Na nic nie liczyłam. Cudu nie oczekiwałam.
Wszystko zależy od nastawienia.
Chciałam tylko bardzo się nie pokłócić. Z nikim.
I nie popłakać.
Do tego postanowiłam spojrzeć na ten trudny czas TRZEŹWYM okiem 😛 To może być ciekawe doświadczenie…. Czytaj dalej „i po świętach…”
terror towarzyski…
Trochę czasu ich znam. Dłużej ją, niż jego, ale obojga bardzo lubię i szanuję. Są dowcipni, inteligentni, rozmowni…
…Kiedy widzę ich osobno.
Moi znajomi uwielbiają kłócić się przy mnie. Czasem mam wrażenie, że moja obecność ich do tego pobudza. W towarzystwie przypominają sobie wszystkie doznane krzywdy przez drugą osobę i w mojej obecności KONIECZNIE muszą ją „załatwić” prezentując siebie nawzajem jako nieudacznika czy kretynkę. Czytaj dalej „terror towarzyski…”
szczęśliwego dla wszystkich! chomikowa o noworocznym poranku
Happy, happy! Happy NEW YEAR dla wszystkich! 🙂 Niech Wam się darzy i bogaci 🙂
Niech na świecie spokojnie będzie, żeby Ten Z Góry już nie musiał rąk nad nami załamywać. Dobrze, że potrafią tam wodę w wino zmieniać, bo na trzeźwo ten świat jest nie do przyjęcia. Czytaj dalej „szczęśliwego dla wszystkich! chomikowa o noworocznym poranku”
rozłożę bezradnie ręce…
Nie lubię, kiedy ktoś się wtrąca w moje życie. Sama podejmuję decyzje. Z reguły bardzo trafne. Czasem tylko nie potrafię albo nie chcę znów sama być sobie najmądrzejszą. Wtedy z opuszczoną głową i prawdziwą skruchą pytam kogoś o radę, w innych przypadkach bardzo nieprzychylnie odnoszę się do wszelkich „dobrych rad”.
Tak samo ja się staram nie wtrącać w niczyje życie. Póki nikt mnie nie prosi o radę, staram się milczeć. Tylko, czy czasem jednak nie powinnam głośno powiedzieć co myślę i przestrzec kogoś przed zrobieniem czegoś, czego może kiedyś będzie żałować…? A może jednak ja bym chciała, żeby ktoś się wtrącił w moje życie uprzedził, co może mnie czekać…?
Do czego zmierzam…
Wiele razy się zastanawiałam, czy poinformowałabym kogoś znajomego, że wiem, że jest oszukiwany przez kogoś bardzo bliskiego. Czy powiedziałabym bliskiej koleżance, że mąż ją zdradza…? Dziesiątki razy szukałam odpowiedzi na to pytanie i nie znalazłam. Myślę, że BARDZO mocno dawałabym do zrozumienia, że coś jest nie tak, rzucałabym pewnymi zdawkowymi informacjami, czekając aż sama dotrze do sedna sprawy. Tak myślę, ale jak naprawdę bym postąpiła, to NIE MAM pojęcia. Bo może lepiej się nie wtrącać…? Na szczęście nigdy nie byłam i mam nadzieję, że nigdy nie będę w podobnej sytuacji, bo obawiam się, że finalnie cała historia by mnie przerosła. Czytaj dalej „rozłożę bezradnie ręce…”
wykreować życie z artystą..?
W końcu obie z Moją N. znalazłyśmy czas na spotkanie. Dużo się w ciągu ostatnich tygodni wydarzyło i obie z niecierpliwością czekałyśmy na omówienie wszystkich spraw.
-Dobra, Chomik, ty mi lepiej szybko opowiadaj o twoich randkach. Co tam się dzieje? Są szanse, że w końcu coś się zacznie z twoim życiem dziać?
-Uspokój się! Za mąż nie wychodzę!
-No JESZCZE nie, Chomik! Nastaw się pozytywnie! I opowiadaj. Z kim się spotkałaś. Od samego początku-tonem rozkazującym nakłania mnie do zwierzeń Moja N.
