w mojej Grecji…

20160429_112749Dobrze, zgadzam się. Jest tu pięknie. W końcu na tej wyspie decyduje się wziąć ślub mnóstwo par. Zamożnych par. Jest bajecznie, słonecznie a woda ma boski kolor.
I to by było na tyle.

Nie mogę się odnaleźć. Moi sąsiedzi i zarazem współpracownicy, to jak już wspominałam sami obcokrajowcy. Nie wiem czy to przepaść kulturowa, czy po prostu przepaść w poczuciu humoru, ale faktem jest, że dzieli nas SPORO. Wzrost też 😛 Mam dość bezsensownego przesiadywania z nimi przy grillu czy czymś tam innym. Nie bawią mnie ich dowcipy, albo nie rozumiem ich językowo. Te „small talki” są po prostu nie dla mnie. Cóż… unikam ich 😛 Wczoraj, żeby tylko uniknąć zaproszenia na kolejną posiadówkę, wymykałam się do miasta przez dom obok. Oczywiście musiałam pokonać płot 😛
Dobrze, że w Grecji płoty mają najwyżej metr wysokości…
Ciekawe, czy kamery mają tu zainstalowane… Może będę na you tubie…
Poza tym martwię się.
Jestem chodzącym 180cm zmartwieniem. Martwię się o pracę, o mój dom, o przyszłość, o rodzinę, o moje stosunki z sąsiadami i o świat. Jak już w końcu poznałam faceta, przy którym szczerze się zaśmiewałam i zapominałam o tym, że przecież się martwię,  to facet  postanowił, że zrobi sobie ze mnie przygodę na jedną noc.
No i po koledze. Jest obrażony.

Oczywiście.
Żeby chociaż był przystojny…
Oszaleję. Na tej pięknej wyspie oszaleję.

Albo znajdę tu sobie jakiegoś faceta, albo wykończę się psychicznie.