znów o mobbingu

źródło: własne
źródło: własne

Jeszcze w starym 2014 roku, kiedy przeglądałam gazetę „Angora”, natknęłam się na artykuł opisujący pracę pewnej kobiety w firmie Postęp. Przyznaję, ze przyciągnął mnie tytuł, który brzmiał mniej więcej tak: „Za karę kazali mi nosić żółty fartuszek”. Rzuciłam pobieżnie wzrokiem na artykuł, będąc przekonana, że to na pewno dotyczy jakiejś dziewczynki z przedszkola, ale nie… Kobieta zatrudniła się w firmie produkującej jakieś zatyczki, czy zawleczki (nie, nie do granatów 😛 ) do gniazdek samochodowych. Nieistotne. Ja się na tym nie znam i nie o to zresztą chodzi. Po miesiącu pracy (domyślam się, że to była praca na potocznie zwanej „taśmie”) kobieta popełniła błąd i włożyła tą zatyczkę nie tam, gdzie powinna. Kiedy jej szef odkrył błąd natychmiast wezwał ją do siebie. Podobno wrzaskom nie było końca. Krzyczał coś o milionowych stratach (serio milionowych??? ) i groził naganą. Kobieta z pokorą przyznała się do winy i przyjęła „karę”. Okazało się jednak, że to nie było wszystko- za karę również kazali jej przez 2 tygodnie nosić UWAGA! ŻÓŁTY FARTUSZEK, który nosił każdy pracownik popełniwszy wcześniej jakiś błąd w pracy. Kobieta odmówiła, bo nie chciała robić z siebie pośmiewiska. Jak nietrudno się domyślić została natychmiast zwolniona.

Tutaj musiałam zrobić chwilę przerwy dla samej siebie, bo aż się nadęłam z nerwów i poczułam jak mi rośnie ciśnienie. A nie powinno, bo jeszcze taka stara nie jestem i specjalnych problemów ze zdrowiem na szczęście nie mam (odpukać! ) Od razu przypomniała mi się moja ostatnia praca w szpitalu. Znów poczułam tą całą atmosferę nerwówki i lęku. Despotyczny, arogancki dyrektor i jego prawa ręka Oślica. Żadnych chorób, spóźnień, zamian, zwolnień i innego kombinowania. Zastraszonych pracowników zwalniali za byle drobiazg a najczęściej za zwolnienie chorobowe.  Dodam jeszcze, że nikt nie został zwolniony „z klasą”. Niedawno widziałam się z koleżanką, która dostała wypowiedzenie z rąk Oślicy. Dziewczyna nie pracowała długo na swoim stanowisku (może z rok). Dostała do napisania pismo, które absolutnie nie dotyczyło zakresu jej obowiązków. Nigdy wcześniej nie robiła czegoś podobnego a z racji, że w szpitalu był cichy zakaz udzielania sobie wzajemnej pomocy, nie miała nikogo, kto mógłby jej chociaż naświetlić całą sprawę. Z reguły w takich sprawach dzwoniła do mnie, ale ja leżałam akurat w szpitalu…
Oślica wparowała do jej pokoju jak w jakimś amoku. Krzyczała do niej, że jeszcze nigdy nikt tak się nie ośmieszył jak ona tym pismem; że się do niczego nie nadaje; że jest żałosna i śmieszna itd. Znajoma mi powiedziała, że jak na te swoje niecałe 30 lat życia na tym świecie, to jeszcze nikt nigdy tak jej nie upokorzył. Tak traktowany był prawie każdy pracownik, który otrzymywał wypowiedzenie. Nie dość, że karą samą w sobie było otrzymanie wypowiedzenia, to trzeba było jeszcze upodlić człowieka.
Oślica sama z siebie nie stała się takim tyranem. Wcześniej przez 20 lat pracowała jako zwykła sekretareczka. Cicha, spokojna. Współpraca z nowym dyrektorem nauczyła ją wielu zachowań. Od niego nauczyła się upodlania ludzi.
Nie zapomnę kilku tygodni, kiedy pracowałam jako główna sekretarka dyrektora. Zawsze spokojna, skupiona do granic możliwości, próbująca ogarnąć tysiące telefonów, maili, gości i… zlęknionych kierowników. Odbierałam od nich codziennie dziesiątki telefonów z pytaniem „jaki szef ma dzisiaj humor?” Już pominę fakt, że dezorganizowało mi to pracę, ale było mi tych ludzi autentycznie szkoda. Prawie każdy wchodził do jego gabinetu przerażony. Przed ich wejściem do jego pokoju przesłuchań, prawie zawsze słyszałam od nich „Chomiczku, trzymaj za mnie kciuki”. Pomimo wygłuszonych ścian i drzwi, najczęściej słyszałam rozlegający się po sekretariacie stłumiony wrzask i masę przekleństw wychodzących oczywiście z ust dyrektora. Połowa z tych ludzi wychodziła stamtąd z płaczem…