Nakłaniać wcale mnie nie musi 😛 Czytaj dalej „wykreować życie z artystą..?”
siła przyciągania
Znacie to uczucie, kiedy ubranie się naelektryzuje i czepia się go wszystko, co tylko może? Od drobnych paproszków po większe nitki i paskudztwa. Ręką przecierasz, mokrą szmatką machasz a to tylko pogarsza sprawę. Czepia się wszystko to, co chcielibyśmy, żeby się nie czepiało.
Ja też tak mam.
Najczęściej, jeśli chodzi o nieodpowiednich facetów. Ale o tym już było wiele razy, więc nie ma, co roztrząsać tego, że Poliglota i tak się do mnie odzywa i tak, i że liczy na to, że jednak nadchodzący sezon spędzę z nim w pracy w Hiszpanii; że zaczepi mnie na mieście największe (nie o centymetry niestety chodzi 😛 ) „nieszczęście” zagajając w najgłupszy z możliwych sposobów („O rety! Ile masz wzrostu?”) itd.
Mam znajomą. Wiecznie psuje jej się telefon. I to nie jest tak, że ta dziewczyna nie ogarnia nowinek technologicznych. Jej autentycznie ZAWSZE coś w telefonie szwankuje. Średnio raz na pół roku swój każdy kolejny nowy telefon oddaje do naprawy. A to bateria, a to oprogramowanie a to nie wiadomo co jeszcze…
-Chomik, cholera jasna! Daj mi swój numer telefonu, bo oczywiście mam zapasowego smartphona a ciągle jakoś mi umyka wgrać tam na wszelki wypadek swoje wszystkie kontakty. Nic mnie to życie nie uczy- pisze do mnie na komunikatorze.
-Laska, a ty myślałaś o jakiejś akcji zrzucania klątwy, czy egzorcyzmach?- pytam ze śmiechem, bo naprawdę bawi mnie jej los 😉
-Ty! A ty taka mądra się zrobiłaś? Może pogadamy o tym, co ciebie się trzyma całe życie, co?-odgryza się- Może pójdziemy na takie przyjęcie razem, co?
Wybuchnęłam śmiechem, bo faktycznie „taka mądra się zrobiłam”. Całe moje życie przyciągam do siebie dziwne osoby, albo ludzi z nieszczęśliwymi historiami. Ja już się zaczęłam bać kontaktów międzyludzkich! Idę ulicą i doczłapuje się do mnie jakaś babulina z potrzebą porozmawiania. Wiadomo jak wygląda babulina. Najczęściej smutna taka, zszargana życiem… Zresztą nie ma się co dziwić- w tym kraju nie znam zadowolonego emeryta. A nie, przepraszam- moja babcia cieszy się od jakiegoś pół roku ze wszystkiego. Łyka codziennie „pocieszacze” przepisane przez psychiatrę…
No to jak nie przystanąć i nie wysłuchać babuliny, która najwyraźniej „pocieszaczy” nie łyka…? I opowiada mi historię, jak to ją własna córka wyrzuciła z mieszkania i musi teraz mieszkać gdzieś, gdzie nie ma nawet bieżącej wody… Jak całe życie pełna dobroci i miłości pomagała dzieciom, wnukom a teraz spotkał ją taki los. Aż się boję spytać „Czy jakoś pomóc?”, bo może mi życia może nie starczyć na pomoc. „Nie, ona tak tylko…” A mnie się serce łamie. Wyrzutów sumienia mam jak stąd na Księżyc. Mogłabym pół Europy nimi obdarować…
I tak jest prawie cały czas. W ciągu ostatnich 4 miesięcy odebrałam tyle telefonów od znajomych, którym świat się walił, bliscy ciężko chorowali i inne nieszczęścia na nich spadały, że brakowało mi sił na walkę z codziennością. Jakbym sama miała mało zmartwień i stresów…
Haloooooo! Czy jest tu ktoś, u kogo wszystko okej?
Kto musiał wysłuchać moich wszystkich zmartwień? Padło na Moją N. Dobrze, że dziewczyna jest wrodzoną optymistką, więc jakoś zniosła te wszystkie nieszczęścia, którymi obdarowałam jej blond główkę… Ciekawe, czy ktoś jeszcze też ją obdarowuje takimi smutkami 😛
-Bo ty za miła jesteś! Po co to wszystko robisz?- pyta znajoma.
