Siedzę z jedną zamkniętą grupą młodych ludzi na tych Bałkanach i zbieram w sobie doświadczenia ich wszystkich. A jest co zbierać i jest nad czym myśleć…
Na pewno każda osoba, która się tutaj znalazła jest na takim etapie swojego życia zawodowego lub prywatnego, że zdecydowała się na kilkumiesięczny wyjazd. Często jest to jakaś pasja do podróżowania. Chęć zdobycia doświadczenia, przeżycia przygody… Czasem jest to po prostu pasja do… UCIEKANIA.
Jak bardzo związek musi być nieudany, żeby od niego uciec na kilka miesięcy tysiące kilometrów od partnera? Oczywiście taka głupia nie jestem, żeby zapomnieć o tym, że czasem trzeba po prostu rodzinę opuścić, aby ZAROBIĆ jakikolwiek pieniądz, ale o tym przypadku akurat chciałabym chwilowo zapomnieć.
Byłam gdzieś tam naiwnie przekonana, że na takie wyjazdy decydują się generalnie single lub osoba z długim stażem małżeńskim, która albo właśnie potrzebuje pieniędzy, żeby przetrwać albo potrzebuje odpocząć 😉 A tu jednak zaskoczenie. Połowa ludzi jest w świeżych związkach.
Jak to? Przecież skazują się na… No właśnie- na co?
Za chwilę zaatakujecie biedną Chomikową, mówiąc, że przecież trzeba sobie ufać, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Pierdu, pierdu. Ja w swoim życiu stosuję zasadę ograniczonego zaufania w stosunku do wszystkich. No dobra, mam w swoim życiu może dwie, trzy osoby, którym bardzo ufam i… to by było na tyle. Raczej nikt więcej do tego szczęśliwego grona nie dołączy. Istnieją związki, w których możliwe jest 100% zaufanie…? Takie kilkumiesięczne wyjazdy nie są w stanie zepsuć dobrego związku…? Jakoś mam wątpliwość 😛 Żyję od jakiegoś czasu w zamkniętej grupie. Wszyscy staramy się spędzać ze sobą czas i cóż… jakoś się ze sobą zżywamy. A od tego już bardzo blisko do łóżka. I nie łóżka, do którego idę po to, żeby zamknąć oczy i zregenerować siły podczas snu po ciężkim tygodniu pracy 😛 Trzeba być bardzo rozsądnym, zakochanym… I taaak. Pierdu, pierdu 😛 Ja już tu od jednej „zakochanej” osoby usłyszałam, że to, co wydarzy się na Bałkanach zostanie na Bałkanach. A założę się, że zapewnień o wierności, szczerej i dozgonnej miłości do swojego partnera nie ma końca.
Nie chciałabym teraz budzić we wszystkich tych osobach, które właśnie tkwią w „przerywanym” związku jakiegoś strachu, bo wierzę, że jak się jednak bardzo chce, to MOŻNA. Trzeba być jedynie cholernie czujnym i zdawać sobie sprawę z konsekwencji…
Bo c’est la vie niestety…
Mam nadzieję, że mnie nigdy nie będzie dane przerywać związku na dłużej, niż 2 miesiące…
Rzekła Chomikowa-od ponad roku singielka 😀 😛
Oj Chomiczku… Mi też nikt nie wmówi, że przerwy są dobre dla związku. Przerabiam od kilku lat zlecenia Wikinga w innych miastach i rozłąki kilkutygodniowe. Ja to jakoś wytrzymuje, ale dzieci.. Widzę jak tęsknią. Dzieci sąsiadów mają tatusiów za granicą – wiadomo… Niestety żyjemy w takim rejonie Polski, gdzie albo godzisz się na pracę za najniższą krajową, albo wyjeżdżasz. Niestety te związki często się rozpadają. Przykre…
Jeszcze powiedzmy, że te kilka tygodni jakoś bym przełknęła,ale miesiące…
Skąd ja to znam… moje kilkutygodniowe zagraniczne wyjazdy również przyczyniły się do zakończenia związku, krótkiego co prawda, ale jednak. Tylko że tak jak napisała Ava, albo się pracuje na miejscu za jakieś śmieszne pieniądze albo szuka czegoś innego, co nierzadko wiąże się z wyjazdem.
