Strasznie dawno nie byłam na żadnej tanecznej imprezie (nie licząc wesela kolegi z pracy). Trudno było zgrać nam wszystkim terminy, aż w końcu się udało.
Poszłam, potańczyłam, wypiłam to co się pije w mieście i jakimś cudem doczołgałam się do domu.
W taksówce uraczyłam pana kierowcę opowieścią, jak wymieniałam filtr kabinowy w samochodzie….
Serio Chomik…?
Co oni serwują z tych nalewaków???
Czytaj dalej „po imprezie… czyli orientacja w terenie poziom HARD”
szczęśliwego dla wszystkich! chomikowa o noworocznym poranku
Happy, happy! Happy NEW YEAR dla wszystkich! 🙂 Niech Wam się darzy i bogaci 🙂
Niech na świecie spokojnie będzie, żeby Ten Z Góry już nie musiał rąk nad nami załamywać. Dobrze, że potrafią tam wodę w wino zmieniać, bo na trzeźwo ten świat jest nie do przyjęcia. Czytaj dalej „szczęśliwego dla wszystkich! chomikowa o noworocznym poranku”
poleciałam skosztować Irlandii
We wrześniu miała być Majorka. Nie wyszło. Ale ja z tych, co się nie poddają i jak obiecałam sobie, że z Blondyną się zobaczę, to się zobaczę.
Choćby w Irlandii 😛
Czytaj dalej „poleciałam skosztować Irlandii”
to ja jestem jego dziewczyną
Żyjemy w społeczeństwie. Może nie wszystkim się to podoba, ale jest jak jest. Człowiek to zwierzę stadne, więc zasada życia w społeczeństwie dobrze się sprawdza. Żeby się w tej grupie nie pozabijać, wyznaczyliśmy sobie pewne zasady kultury a jak nie kultury, to chociaż WYCZUCIA.
Którego wielu osobom bardzo BRAK.
Niech mi ktoś powie: jak poznajecie nową osobę, która… jest otyła. No nazywajmy rzeczy po imieniu 😉 Czy pierwszą rzeczą, którą powiecie takiej osobie jest „O rety! Ale się utuczyłaś”? Znając tupet i brak rozumu co poniektórych, to pewnie część (panów w szczególności 😛 ) właśnie tak powie, ale… No serio…?
Już się przyzwyczaiłam do tego, że faceci najczęściej zagadują do mnie tekstem „O rety! Ale wyrosłaś!” Już to ogarnęłam i często nawet nie słyszę. Takie wyparcie 😉 Zresztą nie oszukujmy się, ale to panowie są mistrzami nietaktownych pytań.
Tak myślałam do soboty…
Czytaj dalej „to ja jestem jego dziewczyną”
w drodze powrotnej z imprezy, czyli przed przeznaczeniem nie uciekniesz ;)
W weekend odbierałam Rodzicielkę i Przyszywanego z imprezy. Nawet miło mnie zaskoczyli, bo żadne z nich nie potrzebowało mojej pomocy przy wchodzeniu do Pędzidła 😛 Można? Można 😉
Najspokojniej w świecie pokonywałam trasę do mojego domku, kiedy nagle zauważyłam na części mojego pasa ruchu COŚ. Coś się nagle poruszyło a mnie mało co serce nie stanęło.
Dałam po hamulcach i powoli zbliżałam się do niezidentyfikowanego beżowego czegoś. Z niepokojem podjechałam do ubranej na beżowo kobiety, która z ogromnym wysiłkiem próbuje zwlec swoje ciało a to z ulicy a to z torów tramwajowych…
Nie wierzę.
Awaryjne.