-Nie wiem! Chyba wydreptuję sobie drogę do nieba! Wiem, że jestem za dobra, że wysłuchuję itd! Wiem! Ale z drugiej strony, czy coś mi w życiu ubędzie, jak kogoś wysłucham, albo komuś sprawię przez chwilę przyjemność?
-To idź wydrepcz drogę do baru i przynieś coś nam dobrego- kwituje ze śmiechem znajoma.
Wzdycham sobie tak teraz. Może to, że koleżance ciągle psuje się telefon, to po prostu jakieś fatum. A to, że ja ciągle przyciągam ludzi z nieszczęściami, to…
To co???? Opętanie? 😛
taki idealny. W sam raz dla Chomikowej!
Już prawie 2 lata prowadzę tego bloga. Prawie 24 miesiące daję wyraz swojemu rozczarowaniu w poszukiwaniach Idealnego. Samotnie przedzieram się przez to życie prawie z takim samym samozaparciem, jak postać grana przez Leo DiCaprio w „Zjawie” 😛 Rozpaczam, szlocham, narzekam na brak faceta, który posiadałby cechy godne Idealnego a jak już się taki pojawi na horyzoncie i to bez bagażu w postaci rodziny czy narzeczonej (!), to Chomikowej serce nie pyka 😛
Będę wyć. Dajcie mi chusteczki, albo wino chociaż 😛
O Rozsądnym już wspominałam… http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2016/01/27/wstyd-i-wyzwanie-w-budapeszcie/ .W Bułgarii dawał mi do zrozumienia, że chciałby, żeby coś z tego było. Zawsze miły, kulturalny, pomocny, ambitny. Taki prehistoryczny gentleman. I na każde moje skinienie paluszkiem. Czekaj, czekaj Chomikowa! Jakie ty zawsze cechy wymieniasz, kiedy ktoś się ciebie pyta o ideał faceta? Miły, kulturalny, pomocny, ambitny? Taaaaa. Nawet wysoki jest! Niech mnie ktoś uszczypnie!
No to o co chodzi, że… nie wychodzi..?
-Chomikowa! To jak na spowiedzi! O co ci chodzi, że ten Rozsądny to jednak nie to?-zdenerwowana pyta się mnie Moja N.
-Nie wiem! Zabij mnie! Nie wiem! Może to ten jego żabi uśmiech?
-Co?-wybucha śmiechem- ale ty głupiutka jesteś! Przecież nie jest z nim aż tak źle! Lepiej wymyśl mi coś innego, bo inaczej cię skrzywdzę!
-Jejuuu- kombinuję pełna wyrzutów sumienia-Chemii brak! No nie ma chemii!
-Chomik! Cholera jasna! Za stara jesteś na chemię! Facet ma wszystko, czego mogłabyś potrzebować i wygląda na takiego, który na pewno by cię nie zostawił z byle powodu i nie poszedł w tango z młodszą, czy jakąkolwiek inną.
-WIEM! Nie krzycz na mnie, bo i tak mam wystarczająco dużo wyrzutów sumienia z tego powodu! Nie wiem! Może dlatego, że jest zbyt kulturalny?! Widzę, że przy każdym moim „fuck” sztywnieje a ja często rzucam „fuck”! Mam faceta narażać na śmiertelne zesztywnienie?
-Dobra, czyli nie czujesz się przy nim swobodnie, tak?
-No w sumie tak. I za rzadko się przy nim śmieję. Ja tak bardzo lubię się śmiać…. N, rozumiesz mnie…?-pytam już kompletnie podłamana.
-W takim razie, teraz już cię rozumiem i rozgrzeszam. Nie smuć się.
Kiedy ja i tak się smucę… Wczoraj rozmawialiśmy przez skype’a. Znów miły, szarmancki, pomocny, z tysiącem planów na siebie.
