W mojej drugiej pracy GRAM poważną, zdyscyplinowaną, pełną ciepła i zrozumienia panią psycholog i pedagog… Z naciskiem na „gram”, bo powagi aż tyle we mnie nie ma a i z tą dyscypliną różnie bywa… Bo może, gdybym potrafiła się zdyscyplinować i podporządkować bez reszty w robocie, to nie skończyłabym z wypowiedzeniem 😛 A że w rolę wchodzę dość dobrze, więc rodziny, z którymi pracuję mają o mnie hmm… dość nieskazitelne zdanie. Zresztą, nie oszukujmy się- do tej pory jakoś tak się uważa, że pedagog to osoba święta, pełna cierpliwości, czystości (ogólnie pojętej 😉 ) miłości i altruizmu. Taaak. No Chomikowa w całej postaci! 😛 😀
I tak pani pedagog wybrała się jakiś czas temu do klubu. Potańczyć, pośmiać się z dziewczynami i po prostu WYJŚĆ. A że każda z nas była po jakiś przejściach i w ciężkim stresie, tak więc… no tak 😉 Na to wszystko gdzieś w tłumie wypatrzyłam… rodziców, z którymi pracuję. Uwielbiam takie chwile. I te „napoje” na naszym stoliku… Poczułam się przez chwilę winna, ale przecież człowiekiem jestem jak każdy INNY… Uznałam, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie udawana obojętność i oddalenie się w najdalszy punkt klubu. Spięłam się na ile mi tylko późna godzina na to pozwalała 😉 I jak mi się wydawało… chyba sytuację ogarnęłam.
Wczoraj Rodzicielka pyta się mnie, jak tam moja praca. Mówię, że w sumie to bardzo fajnie, tylko z mamą jednego bachorka od tej pamiętnej imprezy mam kontakt utrudniony. Krótko mówiąc UNIKA mnie 😉
-A czy to była ta impreza, po której, kiedy wróciłaś przed 4 rano, to uwiesiłaś się wieszaka i mamrotałaś, że chyba nie dasz rady wejść do siebie na górę …?
Proszę jaka CZUJNA! Tak, to nie wie nawet, kto do mnie przychodzi o 23.00, ale jak córka raz na pół roku wróci nad ranem i coś tam szepcze do siebie pod nosem, to WSZYSTKO wie 😛
-No w sumie tak…
Ktoś tam kiedyś gadał, że człowiekiem jest, i że nie jest mu obce nic, co ludzkie ;). Prosta sprawa, jest to Twój czas wolny i mogłabyś nawet śpiewać „O sole mio” na środku rynku w (tu wstaw dowolne miasto pow. 50 tysięcy mieszkańców) z butelką wina w ręce… I najwyżej dostałabyś mandat za zakłócanie spokoju. Lub za fałszowanie :D.
Pracując w urzędzie, też zdarzyło mi się być kilka razy rozpoznanym na tej czy innej imprezie ;). Na stolikach również były „napoje”, ja sam byłem też po kilku „napojach” ;). Ale zawsze trzymałem fason, po krzakach nie spałem, napęd 4×4 też się nigdy nie włączył :>.
PS Myślałaś, że ten wieszak wciągnie Cię na górę, czy jak :P?
Haha! Jeszcze w sumie nigdy w życiu nie stałam z butelką na środku ulicy i nie śpiewałam 😀 i nawet nie wiem czemu… 😛
Nie jest fajnie spotkać na mieście kogokolwiek z pracy… Jakoś na urzędników patrzy się chyba łaskawszym okiem,niż na pedagoga. Jakoś chyba ciągle panuje przekonanie,że ten który pracuje z bachornią,to powinien być nieskazitelny…
Muszę z tą butelką wypróbować 😉
A widzisz, ilu rzeczy jeszcze nie spróbowałaś :P. Tylko później nie rozbijaj tej butelki na chodniku czy ulicy, a grzecznie wyrzuć ją do śmietnika. A najlepiej do pojemnika na szkło – trzeba dawać dobry przykład :D.
No tak, nieskazitelny, bo jaki to autorytet ma być dla dzieci, skoro sam zachowuje się co najmniej nieodpowiednio… Ech, niektórzy ludzie mają nawalone w głowach :D.
