Chcemy pomagać. Większość z nas w obecnej sytuacji chce pomagać. To jest sprawa jasna w obecnej sytuacji i zostało już o tej pomocy powiedziane tyle, że moje zdanie na ten temat uważam za zbędne. Kolega zgłosił swoje mieszkanie jako to w którym mogą się zatrzymać uchodźcy. Kolega jest po rozwodzie. Ma nastoletnią córkę, która mieszka z mamą. O żadnej partnerce nic nie wiem i… no śmiem wątpić 😀 Znajomy nie raz wspominał, że jego mieszkanie nie ma najwyższych standardów i że panuje tam lekki bałagan, ale zdawał się tym w ogóle nie przejmować. Teraz mieli pojawić się tam ludzie, którzy pilnie potrzebują pomocy. Koleżanka bardzo mocno zaangażowana w pomoc Ukraińcom szybko znalazła mu kilkuosobową rodzinę, która u niego zamieszka. Problem się zaczął pojawiać, kiedy zaczęła wnikać w stan owego mieszkania…
-Chomik- przychodzi do mnie z konspiracyjnym szeptem- czy ty widziałaś to jego mieszkanie? Tam jest potrzebny remont! Tam nikt nie może się teraz pojawić! To mieszkanie trzeba doprowadzić do porządku! Chomik, no ja nie sądziłam, że tam jest taka tragedia…
-Nie, nie byłam tam i nie mam zamiaru być, ale domyślam się w jakim stanie to mieszkanie może być. Wspominał przecież kilka razy, że ma lekki bałagan a jak facet mówi, że ma w mieszkaniu lekki bałagan to znaczy, że było tam włamanie z elementami napadu…- odpowiadam koleżance najspokojniej w świecie.
-Chomik! Ale tam jest jakaś tragedia!- Krzyczy mi do ucha i wyjmuje telefon, aby pokazać zdjęcia mieszkania.- Zobacz ten pokój!
Rzucam szybko okiem na ekran telefonu. I momentalnie zaczynam żałować. Już i tak wystarczy mi moja mało pochlebna opinia na temat tego człowieka i nie chcę mojej niechęci pogłębiać. No ale jednak ekran telefonu został mi podsunięty pod sam nos a koleżanka jest mocno natarczywa, więc trudno mi się wywinąć. Moim oczom ukazuje się mały, cholernie ciemny pokój, z sofą pamiętającą koniec komuny i pościelą na pewno pamiętającą jeszcze jego byłą żonę, z którą się rozwiódł wiele lat temu. Zaciskam mocno usta, żeby na głos nie wypowiedzieć swojego zdania, bo jak ono dotrze do kolegi, to na bank się obrazi. Głęboko wzdycham. Tylko to mi pozostaje.
-Ale Chomik ty patrz na pokój dzienny!- Znów podsuwa mi pod nos telefon.
-Ale ja nie chcę!
-Ale patrz! No patrz ile tam jest roboty!
Pierwsze co zauważam to kredens pamiętający lata 70-te. W kredensie jest… chyba wszystko co może być- książki, ceramika, dokumenty, bibeloty, butelki (po?) alkoholu i kilka niezidentyfikowanych rzeczy. Koło kredensu STOI zwinięty dywan (może z byłą żoną?). Na środku niewielkiego pokoju stoi ława a na niej tak jak w kredensie- WSZYSTKO. Nad oknem wisi naderwany karnisz ze zwisającą majestatycznie zasłonką… Dochodzą do tego zestawu jeszcze poustawiane w nieładzie kwiaty w doniczkach i… kostki brukowe.
-Ty!-Zwracam się emocjonująco do znajomej! Już pomijam naderwany karnisz i dywan, w którym na bank trzyma byłą żonę, ale na cholerę mu KOSTKA BRUKOWA?!
-Chomik- odwraca ode mnie wzrok- to schodki dla żółwia.
-Kurwa! Dla jakiego żółwia? Przecież on nie ma żółwia!
-No już nie ma. Miał…Zdechł 5 lat temu.
Kurtyna.
A za kulisami jeszcze odgrywa się dramat.
-Chomik! Jak nie masz co robić w weekend, to chodź ze mną i mu pomożemy w tym mieszkaniu. Bo to nie uchodźcy potrzebują pomocy, ale Marcin* jej potrzebuje…
-A czego ty się spodziewałaś?- Denerwuję się na znajomą. Popatrz na niego! Facet po takich poważnych studiach a wygląda jak wygląda i żyje jak żyje, no czego się spodziewałaś?!
-Nie wiem, Chomik- wygląda na zgaszoną- nie sądziłam, że jest tak źle.
-No proszę cię! On zawsze mówił, że jego mieszkanie jest zaniedbane a jak facet tak mówi, to znaczy, że jest naprawdę źle. Jak kobieta tak mówi, to oznacza, że ma po prostu nieodkurzone.
-Chomik! Ale ty mi powiedz jak ta jego córka w ten totalny bałagan przychodzi do niego w odwiedziny?
-Rzadko.
*imię dla dobra nas wszystkich zmienione