W trakcie tych kilku tygodni pracy na elektrycznym krześle (jak zwykłam myśleć o głównym sekretariacie) dostałam polecenie wezwania do gabinetu dyrektora jego zastępczynię. Uwielbiałam i do tej pory uwielbiam tą kobietę. Reprezentowała prawdziwą klasę, inteligencję a poza tym nigdy nie schodził jej z ust uśmiech. Zjednywała sobie ludzi spokojem, opanowaniem i chęcią WSPÓŁPRACY, która w tym zakładzie pracy była zabroniona.
-No, Chomikowa! To trzymaj kciuki! Wchodzę w paszczę lwa- mawiała przed wejściem do gabinetu.
-Pani Dyrektor, zawsze za panią trzymam kciuki! Mam za biurkiem opatrunki i leki na uspokojenie, więc jesteśmy przygotowane na wszystko- zwykłam  żartować.
Z pokoju przesłuchań nie dochodziły wtedy tylko wrzaski furiata. On walił krzesełkami o podłogę. Trwało to dobre 15 minut. Ani razu nie usłyszałam głosu jego zastępczyni. Przez myśl mi nawet przeszło, że może coś jej się stało. Ja wiem, że jesteśmy na terenie szpitala, ale często tylko natychmiastowa pomoc lekarska może uratować życie 😛 Niespodziewanie uchyliły się drzwi i wyszedł z gabinetu cień człowieka.
Ale głowę miała zawsze podniesioną… Mówiła mi, że już trochę się do tego przyzwyczaiła i płacze  tylko w wyjątkowych sytuacjach…
A to nie była do cholery wyjątkowa sytuacja?!
Chwała wszystkiemu ja już tam nie pracuję. Ale pracują jeszcze setki wystraszonych i pełnych lęku ludzi. Naprawdę dobrych pracowników. Podporządkowanych, zdyscyplinowanych i… zgaszonych.

Rozmawiam ze znajomymi, czytam gazety i ciągle gdzieś słyszę, że mobbing jest w dzisiejszych czasach bardzo częstym zjawiskiem. Na litość boską! Mamy XXI wiek! Niewolnictwo zniósł  bardzo wiele lat temu niejaki Abraham Lincoln i chyba nic się pod tym względem nie zmieniło, prawda? Chyba że coś mi umknęło na lekcjach historii (bądź co bądź znienawidzonej 😛 ). W niektórych zakładach pracy brakuje jeszcze tylko kar publicznej chłosty za spóźnienie lub wbicie na pal za niesubordynację. W całym cywilizowanym świecie jest zakaz podnoszenia ręki na dzieci. W szkołach nauczycielowi nie wolno krzyczeć na swoich podopiecznych. Uczniów nie wolno straszyć. Uczeń oraz nauczyciel ma nakaz zwracania się do innych z szacunkiem. Nauczycielowi za społecznie nieakceptowany sposób zwrócenia się do ucznia grozi nagana lub dyscyplinarne zwolnienie z pracy. To ja się w takim razie pytam CZYM RÓŻNI SIĘ SZKOŁA OD ZAKŁADU PRACY? Domagamy się kultury i szacunku od nauczyciela a nie możemy się tego samego domagać od pracodawcy?! Nie wiem… może zanim człowiek zechce zostać pracodawcą, należałoby wprowadzić jakiś test osobowości ukazujący ewentualne predyspozycje do bycia katem?