-Chomiczku, wiesz, że zawsze możesz do mnie przylecieć? Pamiętam, że Anglia to nie jest dla ciebie wymarzone miejsce, ale znalazłabyś tu na pewno pracę. Ja bym ci pomógł. A jak nie tak, to przyjedź po prostu w odwiedziny. Jesteś zawsze u mnie mile widziana.
SZLAG!!!!!
A tak go lubię…
Głupi Chomik… Dowcipów sobie życzy i chemii.
Takie rzeczy już nie w tym wieku! 😛
———————————————————————-
A aplikacja audio-blog już ściągnięta? Blogi wysłuchane? No, ja myślę 😉
winna wina
Pamiętacie Zaślepionego i Moją Blondynę? http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2015/11/16/zakochana-blondynka-i-swietlana-przyszlosc-chomikowej/ Blondyna zakochana po uszy, chodziła przez prawie miesiąc jak w skowronkach i co drugi dzień mi dziękowała za to, że dałam jej motywującego kopa w tyłek. Miała być miłość, miał być ślub i szczęśliwa Chomikowa. A wyszło jak zwykle 😛
Spotykam się z Blondyną gdzieś na mieście. Zbankrutuję przez to zamiłowanie do sweterków i spódniczek :/ Coś mi się Blondyna jakaś sztywna zrobiła. Aż boję się zapytać o cokolwiek a już na pewno o Zaślepionego…
1,2,3… Dajesz, Chomikowa!
-Dobra, gadaj. Widzę, że coś jest nie tak.
-Nie wiem, czy chcę o tym rozmawiać…
Świetnie. Po prostu pięknie. Znów muszę z niej wszystko wyciągać, chociaż sama nie wiem czy jest sens, bo coś czuję, że szlag mnie trafi a po co? Taki piękny dzień, słońce świeci, Poliglota nie odzywa się już drugi dzień, nowy sweterek w reklamówce. Życie jest piękne!
Nie jest.
-Chomiczku! On mnie zostawił!- Zalewa się łzami.
-Matko kochana! Nie rycz, ja cię błagam, bo zaraz będą dwie zapłakane na środku ulicy a to nielogiczne- błagalnym głosem przemawiam do Blondyny.
-Tak, wiem. Muszę być dzielna. Ja czułam, że tak będzie. Wiedziałam, że jak tylko pozwolę sobie na to wszystko, to będzie jak jest! Wiedziałam, Chomiczku!
A ja do cholery NIE WIEDZIAŁAM. Byłam przekonana, że skoro facet łaził za nią ponad 3 lata i w końcu wyłaził swoje, to skończy się to rychłym ślubem. Jak Rodzicielkę kocham! Oddałam temu facetowi całą swoją wiarę! I co?! I teraz jestem „niewierna”. I czuję się cholernie winna, bo to ja ją do tego nakłoniłam. To ja jej powiedziałam, że to musi być TO. Że skoro facet tyle łaził w nią wpatrzony, to nie zrobi jej krzywdy. No SZLAG BY TO!!!
-Ale co ci powiedział? O co chodzi? Przecież jeszcze w Święta cię zapraszał do rodziców! Przecież mieliście jego mieszkanie sobie zrobić dla siebie! Oświeć mnie, bo chyba błądzę w ciemnościach jeszcze większych, niż ty.
-Nie wiem, Chomiczku- pochlipuje- pod domem jak się żegnaliśmy, powiedział mi, że chyba ta wielka miłość, którą mnie darzył jeszcze kilka lat temu już nie wróci, i że musimy zwolnić tempo.
Gorąco mi. Jakbym miała 20 lat więcej, to bym się nie dziwiła uderzeniami gorąca, a tak… Za młoda na to jestem. Za młoda na te wszystkie rozczarowania dookoła…
-A co ty mu powiedziałaś?
-Nic, wybuchnęłam płaczem i uciekłam do domu.
-No tak. Nie rozwinęłaś się zbytnio w swojej wypowiedzi… Odzywał się do ciebie od tego czasu?
-Nie, Chomiczku. I dobrze. Ja nie mam na to siły. Ja się naprawdę zakochałam i znów muszę przez to wszystko przejść…- mówi przez te swoje łzy.
-No już. Będzie dobrze. Pójdziemy na zakupy i będzie dobrze- głaszczę ją po tej małej, załamanej blond główce.
