słodkie idiotki mają lepiej

Przez ostatnie lata bardzo uważnie obserwowałam relacje międzyludzkie i ich efekty. Badałam też siebie, to jak mnie postrzegają ludzie i jak moje zachowanie wpływa na postępowanie innych. Patrzyłam, kodowałam i wyciągałam wnioski. Kreatywnie. Z premedytacją. Kobieta- kobiecie jeśli nie czuje się z nią prawdziwą przyjaciółką, to najczęściej będzie wilkiem. Prawie zawsze jak obserwuję dialog dwóch kobiet (najczęściej w pracy), to mam wrażenie, że obie uważają tą drugą za idiotkę. Niby są dla siebie miłe, niby próbują się porozumieć, ale… Ale nie za często są to szczere intencje. A już nie daj Boże jak obie są młode i ładne! Puszą swe wytapirowane włoski, prostują piersi, wachlują rzęsami jakby chciały się nawzajem tymi rzęsistkami zwiać. I szczebiocą. Słodkim głosem szczebiocą jak dwie gołąbeczki, które mają się zaraz na siebie rzucić i stoczyć walkę o gałąź.

Mężczyzna- mężczyźnie z reguły rzeczowo przedstawia swoje racje. Wymieniają się argumentami, dopóty, dopóki któreś z nich nie odejdzie z podkulonym ogonem pokonanego lub nie rzuci się na przeciwnika z pięściami 😉 Oczywiście zdarza się, że obaj mężczyźni mają klasę i w przypadku nierozegranego meczu racji, z uśmiechem i podaniem sobie dłoni zejdą z ringu. W/w zjawisko u kobiet jest niezwykle rzadkie 😛 Obie będą się przekrzykiwać, póki druga nie odpuści lub nie rzuci się z pazurami na przeciwniczkę.

Kobieta- mężczyzna. W tej sytuacji mamy do czynienia z niezwykłą GRĄ. Fascynującą grą 🙂 Młoda kobieta ZAWSZE będzie chciała wypaść przy mężczyźnie dobrze. Ba! Doskonale a nie dobrze. Będzie się prostować, uśmiechać, szczebiotać i stosować wszystkie inne znane kobiecie „chwyty” spodobania się. A po co ma się podobać? No jak to po co? Każda kobieta chce się podobać, ZAWSZE i WSZĘDZIE. Nawet w łóżku, kiedy śpi. Bo czasem nawet nie śpi, tylko CZUWA 😉 Jeszcze ciekawiej wygląda rozmowa kobiety z mężczyzną, gdy zaczyna się ona przeradzać we FLIRT. Wszystkie flirty są do siebie niejako podobne. Mają w sobie sporą dozę seksualności. Uwielbiam tę magię flirtu- nie tylko brać w nim udział, ale obserwować flirtujące ze sobą pary 🙂 Niestety bardzo często (zdecydowanie za często) widzę, co robią ze sobą podczas flirtu kobiety. Wychodzą z nich te słodkie idiotki. Jest to moment, kiedy już nie chce mi się patrzeć na to, co ta kobieta ze sobą wyprawia. Zaczyna zbyt głośno się śmiać. Bawi ją każde mało zabawne słowo partnera od flirtu. Przewraca oczkami, ton głosu robi jej się tak słodki, że odechciewa mi się wszelkich słodyczy na najbliższe dni. Co ma swoje plusy oczywiście 😉 Partnera już nie dotyka tak niby przypadkowo, tylko na nim WISI. Zgina nóżkę na niemiłosiernie wielkim obcasie i znów uwiesza się na facecie. Wygaduje przy tym jakieś kompletne bzdury. Jest po prostu ŻAŁOSNA i niesmaczna. A co na to jej flirtujący partner? Wchodzi w to (dosłownie i w przenośni 😛 ). Nie jestem w stanie stwierdzić, czy ona ma w sobie taką siłę przyciągania, że ten facet idzie za nią jak osiołek za marchewką, czy facetowi coś świat przesłoniło (wielki biust na przykład). I to nie jest tak, że oni spędzą ze sobą tylko najbliższą upojną noc. Oni wezmą ślub. A za chwilę urodzą się im Dajanki, Feliksy, Nataszki tudzież Xawierki… Słodka idiotka cel osiągnęła. I na pewno nie będzie jej w życiu źle. Ma w sobie tyle „uroku osobistego”, że urobi nie jednego faceta. I co z tego, że na chwilę? Na kilka lat? Później znajdzie następnego. Nieistotne. Nie chodzi zresztą tylko o małżeństwo i ten najzwyklejszy cel przedłużenia gatunku. Słodkie idiotki często chcą coś osiągnąć na chwilę. Przykładowo chcą mieć kolejnego drinka. Naszczebioczą się, nawymachują rzęskami i drinka mają.
Okej. Skoro ten świat tak jest ułożony, to ja muszę od czasu do czasu nauczyć się w nim funkcjonować. Ile razy próbowałam cokolwiek załatwić z mężczyzną tak „normalnie’? Prowadząc normalną, miłą i rzeczową rozmowę? Wystarczającą ilość razy, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że tym sposobem to nie za często uda mi się cokolwiek osiągnąć. Zaczęłam wchodzić w rolę słodkiej idiotki. Już nawet nie wiem kiedy był mój pierwszy raz. Co wiem na pewno, to to, że byłam w szoku, że robiąc z siebie kompletną kretynkę bardzo ułatwiłam sobie sprawę. Później było niedozwolone przejście przez jezdnię. Późnym wieczorem. Na pustej ulicy. Nie rozejrzałam się nawet czy nie ma kogoś ze straży miejskiej. Jak można się domyślić czujnym okiem dostrzegli moje przestępstwo 😛
-Proszę pani, pani w niedozwolonym miejscu przeszła przez jednię- oznajmia mi funkcjonariusz.
-Ja? – dopiero się ocknęłam, że to faktycznie jest jezdnia i faktycznie idę jak to ciele, ale no LITOŚCI. Patrzę na panów. Badam ich. Badam ich poziom podatności na słodką idiotkę (oczywiście są rozsądni panowie, którzy stronią od tego typu kobiet i choćby nie wiadomo jak się kobieta nawyginała, to nic z nimi nie ugra). Dostrzegam pierwszy uśmiech i MAM ICH. Rozpoczynam grę.
– Widzą panowie jaka ze mnie głupiutka istotka? Kompletnie się zamyśliłam. KOMPLETNIE! Panowie rozkosznie się zaśmiewają. Trochę to przykre.
-A jakby coś jechało, to taka wspaniała kobieta nie daj Boże zostałaby potrącona przez samochód i byłoby nieszczęście.
-A panowie tak cudnie dbają o bezpieczeństwo nas- kobiet! Boże! Co ja bym bez panów zrobiła? Panowie w sumie to mi życie uratowali! Ja nawet nie wiem jak się mam panom odwdzięczyć! Bo chyba panowie mnie nie zakują w kajdanki, prawda?- i głębokie spojrzenie w oczy wraz z trzepotem rzęsisk.
LITOŚCI!!!
-Oj, nie proszę pani- co najwyżej mandat możemy pani dać- i dalej rozkosznie się uśmiechają. Już nawet zaczynają się śmiać!
-Panowie życie mi uratowali i mandat chcą mi dać? Anioły mandatów przecież nie dają, prawda?- już nawet biorę ich na nieśmiały dotyk. I sama się zastanawiam skąd się u mnie w głowie biorą takie teksty…
-Wyjątkowo nie damy, ale niech pani już przepisów przestrzega i ostrożnie dociera do domu.
-No mówię, że z panów to ANIOŁY! Ile ja mam szczęścia, że panów spotkałam! Całą masę!