Tak więc czuję, że przez jakiś czas pozostanę zapracowanym singlem ;-).
„What happens in Vegas, stays in Vegas”… tylko jak później ma się ta biedna partnerka/partner mieścić w drzwiach z takim porożem jak u dorodnego jelenia ;-D?
I takie poroże bardzo dużo może zmienić w zyciu obojga…
zaufanie zaufaniem…a życie to życie…
Właśnie 🙁
Czy na serio można to nazwać związkiem?? Nawet wyjazd zarobkowy może wszystko rozwalić…
ludzie często wszystko sobie rozwalają na własne życzenie…
Owszem tati – masz 100% racji
Ale przecíeż to jest związek…
Hej, spójrz na to z drugiej strony: żeby związek mógł funkcjonować, potrzeba funduszy na randki oraz na rachunki bo przecież nikt nie może żyć samym uczuciem.COś tam do garnka trzeba włożyć.
Uważam , że podróże kształcą i basta :))…
Pewnie, że kształcą. Tylko zastanawiam się co się stanie ze związkiem…
Nic dodać i nic ująć. Niestety zaufanie zaufaniem ale często okazja, chęć przeżycia przygody, potrzeba wrażeń i ta naiwna pewność, że przecież ta druga osoba nigdy się nie dowie, to wystarczające bodźce by puściły hamulce. Niestety gdy te raz już nie wytrzymają… następnym razem będzie łatwiej. Nie mówiąc już o tym, że nawet jeśli teraz wszystko będzie pięknie i związek przetrwa to szanse, że za klika lat padnie tekst „a ja wiem co Ty tam na tych Bałkanach robiłeś/robiłaś” są praktycznie stuprocentowe. Tym bardziej, że nie mówimy tu o krótkim okresie rozłąki.
Nie, ja jakoś bym nie uwierzyła i nie zaufała na tyle.
No właśnie. Ciekawe czy ci ludzie mają w stosunku do siebie tyle zaufania…
kiedyś słyszałem tekst, że dziewczyna poszła do łózka z kimś, kogo krótko znała… bo potrzebowała bliskości… a ten facet akurat był obok…
no wiesz dla jednych bliskość to seks,dla innych to tylko przytulenie…no i rozumiem,że nie byli w związku…
Ona była po zerwaniu z facetem – on miał żonę i dziecko… A drugi taki przypadek – ona żona i matka dwójki dzieci – on nie wiem…
ta z 1 przypadku – nie wiem, czy żałuje… kontakt się całkowicie urwał…
Ta z 2 – żałuje, że tak łatwo dała się wykorzystać
nie wierzę w to co czytam…ona się poczuła wykorzystana?! aaa no tak,ciągle zapominam że to faceci mają serce i mózg w „spodniach”…
zaskoczę Cię… Ona nie przewidziała faktu, że jemu może chodzić tylko o jedno…
nie zaskoczyłeś mnie…skoro sama mu się pchała do łóżka więc nie rozumiem w czym problem?ale wiesz,ja chyba za stara jestem żeby zrozumieć pewne rzeczy…no bo jak?ona potrzebowała niby bliskości i idzie do łóżka z facetem,który akurat był obok,to czego ona się spodziewała?wielkiej miłości?a teraz biedactwo czuje się wykorzystane?i faktycznie mogła nie przewidzieć,że temu facetowi może chodzić tylko o seks…no błagam…
wybacz – nigdy kobiet nie zrozumiem, więc Ci nie odpowiem na te pytania
wybaczam…sama jestem kobietą i bardzo często nie ogarniam tego co się dzieje w mojej głowie 😉
no nie daje mi to spokoju…skoro związek jest świeży i już ludzie od siebie uciekają,to po co to ciągnąć? faktycznie,jeżeli związek ma już długoletni staż i coś zaczyna szwankować,to taki wyjazd może być dobrym rozwiązaniem – człowiek przemyśli czego chce,co chce zmienić i czego oczekuje ale na poczatku znajomości? czego ludzie się boją?zaangażowania na 100% ? boją się,że muszą coś dać od siebie a nie tylko brać?
