Po tygodniu pracy wchodzę zniechęcona do drogerii. Ciągnę za sobą wózek i całe swoje nieudane życie. Tu alkohol nie pomoże. Nadzieją jest tylko prozac. Za mną energicznym krokiem wchodzi facet. Opalony (przecież jest środek lata, ale ta opalenizna raczej wskazuje na pracę „na zewnątrz”), zadbany i z wysoko podniesioną głową. telefon trzyma przy uchu i głośno wypowiada jakieś zdania. Mało mnie interesuje życie innych ludzi, więc nie zwracam na niego szczególnej uwagi. Nie zwracam, ale jednak nieustanne niezwracanie się nie udaje. W drogerii prawie nikogo nie ma, więc stojąc od człowieka w odległości 5 metrów słyszę każde jego bądź co bądź głośno wypowiedziane zdanie.
-Twoja córka, gdyby nie ty, to nie wiadomo kim by była. Ja ci to mówię. Ale to już teraz nieważne. Następuje chwila ciszy na krótkie zdania osoby z drugiej strony słuchawki. Jeszcze nie wiem kto to jest, ale po tonie głosu, jakim mówi Opaleniec zakładam, że kobieta. Ja przebieram w pilniczkach do paznokci a ten cały czas prowadzi rozmowę i grzebie między półkami z żelami pod prysznic.
-No widzisz… tak to właśnie to życie wygląda. Widocznie musi tak być- przemawia dalej trochę teatralnym głosem.
– Ale ja też chciałem! Chciałem! – Typ już zaczyna podkrzykiwać. Na bank słyszą go w całej drogerii, ale najwidoczniej albo mu to nie przeszkadza albo mu o to chodzi…- Ja też bardzo żałuję, że tak wyszło, ale najwidoczniej tak musi być, że mimo że się ludzie kochają, to nie mogą ze sobą być.
Przewracam oczami. Tak głośno nimi przewracam, że ta kobieta z drugiej strony słuchawki na pewno mnie usłyszała.
Rzucanie takich słów pomiędzy wyborem pianki do golenia a żelem pod prysznic wydaje mi się być totalną ignorancją. Bardzo musi być tym wszystkim przejęty skoro nieprzerwanie robi zakupy.
-Kotku, no mnie też jest bardzo przykro, szczerze ci mówię, tak chyba po prostu musi być- pieprzy do niej udając zmartwionego jednocześnie czytając skład szamponu do włosów.
Nie mogę tego słuchać, bo szlag mnie trafia. Weekend zaczynam a prozacu nie mam. Nie chcę się denerwować. Najchętniej wyrwałabym mu ten telefon i krzyknęła do kobiety „Zapomnij o tym kiepskim aktorzynie!” Najchętniej, ale oczywiście tego nie robię.
Te cholerne normy społeczne.
Niech je szlag trafi.
Gdyby każdy robił, to co czuje, że powinien to może świat by inaczej wyglądał.
Choć nie jestem pewna czy lepiej…