niewolnik nowego (?) świata

Praca, Kobiety Biznesu, Kobiet, Pracy, Biznes Kobieta
źródło:pixabay.com


Wyobraźcie sobie, że prawie codziennie wasz partner/partnerka znajduje powody, żeby wyprowadzić was z równowagi (tak, wiem- niektórzy wcale nie muszą pobudzać do tego wyobraźni 😛 ). Powodem do dzikiej awantury jest nierówno wyprasowana koszula lub smuga na świeżo wymytych oknach. Wasz telefon jest ciągle kontrolowany, każda rozmowa telefoniczna podsłuchiwana. Na jakiekolwiek pytanie, nie jest wam udzielana odpowiedź albo odpowiedź brzmi „znowu jesteś niezorientowany/niezorientowana”. Kiedy jesteście w pracy, dzwoni do was średnio raz na 1,5 h. Spróbujcie nie odebrać któregoś z nich! Pretekst do kolejnej awantury lub „cichych dni” wyłonił się z czeluści fal radiowych. W niedzielę o 7 rano jesteście zrywani z łóżka, bo trzeba wytrzepać dywan albo przygotować obiad. Takie sprawy nie mogą czekać. Trzepanie dywanu to kwestia życia lub śmierci. Ludzkość przecież wymiera właśnie z tego powodu.

Jakby tego było mało, to teściowa właśnie się do was nie odzywa. A jak już się odezwie, to jest to warknięcie z mieszanką odrazy. Bo ma gorszy tydzień. Miesiąc. Rok. Wyobraźcie sobie teraz rodzinny niedzielny obiad. Bajka. Z aspiracją na baśń.
Koszmar, prawda? Nie da się tak żyć. Próbujemy przyjrzeć się sobie, szukamy rozwiązań, STARAMY się zrobić wszystko, aby już się więcej nie narazić na krzyk, pretensje czy cokolwiek innego. Brak efektów? No to „sorry, kochanie, ale chyba czas się rozstać”. Po prostu nie godzimy się na takie traktowanie.
To czemu się godzimy w pracy? Spędzamy tam przynajmniej 1/3 doby. Przecież to bardzo dużo! Nasze życie toczy się w pracy!
Część z was na pewno pamięta Oślicę z mojej poprzedniej pracy. Mobbing w najczystszej postaci. Mnie to na szczęście już nie dotyczy, ale z tego co wiem, to tam niewiele się zmieniło. Przykre. Ale przykre jest to, że obserwuję podobne dziwne zachowania „szefów” czy współpracowników wokół mnie. Nie tak dawno odwoziłam na lotnisko pewnego „szefa” właśnie. 7 rano niedziela. Owy szef wyciąga telefon, żeby zadzwonić do jakiejś tam współpracownicy.
-Ojej! Jest 7 rano w niedzielę! O tej godzinie jeszcze wszyscy przewracają się na drugi bok! Ta pani z pewnością będzie nieprzytomna- próbuję troszkę zażartować i dać do zrozumienia, żeby zadzwonił może choć troszkę później.
-Moi pracownicy mają być dla mnie dostępni 7 dni w tygodniu 24 h na dobę.
Aha.
Zgasił mnie tym tekstem.
Nie wiem ile musiałabym zarabiać i jakie stanowisko obejmować, żeby szef do mnie dzwonił w niedzielę rano. Takich przykładów jest TYSIĄCE!  Zresztą nie muszę daleko szukać. Mój przełożony do swojej „prawej ręki” potrafi zadzwonić o północy i wezwać do pracy ze zwolnienia lekarskiego.
Przełożony mojej bardzo dobrej koleżanki wrzeszczał na nią przez pół godziny, bo ta dopuściła się zajścia w ciążę.
Menadżerka koleżanki do wszystkich w jej teamie mówi, że jest głupi/głupia.
Jedyna koleżanka z pracy Rodzicielki, z którą siedzi w jednym pomieszczeniu, prawie w ogóle z nią nie rozmawia. Koleżanka tylko rzuca segregatorami i słuchawką od telefonu. Próby dialogu nie przynoszą efektów już od lat.
Znajoma od chwili, kiedy odmówiła koledze pójścia z nim do łóżka, stała się ofiarą mobbingu ze strony prawie wszystkich współpracowników z działu. Proszę jaki „kontaktowy” chłopak.
Po tym, jak znajoma złożyła wypowiedzenie w pracy, szefowa wydzwaniała do niej setki razy i wystawała pod jej domem.
I co? I godzą się na to. Chcą mieć dochody, chcą mieć możliwość opłacania rachunków i dodatkowych zajęć swoich dzieci. A to wszystko za wysoką cenę bezsennych nocy, leków na uspokojenie i wizyt u psychologów. Ludzi traktujemy jak niewolników albo wrogów. Piękny świat sobie fundujemy.
Świat bez szacunku.

