Kto jak kto, ale akurat ja dobrze wiem jak to jest być bez pary, singlem czy samotnym (jak zwał, tak zwał 😛 ). Wiem, że wcale nie jest dobrze. Wcale nie jest kolorowo, nie jest pięknie i nie jest odświętnie. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest do dupy 😛 i rozumiem, że chyba nikt nie chce być sam. Jest masa mniej lub bardziej pomysłowych idei zmiany statusu z „wolny” na „w związku”. Ludzie logują się na randkach internetowych, szukają szczęścia na przystankach autobusowych, na imprezach, w pracy, w szkole, muzeach czy Bóg wie gdzie jeszcze 😉 lub…
Jakiś tydzień temu dostałam smsa z nieznanego numeru: „Cześć Chomikowa. Jesteś jeszcze pod tym numerem? Co słychać?”
Pomyłka to to nie jest, bo imię moje zna… Komuś się o mnie przypomniało i jest to ktoś, kto nie ma fb, bo tam można się ze mną zawsze kontaktować.
-„A z kim mam przyjemność?”- odpisuję i nie wiem czy chce mi się w to bawić.
–„Skoro nie zaprzeczasz, to jesteś… Marek pisze. Pamiętasz mnie jeszcze?”
No nie pamiętam…
Marków znam dwóch. Z jednym mam jakiś kontakt, do drugiego wzdycham już od dłuższego czasu, ale mam jego numer telefonu i po prostu wiem, że to nie on. Może i pamięci do imion nie mam, ale innych Marków NIE ZNAM.
–„Czas łykać suplementy diety na pamięć 😉 Skąd się znamy?”
-„Właśnie skąd…? Mało szczegółów, ale ten wszystko wyjaśni. Zostawiłem Ci jakieś 4 lata temu za wycieraczką auta karteczkę z moim numerem telefonu. Powinnaś to pamiętać, bo pewnie takie coś zdarzyło Ci się tylko raz w życiu!”
No tak… Już wszystko pamiętam. Sytuacja faktycznie miała miejsce jakieś 4 lata temu, ale szybko o niej zapomniałam. Widziałam chłopaka, który zostawił mi za wycieraczką swój numer telefonu. Udało mi się wtedy wymigać z tego wszystkiego, bo byłam w związku. Miałam wymówkę. Chłopak wykazał się wtedy bardzo dużą odwagą, ale no niestety… Kompletnie nie mój typ. KOMPLETNIE. Jak widać też mu się w miłości nie poszczęściło, ale żeby po tylu latach pisać do kogoś z kim wymieniło się 3 smsy…? I to nie były smsy pełne namiętności 😉 Naprawdę myślał, że zachowałam jego numer telefonu i że pamiętam jego imię..?
NAPRAWDĘ…????
Jak bardzo trzeba byś samotnym, żeby po tylu latach od „niczego” pisać wiadomość i …? I właśnie co? Liczyć na „coś”?
To samotność, smutek, potrzeba kontaktu, czy brutalnie zwana desperacja…?
Nie zgadzam się wcale a wcale. Jako kobieta po przejściach ,teraz kiedy jestem sama ,życie mnie cieszy ,znalazłam równowagę i harmonię ,jest dobrze.
A ów Marek może nie jest zdesperowany jak sądzisz ,może utkwiłaś w jego pamięci ,jak obraz którego nie można zapomnieć …
Super, że znalazłaś równowagę 🙂 cieszę się bardzo 🙂 ale niektórzy tej równowagi nie znajdują, ciągle się miotają…
Jakoś pewnie Mu utkwiłam, ale nie przypisywałabym temu żadnych nadzwyczajnych okoliczności.