Kretyn skończony (żeby nie rzec dosadniej). Głowę zawracał tyle lat.
-Mała, ja cię przepraszam, że tak cię namawiałam na to, ale naprawdę myślałam, że to ostatni porządny facet na tej planecie. Przepraszam…- Naprawdę czuję się winna. Mea culpa. No cholerna mea…
-Ty mnie nie przepraszaj, tylko teraz zrób, co mi obiecałaś w razie niepowodzenia.
-Dobrze. Oczywiście! Jasna sprawa! Jutro wino u mnie. Zostaniesz na noc.
Wino. Trzy co najmniej. I dobre jedzonko muszę zrobić. I ciasteczka jakieś… Dużo ciasteczek…
MUSZĘ SIĘ NAUCZYĆ GOTOWAĆ.
———————————-
Zapraszam na fb 🙂 Tam jest weselej 😉
telefony, rozstania i oburzenie Chomikowej w Sylwestra
Pamiętacie Wiecznie Niezadowoloną z Bułgarii? http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2015/09/01/ Tak, tak… To właśnie do niej zostałam zaproszona na sylwestra i na małe zwiedzanie jej okolic na Mazurach. Po drodze odebrałam paczkę pod postacią Poligloty i RUSZYŁAM 🙂
Poliglota nie tryskał humorem, jak zawsze bywało. Dzień wcześniej zapytał się mnie łamiącym głosem, czy może ze mną jechać na Mazury, ponieważ rozstał się ze swoją dziewczyną. Tylko wybuchnęłam śmiechem. Tak, tak- cholernie nietaktowne zachowanie… Ale jak miałam zareagować, skoro facet od wielu miesięcy do mnie wydzwania, mówi masę komplementów, pisze dziesiątki smsów a tak naprawdę MA DZIEWCZYNĘ, o której wcześniej oczywiście nie pisnął ani słowa????
A takie Toto niepozorne no.
Bożesz, jak mam nie pić? Jak nie będę pić, to w końcu wyląduję w szpitalu dla obłąkanych.
Tak, czy siak. W Pędzidle wysłuchałam godzinnego wykładu o historii węgierskich nazwisk, teorii Lady Gaga jako Lalka Illuminati (?????), kilku zdań w językach kompletnie mi nieznanych jak litewski, koreański, serbski, rosyjski i węgierski oczywiście (swoją drogą ciekawa jestem, czy mnie obrażał, czy mówił pornograficzne świństewka 😛 ) oraz o budowie komputera.
-Chomikowa, coś niewiele mówisz. Coś się stało?
Hmmm… Równie dobrze mogłabym zacząć szczekać. Efekt byłby taki sam.
-A wiesz… jakoś tak fascynująco opowiadasz, że zdecydowałam się ograniczyć do słuchania.
-Tak? Nie sądziłem, że tak cię to zainteresuje.
Postanowienie na Nowy Rok- NIE KŁAM, CHOMIKOWA!
Po południu szczęśliwie dojechaliśmy na Mazury 🙂 Wiecznie Niezadowolona już była pod wpływem. Chyba wszystkiego pod czego można być wpływem 😛 Jej facet chory z wysoką temperaturą. Pięknie. Nic nie jest naszykowane a ja nie wiem, jak to ogarnę w obcym mieszkaniu i obcej kuchni… Co bardzo dziwne dziewczyna była w stanie przygotować każdy ciepły posiłek. Co prawda z Bożą pomocą i moją 😉 ale i tak byłam pod wrażeniem.
Cała zabawa przebiegała naprawdę przyjemnie. Obśmiałam się za wszystkie czasy, z inną koleżanką obgadałam cały pobyt w Bułgarii i obejrzałam rewelacyjne fajerwerki 🙂 Długo po północy do ciągle załamanego rozstaniem Poligloty zaczęły przychodzić smsy.
Bzzzz… Sms. Odpisał. Nie minęły 2 minuty znów bzzzz. Bzzz… Bzzzzzzzz…. Bzzzzzzzz… Wypijam drinka. Bzzzzz…. Jestem spokojna. Nie będę się odzywać. Bzzzz… Kolejnego. Bzzzzz……. I tak przez cholerne 2 godziny!!! BZZZZZZZZZZZZZZZ.
