rozmemłana emocjonalnie, czyli Poliglota część kolejna

12516832_1075549095823745_983364076_oSprawy się komplikują jeszcze bardziej, niż mogłam przypuszczać… Od momentu, kiedy facet do mnie zadzwonił i mi zakomunikował, że ROZSTAŁ SIĘ ZE SWOJĄ WIELKĄ MIŁOŚCIĄ, o której oczywiście wcześniej nie pisnął ani słowa, swoją nieustająca obecnością nie pozwala mi ogarnąć emocjonalnego bałaganu.
Naprawdę byłam przekonana, że po jego telefonie, w którym przepraszał za 4-godzinną wymianę sms-ów, już nigdy więcej nie będzie miał odwagi się do mnie odezwać. Tym bardziej, że podczas tych wszystkich wiadomości napisałam mu, że bardzo mi się nie podoba jego podejście do kobiet i związków a flirtowanie z dziewczyną, podczas trwania związku z MIŁOŚCIĄ ŻYCIA (BŁAGAM!) jest delikatnie mówiąc nie na miejscu.
Ocknij się, Chomikowa! Nie wszyscy mają w sobie tak wysoko rozwinięty poziom samokrytyki, jak ty.
Po dwóch dniach błogiej ciszy dostałam wiadomość, w której wysłał mi zdjęcie samochodu jego marzeń.
Jak wrócę po tych 10 miesiącach za granicą, to właśnie taki sobie kupię, Chomikowa.
Niesamowite…
-Patrząc na cenę, to chyba nie będziesz spożywał posiłków, żeby to sobie kupić. Radzę już teraz nauczyć się łowić ryby.
-Coś tam jeszcze wezmę kredytu i kupię. To jest miłość! Muszę go mieć!
-Aaaa… miłość! No to tak. Chociaż znając ciebie, miłością za chwilę zapałasz do pięciu innych samochodów.
-Co ty taka uszczypliwa?
No proszę, nawet wyczuł złośliwość. Jednak głupi nie jest.

Wiesz co? Wybacz, ale jestem wyjątkowo zajęta i nie mam czasu na konwersacje.
Tak, wiem. Mogłam być bardziej bezpośrednia i najzwyczajniej w świecie mu napisać „NIGDY WIĘCEJ DO MNIE NIE PISZ I NIE DZWOŃ”, ale przecież GŁUPI NIE JEST. Nie jest i tym niestety mi zaimponował jakiś czas temu. Jeszcze wtedy, kiedy nie wiedziałam, że to zakompleksiony flirciarz, i że zafunduje mi jazdę emocjonalną.

Spoko, odezwę się. Miłego wieczoru, Chomiczku!
Nie mogę się doczekać.

Następny dzień. A raczej późny wieczór. Północ 😛 SMS! Stało się coś, na bank. Ostatni czas, kiedy dostałam wiadomość o północy (nie licząc sylwestra 😛 ) dostałam… w Bułgarii, kiedy zaginęły bliźniaczki…
Pozdrowienia z (tu pada nazwa mojego miasta)!
Do wiadomości załączone było ZDJĘCIE Z JAKĄŚ DZIEWCZYNĄ!
Oczom własnym nie wierzę. Jestem zła, zniesmaczona i załamana. Ręce opadły mi już kompletnie. Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć po co otrzymałam to zdjęcie z informacją, że jest w moim mieście? Wybaczcie, ale moja wyobraźnia właśnie napotkała na granicę i już nie posunie się ani kroku dalej. No to po co????
Na wiadomość nie odpisałam. Następnego dnia telefonu nie odbierałam. W końcu przyszła wiadomość, że mnie przeprasza za brak informacji, że będzie w moim mieście. Znowu mnie przeprasza. Mam wrażenie, że powinien mnie przeprosić za swoją obecność w moim życiu. Nie chciał, to nie poinformował! Spoko, nie umarłam! Po co tylko ciągle do mnie pisze lub dzwoni????
Jestem zmęczona tą relacją. Czuję się oszukana i na jakiś sposób wykorzystana. Jak zwykle. To już druga relacja w ostatnim czasie, która powinna się zakończyć, a której niestety nie mogę radykalnie uciąć. Nie zniosłabym setek pytań od Wiecznie Niezadowolonej, Prawie Idealnego i innych. Nie wiem, czy umiałabym z nich wybrnąć…
I tak pozostaje mi na dzień dzisiejszy zajadanie się herbatnikami i nerwowe zerkanie na telefon. Jest wieczór, więc za chwilę znów przyjdzie jakaś wiadomość…
Otóż to.
Co robisz, Chomiczku? Napisz coś w końcu do mnie i się uśmiechnij.
No żessssszzzz… A ja znów bez Ferrero 🙁