Smutku bym w to nie mieszał…
Ani potrzeby kontaktu…
Czasem już tak się dzieje, że osoby samotne – zwłaszcza te po dłuższym okresie samotności – wszędzie widzą szczęśliwe pary (już o tym kiedyś tutaj była dyskusja – samotni widzą tylko szczęśliwe pary, ludzie w kiepskich związkach – szczęśliwych singli…), przypominają sobie kogoś ze swojej przeszłości (zarówno tej zapomnianej, jak i tej, z którą od dawna się utrzymuje kontakt… ale z którą już się kiedyś wszystko wyjaśniło…) … i podejmują kolejną próbę…
Tak – osoby postronne śmiało mogą to nazwać desperacją…
PRZY OKAZJI… skąd miał Twój numer? Cały czas go trzymał? Czy też ktoś mu go podał?
Czyli to jednak nie jest smutek? To chyba to.
Ale po tylu latach… tym bardziej, że zamieniliśmy kilka słów. To pisze te wiadomości do wszystkich kontaktów z telefonu? 😉
szczerze? Trzymać 4 lata telefon do osoby, z którą od tak długiego czasu się nie miało kontaktu?
Jeśli trzymał – to znaczy, że dla niego to nie było zwykłe pisanie z pierwszą lepszą osobą … dlaczego nie napisał wcześniej? Brak odwagi? … Albo odwiedził Cię na blogu i uznał, że to dobry moment…
Jeśli nie – znaczy, że zadał sobie trochę trudu, by ten numer zdobyć…
Ale wiesz… trudno to, co było 4 lata temu nazwać w ogóle kontaktem, bo wymieniliśmy ze sobą 3 smsy. To było tak mało istotne, że w ogóle o tym zapomniałam a co dopiero pamiętać imię…
Szansa, że ten człowiek zerknął na mojego bloga jest jak 1 do 37 milionów 😉
4 lata to dużo. Może jest juz innym człowiekiem? Poza tym właściwie go nie znasz. Ale z drugiej strony … może próba sprawdzenia kim facet jest dziś będzie desperacją? Łatwo nie jest 🙁
Nie sądzę, żeby był innym skoro znów szukał kontaktu z osobą, której w ogóle nie zna 😉 nie jest łatwo, nie jest ale nie szukajmy kontaktu tam, gdzie na 99% go nie znajdziemy….
Ja pierdole…Musiałabym bym się powtarzać ale nie będę.No ale do rzeczy – może Marek się dowiedział,że nie jesteś już w związku?A może robił porządek w kontaktach i patrzy ooo Chomikowa a zagadam 🙂 Ja mam w telefonie kontakty ze studiów jednych i drugich,a tyle lat upłynęło.Ciekawe czy aktualne?Jeśli napiszę to z czystej ciekawości.
To zwykła potrzeba kontaktu,żadna desperacja.O desperatach już tu pisałaś.Jest różnica 😉
Bo Marek się w końcu zapytał czy nadal jestem w związku, więc wiadomo po co pisał. Ale po 4 latach? I to tylko po wymianie 3 smsów? Nie poznał przez ten czas nikogo komu mógłby włożyć kolejną karteczkę za wycieraczkę? 😉
No ale nie zrobiło Ci się miło,że ktoś pamięta o Tobie wymieniając z Tobą tylko 3 smsy?
I to pytanie nie do mnie tylko do Marka 😉 Myślisz,że to taki „wycieraczkowy” podrywacz?
Czy miło… O mnie zawsze pamiętają ludzie, którzy mają smutne życie, bo zawsze chwilę im poświęcę a i takich przyciągam, bo mam miły wyraz twarzy dobrej osoby (już to gdzieś omawiałyśmy)… Taka jestem Matka Teresa Od Nieszczęśliwych… i wiesz… jak mam być szczera, to czasem mnie to męczy. Ktoś inny, kto ma normalne życie i przyjaciół już po 3 dniach zapomnialby że ze mną wymienił jakiekolwiek wiadomości.
A co do Marka, to nie wiem… może zostawia liściki za wycieraczkami nagminnie… Kto wie.
Faktycznie jest to dziwne, żeby nie powiedzieć podejrzane. Ale co go tak naprawdę pchnęło do napisania, to ciężko powiedzieć. Może rację ma Tati – „A może robił porządek w kontaktach i patrzy ooo Chomikowa a zagadam”?