Związek przerywany, tak samo jak stosunek niby fajnie ale to jednak nie to.
musiałbyś sprecyzować co masz na myśli pisząc – stosunek przerywany 😉
Stosunek przerywany?? Żona (mąż) zabawia się z kochankiem (kochanką), a tu druga połówka staje w drzwiach…
hmmmm o tym to nie pomyślałam…miałam raczej na myśli,że jeżeli stosunek przerywany jako forma antykoncepcji(tak tak,niektórzy tak robią) to absolutnie nie ale jeżeli przerwa w celu przedłużenia zabawy – to jestem za…ale jak to ma się do związków? szczególnie na początku…???
Generalnie z początkami związku to może niewiele, chyba że są przerywane tak jak opisała Chomikowa.
Wyobraźcie sobie taki przerywany stosunek, w którym jedyną waszą myślą jest to by wyciągnąć na czas.
Pomyślcie teraz o związku, który dopiero się zaczyna a jedna ze stron wyjeżdża na 3 miesiące. tutaj człowiek cały w skowronkach, ale z drugiej strony ciągle myśli co robi druga połówka i czy aby na pewno jest wierna tak jak ja. Niby jest pięknie i aż iskry lecą gdy rozmawiacie, ale z tyłu głowy cały czas mały chochlik coś tam szepce.
powaliłeś mnie na kolana 🙂 to kwestia zaufania i o ile ufałabym swojemu facetowi,że nie wywinie mi żadnego numeru na takim wyjeździe,to w kwestii tego czy wyciągnie na czas…nie ma mowy o zaufaniu 😉 a tak poważnie,to naprawdę zależy chyba od ludzi i tego czego oczekują od tej znajomości…bo jeżeli ma to być coś trwałego i ważnego,to raczej nic złego się nie wydarzy…a jeżeli ktoś od początku ucieka – no cóż,być może nie dojrzał do tego żeby z kimś być…
Na zbudowanie zaufania potrzeba czasu, a gdy zaczyna się związek i wyjeżdża to zwyczajnie nie ma na to czasu.Jednak masz rację dużo zależy od konkretnych przypadków.
Tak jest. Dokładnie 😉
Moim zdaniem jesteś w błędzie…
Jak jedna osoba wyjeżdża, a druga jest cała w skowronkach…
To ten chochlik nie jest z tyłu głowy… tylko pod postacią „życzliwych”… i to właśnie oni mogą w takiej sytuacji wszystko zepsuć…
Byłem na kilku wyjazdach integracyjnych i na każdym widziałem co nieco;)
Wystarczą 2 dni, a nie 2 miesiące, by się zapomnieć..
Zgodzę się z Tobą, że niektórzy mają tendencję do uciekania. Marynarze, żołnierze, przedstawiciele handlowi, artyści. Takich ludzi, często podróżujących, są miliony. Niby robi się to dla kasy, ale powodem jest też ucieczka od obowiązków rodzinnych, monotonii itd.
Pozdrawiam:)
Jak w ciągu tylko 2 dni ludziom rozum odbiera, to juz w ogóle nie wiem co oni robią w tych związkach…
są przykładnymi męża/żonami…
Pamiętaj – zgodnie z obecnymi trendami związek rozbija nie ta osoba, która zdradza, a ta, która to nagrywa… u Sowy…
krótkotrwałe wyjazdy są ok, dają nowe spojrzenie a tęsknota, hm…….:) Sama uciekam od rodzinki, na dzień, na weekend. 😛 😀 Taka mam potrzebę i już. Tyle, że szukam wrażeń w otoczeniu architektury czy przyrody, towarzystwa ludzi, ale nie przygody z facetem w łóżku 😛 😀
ale wyjazd kilkumiesięczny…..o nie! 🙂 sama zastanawiałam się, tak na 2-3 miesiące, ale..nie i nie. Zresztą dzieciaki, by mnie nie puściły 😀