jestem kobietą, chcę być mamą

źródło: pixabay.com

Jestem kobietą i jak większość kobiet na świecie chcę być mamą. To naturalne. Wcześniej czy później budzi się w nas „zegar biologiczny” i pragniemy mieć dziecko. Bardzo często sama droga do tego, aby móc mieć dziecko jest pełna wyrzeczeń, łez, niepowodzeń i tysięcy prób. Wszystko po to, aby przez te kilka miesięcy nosić pod sercem dziecko a potem móc je wychowywać i obserwować jak rośnie i robi postępy. Wziąć przy tym wszystkim na łopatki zmęczenie, nieprzespane noce i wszystkie inne towarzyszące temu procesowi nerwy 😉 Bo przecież nic tych nerwów nie rekompensuje tak, jak uśmiech własnego dziecka, jego słowa „kocham cię” i „przytul” na dobranoc 🙂A co jeśli tych rekompensat miałoby nie być…? Jeśli po ciężkim dniu zmieniania pieluch, karmienia, krzyku i bólu jakiego widzę codziennie na twarzy mojego dziecka nie otrzymałabym w zamian uśmiechu, ani jednego słowa nie wspominając o „przytulu” na dobranoc…? A co jeśli dowiedziałabym się, że moje dziecko po porodzie umrze? Umrze dusząc się, bo nie ma uformowanego nosa ani ust? Albo mnie donoszenie ciąży groziłoby groźnymi powikłaniami lub nawet śmiercią..?
NIE WYOBRAŻAM SOBIE.
Pomimo tego, że bardzo pragnę być mamą, to NIE WYOBRAŻAM SOBIE poświęcać siebie dla urodzenia dziecka, które żyć nie będzie… i które może i nawet tylko będzie przypominać dziecko.
NIE WYOBRAŻAM SOBIE.
NIE WYOBRAŻAM SOBIE patrzeć na śmierć dziecka i skazywać je ból po urodzeniu. NIE WYOBRAŻAM SOBIE.

Pani Kaja Głodek (staram się zachować resztki kultury i nazywać ją kobietą a nawet panią, ale kosztuje mnie to bardzo dużo wysiłku) zdaje mi się, że tak bardzo chce zakaż aborcji, aby uchronić dzieci z zespołem Downa. Z tego co wiem, to rodziny w większości decydują się na poród i wychowanie dziecka z zespołem Downa. Te dzieci się RODZĄ. Mnie i milionom kobiet chodzi o ogromne uszkodzenia płodu… Może trzeba pokazać prawdziwe zdjęcia tych dokumentnie zdeformowanych płodów, aby wszyscy przeciwnicy aborcji zobaczyli co każe się teraz kobietom rodzić. Bo często ciężko nazwać te płody dzieckiem…

źródło: Internet


I powtórzę to po raz kolejny: mimo, że od kilku lat nie pragnę niczego bardziej od bycia mamą, to NIE WYOBRAŻAM SOBIE być skazaną na to, na co chce mnie skazać ten śmieszny rząd. Który z każdym kolejnym miesiącem staje się coraz bardziej żałosny i śmieszny.
Dlatego namawiam do wyjścia na ulice. Wyjść na ulice i drzeć się tak głośno jak to tylko możliwe, aby ci wszyscy zabawni ludzie, którzy piastują tak ważne stanowiska w Polsce nas usłyszeli.
Usłyszeli jak bardzo wkurwione są kobiety.

13 odpowiedzi na “jestem kobietą, chcę być mamą”

  1. Aż sprawdziłem to „Z tego co wiem, to rodziny w większości decydują się na poród i wychowanie dziecka z zespołem Downa.”
    Można to jedynie liczyć w pewnym przybliżeniu.
    W 2019 roku urodziłoby się mniej więcej 650-700 dzieci z zespołem Downa.
    Urodziłoby się, gdyby nie:
    Najczęstszym rozpoznaniem była trisomia 21, czyli zespół Downa: w 271 przypadkach bez współistniejących wad somatycznych, a w 164 przypadkach z wadami somatycznymi.

    Co daje 435 przypadki aborcji. I 215 – 265 urodzeń takich dzieci.
    Większość to to nie jest…
    Przy czym nie każdy wykonuje takie badania, które takie wady wykrywają, więc ten odsetek byłby zapewne mniejszy.

    Tak czy inaczej ci rodzice, którzy się zdecydowali urodzić i wychować takie dziecko to dla mnie bohaterowie.
    A tych, którzy się nie zdecydowali… potępiać nie zamierzam.

    1. A skąd Ty masz takie dane? Ciężko mi było znaleźć dane z 2019 roku, ale z łatwością znalazłam z 2016 roku. Dokonano aborcji 221 płodów z trisomią 21 (bez wad współistniejących). https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,22969762,aborcja-wielosc-wad-plodu-wplywa-na-decyzje-rodzicow-o.html
      W 2016 roku urodziło się 382.000 dzieci (lub 385.000- dokładnych danych oczywiście na szybko w necie znaleźć nie można :/) Około 1/600 ciąż to ciąże z trisomią 21. Tak licząc wychodzi na to, że w 2016 roku urodziłoby się jakieś 640 dzieci z Zespołem Downa a usunięto 221.
      Faktem jest, że takie ciąże są również usuwane, ale nie stanowią największej liczby aborcji.
      Tak- ci co decydują się rodzić chore dzieci to również dla mnie są bohaterami. Ale nie każdy jest stworzony do bohaterstwa…

  2. Protestuję od 4 lat. Od Czarnego Protestu. Najpierw sama, potem z synkiem w brzuszku. Jeden z protestów odbywał się w momencie kiedy czekałam na wynik badań prenatalnych. Kochałam tego małego człowieka, który miał ledwo kilka cm, ale nie wiem co bym zrobiła gdyby się okazało, że ma mnóstwo wad, jest zniekształcony i pożyje w wielkim cierpieniu może z godzinę. Nie wiem. Może bym urodziła. Może chciałabym go przytulić? Nie mam pojęcia, bo nie musiałam dokonywać tego wyboru. Ale… no właśnie, WYBORU. I o to chodzi. Nie o aborcję na życzenie. Chodzi o wybór.
    Pozdrawiam!