Boli mnie to… Boli mnie to, że tyle ludzi chodzi nieszczęśliwych i zlęknionych tylko z powodu swojego przełożonego… A ile rodzin rozpada się właśnie z powodu stresów w pracy? Ile dzieci patrzy na sfrustrowanego tatę/ sfrustrowaną mamę? Ile ludzi przepłaca taką pracę zdrowiem lub nawet i życiem…? Nie każdy ma w sobie tyle siły, aby temu sprostać.

Nieprawdopodobnie przykre, że to „ludzie ludziom zgotowali ten los”.

101 odpowiedzi na “znów o mobbingu”

  1. Hej Chomikowa, Ty masz pojęcie skąd ten cytat?
    „ludzie ludziom zgotowali ten los” 😉
    Jeśli porównujesz fakt, że dyrektor nakrzyczał po chamsku na pracownika, czy mobbing, z tym co się działo w obozach koncentracyjnych, jak np. Oświęcimiu (Auschwitz), to nie wiem co o tym myśleć 😛 Stresować kogoś, a mordować masowo ludzi, to są moim zdaniem dwie różne rzeczy 😉
    O Korei Północnej pewnie nie słyszałaś, tam są do dzisiaj obozy koncentracyjne,
    wieszają ludzi na hakach rzeźniczych, mordują publicznie ludzi, rodziców w obecności dzieci, i takie inne, prawie tak samo chamskie rzeczy jak mobbing. Patrz też IS, który stara się też na tą półkę wdrapać 😉
    Pewnie podłapałaś to hasło, bo akurat była rocznica wyzwolenia Oświęcimia, w której mówiono, że zapomina się powoli, bo świadkowie wymierają. Pewnie by się ucieszyli, z Twojego zgrabnego porównania 😉
    Słyszałem, że jest chamstwo w Polsce, w miejscach pracy. Pracowałem kiedyś w Polsce, ale to było w szkole, więc z czymś takim się nie spotkałem. Ale wiadomo, obecni karierowicze i inni goniący za kasą, nie są specjalnie empatyczni. Zwierzątka się w nich odzywają, pomieszane z logiką 😉
    Ja się jeszcze nigdy z czymś takim nie spotkałem, żeby sobie ktoś na takie rzeczy pozwalał.
    Pozdrawiam 🙂

    1. „Stresować kogoś, a mordować masowo ludzi, to są moim zdaniem dwie różne rzeczy”

      W tej pierwszej zabijamy czlowieka, czesto nieswiadomie, powoli. W drugiej natychmiast. Obydwie drogi prowadza do jednego konca. Czasami ta druga droga jest lepsza od pierwszej. Ale czas, by na tej jeszcze pieknej planecie, ludzie skonczyli siebie swiadomie czy nieswiadomie zabijac, a zaczeli prawdziwie kochac.

      1. Wydaje mi się, że porównywanie obozu koncentracyjnego z mobbingiem w pracy 😉 Ale dla chcącego nic trudnego, tyle, że nie wiem, w którym przypadku zabijano powoli, a w którym szybko.
        Co znaczy jest lepsze? Bo nie do końca rozumiem?
        śmierć przez mobbing jest lepszy od obozu koncentracyjnego, czy odwrotnie?

        1. Odpowiem Tobie w ten sposob.

          Stress w pracy.