Nie,nie! Oczywiście! Ja się brzydzę zakłócaniem porządku 😀 niczego nie będę tłuc 😀 przecież muszę świecić przykładem 😉
Pomyśl sobie, że przedszkolanki mają jeszcze gorzej… tym bardziej, że różne historie się o nich słyszy.
Bo kto by się przejął imprezami księgowej, o ile się na końcu miesiąca balans zgadza i kasy nie brakuje 😉
Pozdrawiam 🙂
O matko! A co się słyszy o przedszkolankach??? Moja bardzo dobra znajoma to przedszkolanka. I w sumie to jest nieskazitelna dopóki się nie napije 😉
to nie było „ja nie wejdę na górę” tylko „TY MORDERCZY WIESZAKU!! NIE WEJDZIESZ NA GÓRĘ!!” … a potem uderzenie białą laską w podłogę…;p
Wieszak służył mi jako podparcie 😉 a poza tym byłam na tyle hmmm racjonalnie myśląca, że do wieszaka nie gadałam, tylko do siebie 😉
Jak to miło czasami zapoznać się lepiej ze sprzętami domowymi i pogadać z nimi szczerze:) Cóż, chomczek też człowiek i zabawić się czasem musi:) A że świat jest mały…Może mama tego bachorka robiła coś, czego teraz się wstydzi i dlatego kontakt z nią jest urtudniony? Niestety ludzie nazbyt często wymagają, żeby wykonywany zawód dominował nasze całe życie. Tymczasem każdy po pracy powinien móc swobodnie żyć po swojemu ( oczywiście jak długo nikomu nie robi tym krzywdy) i nikogo nie powinno to obchodzić.
Oj! Ja nie gadałam do wieszaka,tylko do siebie 🙂 aż tak źle ze mną nie było 😉
Też tak przez myśl mi przeszło,że to może ta kobitka czuje się nieswojo 😉 jakoś szukam pocieszenia 😉
Na bank to ona coś zrobiła czego się wstydzi. Inaczje być nie mogło:)
Właśnie! I tego się trzymajmy! 😉
Trochę luzu każdemu wskazane, nie samym chlebem człowiek żyje! Pozdrawiam
Ha! Dziękuję za zrozumienie 😉
Takie są uroki, niestety, pracy w szeroko pojętej edukacji – człowiek pójdzie się napić,a to spotka rodziców, a to spotka uczniów czy studentów. Można nie pić, można się nie przejmować, ja wybieram to drugie 🙂
A wieszak jakoś mało rozmowny, przecież mógł przez chwilę z Tobą pogawędzić 🙂
I chyba wybierasz najlepsze wyjście z tej całej sytuacji 🙂 Wieszak był kulturalny i nie pytany się nie odzywał 😉
Mój tata z kolei, jak kiedyś wrócił nad ranem z imprezy, stanął przy stole i się przy nim bujał 😉 . Tak przynajmniej mama opowiadała. A co do imprez alkoholowych – pani pedagog też czasami napić się musi. Pozdrawiam 🙂 .
Ooo, to bujanie to jest bardzo charakterystyczne 😀 Pozdrawiam 🙂
Mam nadzieję, że wieszak okazał się dżentelmenem i zaprowadził Cię na górę. 😀
😀 No niestety to kolejny przypadek braku wychowania 😀 Może jak mu skopię haczyki, to się czegoś nauczy?
… a jakby zaprowadził na górę i próbował wykorzystać stan Chomiczka?? ;> Chyba jednak lepiej, że został na dole…
Wieszak był 100% dżentelmenem. Nie dość, że nie pokazał po sobie iż dostrzega chwilową niedyspozycję chomikowej spowodowaną przejściem w alternatywny stan świadomości, to jeszcze w trosce o Jej zdrowie psychiczne nie ruszył się z miejsca.
Wyobrażasz sobie minę chomikowej w momencie gdy uświadamia sobie, że została wprowadzona na piętro przez wieszak?
