spotkanie dwóch światów

Mój świat… Wbrew pozorom wcale niepoukładany. Świat w zawieszeniu i oczekiwaniu. Nawet dobrze sama nie wiem na co. Chyba na coś lepszego. Wartego łez, walki i wyrzeczeń. Nauczona w nim żyć. Taki mój świat…
Nie tak dawno temu poznałam człowieka. Z zupełnie innej bajki. Na pewno nie mojej. Jego bajka nawet nie była napisana na kolejnej stronie po mojej. Nawet nie była  w tym samym rozdziale. Ale była w tej samej książce. A główny bohater jakimś cudem dotarł do mojego świata. Mojego małego, chomikowego świata…
-Chomikowa, dlaczego nie chcesz się ze mną umówić? Co ci we mnie tak bardzo przeszkadza?- Książe z innej bajki zadaje mi konkretne pytanie a ja szukam w głowie konkretnego wyjaśnienia…
-Masz wadę. Bardzo dużą i nie do przeskoczenia.- mówię prawdę, ale troszkę wymijającą. Liczę na to, że nie będzie wnikał w temat i może jakoś odpuści.
-Tak bardzo przeszkadza ci to, że mam dziecko?
-To mi w ogóle nie przeszkadza. Przecież z matką dziecka się rozstałeś. Twoją wadą jest to, że masz zbyt dużo cyferek na koncie bankowym.
-To jest dla ciebie wada? Nie przypuszczałem, że jakiejkolwiek kobiecie to może przeszkadzać….Inaczej- to jest wabik na kobiety. Nie jedna nawet próbowała mnie z tych cyferek wydoić… A dla ciebie to wada?- nie kryje zaskoczenia.
-Tak, bo twój świat jest zupełnie inny od mojego. Twoje życie jest zupełnie inne i nie widzę tego, jak moglibyśmy te dwa światy ze sobą połączyć.
-Ale czy po mnie widać, że mam tyle tych cyferek na koncie? Powiedziałabyś, że ten facet jest bogaczem? Przecież ostatnio ja się nawet poruszam tramwajem. Zresztą najwięcej pieniędzy to mam na lokatach.
Nooo… ja też miałam kiedyś pieniądze na lokacie. SKO w szkole podstawowej. Zebrane 35 zł wydałam na zdrapki 😛
Faktycznie. Tych pieniędzy po nim nie widać. Tzn. na pewno nie na pierwszy rzut oka… Skoro tak mnie namawia, to znaczy że bardzo chce się spotkać. W głowie huczą mi zdania wypowiadane przez najbliższych o uporządkowaniu życia. Nie chcę spędzić kolejnego wieczoru w domu. Chcę wyjść. A że akurat z nim… Najwyżej znów wrócę do domu rozczarowana i przygnębiona.
Bardzo się stara, pyta jakie miejsca lubię i gdzie najchętniej spędziłabym z nim czas. Czuję, że chce dobrze wypaść. Naprawdę to czuję. Widzę, że chce, aby wieczór wypadł dobrze. Kiedy ktokolwiek był zainteresowany tym co chcę zjeść i gdzie… i kiedy ktoś chciał to wszystko samemu zorganizować…

Na umówione spotkanie docieram punktualnie. Czeka. CZERWONE SPODNIE?! Zerkam na nie chyba zbyt mało dyskretnie 😛
-Tak, wiem- założyłem czerwone spodnie. Podobno tylko geje je noszą.
-Podobno…
-Zobacz jak bardzo muszę być pewien swojej seksualności, że założyłem czerwone spodnie. Przeszkadzają ci?-zadaje pytanie i naprawdę oczekuje na nie odpowiedzi.
-Najważniejsze, że nie przyszedłeś w dresach. Cała reszta jest zawsze do zaakceptowania- odpowiadam zgodnie z prawdą.
-Natomiast ty bardzo ładnie wyglądasz… choć myślałem, że się bardziej „wylaszczysz”.
-Bardziej mówisz… Kobiety z reguły spotykają się z tobą prosto od fryzjera, kosmetyczki i w spódniczkach ledwo przykrywających tyłek, prawda? Tak próbują cię zdobyć?
-Nie przeczę.
-A czy ty w ogóle masz z nimi o czym pogadać?
-No właśnie nie często… stąd miejsce, w którym jestem. Pytanie tylko czy cię nie wystraszę. Tylko nie zamykaj się na mnie. Bo ja otwarty jestem, zawsze mówię co myślę i otwieram się na samym początku. U ciebie liczę na to samo.