          Wyobraz sobie samotna matke z malym dzieckiem na utrzymaniu, ktora nie ma pomocy od rodziny ani przyjaciol, lub ta pomoc jest mizerna. Musi liczyc TYLKO na siebie. Pracuje w miejscu podobnym do tego jakie Chomikowa opisuje. Ma szefa despote, ktory na kazdym kroku daje popalic swoim podwladnym z nia wlacznie. To co taka kobieta musi przechodzic, stres w jakim musi zyc kazdego dnia, musi byc niewyobrazalny. Pamiec wszystkich zajsc jakie mialy i maja kazdego dnia miejsce, oraz wrecz chore oczekiwanie na kolejne, jeszcze majace miec miejsce, musi powodowac ze jej umysl jest ciagle wypelniony myslami i uczuciami przepelnionymi strachem, a cialo jest scisniete jak w imadle. Co bedzie jak mnie zwolnia? Gdzie ja znajde druga prace? Jak ja utrzymam siebie i dziecko?Dlaczego nie moge sie bronic przed tym kanalia, choc tak bardzo bym czasami chciala? itp. Ten strach ktorym ciagle zyje nie pozwala jej nawet zobaczyc drogi wyjscia z sytuacji. Taka kobieta stworzyla sama sobie oboz koncentracyjny w swoim umysle i nie umie sie z niego wydostac.W domu to co taka kobieta czuc musi, ma 100% wplyw na dziecko i jego stan psychiczny. Czy myslisz ze taki dom jest domem szczesliwym? Czy myslisz ze dziecko bedzie mialo latwo w zyciu jak nie dostanie milosci i poczucia bezpieczenstwa jaki taka kobieta nie moze dziecku dac? Strach powoduje powstawanie masy innych uczuc ze zloscia, zalem, apatia, itp, ktore tylko dodaja ciezaru do brzemienia jaki taki czlowiek musi na barkach swoich nosic. Takie zycie to PIEKLO. A wszystko ma zrodlo w tym MOBBINGU, jak i w strachu, z ktorym taka osoba poddana presji nie umie sobie poradzic. Ja z doswiadczenia wiem, ze te uczucia zabijaja. Odkrylem je w sobie i wiem jak dzialaja na cialo. To nas ZABIJA – czyli mobbing, przemoc fizyczna, czy psychiczna powoduje choroby i wczesniejsza smierc.

          Terror

          Popatrz na przyklad Guantanamo. Niby nie obozy koncentracyjne, a to jak traktowano tam ludzi wola o pomste do nieba. Obozy CIA w Polsce to to samo. Tortury wodne, deprawacja snu i inne “przyjemnosci” jakie w imie chorych zasad poddawano tam ludzi to czyste ZLO. Nie ma wytlumaczenia na to, a wielu ludzi dalej uwaza ze dobrze ze ich tak tam traktowana – bo to byli terrorysci. Ci ktorzy te tortury zadawali to tez terrorysci ! Wiezniowie umierali, wpadali w choroby psychiczne. Czy myslisz ze w takich wypadkach szybka smierc nie bylaby lepsza czasami?

          Zeby zapobiedz zlu mozemy sami postarac sie pokonac strach w sobie. Rozpoznac go i usunac. U mnie w ciagu tych prawie 4 lat usunalem takie ilosci strachu przed smiercia i zyciem, ze mozna to byloby ciezarowkami wywozic. Sam nie wiem jak to wszystko moze sie miescic w ciele – to niewiarygodne.

          Temat jaki Chomikowa poruszyla dzisiaj, jest strasznie wazny. Chyle czapke w jej strone za to i za jej wrazliwosc i prawdziwe czlowieczenstwo. Oby wiecej takich ludzi bylo.

          1. Myślę, że Cię trochę wyobraźnia poniosła, albo nie wiesz co to obóz koncentracyjny, w którym „szef” może „podwładnego” bezkarnie zamordować. W obozach koncentracyjnych były robione badania na ludziach.
            Co do tej kobiety, to jest to jej wybór, nawet, jeśli ma słabą psychikę. Samo dziecko nie przyszło, ojciec gdzieś się zgubił, wykształcenia nie ma. Akurat czytałem, z okazji rocznicy wyzwolenia Oświęcimia wywiad z jednym, który to przeżył. Wiać, jak niewiele czasu trzeba, żeby ludzie zaczęli zapominać. Niewiedza nie boli.
            Porównania są trudne, gdy chodzi o barbarzyństwo, ale mimo wszystko, mobbing i obóz koncentracyjny, to dwie różne rzeczy, uważam.
            Polemika na temat pojęcia „ZŁO” jest trochę bezcelowa, bo wchodzi się na tematy religijne 😉

