W drodze do babci (jak ten Czerwony Kapturek) minęłam ekipę filmową. Znowu pewnie jakiś serial. Seriali u nas w kraju pełen wachlarz.
Przeszył mnie bardzo nieprzyjemny dreszcz.
W drodze do babci (jak ten Czerwony Kapturek) minęłam ekipę filmową. Znowu pewnie jakiś serial. Seriali u nas w kraju pełen wachlarz.
Przeszył mnie bardzo nieprzyjemny dreszcz.
Że nie będę romantyczką chyba się zorientowałam po raz pierwszy, kiedy wchodząc w dorosłe życie otrzymałam bukiet kwiatów z dołączonym liścikiem miłosnym opisującym uczucia do mnie w sposób nie mniej wyszukany, niż mógłby to zrobić Romeo wyznający miłość swojej Julii pod balkonem a dnia kolejnego byłam w ustach tego samego chłopaka zdzirą z równie bogato przedstawionymi epitetami.
Z tych wszystkich pięknych słów o gwiazdozbiorach miłości nie naprawię samochodu, nie ugotuję obiadu ani w ogóle NIC nie zrobię. Mało tego. One mi nawet nie zagwarantują, że ten, co mi te piękne słowa opowiada, to mówi to z serca a nie z potrzeby osiągnięcia swojego jedynego (wiadomo jakiego 😉 ) celu.
-Jak tam ostatnia randka, Chomik- pyta mnie Moja N.
-W sumie nie było źle… Starał się. No bardzo się starał- mówię zgodnie z prawdą.
-Ale…?- Bo ja cię, Chomik znam. Gdzie jest „ale”?
-Nie, że „ale”. No starał się zrobić na mnie wrażenie opowiadając o gwiazdach i baśniach z gwiazdozbiorami związanymi. I tak mi pokazywał te gwiazdy i konstelacje i pokazywał…
– I starał się być romantyczny. Niedobrze, Niedobrze….
-No bardzo starał… A ja patrzyłam na to niebo i tylko niecierpliwie ciężar ciała przerzucałam z nogi na nogę.
-Ech- wzdycha cicho Moja N. – i co, Chomik?
-Przecież ja z romantyzmu to tylko Mickiewicz i Słowacki! I nic z tym nie zrobię!
Rozłożyła ręce. Ja też.
Ja im chyba nawet trochę zazdroszczę. Nie szanuję ich, nawet gardzę nimi, ale trochę im tej cholernej pewności siebie zazdroszczę. To niesamowite jak można patrząc komuś prosto w oczy wciskać różne kity i nie przejmować się ni jedną poniesioną porażką. Iść wiecznie z podniesioną głową i mimo słów dezaprobaty płynących z otoczenia nadal iść swoją drogą. Czytaj dalej „tak bardzo pewny siebie (idiota?)”
„Obyś żył w ciekawych czasach”- takie przekleństwo nas dotknęło. I wcale nie mówię teraz o pandemii.
Nie lubię marnować niepotrzebnie czasu. Nie zamierzam tygodniami pisać z facetem, zanim się z nim umówię lub choćby porozmawiam przez telefon. Nie chcę tworzyć idealnego wizerunku, który po wypowiedzeniu pierwszych kilku słów okaże się konkretnym NIEWYPAŁEM. Czytaj dalej „obyś żył w ciekawych czasach…”
Generalnie ludzie układają sobie życie przed 30-stką. Poznają „drugą połówkę” na studiach lub imprezach studenckich. Wynajmują razem mieszkanie lub pokój, biorą kredyt potem ślub, kupują mieszkanie i rodzą im się dzieci. Idealna kolej rzeczy. Czytaj dalej „singiel po 30-stce”
Byłam przekonana, że jeśli chodzi o randki, to przerobiłam już wszystkie scenariusze. Począwszy od sieroty boskiej, skończywszy na Don Juanie a przechodząc przez pana Pożyczkę i pana Kici Kici (wspominałam o nich na fb), i Artystę, który tak pokochał w ciągu tygodnia Tajkę, że się z nią ożenił…
Otóż nie. Byłam jednak w błędzie. Czytaj dalej „na kocyku, z truskawkami… pięknie miało być”
W weekend pojechałam na grzyby w moje ukochane lasy. Pogoda była boska. Zapach lasu był boski, cisza boska. Generalnie wszystko było boskie (łącznie z golonką zamówioną w mojej ulubionej karczmie 😛 ). Łaziłam sobie beztrosko po lesie, jak czerwony kapturek kroczący z koszyczkiem do babci i rozmyślałam. Wspominałam, marzyłam i planowałam. Bardzo marzy mi się domek w tych okolicach. Może to być malutki drewniany domek na wypady weekendowe. Oczywiście, że najbardziej chciałabym, aby to był prawdziwy normalny dom, ale z pewnych rzeczy trzeba umieć rezygnować. Mógłby to być domek, w którym regenerowałabym siły po tygodniu pracy. Siadałabym wieczorami na tarasie, obierałabym warzywa na obiad i oddychała lasem. Tak, takie mam marzenie. Czytaj dalej „idealni-nieidealni……..”