Otwieram drzwi. Czytaj dalej „w drodze powrotnej z imprezy, czyli przed przeznaczeniem nie uciekniesz ;)”
poszłam na ślub
-Matko, nie…-pomyślałam, gdy Matka Polka wręczała mnie i Mojej Blondynie zaproszenie na ślub jej brata. Ani to mój bliski znajomy, ani ten ślub ma szanse powodzenia, więc nie mam motywacji, żeby tam iść. Jechać, bo to 30 km ode mnie…
Pan Młody to taka standardowa wersja Panny Młodej. Zbliża się do 30-stki, więc to już najwyższa pora, żeby wziąć ślub, uwić gniazdko i wychowywać dzieci. Nie wiem, jakim cudem on tego dokonał, ale nawet udało mu się przed ślubem zapewnić sobie status tatusia. Chociaż statusem tatusia mógł już się chwalić wcześniej- gdy tylko rok temu oświadczył się 21-letniej dziewczynie…
Czytaj dalej „poszłam na ślub”
w angielskim stylu
Wspominałam już, że pracuję z Anglikami. Mam sąsiadów Anglików i turystów Anglików. Na śniadanie z reguły pożeram angielkę 😉 Angielski ten mój świat.
O mieszkańcach wysp słyszała dużo różnych rzeczy. Miałam też kiedyś z nimi do czynienia, jak jeszcze w czasie studiów jeździłam z dzieciakami na obozy językowe. Miałam na ich temat jakieś tam zdanie, ale nie chciałam uogólniać.
Teraz już mam SZEROKI pogląd na ten angielski świat. Kompletnie nie mój świat.
Ich życie to jedna wielka impreza. Każdy powód do wydania całej wypłaty i zabawienia się do nieprzytomności jest dobrym powodem. Urodziny? Ależ oczywiście! Bawimy się do rana! Później sąsiedzi przyjdą ponarzekać na hałas. Zgadnijcie do kogo przyjdą?
telefony, rozstania i oburzenie Chomikowej w Sylwestra
Pamiętacie Wiecznie Niezadowoloną z Bułgarii? http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2015/09/01/ Tak, tak… To właśnie do niej zostałam zaproszona na sylwestra i na małe zwiedzanie jej okolic na Mazurach. Po drodze odebrałam paczkę pod postacią Poligloty i RUSZYŁAM 🙂
Poliglota nie tryskał humorem, jak zawsze bywało. Dzień wcześniej zapytał się mnie łamiącym głosem, czy może ze mną jechać na Mazury, ponieważ rozstał się ze swoją dziewczyną. Tylko wybuchnęłam śmiechem. Tak, tak- cholernie nietaktowne zachowanie… Ale jak miałam zareagować, skoro facet od wielu miesięcy do mnie wydzwania, mówi masę komplementów, pisze dziesiątki smsów a tak naprawdę MA DZIEWCZYNĘ, o której wcześniej oczywiście nie pisnął ani słowa????
A takie Toto niepozorne no.
Bożesz, jak mam nie pić? Jak nie będę pić, to w końcu wyląduję w szpitalu dla obłąkanych.
Tak, czy siak. W Pędzidle wysłuchałam godzinnego wykładu o historii węgierskich nazwisk, teorii Lady Gaga jako Lalka Illuminati (?????), kilku zdań w językach kompletnie mi nieznanych jak litewski, koreański, serbski, rosyjski i węgierski oczywiście (swoją drogą ciekawa jestem, czy mnie obrażał, czy mówił pornograficzne świństewka 😛 ) oraz o budowie komputera.
-Chomikowa, coś niewiele mówisz. Coś się stało?
Hmmm… Równie dobrze mogłabym zacząć szczekać. Efekt byłby taki sam.
-A wiesz… jakoś tak fascynująco opowiadasz, że zdecydowałam się ograniczyć do słuchania.
-Tak? Nie sądziłem, że tak cię to zainteresuje.
Postanowienie na Nowy Rok- NIE KŁAM, CHOMIKOWA!
Po południu szczęśliwie dojechaliśmy na Mazury 🙂 Wiecznie Niezadowolona już była pod wpływem. Chyba wszystkiego pod czego można być wpływem 😛 Jej facet chory z wysoką temperaturą. Pięknie. Nic nie jest naszykowane a ja nie wiem, jak to ogarnę w obcym mieszkaniu i obcej kuchni… Co bardzo dziwne dziewczyna była w stanie przygotować każdy ciepły posiłek. Co prawda z Bożą pomocą i moją 😉 ale i tak byłam pod wrażeniem.
Cała zabawa przebiegała naprawdę przyjemnie. Obśmiałam się za wszystkie czasy, z inną koleżanką obgadałam cały pobyt w Bułgarii i obejrzałam rewelacyjne fajerwerki 🙂 Długo po północy do ciągle załamanego rozstaniem Poligloty zaczęły przychodzić smsy.