            1. Tak, mobbing i oboz koncentracyjny roznia sie skala cirpienia i metodami jakimi jest ono zadawane. Ale czy mozna powiedziec, ze cierpienie osoby torturowanej w obozie koncentracyjnym jest inne od cierpienia kobiety podanej w moim przykladzie, czy takiej bitej reguralnie przez meza alkoholika, czy tej ktora utracila swoje jedyne dziecko ? Cierpienie i bol sa universalne dla wszystkich nas. Jesli bedziemy pamietali tylko o barbarzynstwie na skale poprzednich wojen, a przymkniemy oko na te codzienne, drobne wydawaloby sie czyny agresji i ponizania godnosci ludzkiej … to te stare czasy wroca szybciej niz sie nam wydaje.

              Tak naprawde juz sie to dzieje. Na naszych oczach na Bliskim Wschodzie nowy Hitler sie rodzi. Panswo Islamskie (IS) rosnie w sile i to co w przyszlosci oni nam zgotuja przebije chyba poczynania Furera.

              Zlem jest wszystko co dzieli ludzi, co sprawia ze sa dla siebie zimni, bezduszni, ze w imie materializmu lub innych idiotycznych idei porafia okradac sie nawzajem, sprzedawac jak niewolnikow, wykorzystywac seksualnie, zabijac i sprawiac, ze zycie innych jest pasmem bolu i cierpienia. Zlem jest zarowno morderstwo jak i prosta obelga, czy wyszydzanie drugiego czlowieka.

              Od kazdego z nas zalezy czy zlo sie bedzie rozprzestrzeniac, czy nie bedzie moglo nawet zakielkowac. Nasze codzienne wybory o tym decyduja.

            2. yellowish – nie potrafię czytać i nie skomentować, „samo dziecko nie przyszło, ojciec gdzieś się zgubił, wykształcenia nie ma” – osądzasz, tak jakby wszystkich można do jednego worka włożyć, jakby tylko jedne sytuacje były. A co, jeśli kiedyś ojciec był, pracowali oboje, ale została wdową? Też jej wybór, że mąż zmarł? Może musiała pracę zmienić na inną, w której mobbing, ale pieniądze większe i może utrzymać siebie i dziecko – jej wybór powiesz, a co ma zrobić? Powinna może wystawić się na sprzedaż w ogłoszeniach matrymonialnych, kryterium – jaki partner bogaty, byleby tylko był? Bo wtedy byłoby jak kiedyś, byłby mąż, byliby we dwoje – tylko, czy którekolwiek byłoby szczęśliwe, ona, dziecko, nowy mąż? Wykształcenia nie ma – skąd wiesz? Może ma, ale w swoim zawodzie pracy nie może znaleźć, a może ma „za wysokie”, a może pracuje w zawodzie, na stanowisku, ale nie jest sama sobie szefem i ktoś nad nią nie uznajesz szacunku wobec drugiego człowieka? Skąd stereotypowe myślenie, że mobbing występuje tylko wobec osób bez wykształcenia?

              1. Odpowiedziałem stereotypem 😉 Bo przeważnie podaje się jako przykład samotną matkę z dzieckiem, na krawędzi kompletnego ubóstwa, i to taką, która nie potrafi się bronić. I to po to, żeby porównać to z sytuacją w obozie koncentracyjnym. Bo to tego się mój komentarz odnosił.
                Nie twierdzę, że mobbing nie jest problemem, szczególnie w polskich strukturach, w których brak dobrej ochrony pracownika i kultury pracy, jak widać z komentarzy tutaj. Chociaż wyścig szczurów odbywa się wszędzie. Jak mówię, przyczepiłem się do cytatu, chociażby ze względu na 70 rocznicę wyzwolenia Oświęcimia, który była obchodzona parę dni temu 😉 Ot, taki zbieg okoliczności 😉 Ale do moja osobista opinia, nikt jej nie musi dzielić. 😛

      1. Moja znajomość cytatu, bo o cytat tu chodzi, nie o znajomość słów, nie oznacza oczywiście, że posiadam jakąś magiczną moc nad nim, tak, że ma ono tylko jedno znaczenie 😉
        To internet, każdy sobie może pisać co chce (?), każdy może mieć swoje własne zdanie 😉 Czy słowa mogą sobie uzurpować znaczenie?
        „uzurpować (łc. ‘używać; brać w posiadanie; przywłaszczać sobie’) nielegalnie, samowolnie zagarnąć; niesłusznie rościć sobie prawo do czegoś.”

