze baty od mistrza Luksemburga to … resztę wypowiedzi na temat polskiej piłki nożnej trzeba WYKROPKOWAĆ)
Jacie, jak ja Cię lubię??
nie – nie naiwni… tylko znowu będą nazywali nas bandytami, jak będziemy chcieli pogadać po męsku… a inne metody? Stają w kolejce po kasę i mają gdzieś, że chłopaki potrafią jeździć za nimi po kilka tysięcy kilometrów…
Ale z kim będziecie chcieli pogadać?
kilku „ochotników” by się znalazło… cóż – jeszcze tylko w łeb w Chojnicach i będę miał wolną majówkę
Nie ma tego złego… ???
Dzisiaj wszyscy by chcieli wszystko już od razu. A tak nie ma. Czas! Czas jest potrzebny! Szczególnie na zaufanie.
No wlasnie! A chcą od razu wszystko!