Bzzzz… Sms. Odpisał. Nie minęły 2 minuty znów bzzzz. Bzzz… Bzzzzzzzz…. Bzzzzzzzz… Wypijam drinka. Bzzzzz…. Jestem spokojna. Nie będę się odzywać. Bzzzz… Kolejnego. Bzzzzz……. I tak przez cholerne 2 godziny!!! BZZZZZZZZZZZZZZZ.
SZLAG MNIE TRAFIŁ.
Wiecznie Niezadowolona z typowym po wypiciu któregoś z kolei drinka, stoickim spokojem zapaliła papierosa a ja trzaskając tyłkiem i drzwiami od łazienki oddaliłam się na dłuższą chwilę.
Albo mu lutniesz, albo na niego nawrzeszczysz, albo się Chomikowa na tym kiblu uspokoisz. I to trzecie rozwiązanie jest chyba najlepszym, bo każde inne wiąże się z kiepską atmosferą we wspólnym mieszkaniu. Mało tego, ja muszę z tym gościem wrócić do domu. Opanuj się, Chomikowa, opanuj… Nie wszyscy przecież wiedzą, że jak się jest w towarzystwie, to się nie napierdziela smsów przez cholerne 2 godziny. Może właśnie się godzi ze swoją WIELKĄ MIŁOŚCIĄ, która jest tak wielka, że się flirtowało z innymi.
Wracam do pokoju po dłuższej chwili. Względnie opanowana.
-Przepraszam was, że jakoś nie miałem dzisiaj humoru, ale trochę mnie ta sytuacja z moją dziewczyną zdołowała- odpala nagle Poliglota- ale już mi lepiej.
-Ty!-wtrąca Wiecznie Niezadowolona- a co to niby za wielka miłość? Ty nam nigdy o niej nie mówiłeś.
-A bo w sumie byliśmy ze sobą tylko ponad miesiąc.
ILE???? ZAGOTOWAŁAM SIĘ.
-Chłopie, i ty po miesiącu jesteś przekonany, że to miłość twojego życia? Mogłaby zostać matką twoich dzieci?
-Tak, myślę, że mogłaby, ale nie zostanie. Ja wyjeżdżam na 10 miesięcy za granicę. Ona tego nie akceptuje.
Nie odzywaj się, Chomikowa, NIE ODZYWAJ.
-Ale wiesz, ze jakbyś nie chciał wyjeżdżać, to byś nie wyjechał-dość celną uwagę wtrąca Wiecznie Niezadowolona.
-Może i tak…- odpowiada Poliglota i się zawiesza w tym swoim smutku.
-Człowieku! OGARNIJ SIĘ DO CHOLERY!- odpalam, bo już nie mogę w tej surrealistycznej scenie dłużej grać- Ile ty z nią byłeś? MIESIĄC?! I niby taka wielka miłość? BŁAGAM CIĘ!
-Właśnie, Poliglota, ogarnij się, bo Chomikowa zaraz znów trześnie tyłkiem i pójdzie siku.
Wiecznie Niezadowoloną spiorunowałam wzrokiem.
-Ty! Ja mam ci więcej powiedzieć o tej twojej jak to nazywasz wielkiej miłości?! Jakby to była Ta Jedyna, to nie zachowywałbyś się, jak zachowujesz! I dobrze wiesz o czym mówię! Więc ja cię, chłopie BŁAGAM! Ogarnij się! Daj żyć innym! A niby taki inteligentny!
I tak- rzuciłam swoim telefonem o stolik, trzasnęłam tyłkiem i poszłam siku 😛
Po powrocie wszystkie łóżka już były pościelone a światła pogaszone.
Cóż 😛
Kolejne dni na szczęście przebiegły już w bardzo miłej atmosferze. Mimo mrozu udało nam się coś pozwiedzać, Poliglota nawet zaczął się uśmiechać a ja odetchnęłam z ulgą.
Zdążyłam wrócić do domu i dostaję smsa od Poligloty:
–Bardzo miło spędziłem ten czas na Mazurach, był mi potrzebny.
-Cieszę się.
-Chomiczku, a mogę spytać jak długo jesteś sama?