    2. Doskonale wiem skąd pochodzi ten cytat i nie musimy go używać tylko przy opisywaniu obozów koncentracyjnych. Cytujemy w życiu tysiące wypowiedzi w sytuacjach przeróżnych.
      Dla Ciebie widzę, że mobbing to 'pikuś’.

      1. Nie wiem w jakim jeszcze innym kontekście się tego cytatu tak często używa.
        Nie mówię, że mobbing to „pikuś”, ale w porównywanie go do Oświęcimia, co niejako robisz, uważam za przesadę.
        Wrzuć sobie ten cytat w googla, ciekawe ile innych tysięcy „sytuacji” Ci wyjdzie.

          1. Wiem, że nie porównujesz mobbingu do Oświęcimia 😛 używasz tylko cytatu, znanego głównie z kontekstu masowego i systematycznego wyniszczania grup ludności i tak dalej. Możliwe, że używany jest także w innym kontekście, o lżejszej tematyce niż mordowanie ludzi 😉
            Pewnie bym się tego tak nie przyczepił, gdybym akurat parę godzin wcześniej nie widział relacji z 70 lecia wyzwolenia Oświęcimia. I jak wspomniałem, nie czytał wywiadu z jednym z „survivors”. Opowiadał, jak go kapo chciał utopić, każąc mu wskoczyć do wody i wciskając mu stopą głowę pod wodę. A to wszystko za to, że zrobił krótką przerwę w pracy. Na koniec sobie odpuścił, kapo, znaczy się, więc gościu przeżył. Był ogólnie parę lat w obozach.
            Nie uważam, że mobbing jest czymś, z czym nie należy walczyć, po prostu czepiam się kontekstu 😉 Wiadomo, każdy cytat może być jakoś tam użyty, „no to siup…”

            1. Ze słowem pisanym moi drodzy jest tak, że każdy ma prawo interpretować na swój sposób. Więc myślę że zarówno chomikowa, jak i yellowish mają rację.
              Patrzcie na przykład Szymborskiej i Sosnowskiego którzy na prośbę postanowili rozwiązać testy maturalne ze swoich tekstów. Obydwoje z autorów mieli nie lada problemy z interpretacją własnych tekstów i często ich odpowiedzi nie pokrywały się z kluczem z kuratorium. Tak więc „co autor miał na myśli” może nie jedną osobę w las wprowadzić. W różnych kontekstach różnie słowa są odbierane, co nie oznacza iż danego cytatu/wiersza nie można użyć w innym kontekście.

        1. Zgadzam się z autorką bloga. Jeśli odczytujemy „Medaliony” Nałkowskiej tylko na poziomie obozów koncentracyjnych, to bardzo wielu rzeczy z jej opowieści nie zrozumieliśmy… Bowiem ze wszystkich historii krzyczy pytanie: „jak to się stało, że ludzie pozwolili na takie zło, że zamienili się w istoty bezwzględne i niewspółczujące?!” Oczywiście mobbing i cierpienie obozów to rzeczywistości nie tożsame, ale jednak dotykające bólem konkretnych ludzi, a czyż zło, lekceważone w mikroskali nie zatacza coraz szerszych kręgów, by pewnego dnia wybuchnąć w całej swej okazałości? Nie na darmo Biblia mówi: „byłeś niewierny w małej rzeczy, to i w wielkiej nie będziesz”. Cytat jak najbardziej na miejscu.

    3. Z mobbingiem trzeba walczyć , tępić go na każdy możliwy sposób . To dewiacja i tylko w takich kategoriach należy się do tego zjawiska odnosić.