Nie wierzę… 😛

Jakiś czas temu potrzebowałam na cito wymienić tylną wycieraczkę w autku (tak- to był czas, kiedy miałam jeszcze autko…).  Spieszyłam się na koncert i nie za bardzo miałam czas bawić się w wymianę wycieraczki, której jeszcze nie wymieniałam. Wpadam z rozwianym włosem do magazynu serwisu samochodowego i wzrokiem szukam doradcy którego już urobiłam rok temu. Pana Pawła brak. Niedobrze. Grzecznie czekam w kolejce. Czekam. Czekam. Długo czekam, cholera jasna!
-Słucham panią?- oj pan coś nie wygląda mi na sympatycznego. Trudno.
-Proszę pana, potrzebuję tylną wycieraczkę do Kia.
-Całą?
-No najlepiej całą bla bla bla- bacznie obserwuję reakcje szanownego doradcy na moją paplaninę. Pozwalam sobie troszkę zażartować i czekam na reakcję.
Uśmiecha się! GIT!
-To pani potrzebuje tylko pióra i ewentualnie zatyczki.
-No nie wiem…- mówię już takim słodkim bezradnym głosikiem. Tak cholernie mi się dzisiaj nie chce walczyć z tą wycieraczką. Przyszywanego Ojca też nie chcę po raz kolejny prosić o pomoc w czymkolwiek.
-To pójdziemy do samochodu i zobaczymy co da się zrobić.
Idziemy! Jak idziemy, to już mam sprawę załatwioną 🙂
Pan mi dobiera pióro, zatyczki i coś tam jeszcze za jakieś grosze 🙂
-Pani płaci tylko za części, czy też za założenie?
-No jakoś sobie poradzę z założeniem- kurdę…- To chyba nie jest aż tak skomplikowane, prawda?- I spojrzenie numer sześć 😛
-Pani pójdzie do kasy zapłacić i spotkamy się przy pani aucie.
YES! YES! YES!
Pan dzielnie zmienia mi pióro, zatyczki i nie wiadomo co tam jeszcze.
-Ojej! Panu to doskonale idzie! Jestem pod wrażeniem! Mnie by to tak sprawnie na pewno nie poszło!- szczebioczę i oczywiście co robię?-Tak!- macham rzęsami! ;-P
Będziesz się Chomikowa w piekle smażyć…

-O! Wycieraczkę sobie wreszcie zrobiłaś! Sama?- zagaduję mało mądrze Przyszywany Ojciec.
-Radzę sobie, dziękuję.
😛

Dwa dni później auto skasowałam 😛
Ale wracając do słodkich idiotek, to wchodzenie w tą grę bywa zabawne. „Bywa”- podkreślam 😛 Bo ile razy można robić przedstawienie? Aktorką Hollywood nie jestem, więc dajcie mi żyć normalnie. Tylko czy normalne życie normalnej kobiety jest możliwe…?