-A czy ta informacja coś zmieni w twoim życiu?
-Bo ja się nie mogę nadziwić dlaczego ty jesteś sama. Takie kobiety nie powinny być same.
ZACZYNA SIĘ.
-Czy ty pijesz coś dziś znowu?
-Jestem trzeźwy jak dawno nie byłem, Chomiczku kochany. Z ciekawości się pytałem ile jesteś sama. Mógłbym Ci mówić tyle pięknych rzeczy…
I tak pisał i pisał… aż zasnęłam 😛
Zadzwonił następnego wieczoru.
-Przepraszam cię, Chomikowa za te wczorajsze smsy. To się więcej nie powtórzy.
Litości.
-Chomikowa! A jak tam Poliglota?- dzwoni Wiecznie Niezadowolona.
-Jak dla mnie, to przypadek kliniczny. Leczenie psychiatryczne mocno wskazane.
Na tym świecie nie ma już normalnych facetów. Zostanę sama do starości 😛
——————————————————————————–
Polecam serdecznie aplikację na telefon Audioblog! 🙂 Masa nowych blogów do posłuchania. Recenzje książek, wywiady i emocje!
bo Czesi nago pływają… :P
Będąc z wizytą w jednym z moich ulubionych hoteli, zawołała mnie do siebie szefowa recepcjonistek.
-Pani Chomikowa, pani zajmuje się czeskim rynkiem, prawda?
-Ja czeskim? Broń Boże! Mój kolega jest od czeskiego rynku, a co się stało?
-Bo nam Czesi pływają nago w basenie i turyści się skarżą…
😀 😀 😀 Nago pływają 😀 Jakie to szczęście, że to nie MÓJ problem.
-Niech pani dzwoni do Patryka. Jego turyści, to niech się z nimi buja- oznajmiam i spokojnie odchodzę na swoje stanowisko.
Po niecałej minucie niespodziewanie podeszła do mnie 5-osobowa grupa młodych wesołych chłopaków.
-Pani Chomikowa? – zagaja nieśmiało jeden z nich wypchnięty naprzód przez kolegów 😛
-Pewnie, że ja. O co chodzi?
-Bo my byśmy chcieli zapytać… itd. Itd. Itd.
Generalnie grupka chłopaków była typowym przykładem młodzieży wypuszczonej na wakacje- wesoła, głośna i z bardzo luźnym podejściem do życia i do wakacji 😉
-Chłopaki, podobno ktoś na basenie pływał nago. Mam nadzieję, że was takie rzeczy nie będą dotyczyć, prawda?- zadaję pytanie troszkę jak mamuśka, bo coś zaczęła mi się czujność przy nich włączać.
-Naprawdę?! NAGO?- zdziwili się (coś za bardzo 😛 ) chórem 😛
-Naprawdę, naprawdę…
-Pani Chomikowa!- nagle woła mnie znów recepcjonistka-To oni pływali nago, to ONI- i paluchem wskazuje na kogo? OCZYWIŚCIE, że na moją wesołą gromadkę…
Siet.
W sumie to śmiać mi się chce… 😀 Chłopcy są tak weseli i tak nieudolnie mnie zagadują, że nawet nie chce mi się ich straszyć policją i innymi takimi…
-No! Chłopaki! To w miarę mi tu przyzwoicie się zachowujcie, w porządku? Bo nie chcę w nocy odebrać telefonu z recepcji z prośbą, żebym do was przyjechała, dobrze?
-Oj, Pani Chomikowa! Oczywiście! Słowo harcerza!
To git.
Tylko, czy oni w ogóle wiedzą o co kaman z tymi harcerzami… 😛
Właśnie do mnie moja wesoła gromadka dzwoniła i zaprosiła do miasta na imprezę 😀
————————————————————-
Zapraszam do wysłuchania w aplikacji Audio-blog nowego nagrania 🙂
tańczący z Chomikową ;)
Uwielbiam tańczyć 🙂 To jest mój sposób na odzyskanie uśmiechu i energii. Gdybym nie miała powyżej 180 cm wzrostu, to zapewne poszłabym w taniec zawodowy albo na pewno poświęciłabym bardzo dużo czasu tańcu towarzyskiemu. A że niestety jest jak jest… W podstawówce, kiedy chodziłam na lekcje tańca towarzyskiego, to z powodu niechęci chłopaków do udziału w w/w zajęciach, instruktor zawsze mnie wybierał na partnera dla którejś z koleżanek.
