winna wina

źródło: własne
źródło: własne

Pamiętacie Zaślepionego i Moją Blondynę? http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2015/11/16/zakochana-blondynka-i-swietlana-przyszlosc-chomikowej/ Blondyna zakochana po uszy, chodziła przez prawie miesiąc jak w skowronkach i co drugi dzień mi dziękowała za to, że dałam jej motywującego kopa w tyłek. Miała być miłość, miał być ślub i szczęśliwa Chomikowa. A wyszło jak zwykle 😛
Spotykam się z Blondyną gdzieś na mieście. Zbankrutuję przez to zamiłowanie do sweterków i spódniczek :/ Coś mi się Blondyna jakaś sztywna zrobiła. Aż boję się zapytać o cokolwiek a już na pewno o Zaślepionego…
1,2,3… Dajesz, Chomikowa!
-Dobra, gadaj. Widzę, że coś jest nie tak.
-Nie wiem, czy chcę o tym rozmawiać…
Świetnie. Po prostu pięknie. Znów muszę z niej wszystko wyciągać, chociaż sama nie wiem czy jest sens, bo coś czuję, że szlag mnie trafi a po co? Taki piękny dzień, słońce świeci, Poliglota nie odzywa się już drugi dzień, nowy sweterek w reklamówce. Życie jest piękne!
Nie jest.
-Chomiczku! On mnie zostawił!- Zalewa się łzami.
-Matko kochana! Nie rycz, ja cię błagam, bo zaraz będą dwie zapłakane na środku ulicy a to nielogiczne- błagalnym głosem przemawiam do Blondyny.
-Tak, wiem. Muszę być dzielna. Ja czułam, że tak będzie. Wiedziałam, że jak tylko pozwolę sobie na to wszystko, to będzie jak jest! Wiedziałam, Chomiczku!
A ja do cholery NIE WIEDZIAŁAM. Byłam przekonana, że skoro facet łaził za nią ponad 3 lata i w końcu wyłaził swoje, to skończy się to rychłym ślubem. Jak Rodzicielkę kocham! Oddałam temu facetowi całą swoją wiarę! I co?! I teraz jestem „niewierna”. I czuję się cholernie winna, bo to ja ją do tego nakłoniłam. To ja jej powiedziałam, że to musi być TO. Że skoro facet tyle łaził w nią wpatrzony, to nie zrobi jej krzywdy. No SZLAG BY TO!!!
-Ale co ci powiedział? O co chodzi? Przecież jeszcze w Święta cię zapraszał do rodziców! Przecież mieliście jego mieszkanie sobie zrobić dla siebie! Oświeć mnie, bo chyba błądzę w ciemnościach jeszcze większych, niż ty.
-Nie wiem, Chomiczku- pochlipuje- pod domem jak się żegnaliśmy, powiedział mi, że chyba ta wielka miłość, którą mnie darzył jeszcze kilka lat temu już nie wróci, i że musimy zwolnić tempo.
Gorąco mi. Jakbym miała 20 lat więcej, to bym się nie dziwiła uderzeniami gorąca, a tak… Za młoda na to jestem. Za młoda na te wszystkie rozczarowania dookoła…
-A co ty mu powiedziałaś?
-Nic, wybuchnęłam płaczem i uciekłam do domu.
-No tak. Nie rozwinęłaś się zbytnio w swojej wypowiedzi… Odzywał się do ciebie od tego czasu?
-Nie, Chomiczku. I dobrze. Ja nie mam na to siły. Ja się naprawdę zakochałam i znów muszę przez to wszystko przejść…- mówi przez te swoje łzy.
-No już. Będzie dobrze. Pójdziemy na zakupy i będzie dobrze- głaszczę ją po tej małej, załamanej blond główce.
Kretyn skończony (żeby nie rzec dosadniej). Głowę  zawracał tyle lat.
-Mała, ja cię przepraszam, że tak cię namawiałam na to, ale naprawdę myślałam, że to ostatni porządny facet na tej planecie. Przepraszam…- Naprawdę czuję się winna. Mea culpa. No cholerna mea…

-Ty mnie nie przepraszaj, tylko teraz zrób, co mi obiecałaś w razie niepowodzenia.
-Dobrze. Oczywiście! Jasna sprawa! Jutro wino u mnie. Zostaniesz na noc.
Wino. Trzy co najmniej. I dobre jedzonko muszę zrobić. I ciasteczka jakieś… Dużo ciasteczek…
MUSZĘ SIĘ NAUCZYĆ GOTOWAĆ.
———————————-
Zapraszam na fb 🙂 Tam jest weselej 😉