o randce na parkingu…

źródło: www.tumblr.com

Za kilka dni znów mam urodziny. Coraz niebezpieczniej mi do 30-stki. Myślę, że to właśnie będzie ta granica wiekowa, kiedy będę musiała określić to, ile mam lat i się tego trzymać 😉 I tak właśnie nieubłagalnie zbliżając się do Tego Dnia dopadł mnie mały smutek, pustka i poczucie osamotnienia… Nie wiem czy to minie, czy będzie jeszcze gorzej, ale już nawet moja N. zaczęła się o mnie martwić.
-A może ty byś sobie w końcu faceta poszukała, hm? Ja nie pozwolę, żebyś ty została starą panną!
Uparte toto zawsze było 😛 Nieugięte i uparte 😛 A że jestem ostatnio w nastroju bardzo spolegliwym i nie bardzo coś mogę spotkać mężczyznę, który byłby mną zachwycony tak jak powinien 😉  i nie miałby przy tym żony i gromadki dzieciaków,  na pytanie mojej N., odpowiedziałam… TWIERDZĄCO. Szybka decyzja, szybkie logowanie na portalu randkowym, kilka nie nadzwyczajnych zdjęć i … szybki odzew.
W ciągu pierwszych trzech dni otrzymałam ponad 20 wiadomości. To normalne. Na nową rybkę zarzucana jest cała masa sieci. Naturalnym jest, że rybka jakoś bronić się MUSI i dokonuje wstępnych weryfikacji. I tak odrzucając panów niższych ode mnie o głowę (czy naprawdę mężczyzna ze wzrostem 168-172 cm. myśli, że stworzymy związek? kto kogo będzie przepraszam trzymał na kolanach i no przepraszam, ale też NOSIŁ NA RĘKACH? 😛 😀 ) oraz panów ze zdjęciem na tle traktora lub też ciągnika (do czegóż ja bym miała temu panu służyć? Właśnie- SŁUŻYĆ? Myć mu ten ciągnik, czy nie daj Boże segregować ziemniaki na bulwy mniejsze lub większe…??????). Po wstępnej segregacji pozostało mi ok. 6-8 panów, z którymi ewentualnie mogłabym spróbować wymienić kurtuazyjną korespondencję 😉
Z trzema z nich korespondencja przebiegała nie tyle źle, co katastrofalnie. Wspinałam się na wyżyny moich umiejętności prowadzenia dialogu, ale moje starania spełzły na niczym…
Przykłady tych „wyjątkowych” korespondencji:
Potencjalny Mąż Chomikowej 😀 😉 : Hej!
Chomikowa: Witam! Ciężko jest mi znaleźć jakiś punkt zaczepienia na Twoim profilu, ponieważ jest on pusty… ale bardzo ci dziękuję za wiadomość. Jak mijają ci dni?  Praca, czy też odrobina lenistwa? Pozdrawiam! 🙂
Potencjalny Mąż Chomikowej: Fajnie, że odpisałaś. Niestety tylko praca.
No świetnie… Ale nie poddawaj się Chomikowa, nie kasuj go już teraz!
Chomikowa: jesteś w takim razie pasjonatem swojej pracy, czy po prostu szefostwo nie daje ci odpocząć? 😉 I wnioskując po jednym z twoich zdjęć pracujesz chyba w ratownictwie medycznym, nie mylę się?
Potencjalny Mąż Chomikowej: Tak, jestem ratownikiem medycznym.

