listy do rodziców, czyli najpiękniej jest razem…

źródło:pixabay.com
źródło:pixabay.com

W sobotę rano przybiegła do mnie Rodzicielka.
-Słuchaj! Przyszywany Ojciec jest gorszy od małego bachora!
Nie zaprzeczam ani odrobinkę 😛 i czekam na ciąg dalszy historii.
-Słuchaj! Ty wiesz co on zrobił?! Właśnie przegrzebał całą moją szafę w poszukiwaniu prezentów pod choinkę! I pyta się mnie czy taki śliczniusi prezencik z ozdobnym krawatem to dla niego. CZUJESZ, Dziecko? NO CZUJESZ?! On robi to samo, co ty, kiedy miałaś 6 lat!
Żeby to pierwszy raz… Co roku jest to samo. Matka chowa dla niego prezenty po całym domu a on i tak je wygrzebuje spod ziemi 😛

-A ja?- pomyślałam- Jejuśku… a mnie w ogóle te prezenty nie chodzą po głowie. Nie mogę się doczekać wieczoru, kiedy ze spokojną głową wszyscy usiądziemy przy stole i w końcu spędzę czas z moją rodziną. To chyba dorosłość. Czas, kiedy nie zależy nam prezentach, tylko na czasie spędzonym przy ciepłym posiłku z najbliższymi…
Przyszywany, jak widać jeszcze do tego nie dojrzał 😉 😛

-Wiecie co?- zagaduje Rodzicielka do mnie i do Przyszywanego w czasie drogi na Wigilię.- Widziałam ostatnio w Internecie (Rodzicielka stała się wielką fanką Internetu i fb…) taki filmik, w którym poproszono kilkoro dzieci, żeby napisały na jednej kartce to, co chciałyby dostać od Św. Mikołaja a na drugiej, to co chciałyby dostać od rodziców. I te dzieci napisały na kartkach do Mikołaja, że oczywiście chciałyby jakieś gry i zabawki a na liście do rodziców wiecie co?
-Pewnie, że chciałby spędzać z nimi czas i się bawić?- przerywam JA.
-No właśnie! W całej tej świątecznej gonitwie za prezentami dla dzieci nikt nie myśli, że one by chciały po prostu spędzać z nami czas. Ale to nie wszystko. Później prowadzący na tym filmiku proszą dzieci, żeby wybrały tylko jeden list, który mogą wysłać-albo ten do Mikołaja albo ten do rodziców. Oczywiście dzieci się bardzo wahają, ale w końcu wybierają do wysłania ten list, który jest pisany do rodziców.
-Pewnie, że tak. Dzieci wcale nie potrzebują tylu zabawek, ile dostają. One chcą spędzać z rodzicami czas. Badania pokazują, ze dzieci do 2 roku życia w ogóle nie potrzebują zabawek. Starcza im to, co mają naokoło siebie. A poza tym…-zamyślam się- dzieci, które mają niby wszystko a nie mają czasu z rodzicami są cholernie nieszczęśliwe.
Jako była nauczycielka i była studentka pedagogiki powymądrzałam się JA 😉
-W sumie macie rację-wtrącił się Przyszywany- dzieciaki to takie ufne, towarzyskie stworzenia. Pamiętam, że moje dzieciaki zawsze się cieszyły jak gdzieś razem mogliśmy pojechać.
-Ale zobaczcie- To nie tylko tak jest z dzieciakami. Z dorosłymi jest tak samo. Możesz mieć w cholerę pieniędzy a wcale ci to szczęścia nie da.
-Pieprzysz, Chomik jak zwykle- karci mnie Przyszywany.- Jak nie masz pieniędzy, to nie masz nic. Nie masz domu, nie masz na lekarstwa, nie masz na swoje bluzeczki. Kasa jest potrzebna i nikt mi nie wmówi, że nie jest!
-Ok, mądralo- kasa jest potrzebna do życia. Jest potrzebna na rachunki, na jedzenie, na jakieś przyjemności jak moje bluzeczki (myślałby kto 😛 ), ale jak masz w cholerę kasy a jesteś sam, to i tak jesteś nieszczęśliwy!
-Ja tam jestem szczęśliwy, jak mam pieniążki- raduje się, jak dziecko.
-Teraz ty pieprzysz! Miałeś w ch*** pieniędzy, najnowsze telewizory, sprzęt audio i najnowsze samochody. Stać cię było na podróże, ale nigdzie nie wyjeżdżałeś, bo nie miałeś z kim! I nikt mi nie wmówi, że byłeś szczęśliwy, jak byłeś sam! Możesz mieć wszystko! Ale po pierwsze uszczęśliwia cię to tylko na chwilę a po drugie jak nie masz do kogo otworzyć buzi, to te wszystkie bajery możesz sobie wsadzić. Tak samo jest z dziećmi.
Rzekłam.
😛
-W sumie, Chomik to masz rację…