    1. Oczywiście Natalko, że chodzi o WYBÓR. Chodzi o WYBÓR! Nikt nikogo nie powinien zmuszać do jak to SokoleOko określił w poprzednim komentarzu do bohaterstwa. Bo urodzenie upośledzonego dziecka to bohaterstwo.
      Bardzo się cieszę, że Twój synek jest zdrowy 🙂 🙂 🙂 BARDZO 🙂

    2. Z tym wyborem to jest tak, że chcemy go mieć.
      A później wchodzimy do sklepu, patrzymy na 100 lodówek i mówimy „kurła, kiedyś to było!”, bo była jedyna słuszna lodówka od Polara (w dodatku wystana w dwutygodniowej kolejce) i nikogo głowa od zastanawiania się nie bolała.

      Tutaj wybór jest o wiele trudniejszy. I jak przed nim się staje, to wielu jednak wolałoby, żeby ktoś inny podjął decyzję za nich.

      Bo urodzenie takiego dziecka to często wzięcie na siebie ciężaru na całe życie.
      Nie urodzenie – też.
      A jak miłościwie nam panujący podejmie taką decyzję, to mu oczywiście możemy wykrzyczeć „wypier…” i pomarudzić jak to nam ciężko. Ale odpada nam to zastanawianie się co zrobić i czy dobrze zrobiłem/am.

      No i często jest tak, że jak się czegoś boimy, to kosztuje nas to dużo więcej czasu, stresu i myślenia niż samo zrobienie tego, co należy.

      Podsumowując – wybór brzmi pięknie. Ale nie zawsze jest.

      1. Rozumiem Twoje myślenie. Ale uważam jednak, że ludzie są bardziej świadomi i jak chcą mieć wybór to znaczy, że chcą. Tak jak ze wszystkim. Nawet w sklepie z wędliną.

  3. Kaczka wie, co robi. Teraz na protestujących zwali winę za niewydolność służby zdrowia. Do tego kretyni spod znaku 3 strzałek załatwili mu osłabienie siły protestu przez bezsensowne mazanie po ścianach budynków (ot, choćby gmach PAST-y)… W efekcie słuszny protest przeciwko grzebaniu w obecnie istniejącym kompromisie traci argumenty za, a zyskuje przeciw…
    A – jeszcze jedno: Scheuring-Wielgus jako jedna z twarzy ośmiesza całą akcję. Powiedziała wprost, że oczekuje liberalizacji przepisów aborcyjnych… Bez zmiany Konstytucji każda taka ustawa upadnie bez względu na skład TK (patrz identyczny wyrok za czasów Rzeplińskiego…). I co wtedy? Znowu protesty? Nie mówiąc już o tym, że wspomniana osoba powiedziała we wczorajszym wywiadzie w RMF, że płód staje się człowiekiem, kiedy zaczyna mu bić serce (które zaczyna pracować ok. 22 dnia – mimo, że nie jest jeszcze w pełni uformowane…), ale zarodka i płodu nie można nazywać człowiekiem (Konstytucja: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”)…

    I jeszcze raz, by było to jasne: tak dla protestu, nie dla bezsensownego mazania po wszystkim

    1. Phoenix(L)k
      Wyjątkowo trafny, wyważony i mądry komentarz.
      Sam zastanawiałem się nad tym co napisać, ale i tak nie jestem w stanie wskoczyć na Twój poziom.
      Chylę czoła.
      PS. Nie lubię Legii, nie przepadam za jej kibicami. Przed Tobą Facet raz jeszcze chylę czoła

    2. Wtrącę się ku ścisłości. Z medycznego punktu widzenia płód nazywany jest płodem do momentu PORODU. Nieważne w którym tygodniu czy miesiącu ten poród nastąpi. Dywagacje na temat „człowieczeństwa” płodu są więc dywagacjami natury moralnej. Dlatego Konstytucji bym tutaj „nie mieszała”. O tym czy jestem za czy przeciw liberalizacji przepisów aborcyjnych nie chcę teraz mówić. A że Kaczka wie co robi. Głupi nie jest na swój sposób… I możesz mieć rację…

    1. Ustawa o planowaniu rodziny mówi, że obowiązkiem władzy jest dać każdemu prawo do tego, by kontrolował własną płodność. Zapewnić dostęp do dobrej edukacji seksualnej, ochrony zdrowia, badań prenatalnych, aborcji, środków antykoncepcyjnych, świadomości i poszanowania”- No właśnie. EDUKACJA, EDUKACJA. NIE MA ŻADNEJ EDUKACJI SEKSUALNEJ U NAS. ŻADNEJ. I ostatnie zapisy Prezydenta (tfu) Karty Rodziny, w której mówi się edukacji domowej kierowanej przez rodziców. Śmiech na sali.
      .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.