      1. Zyby moc czemus stawic czola, nalezy najpierw nie bac sie tego co konfrontujemy, jak i wynikajacych z naszej postawy konsekwencji. Te konsekwencje bylyby moze mniej przykre, gdyby czlowiek pokonal calkowicie strach w sobie – bo to jest glowna przyczyna naszych wszystkich niepowodzen w zyciu. Jak strachu nie ma w nas, to zaczyna dzialac naturalna harmonia jaka mozemy zobaczyc w naturze – ktora utrzymuje wszystko w balansie i ……. zycie uklada sie wrecz samo, na lepsze. Wystarczy chocby nie przeszkadzac harmoni glupim negatywnym mysleniem, w ktorym oczekujemy ze niebo nam sie zwali na glowe, po tym co zrobilismy dobrego.

    4. Mówi się, że prawdopodobieństwo przywołania Hitlera w każdej dyskusji w miarę jej trwania dąży do 1. Brawo, udało Ci się nawiązać już w pierwszym komentarzu.

      Cytat dotyczy Oświęcimia, lecz wszedł do języka potocznego. Nie umniejsza to w żadnym razie cierpienia ofiar. Umniejsza je natomiast Twoje niesmaczne postępowanie, ponieważ próbujesz się kreować na autorytet moralny, aby upokorzyć autorkę. I wiesz co? Ten komentarz to książkowy przykład mobbingu. Nie popisałeś się…

    5. Droga Chomikowa….
      Pozwolę sobie tak Cię nazwać mimo , że się nie znamy. Zainsirowałaś mnie troszkę….
      Jestem kadrową pewnej firmy i wcześniej wiele razy z szefostwem szłam na noże… Dziwne myślałam że mnie wywalą po kilku miesiącach za takie zachowanie 🙂 Szczerze, po którejś z akcji, jak na mnie się darli i wyzywali powiedziałam tylko tyle, widzimy się w sądzie….. Że pochodzę z biednej rodziny i ciężko byłoby bez zarobionych pieniędzy postanowiłam poczekać na rozwój sytuacji… Jako , że znam swoje prawa pracownicze i wiem, co można a co nie, sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Pracuję tam już 7 rok i jest bardzo dobrze, mam dobrą pensję, poważanie u szefostwa itd.
      Nikt wcześniej im się nie sprzeciwił, tylko ja…
      Szczerze nie zawachałabym się, żeby to zgłosić to do Pip, a następnie walczyć o odszkodowanie, gdybym musiała………

    6. Nanking… Był przed Oświęcimiem, to już nie można do niego użyć tego zwrotu?? czy choćby Rzeź Pragi z mojego własnego podwórka… (NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK PRAGA POŁUDNIE!!! Ale to inny temat)
      Fritzl – kolejny przykład. Nie zabił Kampusch – więc jest spoko?? Rodzice maltretujący swoje dzieci – czy ten cytat nie pasuje do tej sytuacji??

      Sześćdziesięcioletni grubas na stanowisku prezesa rozkazujący swojej 20-letniej sekretarce dać mu dupy, bo w innym wypadku wywali ją z pracy w okolicy, gdzie jest dwucyfrowe bezrobocie – czy to jest coś innego?? W Szydłowcu swego czasu bezrobocie wynosiło ok. 34% – czyli prace miała co trzecia osoba… Ilu facetów na stanowiskach by nie skorzystało z takiej okazji?? Ile dziewczyn wybrałoby godność, a ile chleb??

  2. To znaczy, osobiście się nie spotkałem, ale na jedną moją dobrą kumpelkę szefowa się czasami wydrze. Tyle, że kumpelce nie opłaca się zmienić pracy, bo ma tam trochę luzów, a poza tym, to nie ma wykształcenia, a poza tym, to woli więcej czasu spędzać z dziećmi, niż się kwalifikować. Nikt tych ludzi nie zmusza do takiej pracy. Ty się zwolniłaś, z tego, co pamiętam. Ta kobieta od fartuszka też, a facet jednej kumpelki dostał zawału, ale jak mówię, nikt ich nie zmusza do znoszenia takiej sytuacji.
    Co innego wojsko, czy coś.