-Ale ja cię prawie nie znam… Jak mam się otworzyć i o wszystkim ci opowiadać na samym początku? Nie wiem czy potrafię… Spróbuj mnie nauczyć.
I rozmawiamy. O prawie wszystkim. Szukam czegoś, do czego mogę się „doczepić”. Szukam, ale ciężko mi to znaleźć. Wszystko jest tak, jak powinno. Słucham o jego życiu, o córeczce za którą oddałby życie, o studiach we Francji i o pracy…
-Mam teraz bardzo dużo pracy. Szukam pracowników. Ale powiem ci Chomiczku, że ludzie nie doceniają tej pracy. Nie doceniają tego, że zarabiają na samym początku 5 tysięcy złotych i dostają ode mnie służbowe auto prosto z salonu.
-Wiesz, jak ty młodym ludziom na starcie taką kasę fundujesz, to może im się w dupach poprzewracać. – otwieram człowiekowi oczy na świat, bo widzę, że chyba w jakiejś utopii chce funkcjonować.
-Ale Ty, Chomiczku mówiłaś, że chcesz pracę zmienić. Nie chciałabyś u mnie pracować? No powiedz, nie chciałabyś???
Że co? Że jak..???? To rozmowa kwalifikacyjna? Nie sądziłam, że w ten sposób będą odzywać się na moje CV, które rozsyłam po całej Polsce… Ale ja jestem bardzo nieodpowiednio ubrana jak na rozmowę kwalifikacyjną. Zresztą ja W OGÓLE po tym winie nie nadaję się na rozmowę kwalifikacyjną…
-A czy ja bym się do tej pracy nadawała? Tu trzeba mieć gadane itp…
-Myślę, że nadawałabyś się. Najważniejsze, że doceniałabyś tę robotę. Nieważne. A to co ty byś chciała robić w życiu? Jakiej ty pracy szukasz?
Jakiejkowiek, byleby z daleka od oślicy. No ale tego mu przecież nie powiem…
-Wiesz… ja mam dużo znajomości w tym mieście. Bardzo dużo kontaktów. Powiedz mi, czym chcesz się zajmować i będziesz się tym zajmować.- kontynuuje.
A mnie się oczy bardzo szeroko otwierają. Szukam myśli w mojej głowie. Szukam słów. Książe z innej bajki, ba! Z innego świata chce dać mi pracę o jakiej marzę… Oczywiście. A ja w zamian co? Będę spełniać jego fantazje seksualne? Bo za darmo na tym świecie to już nawet w gębę nie można dostać a co dopiero wymarzoną robotę.
-Nie wiesz Chomiczku, że w życiu trzeba mieć oczy szeroko otwarte i mówić głośno o tym, o czym się marzy? Każdy spotyka na swojej drodze kogoś, kto zmienia jego życie. Trzeba tylko głośno mówić o tym, czego się chce i o czym się marzy. O czym marzysz? Jakie masz Chomiczku marzenie?
A mnie się chce płakać.
Jeszcze z rok temu miałam marzenia. Od kilku miesięcy już nie… Żeby spełniać marzenia trzeba mieć pieniądze a mnie się one kurczą… I chyba za długo milczę, bo Książe z innej bajki ponawia swoje pytanie
-Mów o twoim marzeniu. Głośno a się spełni.
-Marzę o podróży dookoła świata.- wyrzucam z siebie zwerbalizowane marzenie niczym strzał z karabinu maszynowego.
-Mówię ci, że się spełni.
Chcę tego na piśmie. Jakby co, to wiem kogo będę mogła pozwać za niespełnione marzenia 😛
I opowiada. Opowiada o tym ilu ludzi spotkał na swojej drodze, dzięki którym jest w miejscu, w którym jest. Opowiada o swojej fundacji charytatywnej. A ja próbuję to wszystko ogarnąć. Co ja tu robię? Co to za człowiek? Gdzie miejsce na moje cholernie nudne życie? O czym ja mam takiemu człowiekowi opowiadać? Kim mam być? Zabawką erotyczną? Bo nie sądzę, aby kimkolwiek innym… Ja? Taki nikt, kto nawet nie potrafi zobaczyć przed oczami swoich marzeń…? Zaczynam się zamykać w sobie, co natychmiast dostrzega.
-Dlaczego się zamykasz? Znów się ode mnie odsunęłaś. Nie bój się. Żyj tym wieczorem. Zobacz jaki piękny wieczór. Jak ciepło. Jaka piękna muzyka gra. Przestań wszystko analizować i ŻYJ.