Czym jest randka? Albo może inaczej… jak powinna wyglądać randka??? Tylko nie mówię o tych randkach z naszym wieloletnim partnerem, czy partnerką. Mówię o pierwszym, drugim czy trzecim spotkaniu. O tym etapie, kiedy jeszcze nie za bardzo się znamy, chcemy się czegoś o sobie dowiedzieć i… miło spędzić czas.
WŁAŚNIE!
Miło spędzić czas.
Z kimkolwiek jak się umawiam, to raczej po to, żeby spędzić miło czas. Nawet z Moją N, którą znam lat już prawie 30 mimo początkowego marudzenia na świat i życie, później zawsze wszystko obśmiejemy.
To czemu do cholery, jak się umawiam na randkę, to wysłuchuję od faceta jakie to ma smutne życie i jak bardzo został skrzywdzony???
Czytaj dalej „chomikowa jako psycholog?”
Siedzę w najmodniejszym miejscu w moim mieście. Jest bardzo ciepło, więc zamówiłam lemoniadę. Oczywiście dostaję ją w jakże modnym słoiku. Nie wypada teraz pić drinków bezalkoholowych w szklankach. Teraz pije się je w słoikach. Mój na szczęście nie ma zakrętki z dziurką na słomkę, więc nie będę się czepiać. Zresztą lubię to miejsce. Jest pełne nie tylko młodych ludzi, ale po prostu naszej miejskiej społeczności.
Sączę sobie spokojnie mój napój i czekam na tego, który jedzie do mnie ze stolicy. Doceniam. Naprawdę doceniam, że komukolwiek chce się pokonać tyle kilometrów, żeby się ze mną zobaczyć. Doceniam, ale nie zamierzam z tego powodu całować nikogo po stopach. Godność swą mam 😉 czekam na wesołego, przystojnego faceta, który sprawia wrażenie bardzo normalnej osoby. Przeraża mnie tylko to, że od kilku dni słyszę, że jestem idealna. Nie zna mnie, więc nie lubię, kiedy ktoś kto prawie nic nie wie o moim życiu mówi mi, że jestem idealna.
No i przyszedł. Czytaj dalej „pozornie doskonały”
W weekend odbierałam Rodzicielkę i Przyszywanego z imprezy. Nawet miło mnie zaskoczyli, bo żadne z nich nie potrzebowało mojej pomocy przy wchodzeniu do Pędzidła 😛 Można? Można 😉
Najspokojniej w świecie pokonywałam trasę do mojego domku, kiedy nagle zauważyłam na części mojego pasa ruchu COŚ. Coś się nagle poruszyło a mnie mało co serce nie stanęło.
Dałam po hamulcach i powoli zbliżałam się do niezidentyfikowanego beżowego czegoś. Z niepokojem podjechałam do ubranej na beżowo kobiety, która z ogromnym wysiłkiem próbuje zwlec swoje ciało a to z ulicy a to z torów tramwajowych…
Nie wierzę.
Awaryjne.
Otwieram drzwi. Czytaj dalej „w drodze powrotnej z imprezy, czyli przed przeznaczeniem nie uciekniesz ;)”