I znowu od początku lutego pełno wszędzie informacji przypominających o nadchodzących Walentynkach. Komercjalizacja mówią. Jak się chce świętować, to się powinno świętować codziennie tę miłość.
Czytaj dalej „co z tymi Walentynkami?”
w pociągu
Minęło kilka ładnych lat od moje ostatniej podróży pociągiem. Myślę, że to mogą być nawet i jakieś 4 lata. Sporo czasu, prawda? Sporo? Mogło się troszkę od tego czasu pozmieniać? Mogło, prawda? Mogłam czuć się odrobinkę zagubiona? Mogłam, prawda?
Tak więc zakupienie biletu przez Internet na jednodniową wycieczkę do koleżanki, której dawno nie widziałam może i nie było trudne (choć nie ogarnęłam do tej pory biletu dobowego na tego samego przewoźnika…). I na tym poziom „łatwy” bym zakończyła.
brałaś ślub!
Pod wieczór przybiega do mnie Rodzicielka. Jestem w szoku, bo matka moja własna przychodzi do mnie bardzo rzadko. Pokonanie 16-stu schodów jest dla niej wyczynem niemalże takim jak pokonanie odcinka długości maratonu. Czytaj dalej „brałaś ślub!”
wiem, jak to się stało
-Jak to się stało, że jesteś sam?- Pytam faceta, który sprawia idealnego i jest dla mnie dużym szokiem fakt, że nikogo do tej pory sobie nie znalazł albo, że żadna dziewczyna nie owinęła go sobie wokół palca.
Śmieje się. Czytaj dalej „wiem, jak to się stało”
i po świętach…
Na nic nie liczyłam. Cudu nie oczekiwałam.
Wszystko zależy od nastawienia.
Chciałam tylko bardzo się nie pokłócić. Z nikim.
I nie popłakać.
Do tego postanowiłam spojrzeć na ten trudny czas TRZEŹWYM okiem 😛 To może być ciekawe doświadczenie…. Czytaj dalej „i po świętach…”
polityka i moja codzienność (z elementami pornografii :D )
Jeśli ktoś jeszcze niedawno uważał, że to na kogo zagłosuje podczas wyborów nie ma żadnego znaczenia, mam nadzieję, że ostatnie miesiące wystarczająco DOSKONALE pokazały, że ma to OGROMNE znaczenie. To oni (politycy) fundują nam to wszystko, co mamy. Nie dość, że i tak moja prywatna sytuacja życiowa sprawia, że jestem kłębkiem nerwów, lęku i niespokoju, to pandemia i wyrok TK sprawiły, że musiałam się nauczyć WYŁĄCZAĆ głowę, aby nie zwariować. Czy tam spijać litry alkoholu 😉 Jak zwał tak zwał 😛 😉 Czytaj dalej „polityka i moja codzienność (z elementami pornografii 😀 )”
stało się…
No i pykło.
Pieprznęło.
Nazywajmy rzeczy po imieniu. Jebnęło po prostu.
Mam 35 lat.
Darujmy sobie życzenia.
Czytaj dalej „stało się…”
uroki mieszkania w bloku
Przez 15 lat mieszkałam z dziadkami w bloku. Bloku zbudowanym w latach 60-tych. Typowa „wielka płyta”. Mój pokój miał jakieś 8m². Byłam dzieckiem, więc wydawał mi się wystarczający. Tak samo jak pokój dzienny, który ma jakieś 15m² wydawał mi się dużym pokojem.
Dzisiaj w „moim” pokoju jest sypialnia babci. Jest tam łóżko, komoda i wózek inwalidzki. I nie ma się gdzie ruszyć. Nie jestem w stanie w tym pokoju wykonać żadnego ruchu oprócz zaprowadzenia babci za rękę do łóżka. Robiąc niezaplanowany krok w którąkolwiek stronę, funduję sobie siniaka na udzie, kolanie lub ewentualnie biodrze.
Przejście z pokoju do pokoju jest również dla mnie pewnym akrobatycznym wyzwaniem. Zawsze muszę pamiętać, żeby odpowiednio się wygiąć przechodząc z pokoju dziennego do przedpokoju. Drzwi nie mają wystarczająco dużo przestrzeni, aby otworzyć się na oścież, więc z ościeżnicą tworzą kąt mniej więcej 60º. Tak było od zawsze. Dziadkowie nigdy nie czuli potrzeby dokonywania jakichkolwiek zmian w mieszkaniu. Tak samo zresztą jak nie czuli wielu innych potrzeb jak np.używania talerzy czy żelazka, ale to inny temat. Wracając do drzwi miedzy pokojem a przedpokojem. Tam z reguły funduję sobie siniaka na ramieniu a raz nawet na czole 🙂 Czytaj dalej „uroki mieszkania w bloku”
opieka nad babcią i geny
W samym środku lockdown’u babcia wyłożyła się w swoim mieszkaniu i ze złamanym biodrem wylądowała w szpitalu. Jeśli ktoś miał „przyjemność” doświadczyć szpitalnego łóżka w okresie pandemii, to na pewno wyrobił sobie zdanie na temat służby zdrowia. O tym, że przeszła mały zawał już na szpitalnym łóżku dowiedziałyśmy się tylko dzięki „ciężkim” znajomościom. Babcia podczas pobytu w szpitalu „zapomniała” jak się odbiera komórkę, więc nie miałyśmy z nią nawet telefonicznego kontaktu. Ciężko w takich sytuacjach funkcjonować bez większych „znajomości”, zachować zdrowy rozsądek i generalnie nie zwariować… Czytaj dalej „opieka nad babcią i geny”
mam to w genach
Mam to w genach. Po mamusi znaczy się.
Przyciągam dziwne postacie.
Albo w moim mieście jest po prostu nadwyżka dziwnych postaci.
Nie… To nie to. Oni mnie znajdują z każdego zakątka tego kraju.
Aż się ciśnie… że Polska to kraj dziwnych ludzi 😉