Nie lubię narzekać bezcelowo. Czyli tak, że nic nie robię, aby rozwiązać problem i już nie narzekać. Ale tym razem nie wiem co mam zrobić z moim zmęczeniem 🙁 Tylko niech mi nikt nie mówi, że skoro nie mam dzieci, to nie wiem co to jest zmęczenie! Jak się rozpoczyna pracę o 6.00 rano, to się WIE co to jest zmęczenie. Bezdyskusyjnie!
Czytaj dalejbiedni uzależnieni
Od samego początku ludzkości jesteśmy ciągle uzależnieni. Nie posiadaliśmy umiejętności we wszystkim, więc byliśmy uzależnieni od kogoś, kto umiał więcej lub potrafił coś robić lepiej. Lub był najlepszy w poszukiwaniu pożywienia.
Lata mijały, zaczął się pojawiać pieniądz i odtąd życie ludzkie zrobiło się totalnie popierdzielone i… uzależnione. Ludzkość stała się uzależniona od pieniądza a pieniądz zawsze miał człowiek. Niedobre uzależnienie człowieka od człowieka zagościło na kuli ziemskiej na dobre. Albo raczej człowieka od pieniądza człowieka…
Czytaj daleJbez planu
Jestem totalnie zmęczona.
Uwielbiam, kiedy udaje mi się osiągnąć mały sukces w pracy, albo nawet, kiedy uda mi się niczego nie spier*** lić 😉 Póki co, nawet po przejęciu masy obowiązków na moją małą, nieporadną główkę, firma, w której pracuję nie padła 😉 To już dla mnie sukces 😉 Swoją drogą…. pamiętam jeszcze swój czas rok temu, kiedy… nie widziałam w moim życiu ani jednego sukcesu. Jednak praca w normalnej atmosferze może wywrzeć na człowieku bardzo pozytywny wpływ… 🙂 Czytaj dalej „bez planu”
przemyślanki
Strasznie zmęczył mnie ten tydzień. Już nawet nie chcę myśleć o pracy i o kliencie, który powinien się leczyć psychiatrycznie a nie zakładać swoje biznesy i o tysiącach faktur, które wystawiłam w tym tygodniu.
Psychicznie cały czas się bardzo męczę sytuacją z weekendu. Dawno nie byłam tak przeduźdana emocjonalnie. Czytaj dalej „przemyślanki”
pochodzę z pokolenia Millenialsów
O pokoleniu Millenialsów powiedziano już bardzo wiele. Większość z nas zresztą na pewno z nimi pracuje lub tak samo jak ja jest jednym z nich 🙂 Millenialsi to osoby urodzone mniej więcej od 1985-2000 roku. Pamiętamy czasy, kiedy naszych rodziców nie było stać na klocki Lego a wakacje za granicą były tylko dla wybranych. Na początku lat 90-tych pojawiła się szansa, że może być lepiej, więc nasi rodzice wypruwali sobie żyły, żeby było nam wszystkim lepiej. Pracowali po 10-20h na dobę i cieszyli się z każdego sukcesu w pracy popartego napełniającym się kontem w banku.
Może też dlatego wtedy właśnie popularność rozwodów zaczęła wzrastać… Ale ja nie o tym. Czytaj dalej „pochodzę z pokolenia Millenialsów”
praca nad spokojną głową, czyli niech ten świat będzie lepszy
Nie jestem normalna 😛 To znaczy już mam wrażenie, że jestem normalniejsza, niż kiedyś 😉 ale do doskonałości niestety nadal mi daleko 😉
Jeszcze na studiach byłam bardzo zakompleksioną dziewczyną. W ogóle nie wierzyłam we własne siły i trzymałam się ludzi, którzy tylko mnie akceptowali. Nie było ważne, czy byli dla mnie dobrzy, czy nie i co tak naprawdę ze mną robili. Ważne było to, że mnie akceptują. Dlatego moje pierwsze „związki” to istna pomyłka. Dawałam sobą poniewierać i nie miałam nic przeciwko wykorzystywaniu mojej osoby. Do tego wszystkiego ogromne kompleksy, zmartwienia… I taka toksyczna mieszanka wyniszczała mnie wewnętrznie. I psychicznie i fizycznie. Czytaj dalej „praca nad spokojną głową, czyli niech ten świat będzie lepszy”
piekę ciasto, czyli JA SIĘ NIE PODDAJĘ
No dobra. Nadszedł ten moment. Broniłam się przed nim wiele, wiele lat, ale trzeba było stawić czoła wyzwaniu, które już bardzo długi czas chodziło mi po głowie.