I koniec. KROPKA.
Cóż za zainteresowanie moją osobą! Jaki pasjonujący DIALOG!
NASTĘPNY!
I tak było z kilkoma.
Kolejnych trzech po otrzymaniu ode mnie wiadomości w ogóle już mi nie odpisało. Cóż… jest tyle piękniejszych, ciekawszych i ŁATWIEJSZYCH dziewczyn ode mnie.

Tak po kilku dniach nieustającej „walki” korespondencyjnej z Potencjalnymi Przyszłymi Mężami Chomikowej 😉  w końcu trafił się jeden wart jakiegoś zainteresowania i spotkania na przysłowiową „kawę”. Doświadczenie mi mówiło, żeby NIKOGO nie zapraszać do mieszkania (już o tym pisałam), póki nie będę miała pewności, że chcę z nim spędzić wspólną noc, więc umówiliśmy się w mieście. Potencjalny nie jest z mojego miasta, więc nie za bardzo wie, gdzie można coś dobrego zjeść lub czegoś się napić. Wie jedynie,  gdzie jest największe centrum handlowe i tam wolałby się ze mną zobaczyć. Kawał drogi przede mną, bo muszę przejechać całe miasto i jeszcze trochę, ale czego to się nie robi dla miłości 😀 Przecież to nie 500km 😀 Godzina spotkania umówiona po dłuższej korespondencji bo i ja pracuję i on ma tzw. „doby” podczas których musi być cały czas dostępny. OKEJ. Wszystko ZGRANE.
JADĘ.
Spóźniam się niecałe 5 minut i pod centrum handlowym nikogo nie ma… Skoro już przejechałaś 25 km, to czekaj cierpliwie, Chomikowa, czekaj jeszcze z 5 minut.
I zjawia się w końcu  ON. Podchodzi do mnie zdyszany facet, podaje mi rękę i mówi:
-Słuchaj, ja cię przepraszam, ale mam dla ciebie tylko 40 minut.
WTF?!
Aż taka jestem beznadziejna na pierwszy rzut oka?! Naprawdę nie zasługuję na choćby godzinę spotkania? Przecież wiedział, że jestem wielka! Wiedział jak wyglądam! A ja nawet jeszcze słowa nie powiedziałam! I już mnie skasował?!
-Ja cię przepraszam, ale niedawno z pracy do mnie zadzwonili i muszę jechać.
-Mogłeś zadzwonić przecież- mówię zgodnie z prawdą. I nie ma w tym żadnej złośliwości. Jestem jedynie ZREZYGNOWANA.
-No niby mogłem. Przepraszam. To przejdziemy się gdzieś?
Przejdziemy?! Cholera jasna! Jestem zmęczona po całym dniu roboty, jest mi gorąco! Niech mi kawę mrożoną chociaż kupi!
-A nie wejdziemy chociaż na kawę? Napiłabym się czegoś.
-No ale przecież na 40 minut to nam się nie opłaca. Przejdźmy się.
Zaczynam być wkurzona. Chce mi się pić. Jest mi gorąco a do tego rozglądam się po całym terenie centrum handlowego i NIE MA GDZIE SIĘ PRZEJŚĆ. Tu jest tylko ogromny PARKING.
-Dobrze Potencjalny, to gdzie chcesz iść na spacer, skoro oprócz parkingu mamy tylko w pobliżu „wylotówkę”???
-To przejdźmy się po parkingu.

I tak dwoje dorosłych ludzi poszło na randkę na spacer po PARKINGU. Między Mercedesem a Oplem wysłuchałam historii o jego byłym związku (!!!) a między wózkami handlowymi a Peugeotem o jego pracy.
Wytrzymałam 30 minut. Dałam facetowi 10 minut na dodatkowy postój w drodze do „pracy”.

Pięknie się zapowiada Chomikowa, PIĘKNIE… Lepiej może odpuść, póki nie masz nerwów zszarganych. Ale jeśli ja odpuszczę, to moja N. mi nie odpuści. Przecież ona już snuje plany wysłania mnie na „szybkie randki”… Tego jeszcze nie było!
Tak czy siak jestem w czarnej d*** 😛