No jasne.
Nie ma co się dziwić, że kiedy tylko mam okazję, to wychodzę z dziewczynami do knajpy, żeby potańczyć. Pokołysać się, pokręcić tyłkiem, poczuć rytm i odpłynąć… 🙂 Prawdopodobieństwo, że cały wieczór przetańczymy tylko w swoim- kobiecym gronie jest… znikome. Jakiś osobnik płci przeciwnej mniej lub bardziej odważnie w końcu się przyczłapie 🙂 I w sumie SUPER 🙂 Uwielbiam patrzeć jak gdzieś zerka z końca sali w moją stronę, potem niby nigdy-nic zbliża się do mnie, bacznie obserwuje czy dużo jest ode mnie niższy lub czy jest w jego mniemaniu prawdziwym maczo i jednak głowę ma odrobinę wyżej od mojej 😉 Później z reguły bardzo nieśmiało proszą do tańca LUB!- co też się zdarza- szarpią za rękę i PORYWAJĄ (dosłownie!) na środek parkietu. Okej, okej! Byleby to wszystko było właśnie… w RYTMIE 😛
Te setki godzin spędzonych na parkietach wszelakich, dały mi możliwość posegregowania kilku najbardziej charakterystycznych partnerów tańca i ich zaszufladkowania 😉 Jakie to u mnie typowe 😛
1. Maczo
Ten typ ma to do siebie, że najpierw przez dłuższy czas obserwuje rybki w akwarium. Nie jedną wyłowi wzrokiem, puści do niej oczko lub zalotnie się do niej uśmiechnie. Ale nie! Nie myślcie sobie, że to właśnie ta jedna stanie się jego zdobyczą do końca wieczoru! On tak będzie „podpuszczał” kilka rybek, aż natchniony odpowiednią ilością alkoholu podpłynie do jednej z nich. On z reguły nie prosi do tańca. On bez pytania bierze, to co do niego „należy”. Jeśli nie dostanie w gębę od faceta, któremu wyrwał partnerkę z rąk, to taniec z wybranką będzie pełen namiętności i pewności siebie. Najczęściej nie będzie mieć trudności ze złapaniem rytmu, nie podepcze partnerce stóp ani nie uderzy jej łokciem w twarz (choć niestety nie jest to regułą, bo zdarzają się też Maczo, którzy mają po prostu zbyt mocno wywindowane poczucie pewności siebie na parkiecie). Jeśli partnerka nie wykaże zbyt dużego zainteresowania osobnikiem Maczo, to ten w dość szybkim tempie wyłowi sobie następną „ofiarę” z akwarium.
2. Wesołek
Osobiście bardzo lubię ten typ 🙂 Pomimo braku poczucia rytmu i znajomości kroków jakiegokolwiek tańca, wszystko nadrabia poczuciem humoru i urokiem osobistym 😉 Jego nogi żyją swoim życiem, jego tułów żyje swoim a partnerka albo się podda żartobliwym ruchom partnera, albo ich wspólny taniec będzie tańcem dwóch zupełnie innych bajek 😉 W Wesołkach bardzo lubię dystans, jaki mają do swoich podlegających dyskusji umiejętności tańca 😉 Wygłupiają się, żartują. Niektórzy na ucho swojej partnerce przyznają, że tańczyć kompletnie nie potrafią, ale starają się nadrobić braki uśmiechem. Śmiać się uwielbiam z sytuacji przeróżnych, więc kilka tanecznych ruchów z Wesołkami jest gwarancją dobrej zabawy 🙂
3. Treser