21 odpowiedzi na “niewolnik nowego (?) świata”

    1. Ha! Ja to wiem! Duża część z nas w ogóle nie myśli, kiedy dzwoni do kogoś, komu zapłaciło się za jakieś zlecenie. Ile razy, kiedy jestem z turystami za granicą, odbieram telefon o godzinie 21, 22, 23 lub W NOCY (!!!) bo ktoś ma jakiś niecierpiący zwłoki problem typu zmiana pokoju lub brak ciepłej wody w kranie. Litości! NIGDY do nikogo nie zadzwoniłam po godzinie 19.30, chyba że była to Policja lub Pogotowie Ratunkowe. Trzeba mieć w sobie odrobinę kultury.
      Cholera jasna.

  1. A we Francji właśnie weszło prawo, że pracownik ma prawo nie odbierać telefonów i odpisywać na maile poza godzinami pracy 🙂
    Na szczęście mamy obecnie rynek pracownika, od znajomych z HR wiem, że znalezienie teraz kogoś sensownego do pracy, graniczy wręcz z cudem (ludzie nie przychodzą na umówione spotkania rekrutacyjne!). Dalsza część zależy od nas samych – czy godzimy się na takie traktowanie, czy szukamy kolejnej pracy, czy może zgłaszamy sprawę do sądu pracy…

    1. Nie słyszałam o tej Francji 🙂 Oj, tchnąłeś we mnie życie tym komentarzem 🙂 Pewnie u nas w Polsce zaraz pracodawcy zaczęliby się „zabezpieczać” przed takim zapisem :/
      Z racji, że ostatnio jak sam wiesz sporo miałam do czynienia z rekrutacjami, troszkę poobserwowałam jak to wygląda. Przede wszystkim warunki wynagrodzeń w naszym kraju są nadal nie najlepsze (pomijam obszar informatyczny i technologiczny). Pracownik, kiedy usłyszy, że ma pracować za najniższą krajową lub na umowie zlecenie (za całe 10 zł/h) to na drugą rozmowę już nie pójdzie. Często jest też tak, że w ogłoszeniu rekrutacyjnym nie jest podana informacja dot. pracodawcy. Ogłoszenie np. wygląda pięknie: stanowisko pracy:przedstawiciel handlowy; wymagania:doświadczenie w sprzedaży, wykształcenie średnie lub wyższe, znajomość języka angielskiego pozwalająca na komunikację, otwartość na nowe kontakty. I słuchaj- wysyłasz swoje CV, oni oddzwaniają do ciebie, szybko przedstawiają się i ledwo wyłapujesz, że to jeden z największych operatorów sieci komórkowej………. Dwa razy miałam taką sytuację. Za pierwszym razem na szczęście pani prowadząca rekrutację jasno mi powiedziała, że praca miałaby polegać na chodzeniu od domu do domu i sprzedaży usług internetowych (!) i czy jestem nadal zainteresowana pracą i rozmową rekrutacyjną. Drugi raz pan mi się tak szybko przedstawił, że chyba z 20 sekund analizowałam skąd On do mnie dzwoni. Człowiek czasem tak się cieszy, że ktoś chce się z nim spotkać w sprawie pracy, że zgadza się na tę rozmowę a dopiero po czasie uświadamia sobie kto do niego dzwonił i jaką pracę mu w ogóle zaoferował (bo ogłoszenie nic nie mówi…). Oczywiście powinien zadzwonić i odwołać to spotkanie (raz też tak zrobiłam).

      1. Na normalnego przedstawiciela handlowego wymyślili już tyle kreatywnych nazw, że można się pogubić.
        Zawsze zachęcam do szukania pracy poza typowym podejściem polegającym na masowej wysyłce CV, która jest bardzo mało skuteczna, a czasami też oszukańcza. Jeżeli wiesz czego szukasz i u kogo chcesz pracować, to poszukiwanie pracy przestaje być aż tak traumatyczne…

  2. Niestety cała masa ludzi godzi się na takie traktowanie – i w domu i w pracy. Ze strachu, z braku innych perspektyw, z przyzwyczajenia, z braku odwagi na zmianę, niemożliwości udowodnienia krzywd czy wreszcie z braku poczucia własnej wartości. Smutne, ale prawdziwe.
    Gdy się jest niezamężną, bezdzietną i młodą osobą, to można dość łatwo wymienić toksycznego partnera na nowszy model, a gdy się jest mobilnym i doświadczonym, to w ofertach pracy można wybierać i przebierać. Ale nie wszyscy są w tak komfortowej sytuacji. Czasem ilość zobowiązań i innych czynników jest tak duża, że człowiek woli zagryźć zęby i znosić kolejne nieprzyjemne sytuacje z nadzieją, że kiedyś sytuacja się poprawi.

