Nareszcie po wielu żmudnych tygodniach rozsyłania CV i listów motywacyjnych zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Ogłoszenie o pracy było stworzone dla mnie, wręcz krzyczało „Chomikowa, Chomikowa! To ja dla ciebie tutaj zostałam stworzona, dla ciebie i pod ciebie, chodź do mnie i zaopiekuj się mną!”. Pędzę! Pędzę! Jestem stworzona do opieki nad nową pracą! Jestem w ogóle stworzona do ZMIANY tej cholernej pracy.
Nawet się specjalnie nie stresuję. Przecież nie zależy od tego moje życie. Przecież mniej więcej wiem, o co zostanę zapytana. A poza tym przeszłam w swoim życiu przez tyle randek, że już żadna rozmowa mnie nie zdziwi i nie zaskoczy 😛
Z pracy wyrywam się kilka minut wcześniej (akurat Maczo pełnił rolę kierownika, więc z czystym sumieniem mogłam wyjść o której chcę). W samochodzie zakładam elegancką białą spódniczkę, zmieniam stanik, aby był pod kolor bluzki (muszę przejrzeń zasoby Internetu, bo panowie, którzy akurat budowali blok naprzeciwko firmy, w której chciałabym pracować na BANK zrobili mi zdjęcia), bluzkę, biorę łyk wody i dostojnym krokiem prę do przodu 🙂
Zostaję zaproszona do przyjemnego pokoju i oczekuję na właściciela firmy. Po niecałych 10 minutach (z nudów już myślałam, żeby zacząć przeglądać blog w telefonie 😉 ) wita się ze mną uśmiechnięty mężczyzna. Witamy się, odstawiamy standardową szopkę przedwstępną, po czym pada pytanie numer 1:
– Pani Chomikowa (umarłabym, gdyby naprawdę tak się do mnie zwrócił 😀 ), aktualnie pani pracuje w… w… jaka długa nazwa…, więc nie jest pani bezrobotna. Czemu chce pani zmienić pracę?
Bo jeszcze dwa miesiące pracy z Oślicą i albo wyląduję w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, albo w zamkniętym zakładzie karnym za morderstwo. Każdy ma jakieś granice. Zaczynam być zdesperowana i już myślę o pracy na kasie z Biedronce, ale nie wiem czy z wykształceniem wyższym i podyplomowym to mnie przyjmą… Dlatego pozostajecie mi WY 😛 Jako OSTATNIA DESKA RATUNKU.
– Pracowała pani wcześniej w szkole. Czemu zmieniła pani zawód?
Bo bym gnoja, który sikał do kosza na śmieci zatłukła a jego matkę za sam wygląd wsadziła do więzienia i wykastrowała jak kocicę, bo tacy ludzie dzieci mieć nie powinni.
-Czy wie pani czym się zajmujemy?
Pewnie, że wiem. Każdy głupi wie. Niepokoi mnie jedynie to, że macie do czynienia z rodzicami dzieci. Nie wiem czy nie stanę się nieobliczalna. Ale pan wydaje się normalny. Najważniejsze, żeby pan był normalny! To mnie podnosi na duchu! Niech mnie pan przyjmie, pliiiiissss…
-Jakie ma pani zalety, które ułatwiłyby pani pracę na tym stanowisku?
O rety! Ja mogę mówić cały wieczór o moich zaletach! Ja mam same zalety! Jestem mądra, dowcipna, piękna, robię świetną jajecznicę i inne rzeczy świetnie robię 😉 , świetnie udaję zainteresowanie, umiem pisać bloga… tzn. wydaje mi się, że umiem. Ale to znaczy, że SKROMNA JESTEM a to na pewno jest bardzo ważne w pracy! Nie jest…? Hmmm… I zapomniałabym! Najważniejsze! Prawie ze wszystkimi się dogaduję, tylko z szefową nie za bardzo i tu wracamy do punktu wyjścia… Bo wie pan, PAN MNIE MUSI PRZYJĄĆ, BO JA JĄ ZATŁUKĘ.
Tak więc widzi pan… SAME ZALETY! To na pewno przez to jestem singielką 😛
-A jakie ma pani wady, które mogłyby pani utrudniać pracę na tym stanowisku?
Panie, jakie WADY? Toż to ja idealna jestem! Niech pan zapyta tych, co mojego bloga czytają! Bo kto mnie zna lepiej od nich! WAD NIE POSIADAM. Chodzący IDEAŁ. I dlatego jestem singielką 😛
To rozmowa kwalifikacyjna a nie rozmowa w sprawie ślubu…? Ojej… pomyliło mi się już wszystko…
-A ile chciałaby pani zarabiać?