Ja np. kiedyś poznałam na portalu randkowym pewnego chłopaka. Korespondowaliśmy, gadaliśmy przez telefon – wszystko bardzo miło i obiecująco. W końcu doszło do spotkania. Chciałam uciekać już po 5 minutach, ale jakoś wytrzymałam aż wypiliśmy kawę i pod byle pretekstem się ulotniłam. Mało kto mi kiedykolwiek tak działał na nerwy jak on podczas tej randki. Wyjaśniliśmy sobie potem, że nic z tego nie będzie. Ale… on też nie wykasował mojego numeru. Po jakimś roku czy dwóch się odezwał z pozdrowieniami z jakiejś wycieczki. No spoko. I od tego czasu pisze do mnie tak średnio raz na dwa miesiące, wymieniamy ogólnikowe „co słychać”, czasem wyśle jakieś zabawne zdjęcie czy coś i znowu cisza na miesiąc czy dwa. Po co on do mnie pisze? Nie mam bladego pojęcia. Widzieliśmy się jeden jedyny raz. Teraz nawet nie wie, czy jestem w związku czy nie. Więc dlaczego? Nobody knows… 😉
To ja Ci powiem po co utrzymuje ten kontakt- bo jesteś kołem ratunkowym „A może kiedyś” i raczej mało prawdopodobne jest, aby było inaczej. Nie mówię, że nie jest ale mało 😉 Moje kontakty z facetami tylko potwierdzają taką teorię. 99% facetów, z którymi miałam czy mam kontakt opierali znajomość na „a może kiedyś”. Tym bardziej, że to był facet, z którym się umówiłaś na randkę a nie na przyjaźń 😉
Ten „mój Marek” zapewne też liczył na jakąś „randkę” i dlatego się odezwał, inaczej nie pytałby się mnie czy nadal jestem w związku. I może się nie dziwię, że pisał po to. Dziwię się, że aż po 4 latach…
To trochę dziwne delikatnie mówiąc. Jednak co innego zupełnie jak po latach odzywasz się do starych znajomych, a co innego do kogoś kogo właściwie nawet nie poznałeś?
Aczkolwiek, jakby mi się nudziło to może bym sprawdziła o co z facetem chodzi, może…
Nie będę sprawdzać, bo wiem, że facet liczył na jakieś spotkanie lub na coś. Inaczej nie pytałby się mnie czy nadal jestem w związku. Dziwi mnie tylko to, że Mu się przypomniało aż po 4 latach, i że w ogóle mnie kojarzył, bo tak naprawdę w ogóle się nie znamy.
Mogę się dowiedzieć, co kryje się pod zdaniem: „Kompletnie nie mój typ. KOMPLETNIE.”? Mam takie déjà vu.
Też Cię spotkało coś podobnego? 🙂
Nie mój typ, czyli nie mój… 😉 Bardzo niewysoki, bardzo… nijaki, sprawiający wrażenie niezadbanego i smutnego… Taka kulka smutku 😉
Oj, posucha u faceta, skoro odkurza nawet te cztery lata temu spotkane znajomości. Raczej uciekać …
Zasyłam serdeczności.
Też tak myślę….
Pozdrawiam cieplutko 🙂
Moim zdaniem zapadłaś mu mocno w pamięć. Już wtedy, gdy wkładał kartkę za wycieraczkę samochodu. Sądzę, że ta kartka, to był duży akt odwagi. Być może teraz coś w jego życiu się zmieniło i zadał sobie pytanie „dlaczego nie spróbować”. Może poprawiło na tyle, że sądzi iż znajdzie uznanie w twoich oczach?
Jednak od takich wiecznych miłośników lepiej trzymać się z daleka…
Możliwe, że ta kartka to akt odwagi, ale też mi przeszło przez myśl, że On tak często zostawia te karteczki za wycieraczką. Ale może też masz rację, że coś się w Jego życiu zmieniło… Tylko dziwne jest to, że nadal o mnie pamięta. Aż niepokojące 😛
Sądzę, że wszystkiego po trochu. Pozdrawiam.