24 odpowiedzi na “listy do rodziców, czyli najpiękniej jest razem…”

  1. W pierwszej kolejności chciałam napisać, że to jakieś dziwne dzieci, bo moje by wysłały ten z prośbą o prezenty. Ale potem zajarzyłam, że czasu im poświęcałam dużo, a kasy zawsze miałam mało, więc nie ma się co dziwić, że tak by zrobiły 😉

    Lubię prezenty, nie ma co gadać.A najbardziej związaną z nimi niespodziankę, więc chyba też jestem jeszcze bachorem :))). Z tym, że lubię je i dostawać i dawać :). Natomiast jeśli chodzi o dzieci to.. Widziałam kiedyś w Niemczech taki kalendarzyk – prezent na Dzień Matki. Tam dziecko zapisywało, co chce zrobić dla mamy – poodkurzać, wymyć naczynia, wytrzepać dywan, pobawić się z braciszkiem. Należało sobie wybrać dane zobowiązanie i podetknąć dziecięciu pod nos – dziś proszę pobaw się z młodszym rodzeństwem, bo ja muszę wymyć okna. Może takie coś wato zrobić dla swojego dziecka? Na karteczkach niechby był spacer , kino lub gra w monopol 🙂
    Co ty na to? 🙂

    1. Ale jakby te Twoje dzieciexia miały do wyboru wspólne wakacje czy wspólne wyjście do kina to pewnie by wybrały właśnie to 🙂
      Z tym kalendarzykiem to bardzo fajna rzecz 🙂 przed Dniem Dziecka czemu nie? 🙂 jestem za 🙂

      1. Kiedy wspólne wakacje i kino to u nas normalność! A nie atrakcja jakaś nadzwyczajna 🙂 Podobnie jak dyskusje o tyłku Maryny i charakterystyce bokkenów . Że nie wspomnę o krytyce werteryzmu, systemu edukacji oraz panelach dyskusyjnych poświęconych wyższości sernika nad bigosem :)))

        1. Nauczyła mnie tego moja mama.. 🙂 Jako nastolatka wygrywałam bezapelacyjnie wszystkie konkursy na najlepszą mamę. Moje koleżanki, ba – moi chłopacy – zawsze wizytę u mnie zaczynali od godzinki spędzonej na herbatce i plotach z mamą. Czasem się śmiałam, że nie wiem do kogo oni przychodzą – do mnie czy do niej…

  2. Zawsze starałam się poświęcać czas swojemu dziecku. Może nie bardzo dużo, ale codziennie choć trochę. Ile miałam czasu, bądź sił. I wiecie co Wam powiem? po latach? to było jak „lokata długoterminowa” z wysokim oprocentowaniem:-)

  3. dobrze prawi polać jej! jednak studenty pedagogiki to osobniki stadne, które i tak wiedzą, że w tym zawodzie kokosów nie zarobią, więc szczęścia szukają gdzie indziej – powiedziała absolwenta pedagogiki;)

  4. Masz rację, dzieci potrzebują bliskości rodziców, prezenty powinny być przemyślane, np. wspólny lot balonem, czy jazda gokardami.
    A kiedy studiujesz humanistykę, obecnie oznacza, że studiowałaś bezrobocie, niestety.
    Serdeczności.

    1. Wspólny lot balonem? Łał 🙂 choć ja bym pewnie najpoerw wpadła w panikę w potem w ryk, nie wiem czy byłby to udany prezent 😉
      Cóż… nie każdy jest stworzony do cyferek…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.