SZLAG MNIE TRAFIŁ.
Wiecznie Niezadowolona z typowym po wypiciu któregoś z kolei drinka, stoickim spokojem zapaliła papierosa a ja trzaskając tyłkiem i drzwiami od łazienki oddaliłam się na dłuższą chwilę.
Albo mu lutniesz, albo na niego nawrzeszczysz, albo się Chomikowa na tym kiblu uspokoisz. I to trzecie rozwiązanie jest chyba najlepszym, bo każde inne wiąże się z kiepską atmosferą we wspólnym mieszkaniu. Mało tego, ja muszę z tym gościem wrócić do domu. Opanuj się, Chomikowa, opanuj… Nie wszyscy przecież wiedzą, że jak się jest w towarzystwie, to się nie napierdziela smsów przez cholerne 2 godziny. Może właśnie się godzi ze swoją WIELKĄ MIŁOŚCIĄ, która jest tak wielka, że się flirtowało z innymi.
Wracam do pokoju po dłuższej chwili. Względnie opanowana.
-Przepraszam was, że jakoś nie miałem dzisiaj humoru, ale trochę mnie ta sytuacja z moją dziewczyną zdołowała- odpala nagle Poliglota- ale już mi lepiej.
-Ty!-wtrąca Wiecznie Niezadowolona- a co to niby za wielka miłość? Ty nam nigdy o niej nie mówiłeś.
-A bo w sumie byliśmy ze sobą tylko ponad miesiąc.
ILE???? ZAGOTOWAŁAM SIĘ.
-Chłopie, i ty po miesiącu jesteś przekonany, że to miłość twojego życia? Mogłaby zostać matką twoich dzieci?
-Tak, myślę, że mogłaby, ale nie zostanie. Ja wyjeżdżam na 10 miesięcy za granicę. Ona tego nie akceptuje.
Nie odzywaj się, Chomikowa, NIE ODZYWAJ.
-Ale wiesz, ze jakbyś nie chciał wyjeżdżać, to byś nie wyjechał-dość celną uwagę wtrąca Wiecznie Niezadowolona.
-Może i tak…- odpowiada Poliglota i się zawiesza w tym swoim smutku.
-Człowieku! OGARNIJ SIĘ DO CHOLERY!- odpalam, bo już nie mogę w tej surrealistycznej scenie dłużej grać- Ile ty z nią byłeś? MIESIĄC?! I niby taka wielka miłość? BŁAGAM CIĘ!
-Właśnie, Poliglota, ogarnij się, bo Chomikowa zaraz znów trześnie tyłkiem i pójdzie siku.
Wiecznie Niezadowoloną spiorunowałam wzrokiem.
-Ty! Ja mam ci więcej powiedzieć o tej twojej jak to nazywasz wielkiej miłości?! Jakby to była Ta Jedyna, to nie zachowywałbyś się, jak zachowujesz! I dobrze wiesz o czym mówię! Więc ja cię, chłopie BŁAGAM! Ogarnij się! Daj żyć innym! A niby taki inteligentny!
I tak- rzuciłam swoim telefonem o stolik, trzasnęłam tyłkiem i poszłam siku 😛
Po powrocie wszystkie łóżka już były pościelone a światła pogaszone.
Cóż 😛
Kolejne dni na szczęście przebiegły już w bardzo miłej atmosferze. Mimo mrozu udało nam się coś pozwiedzać, Poliglota nawet zaczął się uśmiechać a ja odetchnęłam z ulgą.
Zdążyłam wrócić do domu i dostaję smsa od Poligloty:
–Bardzo miło spędziłem ten czas na Mazurach, był mi potrzebny.
-Cieszę się.
-Chomiczku, a mogę spytać jak długo jesteś sama?
-A czy ta informacja coś zmieni w twoim życiu?
-Bo ja się nie mogę nadziwić dlaczego ty jesteś sama. Takie kobiety nie powinny być same.
ZACZYNA SIĘ.
-Czy ty pijesz coś dziś znowu?