-Taki z ciebie entuzjasta carpe diem? Zawsze sobie pozwalasz na życie chwilą? Ty możesz. Ja nie. Muszę myśleć o tym, co będzie jutro, pojutrze, za rok. Muszę, bo jednym posunięciem mogę sobie spieprzyć życie a mnie na to nie stać.- tłumaczę. Tłumaczę jak jakaś przyzwoitka i stara baba. I taka się poczułam. I zrobiło mi się przykro. Bo taka prawda… Zawsze analizuję problemy, zawsze podejmuję racjonalne decyzje. Cholerna racjonalistka. Banalna dziewczyna. Sztywna, banalna dziewczyna. Cała ja.
-Wiesz Chomiczku… Obyś teraz nie uciekła, ale ja ci coś powiem- mam nowotwór. Nieoperacyjny. Do obserwacji od ponad roku. Nie wiem, co będzie za rok. Ale jak widać nie załamuję się i żyję i chcę brać z tego życia co się da. Zresztą zawsze taki byłem.
Dostałam tą informacją, jak obuchem w łeb. Muszę jakoś zareagować. A jakoś… nie wiem jak. O co w tym wszystkim chodzi? Czy to jakiś fragment filmu? A co z wynagrodzeniem za taką rolę? Czy dostanę chociaż jakąś kasę za ten film???? A może choćby Oskara???
-Wiedziałem… już kompletnie się zamknęłaś w sobie.
Niech go szlag. Język ciała też ma opanowany. Faktycznie- jestem zamknięta podwójnie. Ale czemu on się dziwi? Prawie go nie znam. Nie znam tego świata, próbuję się odnaleźć w tej swojej niepewności. Bo jak mam reagować kiedy on we mnie rzuca takimi informacjami? I oczekuje, że rzucę się na niego w podzięce, czy z litości..? Tak- jestem NIEUFNA. Znam go kilka dni, co o nim wiem..? Prawie nic…
Zadaję mu kilka pytań odnośnie tego nowotworu i zbieram informacje do kupy. Nie jest tak źle. Będzie żył. Zmieniamy temat i klimat. Rozmowa się toczy, ja się często śmieję. Nie mogę mieć o nic pretensji. Wszystko jest tak jak być powinno. Wszystko jest ciekawe. Jego życie jest ciekawe, jego podejście do wielu spraw jest ciekawe. Tylko czego on ode mnie chce…?
-Nie chcesz mi jeszcze uciec? Nie zanudzam cię?- pyta
-Jakbym chciała uciec, to bym uciekła już dawno temu. Skoro jestem z tobą dłużej, niż 2 godziny, to znaczy, że naprawdę dobrze się bawię.
-Naprawdę? Bo szczerze ci powiem, że jestem niepewny tego, czy ci ze mną dobrze. Nie wyglądasz na uradowaną.
-Nie?- jestem szczerze zaskoczona. – to znaczy co? Mam się jeszcze szerzej uśmiechać? Mam robić z siebie słodką idiotkę i mam się na tobie uwiesić? Nie mam szpilek, więc wybacz, ale ten manewr bez szpilek mi nie wyjdzie 😛
-Kogo?
No tak, on bloga nie czyta (i chwała!), więc o słodkiej idiotce nic nie wie 😛
-Nieważne, zapomnij.
-Na pewno dobrze się bawisz? Jak chciałabyś spędzić resztę wieczoru? Bo mam nadzieję, że mi nie uciekniesz?
-Chcę iść potańczyć.

Jestem rozpieszczana, czuję się jak Julia Roberts z Pretty Girl, jestem w zupełnie innym świecie i… dobrze się bawię, choć czuję się bardzo niepewnie…
Dobrze po północy uznaję, że czas zakończyć tę bajkę i decyduję o powrocie do domu.
-Na pewno dobrze się bawiłaś? Bo skoro już uciekasz…
-Człowieku! Spędziłam z tobą 7 godzin! Nie pamiętam z kim tyle czasu spędziłam a ty uważasz, że ja nie bawiłam się dobrze? Co ty mówisz?
Nie rozumiem… Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że próbuje mieć dzisiaj w nocy ze mnie gadżet erotyczny. Założę się, że po takich wieczorach jak ten, te wypielęgnowane dziewczyny pchały mu się do wyra. A ja się na gadżety nie nadaję. Za wysoka jestem na gadżet 😛
No a poza tym przecież ja taka racjonalna nudna baba jestem… Z zupełnie innej bajki. A dwóch różnych bajek jeszcze nikt nie połączył w jedną zgraną całość… Taki pisarz się jeszcze nie trafił.