Oj, takiego chyba nie lubię najbardziej… Jedyne, w czym trzeba mu przyznać rację, to w tym, że poczucie rytmu ma na pewno. I pewność siebie. Myślę, ze nawet więcej tego drugiego, niż samego poczucia rytmu… Do knajpy przyszedł po to, żeby się popisać swoją umiejętnością tańca. Może nawet i grzecznie a nawet szarmancko poprosi kobietę do tańca, ale tych jego dobrych manier to by było na tyle. Popisuje się i wymachuje moimi rękoma i nogami tak, że boję się, że za chwilę zrobi ze mnie kawałek koszuli, którą prawie każdy pijak-tancerz wymachuje nad głową. A ja bardzo nie lubię tracić gruntu pod nogami. Poza tym ciągle musztruje: „Chomikowa, połóż mi tę nogę na biodrze, no wyżej! Przechyl się! No nie bój się! Przecież cię trzymam! Teraz będzie obrót. Dobrze! Wyżej tę rękę! Więcej seksu! Pięknie! Musimy się spocić, żeby to był taniec! Nie oddalaj się! Chomikowa! ” Nie, ja się nie oddalam a tylko uciekam. Bo to ma być zabawa i przyjemność a nie tresura jak na siłowni z trenerem 😛
4. Uwodziciel
Taki ma chyba największe „branie”. Bo skubanego ciężko rozszyfrować a radzi sobie na parkiecie całkiem nieźle. Zresztą nie tylko na parkiecie 😉
Nogi i biodra nawet całkiem nieźle pracują (jeśli nie rzec „aż za dobrze” 😉 ). Sam taniec przybiera postać czysto erotyczną i w sumie taki ma być- ma być grą wstępną. Ciąg dalszy w toalecie lub hotelu. W sumie która mu się oprze?- Facet ma poczucie rytmu, po drodze prawi masę komplementów. To wszystko to gra. Gra, której on dzisiaj wieczorem nie może przegrać.
5. Napalony
Tak naprawdę różni się niewiele od Uwodziciela. Uwodziciel jednak ma jakieś wyczucie, jest cierpliwy a jego gra jest opanowana do perfekcji. U Napalonego tego nie ma. On nie ma czasu, on nie ma cierpliwości. On chce JUŻ, TERAZ i NATYCHMIAST. Nie zwraca uwagi na kroki, nie zwraca uwagi na muzykę, Najważniejszym jest „zaliczenie” partnerki lub chociażby dogłębna penetracja migdałków. Łapska będzie wpychał pod bluzkę lub spódniczkę. Ciałem będzie napierał na partnerkę. OSACZY ją. Jeśli gdzieś po drodze nie dostanie w gębę, to może i nawet dobrnie do finału…
6. Nieszczęście
Już wiecie, że mam na ten typ uczulenie. Jeśli więc pierwsze wspólne kroki na parkiecie rozpoczynają się słowami „Poprowadzisz?” to już wiem, że będzie FATALNIE. Każda jego noga żyje swoim życiem- jedna tańczy rock&rolla, druga goni za melodią z „Titanica” . Tułów ma tak sztywny, jak mój dziadek, kiedy chodził w gipsie z powodu złamanego kręgosłupa. Po drodze usłyszę tysiąc komplementów na temat moich umiejętności tańca. Wypyta się mnie o wszystko. Będzie przy tym tak sztywny i zestresowany, jak 12- latek przed pierwszym pocałunkiem.
Tragedia.
7. Nawalony-ledwo przytomny
Znacie to… Chwiejny krok… nieskoordynowane ruchy, mętny wzrok. Aż przykre 😉 A do tego jeszcze próbuje tańczyć 😀 Ba! On jeszcze próbuje poderwać jakieś dziewczę! Nie dość, że poderwanie tyłka od krzesełka kiepsko mu idzie, to cała reszta jest z góry skazana na porażkę.
Jeden raz w życiu próbowałam nawet z takim zatańczyć (nie pytajcie mnie dlaczego…). Usnął mi na ramieniu….
8. Mix
Niektóre typy mogą występować w jednej postaci. Zdarza się, choć nieczęsto. Jak na moje oko, to zmiksować się nie da tylko Nieszczęścia. A może jeszcze zbyt mało w życiu widziałam? 😉
Jak myślicie?- na który typ trafiałam najczęściej? BINGO! Napaleni i Nieszczęścia do mnie lgną jak muchy do… MIODU 😛
A marzy mi się choć raz w życiu zatańczyć tak z pełną namiętnością, nie uciekając stopami przed stopami napastnika, nie ściągając niczyich łapsk w mojego tyłka. Poczuć się, jak prawdziwa kobieta na parkiecie. Ech…..