Tyle, żeby mi na chleb i moje Pędzidło starczyło… O wakacjach już przestałam marzyć, bo samej na wakacje nie wyjadę a na pewno nie za granicę. A urlop w Polsce to się nie liczy, bo pada deszcz. Tak więc na pewno nie mniej, niż teraz. Nie mogę mniej. No chyba, że mi pan zagwarantuje, że Oślicy już więcej na oczy nie zobaczę, to przemyślę niższe wynagrodzenie, obiecuję. Ale za darmo to ja też nie chcę. Wiem… mam wymagania, prawda? Bardzo dużo wymagam- normalnej atmosfery i jako-takiego wynagrodzenia…
-A to czemu nie chciałaby pani więcej zarabiać?
Pewnie, żebym chciała, ale warunki mamy jakie mamy. Jak sobie znajdę bogatego męża (jest pan bogaty???), to nie będę myśleć o tym, że nie wyjadę na zagraniczny urlop, tylko wyjadę. Chcę, żeby mnie było stać na Pędzidło i na mnie. Z całą resztą będę sobie jakoś radzić.
-A jakie są pani warunki mieszkaniowe? Mieszka pani sama, z rodzicami?
Yyyyy????????
A jednak coś mnie zaskoczyło na tej rozmowie… Zawsze trafi się jakiś kwiatuszek, który swym zapachem i wyglądem powali kobietę na glebę. Czemu miało służyć to pytanie? Ktoś wie…?
To jednak nie jest pan bogaty, skoro szuka pan swojego lokum…? A może dla swoich dzieci? Czy dla współpracowników? Będziemy pracować u mnie w domu? Ale z kim? Z panem? U MNIE???? Ale ja nie gotuję, tzn. kiepsko. Ale chleb już potrafię upiec! A poza tym skoro rodziców mam na dole, to w nocy wszystko słychać. Więc ja w nocy PRACOWAĆ nie mogę. A w ogóle o jakiej my pracy mówimy…? Bo miała być związana z tym, co robię teraz w pracy a nie z tym, co mam na myśli…
-Czy ma pani jakieś pytania?
Pytań może niekoniecznie, ale niech mnie pan przyjmie. Proszę, błagam. Tak, ja wiem, że się uczepiłam pana nogi, ale mnie BARDZO zależy. Jestem w patowej sytuacji. Za chwilę mnie zwolnią. kolega z pracy zaczął się zachowywać podejrzanie uroczo, to nic dobrego nie wróży. Poza tym ciągle kogoś zwalniają. Ja już nie mogę… Ale niech mi pan da dokończyć a nie strąca mnie pan ze swojej nogi. No błagam pana… Dobrze, już wychodzę, niech mnie pan tak nie popycha… Ale ja będę grzeczna, ja rodziców z domu wyrzucę, więc w nocy też będę mogła pracować, ale pod warunkiem, że jest pan bogaty i nie ma pan żony i dzieci. Zęby pan ma, potrafi pan zdania składać, więc SPOKO.
To JAK? MAM TĘ ROBOTĘ????????
To jak? Masz tę robotę? Otwieramy szampana? 😀
Czy standardowo „zadzwonimy do Pani”?
U nas w skrajnych przypadkach było „Andrzej! Łap go, dopóki nie wyszedł!” 😀
Ale zazwyczaj jednak oznajmiali telefonicznie :).
Tak swoją drogą – ciekawe jaki byłby efekt, gdybyś faktycznie odpowiedzi na pytania udzieliła takich, jak tu wpisałaś…
W korporacji by nie przeszło, ale w mniejszej firmie… 😉
A teraz pędzę w czeluści internetu… gdzieś te zdjęcia muszą być :).
Jak już najdziesz te zdjęcia, to mnie też poinformuj… Mam nadzieję, że… zmarszczek nie widać 😛 😀
A rozmowa będzie miała kolejny etap- pisemny. I tutaj już na byt wiele bym nie liczyła…
E tam… pisemny egzamin pisemnemu egzaminowi nie równy…
Były takie, że prawidłową odpowiedzią chyba było parsknięcie śmiechem i wyjście (pozdrawiam Comarch 🙂 ), ale były też naprawdę ciekawe.
I wbrew pozorom interesujących było więcej…
Uszy do góry, jesteś mądra i dasz sobie radę :).
A jak nie… świat się nie kończy na jednej firmie/babie/chłopie 🙂
No tak – użytkownikom blogu się pokazać nie chciała, a tutaj publiczne pokazy urządza…;p
Ech te rozmowy kwalifikacyjne… i pytania na nich zadawane…
Cóż, moja rozmowa kwalifikacyjna do obecnej firmy była chyba prostsza – łots jor nejm, hał old ar ju, ar ju emplojed nał i takie tam ;). W zasadzie formalność :D.
Ale właśnie – masz tę robotę czy nie? Bo pierścionka nie kupię jak pracować nie będziesz :P.