UPIEKĘ CIASTO.
SERNIKA przede wszystkim.
Podstawowe zupy ogarniam, drugie dania też uklecę, jakieś ciasto drożdżowe, czy zebrę też ogarniam. Czas podnieść poziom! Jest urlop, jest trochę wolnego czasu. To kiedy, jak nie teraz?!
Czytaj dalej „piekę ciasto, czyli JA SIĘ NIE PODDAJĘ”
mam talent
Jakieś kilka lat temu (tak myślę, bo wcześniej o tym nie mówiono) odkryto, że każdy z nas ma jakiś talent.
Rozdziawiłam buzię ze zdziwienia, bo przecież 30 lat żyłam na tym świecie w przekonaniu, że ja talentu żadnego NIE MAM. Śpiewać- NIE UMIEM. Oczywiście, że jako dziecko byłam przekonana, że śpiewam lepiej od Edyty Górniak (nie wiem jakim cudem moja rodzina przetrwała te głośne jęki umierającego kota) a może i nawet od Whitney Houston, ale codzienność zweryfikowała mój „talent” 😉
Odnośnie malowania, czy tam rysowania, to jednak od dzieciaka byłam przekonana, że coś tam jest nie tak, bo Rodzicielka zalewała się łzami śmiechu za każdym razem, kiedy podsuwałam jej dumnie jakiś mój rysunek. Możliwe, że to jednak przez te sytuacje do tej pory mam niewiele wiary w siebie 😛 Chociaż jeśli chodzi o malowanie, to może i lepiej 😛
W sporcie też nie miałam szans być mocna… Mieszkałam do 14 roku życia z babcią, która pasła mnie jak małą świnkę, więc wyglądałam jak wyglądałam i szans na karierę sportową nie miałam 😛 a jak już moja główka zaczęła rozumować samodzielnie i zaczęłam zmieniać styl jedzenia, przy czym chudnąć, to było za późno 😛
chyba potrzebuję urlopu
Dobra. Przyznaję. Jestem zmęczona. Nie mogę powiedzieć, że jakoś praca mnie wykańcza, ale chyba wykańcza mnie wstawania dużo przed 6.00 rano :/ Może powinnam kłaść się spać po 20.00. Ale JAK? Przecież życie się dopiero zaczyna o takiej godzinie! Najlepsze telefony odbieram o tej godzinie! Nie mogę kłaść się spać o 20.00. Ale nie mogę też chodzić nieprzytomna całe dnie…..
Po pracy chodzę do drugiej pracy i znalazłam sobie jeszcze trzecią pracę. A co 😛 Może w końcu osiągnę światowy sukces 😀 Jeśli wcześniej nie wyląduję na OIOM-ie 😛 To chyba właśnie na takim etapie ludzie zaczynają sięgać po narkotyki 😛
Czytaj dalej „chyba potrzebuję urlopu”
dni, których nie znamy
Stoję nad blatem w ogromnej kuchni. W ręku trzymam profesjonalny nóż kuchenny. Profesjonalnym kuchennym nożem (takim, którym najlepiej dźgnąć niewiernego męża 😛 ) siekam już którąś z kolei kapustę. Nie przepadam za kuchnią i za gotowaniem a za godzinę rozpocznę szkolenie dla osób, które będą niedługo otwierać lokal gastronomiczny.
Jestem cholernie zaskoczona.
Całym moim dotychczasowym życiorysem.
Jakby mi ktoś podczas moich studiów powiedział, że nauczycielką na pewno nie zostanę do końca życia, to bym mu powiedziała „Bujaj się. Właśnie, że zostanę.” Szybciej bym się spodziewała, że w jakiejkolwiek pracy zostanę doprowadzona do szału przez szefa, który mi zaproponuje szybki numerek, niż przez Oślicę, której wiedza ogranicza się do adresowania kopert. Nie przewidziałam wypadku samochodowego, który wniósł wiele zmian w moje życie. No i na pewno NIGDY nie myślałam, o tym, żeby wyjechać sama za granicę do pracy.
NIGDY.
Czytaj dalej „dni, których nie znamy”