pojechałam z babcią na pogrzeb…

crazy helena bonham carter GIF
źródło:giphy.com

Babcia. Kochana babcia… Gdyby nie ona, nic nie wiedziałabym o świecie i ludziach. NIC. Rodzicielka walnięta jest po niej 🙂 Wszystko przez te geny. Najbardziej mnie niepokoi fakt, że ja mam te same 😛Kilka dni temu odbywał się pogrzeb Pani Jasi. Pani Jasia była członkiem naszej rodziny. Bardzo dalekiej, no ale jednak. Wiadomo było, że ja, Rodzicielka i Przyszywany na pogrzebie będziemy. Babcia na pogrzeb też MUSI jechać.
Musi.
I kropka.
Chomik z okazji robót przed Bożym Narodzeniem ma wolne 3 dni, więc Chomik ją zabierze i odwiezie.
Musi.

Bo przecież ona zawsze chodzi na wszystkie pogrzeby. Ostatnio była na pogrzebie swojego męża- 3 lata temu. Na szczęście inne bliskiej rodziny się po drodze nie trafiły. Trafiła się masa innych, na które Chomik przecież nie zawiezie i nie przywiezie, więc po co jechać?

No więc Chomik przyjechał po babcię. Babcia o dziwo nawet była przygotowana na przejażdżkę. Bo jak ma ją zabrać na zakupy/na pocztę/ do nas do domu/do kogokolwiek w odwiedziny, to babcia „wyjątkowo się źle czuje i nigdzie nie jedzie”. Tym razem stał się cud i ozdrowiała i nawet o wszystkim pamiętała.
Że też takie cudowne ozdrowienia tak rzadko na świecie się zdarzają…

Babcia wiązanki nie kupiła, bo przecież Rodzicielka na pewno ma. No i na pewno będzie tyle wiązanek, że po co kolejna. Już nawet nie wzdycham. Tylko Rodzicielka dostała szału jak zobaczyła, że babunia wparowała do kaplicy z pustymi rękoma.
-Dlaczego ona nie ma żadnej wiązanki?-Pyta się swojej córki, czyli mnie.
-Bo się pytała czy ty będziesz miała a odpowiedź twierdząca ją uspokoiła.
-No jak zwykle! Ona ma talent do podpinania się pod innych. Nic się nie zmieniło przez te 55 lat, NIC.
nie komentuję, bo skomentowane to już było tysiąc razy i nic się nie zmienia.

Babcia nad grobem wpadła w szloch. Była chyba jedyną szlochającą osobą na pogrzebie. A Panią Jasię spotykała praktycznie tylko na Wigilii. Patrzę jak teatralnie ociera łzy chusteczką i zastanawiam się czy jest świadoma w czyim pogrzebie uczestniczy. Wątpię. Przyszywany też wątpi, o Rodzicielce nie wspominając.
Po pogrzebie podchodzi do nas ciotka. Wygląd nędzy i rozpaczy. Robienie teatru ma opanowane do perfekcji. W końcu uczyła się od najlepszych czyli od babci.
-Zapraszam was na konsolację. Mam nadzieję, że przyjdziecie. Krótki obiad. Nic specjalnego, ale będzie miło, jeśli przyjdziecie.
Rodzicielkę szlag trafił.
-Jaki obiad? Przecież nic nie mówiłaś o żadnym obiedzie! Ja nie mogę, mam plany na popołudnie! Nie wiem jak Chomik, ale ja na pewno nigdzie nie jadę.
-Ja też nie mogę! Przecież mam od cholery rzeczy do załatwienia po południu!-Zła jestem bardzo. Ja nawet nie jestem ubrana na żadne obiady. W naszej rodzinie takich rzeczy się nie robi. Pogrzeb i do domu! Mam na sobie jaskrawozielony sweter! Nawet makijażu nie mam porządnego! NIGDZIE NIE IDĘ. NIE IDĘ I KROPKA.

Ale babcia idzie…..