PS Sokole Oko, jak już znajdziesz te zdjęcia, to daj cynk :>.
Hitem dla mnie jest anegdota:
– Zna Pan języki obce??
– Tak – angielski
– What`s your name??
… ale nie aż tak…
haha 😀
Tak, dajcie mi znać jak z tymi zdjęciami 😛
Jak już wspomniałam rozmowa będzie miała II etap, na którym raczej polegnę.
Ja się o pierścionek prosić nie będę 😛
http://kwejk.pl/obrazek/1962529/foto-w-staniku.html
Jak już padło sakramentalne: „Czy ma pani jakieś pytania?”, trzeba było się dowiedzieć, czy jest bogaty, mieszka sam i tym podobne. 🙂 Zadzwoń i powiedz, że sobie przemyślałaś sprawę i że jednak masz kilka pytań. 😉
Hahaha. że też ja Ciebie obok nie miałam, żebyś mi to wszystko od razu podpowiedziała 😀
Boziu… ja też chcę zmienić pracę i tez mnie będą przepytywać i ja się zmartwiłam Chomiczku…
Bardzo zmartwiłam…
no bo jak ja padnę już na te kolana i do nogi się przykleję, to problemy będą dwa:
-ja lata swoje mam, jeśli klęknę to mogę już nie wstać tak szybko..
-no i w mojej robocie to takie rozmowy przeprowadzają zawsze kobiety i kurcze…sama rozumiesz…to może dziwnie wyglądać i co najmniej podejrzanie…
Chociaż…ale nie…a moze jednak…
ps. Chomiczku jakby potrzebowali jeszcze jednej osoby do tej pracy, to ja też jestem idealnie wolna i lokum mam i w nocy mało sypiam, więc bym się nadawała…
😀 😀
Alicjo, nie martw się- ja Ci będę pomagać wstawać i w ogóle będę Ci pomagać. Masz to u mnie jak w banku! Chociaż z tymi bankami to teraz… Słowo Chomikowej!
Przeszukałam internet i twoich zdjęć w staniku nie było, ale ja to sie nawet wcale nie dziwię, bo oni wciąż są w szoku, te mechaniki, toż niecodziennie takie cuda im się zdarzają 🙂
Gratuluję głównej na Onecie Maleńka 🙂 Wieczorem świętujemy i piwko zimne pijemy-co? 😀
W staniku nie ma… a BEZ…????
tak! Ja się muszę dzisiaj napić! Muszę, bo miałam cholernie ciężki tydzień. Za nas Kochana! ZA NAS!
dałam Ci zdjęcie w staniku, nie podoba sie
http://kwejk.pl/obrazek/1962529/foto-w-staniku.html
Dzisus przenajświętszy!! Chomiczku- a skąd mam wiedzieć czy bez stanika były!! ja wstydliwa jestem i jak były czyjekolwiek zdjęcia bez stanika, to ja oczy skromnie zamykałam i nie patrzyłam..
No i ja popijam pyszne włoskie winko czerwone,
więc Salute i Tanti Auguri Chomiczku i za weekend..żebyś odpoczęła Maleńka 🙂
Witaj Chomiczku. O ile ludzie mniej by się stresowali przed rozmowami gdyby odbywały się jak w Twoim opisie. Ja na szczęście tego nie muszę przechodzić, ale tak z obserwacji to rozmowy kwalifikacyjne to swego rodzaju test odporności na stres 🙂 Ja jednak mam dobrze że sama jestem sobie sterem, żeglarzem, okrętem 😉
Sama się sobie dziwiłam, że stres mnie nie zjadł… Bo ja egzaminy ustne itp. to przechodziłam zawsze z toaletą… też bym wolała bys sobie sterem, okrętem, ale póki co jest jak jest…
Przy takich odpowiedziach to się nie dziwię, że zapytał o warunki mieszkaniowe. Też bym się chciał dowiedzieć czy kandydatka nie zbiegła przypadkiem z jakiegoś psychiatryka 😉 .
Nie zapomnij nam dać znać jeśli Cię przyjmą (mogli by też np. do HRów – byłabyś idealna do wyprowadzania kandydatów z równowagi 😉 ).