    Bo co tak naprawdę może w Polsce zrobić pracownik, który stał się ofiarą mobbingu? Zmienić pracę. Takie rzeczy ciężko się udowadnia, dochodzenie swoich praw np. w sądzie jest mozolne, kosztowne i czasochłonne. Prościej jest się po prostu ewakuować. A co jeśli nie masz alternatywy?…

    1. Masz sporo racji niestety… 🙁 Ale jak ja tak sobie pomyślę, że tak naprawdę praca to nasze życie i atmosfera w tej robocie jest fatalna, to… jakie my mamy to życie? A ono jest jedno, TYLKO jedno 🙁
      Za sprawy sądowe przeciwko pracodawcy płaci pracodawca 🙂 Taki plus 🙂

  3. Jaki rynek pracownika? Chyba nie…

    Jeśli nie jesteś informatykiem, nie ma szans. Znam dość dobrze angielski, mam setki kursów, studia podyplomowe, jestem osobą do bólu kontaktową. Gdybym straciła teraz pracę, to w mojej pipidówie nie nalazłabym nowej, gwarantującej podobny poziom zarobków.

    Rynek pracownika będzie wtedy, gdy będę wiedziała, że mogę rzucić pracę i za dwa tygodnie będę miała posadę gwarantującą podobne warunki pracy – albo lepsze. Dodam, że w szkole nie zarabiam kokosów, choć jak na warunki polskie stawka jest OK, bo mam 20 lat pracy i najwyższy stopień awansu zawodowego.

    O niewolnikach można mówić długo… W pewnym sensie wszyscy jesteśmy na smyczy. To tylko kwestia szczęścia – czy znajdziesz pracodawcę, który okaże się człowiekiem, czy nie. I nie ma tu znaczenia branża – Oślica była urzędniczką, moja mobberka – dyrektorką szkoły. A to, co się czyta o restauratorach, kierownikach sklepów… Masakra.

    Myślę, że musi jeszcze upłynąć mnóstwo wody w Wiśle, nim Polacy znów się nauczą szacunku do siebie nawzajem. I wciąż mam nadzieję, ze to nastąpi za mojego życia 🙂
    No wiem, optymistka ze mnie :))))

    1. Też ciężko mi się zgodzić, że jest to rynek pracownika. Jest teraz na tyle „lepiej”, że jakąkolwiek pracę można znaleźć, ale jest to praca na zlecenie lub za minimalną… A za takie wynagrodzenie nie da się żyć.
      Madamme, ja też mam nadzieję, że za lat, które można policzyć na palcach u rąk sytuacja z pracą w Polsce się zmieni 🙂

    2. Ciekawe, czy dzieje się tak dlatego, że Polska należy do państw europejskich z krótką historią kapitalizmu, gdzie pewna kultura pracy jeszcze się nie wykształciła, brak pewnych przepisów czy czegoś. Ten temat był już tu chyba jakiś czas temu. W stylu „Ludzie ludziom zgotowali ten los” 😛
      Ja pracuję w krajach zachodnich i nie spotkałem się z sytuacją, żeby szef się wydarł na pracownika. Mobbing oczywiście istnieje wszędzie, ale myślę, że jak ktoś już to napisał, gdy człowiek boi się stracić pracę i ma porąbanego pracodawcę, to kładzie się na płask i pozwala po sobie chodzić.
      W Chinach, czy innych krajach jest jeszcze gorzej, z tego co wiem.
      Na „zachodzie” polega to nie tylko na tym, że praca jest, ale, że zmienia się nawet miasto, czyli miejsce zamieszkania, żeby dostać pracę. Bezrobotni są wszędzie, ale kultura pracy jest różna, z tego, co wiem.

      1. Tak, były podobne wpisy, bo widzę, że niewiele się w tych zakładach pracy zmienia. Ludzie chodzą znerwicowani, do psychologów i psychiatrów są coraz większe kolejki. To nie jest normalne. A u nas myślę, że póki pracownik nie będzie mógł sobie przebierać w ofertach pracy, to tak właśnie będzie. Wiem, w Chinach jest gorzej. Nie wiem jakim cudem ci ludzie tam wytrzymują. W sumie ciekawa jestem jak ze stresem u nich i wpływem na zdrowie….

  4. Nie łudzę się, że zmiany będą. Kiedy wyprzedawano majątki i zakłady, obiecywano, że pieniądze pójdą na tworzenie miejsc pracy, ale pieniądze rozmieniono na drobne. Obecnie w małych miejscowościach pracy nie ma.
    Serdecznie pozdrawiam.

  5. a młodzi ludzie – jeśli tylko podczas rozmowy rekrutacyjnej spytają o coś więcej niż tylko gigantyczny zakres obowiązków za najniższą pensję – są postrzegani jako roszczeniowi.

    1. Coś jest nie tak z tym naszym rynkiem pracy…. Choć powiem Ci, że za granicą też nie jest super. Alw zarobki lepsze i częściej lepiej się traktuje pracownika.

  6. Mój były szef też tak myślał. Zmieniałam dla niego plany na popołudnie, bo musiałam zostać w pracy. Zmieniałam plany na weekend, bo musiałam jechać do pracy. Ciągle coś zmieniałam, aż w końcu zmieniłam szefa 🙂 Teraz mój dyrektor jest naprawdę w porządku.

    1. Ja się zastanawiam czy takiemu „byłemu szefowi” przejdzie przez myśl czemu pracownik odszedł z pracy.
      a zmiany pracy gratuluję i cieszę się razem z Tobą 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.