-Jestem trzeźwy jak dawno nie byłem, Chomiczku kochany. Z ciekawości się pytałem ile jesteś sama. Mógłbym Ci mówić tyle pięknych rzeczy…
I tak pisał i pisał… aż zasnęłam 😛
Zadzwonił następnego wieczoru.
-Przepraszam cię, Chomikowa za te wczorajsze smsy. To się więcej nie powtórzy.
Litości.
-Chomikowa! A jak tam Poliglota?- dzwoni Wiecznie Niezadowolona.
-Jak dla mnie, to przypadek kliniczny. Leczenie psychiatryczne mocno wskazane.
Na tym świecie nie ma już normalnych facetów. Zostanę sama do starości 😛
——————————————————————————–
Polecam serdecznie aplikację na telefon Audioblog! 🙂 Masa nowych blogów do posłuchania. Recenzje książek, wywiady i emocje!
zakochana Blondynka i świetlana przyszłość Chomikowej
W weekend spotkałam się z Moją Blondyną. Jakaś kawa, zakupy, pierdu, pierdu. I jak bumerang wrócił temat Zaślepionego. Temat Zaślepionego ciągnie się już dobre 3 lata.
Swoją drogą tylko ta dziewczyna potrafi wszystko tak rozwlec w czasie… Chłopak próbuje ją zdobyć już właśnie jakieś 3 lata. Dobra- idealny nie jest, ale Moja Blondynka też nie 😉 Tak więc jak na moje Chomikowe oko pasują do siebie IDEALNIE. Dziewczyna kołuje nim, kręci, odrzuca, flirtuje, po czym dla odmiany znów kołuje, kręci tylko po to, żeby za chwilę śmiertelnie się na niego obrazić. A on? A on nadal wierny jak pies.
Jakiś rok temu podczas kolejnej rozmowy straciłam cierpliwość, bo mi się chłopaka autentycznie szkoda zrobiło.
-Laska! A możesz mi wyjaśnić czemu ty nie chcesz z nim być? Czego mu brakuje?!
-Bo on mnie za dobrze zna.
-Proszę cię! Nie doprowadzaj mnie do szału!- zaczynam podnosić na Blondynę głos, co oznacza, że naprawdę tracę cierpliwość- Ty się powinnaś cieszyć, że on dobrze cię znając nadal chce z tobą być! Bo ja bym nie chciała, zabiłabym cię.
-Oj, nie przesadzaj… Jestem troszkę zakręcona i niezdecydowana, ale żeby zabić…?
-Tak! Bo ty robisz facetowi wodę z mózgu! Radek też ci tak robił i ile się z niego leczyłaś?! Jak możesz tak robić komuś innemu? Zaślepiony to nie jest zły chłopak, on sobie na to nie zasłużył!
-Nie krzycz na mnie, Chomikowa!-Blondyna widzę, że też mimo szczerej miłości do mnie również zaczęła tracić cierpliwość.
-Bo ja ciebie nie rozumiem! Skoro nie chcesz z nim być, to czemu z nim flirtujesz i dajesz mu nadzieje?!
-Ja mu niczego nie obiecywałam.
Dostaję szału. To nie jest zła dziewczyna. Naprawdę nie jest. Raz została mocno skrzywdzona przez Radka (na własną prośbę zresztą, bo mnie nie słuchała) i od tego czasu coś się z nią porobiło.
-Ale cały czas odpisując na jego smsy i umawiając się z nim na którąś tam z kolei kawę (o wspólnych wakacjach do cholery nie wspominając!) dajesz mu nadzieję, że jednak coś z tego będzie a sama zresztą mówisz, że go lubisz, to czemu NIE CHCESZ spróbować?
-Bo on mnie zostawi.
-Bredzisz. Skąd wiesz? A nawet jeśli, to TRUDNO. Świat się nie skończy, uwierz mi.
-Dobra, nie będę z tobą gadać na ten temat.
Proszszszszszsz…….
I nie gadałyśmy. Dobre kilka miesięcy. Aż w ten weekend znów niestety wrócił temat Zaślepionego.
-Wiesz Chomikowa, to taki dobry chłopak i tak fajnie nam się znów gada.