Myślę,że nigdy nie osiągnę takiego stanu nieświadomości,kiedy wieszak by do mnie przemówił lub co gorsza szedłby za mną 😛
przypomnij mi proszę do kogo to przemawiało ciastko…;p
Naprawdę ciastko kiedyś mówiło…? Ale dogadałam się z nim? 😉
Nie chce mi się szukać tych komentarzy…;D
Hahaha, NIE, to niemożliwe żebym gadała z ciastkiem 😉
Ok – znalazłem… to jednak nie do Ciebie mówi jedzenie;D
Z ciastkami może nie, ale z kasztankami tudzież ferrero rocher wydaje mi się że występował jakiś związek personalny 😉 .
Proszę mi tu niczego nie imputować! 😉 to że czuję więź emocjonalną z kasztankami czy ferrero rocher,to nie znaczy, że z nimi gadam 😉
Jak rozumiem macie ciche dni w związku… porozmawiaj z nimi, przytul je…;p
Nie róbcie ze mnie WARIATKI! 😀
Patrzcie jak się wypiera. Kasztankom i ferrero rocher jest teraz bardzo przykro i żaden już nie będzie smakował tak jak kiedyś.
Jak to będzie im przykro…? 🙁 Nie chcę, żeby było im przykro… To ja pójdę i je przytulę! Nie mogą stracić tego niepowtarzalnego SMAKU!
Tylko nie tul ich za mocno – to nie te cukierki, które rozpływają się w ustach. a nie w dłoni;)
to ten wspaniały wieszak ze zdjęcia w którego objęciach spędziłaś nockę według podań rodzicielki ? 😉
Prawie 😉 ten jest mój osobisty na górze,do którego ciężko mi było dotrzeć 😉
ah a ja tu byłem przekonany, że z rzeczami umieszczonymi wysoko nigdy nie miewasz problemów 😀
Bo problemu nie miałam i tym razem. Przecież była współpraca 😉
hahahaha skąd ja to znam ….:P 🙂
gorzej, byłe wychowanki piły koło mnie przy barze- na lajcie wypiłam z nimi, w końcu z nastolatek zrobiły się panie – dla pani zawsze szacun (o wow:P :D)
Trzy kluby na krzyż, zero mojej anonimowości, więc już unikam już imprez w moim mieście…..:)
Mamusie zawsze są czujne hahahaha …ech …
a wieszak coś Ci odpowiedział ?:)
Ale ja nie do wieszaka gadałam,tylko do siebie 😛 😀 wieszak tylko mnie podtrzymywał 😀
Arte-wychowanki???? Ty też przeszlaś przez ten koszmar? 😉
Chomiczku, jeden z najgorszych – a jednocześnie kochałam tą pracę – :)))
to dopiero byłyby opowieści – z patologicznego piekła 🙂
My musimy iść na piwo i sobie poopowiadac te patologie 😀
Koniecznie!!! To byłoby coś!
Trzeba pomyśleć 😉
nie myśleć., a działać :)))
😛
Wieszak wieszakiem, ale życie przedstawicieli niektórych zawodów naprawdę jest ciężkie. Ani wypić, ani się zabawić, ani zaszaleć… może tak sie dzieje dlatego, że w świadomości społeczeństwa Pani Pedagog, to ma być taka zasuszona ascetyczna niewiasta i jeśli coś może popijać, to tylko herbatkę ziołową na niestrawność. Na szczęście nijak to się ma do dzisiejszych pedagogów.
Zresztą ja bym nie chciała, żebyś Ty się ascetycznie zasuszyła 🙂
Oj, herbatki ziołowe to odpadają! Ja z ziół to tylko przyprawy 😉 Wiesz… ja też bym nie chciała się ascetycznie zasuszyć, ale chyba zaczyna mi to grozić 😉
To może ja po te ziółka… 😛
Jak dobrze, że nie planuje być pedagogiem! 😀 W najgorszym wypadku kiedyś coś na uczelni, ale tam chyba nie trzeba być wzorowym nie? A jak chce się być sędzią to już w ogóle nie ma się czym przejmować…. ;D
Fajnie, że się wyluzowałaś, dobre wyjście z koleżankami zawsze potrzebne 😉
Tak, sędzia to już ABSOLUTNIE nie musi dawać przykładu 😀
Owszem – sędzia może chlać, w takim stanie siadać za kółkiem… a i tak nic mu nie zrobią… To samo tyczy się rodziny…