Takitam! Daj mi referencje! Ja mam nawet podyplomówkę z HR, więc się nadaję! Ale daj mi referencje…
Jak pracowałem w korporacji, to parę osób przyjmowałem do pracy. Gdyby rozmowa kwalifikacyjna tak wyglądała, to bym przyjął, a w każdym razie poważnie się nad tym zastanowił. Jeżeli oczywiście wcześniej nie zszedłbym z tego świata ze śmiechu 🙂
Największym problemem wszelkich kandydatów do pracy była ich całkowita bezbarwność…
Właśnie dlatego uznałam, że trzeba przyjść bez stresu i się uśmiechać i luźno na pytania odpowiadać (może nie aż tak, jak plątały mi się odpowiedzi w głowie, które zamieściłam tutaj 😛 ), ale właśnie żeby nie być bezbarwną i dać znać, że naprawdę się tym tematem interesuję. Ciekawa jestem jak właśnie radzą sobie inni kandydaci…
Ja starałam się wejść skórę tego bidocka i jestem zdania, że po krótkiej rozmowie, na której jest tak zestresowany (żeby nie powiedzieć zesrany), że nie pamięta jak się nazywa, ni cholery nie mam pojęcia jaki z niego będzie pracownik. Moja zasada była taka, że jak będzie kiepskim pracownikiem to przynajmniej żeby było na czym oko zawiesić hehe. Niestety, w komisji zasiadały czy osoby o odmiennych poglądach.
Hahahaha. Właśnie dlatego w zakładach pracy nie ma kim oka zawiesić, bo same brzydale chodzą 😉 ale za to jakie mądre 😛
Powodzenia, mam nadzieję, że Ci się uda, desperacja w każdym razie bije z Twoich odpowiedzi udzielanych w myślach a nawet krzyczy 😉 . Pozdrawiam.
Żebyś wiedziała… Zaczynają się nade mną zbierać coraz ciemniejsze chmury, więc zaczynam być coraz bardziej zdesperowana… Ale jeszcze jestem dobrej myśli. JESZCZE…
jeszcze etap pisemny? no co Ty? Boszzz to co to za robota? 🙂 zdjęciami się nie nie martw, były z cyklu „after”, zapoczątkujesz „Before” 😛
Ineczko, mówię Ci, żeby teraz znaleźć robotę, w której będą płacić więcej, niż minimalną krajową, to wymagania mają takie, że się słabo robi… Najlepiej, żebyś była alfą i omegą, znała się na prawie, reklamie, kadrach, miała prawo jazdy (niedługo zaczną chyba wymagać prawka na tramwaj 😛 ) a do tego znała choćby dwa języki z obce z czego jeden egzotyczny jak np. szwedzki 😛 Aaaa- i musisz jeszcze jakoś wyglądać i się uśmiechać.
ech…
Prawko na tramwaj dużo łatwiej zrobić niż zwykłe kategorii B 🙂
Już pędzę robić prawko na tramwaj 😛 chomikowa królową szyn 😛
Przede wszystkim – masz absolutną rację. Tak właśnie wygląda moja gonitwa myśli, kiedy jestem na rozmowach o pracę. Po drugie – wspaniale napisany post, bo usmiałam się do łez – od memu, po sam koniuszek tekstu twojego autorstwa. I to tak z morałem sie uśmiałam, jeśli wiesz, o co chodzi. Pozdrawiam mocno i ciepło.
tak, tak- ten morał… Przeraża mnie ten morał, bo jeszcze trochę i będę musiała za ten morał brać pieniądze, żebym miała za co przeżyć do pierwszego ;P
No i to jest w tym najgorsze. Że twój wpis nie jest tylko jakąś tam zmyśloną historyjką. Ale trzymam za ciebie kciuki (i za siebie też).
Pozdrawiam
Ja osobiście wolę zawsze część pisemną, mniej się stresuję. Wychodzę z założenia co ma wisieć nie utonie. Uważam, że pracę już masz, pisemny to formalność. Przecież jesteś bez wad. Tak trzymaj! Pozdrawiam
Prawda? Dziękuję, że we mnie wierzysz 😉 Pozdrawiam!
Masz tyle uroku osobistego w sobie, że ja tu tylko rozmowa potrzebna, a pisanie to już bym odpuściła. Pozdrawiam
Szkoda,że to nie była randka-wtedy urok osobisty by wystarczył…
Ja też miałem ciekawe przygody podczas rozmów o pracę (i pewnie jeszcze takie przede mną).
Najbardziej zapamiętałem rozmowę, podczas której facet pytał mnie np. o kilkanaście zastosowań długopisu!! W ogóle podczas tej rozmowy czułem się jak na przesłuchaniu.
Tak naprawdę wszystkie dobre miejsca pracy są obsadzone przez znajomych i krewnych. A tylko gówniane są dostępne dla wszystkich..
Pozdrawiam i życzę znalezienia fajnej pracy:)
😀 te długopisy to chyba po to, żeby sprawdzić czy jesteś kreatywny i podatny na innowacyjne rozwiązania 😉
Ale czemu miało służyć pytanie o warunki mieszkaniowe NIE MAM POJĘCIA.
Pozdrawiam!
Może pytanie o warunki mieszkaniowe tyczyło się przynoszenia pracy do domu? No ale nikt nie lubi przynosić pracy do domu hehe dostałaś w końcu tą robotę?? 🙂