Biorę głęboki wdech. Nie chcę się nic odzywać, bo zaraz znów się pokłócimy.
-To nic nowego, Blondyna.
-No właśnie… To niesamowite, że on tak dobrze mnie zna. On czyta już w moich myślach, wiesz?- zamyśla mi się.
Obserwuję ją, bo przy temacie Zaślepionego zdarzyło się to tylko raz a potem i tak nic z tego nie było. Przy okazji oczywiście przeglądam sukienki, które są BOSKIE… Tylko gdzie ja bym takie cacuszka założyła… 🙁 Chyba tylko na Sylwestra, którego spędzę znów nie wiadomo jak…
-To chyba dobrze, że… tak dobrze cię zna, nie uważasz?
-No nie wiem, czy dobrze… I używa nowych perfum… Pachnie w nich BOSKO. Wyprzystojniał…
-Matko kochana, to się z nim chociaż prześpij- daję radę ostateczną, bo już mi sił brak.
Blondyna jednak obrzuca mnie wzrokiem śmierci.
-A ty co taka święta?! Ty mnie tak nie karć wzrokiem! Nie masz 15 lat i dziewicą też nie jesteś! Jak nie wiesz co z nim zrobić, to się z nim prześpij. Może wtedy będziesz wiedziała.
Jejku… SPÓDNICZKA! Czarna! Potrzebuję czarną spódniczkę…. ale mam taką już niebieską i szarą… Ale czarnej nie mam. Blondyna jako głos rozsądku przypomniała mi, że mam taką niebieską i szarą. Niech ją szlag. Rozsądek zwycięża… 🙁
-Nie pójdę z nim do łóżka- odpowiada, ale coś nie jest przekonana.
-A niby czemu NIE?!- pytam podirytowana i bardzo mnie ciekawi jaką wymówką mnie teraz poczęstuje.
-A no nie wiem. Na pewno jest dobry w łóżku… Ale co jak mnie zostawi? Co jak nam nie wyjdzie?
-To świat się NIE SKOŃCZY! Radek też cię zrobił w trąbę i popatrz- jesteś tu i teraz ze mną na zakupach. Zobacz jak jest fajnie- ciuchy przymierzamy, kawę pijemy, śmiejemy się. Żyjesz i jest dobrze. Jak nie wyjdzie, to pójdziesz na wino, trochę popłaczesz i świat się będzie dalej kręcił.
-Pójdę na wino z tobą, Chomikowa.
-Oczywiście, że ze mną. Ze mną się chodzi na wina wszelakie 🙂
– Jak to dobrze, że cię mam, Chomikowa! Ty mi zawsze humor poprawisz!
-To czasem posłuchaj rad cioci Chomikowej. Kto, jak kto ale ja mam za sobą tyle rozstań, że wiem jak to działa. Ogarnij się więc i zrób coś z tym wszystkim. W jedną albo drugą stronę. Nie można tak kołować człowiekiem.
-Może i powinnam, ale mnie przeraża to, że on mnie tak dobrze zna, i że wszyscy nas widzą jako przyszłą parę…
-Bo PASUJECIE do siebie a on cię naprawdę musi kochać. Pomyśl jaki skarb jest koło ciebie a ty nie chcesz mu nawet dac szansy, bo…? Bo co jak cię zostawi? Błagam cię.
Kilka minut temu dostałam smsa od Blondyny. „Ja pierdzielę. Jestem przerażona. Spędziłam z Zaślepionym cały weekend i jestem spanikowana. On jest wspaniały, męski, podniecający i taki kochany. Całuje świetnie! Już sobie wyobrażam jaki musi być w łóżku! I chyba ja też jestem zakochana! Chomiczku, dziękuję ci za tą naszą ostatnią rozmowę! Dziękuję!”
3 lata na to czekałam….
I w tej chwili coś sobie uświadomiłam… Moja Blondyna to była ostatnia dziewczyna z mojego otoczenia, która nie miała partnera… Właśnie otworzyła się przede mną perspektywa spędzania wszystkich wolnych wieczorów z Trytkiem, czyli kotem Rodzicielki i Przyszywanego Ojca.
Bosko.
Tak, użalam się nad sobą.