-Słyszałaś, Chomik-szepcze mi do ucha Przyszywany- twoja babcia idzie na obiad. To powodzenia. Będę trzymał za ciebie kciuki.
Dostaję szału. Podchodzę do Rodzicielki.
-Mamo! Ja nie mam czasu na obiadki! Ja ją mogę tam zawieźć ale nie będę tam siedzieć! Nie znam tych ludzi! Nie jestem ani ubrana ani porządnie umalowana!
Matka zaczyna się w nerwach rzucać. Ludzie zaczynają na nas zerkać.
-Oczywiście, że nie można było nikogo o obiedzie poinformować! Jak zwykle zero komunikacji! Tak właśnie z nią jest! Wyśle lakonicznego smsa z informacją o pogrzebie a potem szopkę robi.
-Na ten moment to my robimy szopkę. Mogłaś się tego po niej spodziewać. Ciotka lubi takie obiadki, więc się przestań dziwić-nerwowo podkrzykuję do Rodzicielki.
-NIE! Ja się NIE spodziewałam! Ja mam inne plany. Zabierzesz babunię na obiad i wrócisz do domu.
-A kto ją odwiezie do domu?!
-Zapytaj jej ukochanej córeczki.
No już to widzę.
Podchodzę do ciotki.
-Ja nie mam czasu na obiad. Nikt mi nie powiedział o żadnych spotkaniach. Babcię mogę zabrać na obiad ale niech ją ktoś potem odwiezie.
-No ja jej na pewno nie odwiozę.
Nic nie jestem zdziwiona.
-Oczywiście ciotka jej nie odwiezie- oznajmiam Rodzicielce.
-No oczywiście, że nie! Ona tylko potrafi jej leki układać i nic ponadto! Ukochana córeczka!
Ludzie znów się na nas patrzą. Ja nerwowo rozkładam ręce. Przyszywany rzuca pod nosem panią lekkich obyczajów a babunia stoi z boku ze złączonymi grzecznie rączkami, jakby cała awantura wcale jej nie dotyczyła.
Komedia.
Moja rodzina mistrzowsko wykonuje komedie. Nawet na pogrzebie.
-A tak w ogóle, to patrz Chomik-twoja babcia w tym futerku wygląda jak nasz kot Trytek.
Co jak co, ale Przyszywany porównania ma obcykane do perfekcji. Wybucham śmiechem. Dwie kobiety karcą mnie wzrokiem a ja się chcę zapaść pod ziemię.
-Zabierzesz babunię, zjesz rosołek u wyprujesz z nią do domu. My jedziemy na rynek- wydaje mi polecenie Rodzicielka i zawija się z Przyszywanym.
-Żartujesz sobie?! Czyja to jest matka do cholery?! Moja czy TWOJA?! Wracaj!
Ale już było za późno. Jak ona się uprze a do tego jest ogarnięta wkurwem, to nic do niej nie przemawia.
Z babunią pojechałam na obiadek. W jaskrawozielonym sweterku.
Brawo ja.
Rozsiadłam się wygodnie na krześle. Babcię, która na bank nie wie z jakiej okazji jest to całe spotkanie sadzam koło siebie.
-Chomiczku, podaj no mi to ciasto.
Podaję. Babcia ze smakiem zjada sernika. Po serniku wciąga nosem rosołek. A po rosołku każe sobie nałożyć ziemniaki, buraczki i schabowego.
-Babciu, a rączki to ci sparaliżowało? Ciebie nic nie boli, nakładaj sobie.
Milczy i nakłada.
Babcia uwielbiała udawać całe życie ciężko chorą. Można było się wtedy wymigać od… WSZYSTKIEGO. I zwrócić na siebie uwagę. I tak przez to życie przeszła.
-Chomiczku- szepcze mi raptem do ucha- a gdzie jest Pani Jasia? Bo nigdzie jej nie widzę.
A właśnie wkładałam ziemniaka do buzi. Ugrzązł mi.
Wiedziałam, że nie kojarzy z jakiej okazji jest ta „impreza”. Mój wzrok chyba dał jej coś do myślenia, bo szybko zmieniła temat i już do niego nie wróciła.
W domu byłam pod wieczór.
-Wiem, że jesteś na mnie zła- zaczepia mnie w korytarzu Rodzicielka-ale mnie już wszystko doprowadziło do szału.
Bo mnie nie. Ja zawsze na wszystko znajdę czas.
-SPADAJ.

13 odpowiedzi na “pojechałam z babcią na pogrzeb…”

  1. Pogrzeb. Trumna spoczęła w grobie, rodzina i znajomi rzucają kwiaty. Nagle coś uderza w wieko. Facet, który rzucił coś ciężkiego zmieszany mówi:
    – Przepraszam bardzo, kwiaciarnia była już zamknięta, to kupiłem bombonierkę…

    Sorki – musiałem;)

  2. U mnie babcia niedomaga, trzeba ją często ponamawiać, żeby się z domu ruszyła, wielu tematów już nie ogarnia…
    No ale to jednak moja kochana babcia i nie przeszkadza mi jakoś obchodzenie się z nią jak z dzieckiem.

    Ale tak zastanawiam się kiedy by mnie uj strzelił na Twoim miejscu…
    Czy sam fakt posiadania babci, która całe życie chce, żeby ktoś ją wyręczał by wystarczył?
    Czy ciotka mówiąca „ja na pewno nie”?
    Czy rodzicielka mówiąca „my jedziemy na rynek”?
    Czytam i sam się gotuję…
    Ale potem zamykam oczy i już widzę siebie podającego babci ciasto 🙂

    Widzisz Chomik… może i dupę wyhodowałaś w ten sposób twardą, że trzaskać możesz…
    Ale serce masz takie, że nic tylko zasypiać i budzić się obok takiego… 🙂

    1. Babcie na swój sposób są bardzo fajne ? bardzo często nic nie mam do tego, żeby Jà wozić we wszystkie strony. Czasem tylko jak widzę że ewidentnie udaje albo kłamie, to mnie szlag trafia….
      Dupę mam wielką i dlatego nią trzaskam a nie twardą ?
      Dziękuję ???

  3. SokoleOko piękne
    „Ale serce masz takie, że nic tylko zasypiać i budzić się obok takiego… ”

    Wybacz, sprzedam tekst najlepszemu dziecku teściowej 😀

    PS. ChomiQ wybacz, że tekst dedykowany do Ciebie spożytkuję na własny użytek (taka małpa zielona ze mnie nie Niedźwiedź)

  4. Pamiętaj, że zawsze mogło być gorzej…

    Mogła głośniej spytać o nieobecność głównej bohaterki (oraz przyczyny) całego tego spędu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.