    1. Właśnie zmusza yellowish,bo nie jest łatwo znaleźć w Polsce robotę. Ludzie tak pracują,bo wiedzą,że nie znajdą innej pracy. Ja tam nie pracuję od kilku miesięcy i zauważ że do tej pory nie mam pracy,która odpowiadałaby moim kwalifikacjom. Pani od fartuszka ZOSTAŁA ZWOLNIONA,bo nie chciała robić z siebie pośmiewiska a nie odeszła sama.

      1. Nie wiem, myślę, że to też zależy od rodzaju kwalifikacji i potrzeby na rynku, czy w danej okolicy.
        Jak ktoś już tu wspomniał, to też zależy od tego, czy ludzie się potrafią przed mobbingiem bronić.

        1. Nie potrafią. Bo na ten moment nie ma skutecznej obrony przed mobbingiem. Konczy się ona zwolnieniem z pracy. Sam piszesz, że nie pracowałes w Polsce od bardzo dawna, więc nie wiesz jak wygląda nasz rynek pracy. Utrzymują się u nas tylko specjaliści. Branża technologiczna i informatyczna ma rację z bytu. W pozostałych nie jest łatwo- to walka o miejsce pracy.

    2. „Co innego wojsko, czy coś.” Nie zgadzam się!!!!!
      Wojsko, policja to ludzie, którzy mają do czynienia z bronią. Wyobrażasz sobie, że taki wk…ny facet, sorki kobiety też tam ostatnio służą (oni służą nie pracują). No więc wyobrażasz sobie, że ktoś taki doprowadzony do ostateczności robi użytek z tej broni? Starszym przypominam rok 1989 i Ochnika (szkoła wojskowa bodajże w Zegrzu), czy często pojawiające się w mediach informacje o policjantach popełniających samobójstwo przy użyciu broni służbowej (dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze piszą, że to z powodów osobistych). Wojsko – w ostatnim tygodniu głośna była sprawa pewnego żołnierza amerykańskiego weterana z Afganistanu, który mając Zespół Stresu Pourazowego (PTSD) włamał się do obcego domu i próbował zamordować niewinnych ludzi, problem ten porusza film amerykański „Opętanie-Powrót do domu” tytuł oryginalny „Stir of Echoes: The Homecoming”. A że żadne środowisko nie jest wolne od tematu mobbingu przypomina głośna przed laty sprawa doktora G. ze szpitala MSWiA w Warszawie, gdzie oprócz przesławnych już słów „już nigdy nikt przez tego pana pozbawiony życia nie będzie” pojawiły się zarzuty o m.in. mobbing właśnie.
      Piszecie „nagrać gościa i na policję z tym” i co? Każdy adwokat takiego typa wybroni bo … dowody zostały uzyskane w sposób nielegalny (macie pozwolenie na filmowanie, vel. nagrywanie?).

      1. Masz rację NIEdźwiedziu… Podajesz bardzo dobre przykłady, które pokazują, co się może stać z psychiką policjanta, czy wojskowego, który przez wiele lat miał do czynienia z mobbingiem. Tylko że tam mobbing przyjmuje już naprawdę bardzo ostrą formę.
        Nie mam pojęcia jak to jest w wojsku, czy policji z nagrywaniem. Nie wiem czy jest to zabronione… Ale dam sobie rękę uciąć, że nawet jeśli nie jest zabronione, to takie nagrania w tymże środowisku niewiele by zmieniły, bo to jest bardzo hermetyczne środowisko… gdzie znajomości i poglądy polityczne tworzą podstawę zatrudnienia…
        W moim zakładzie pracy wiem, że jedna osoba używała dyktafonu i niestety została przyuważona przez Oślicę. Wiem, że otrzymała naganę z jakiegoś wyimaginowanego powodu. Aż dziw bierze, że jej nie zwolnili, ale chyba miała zbyt szerokie plecy i to tylko dlatego. Tak więc można używać dyktafonu i kamer nawet jako dowodu w sądzie, tylko pytanie kto chce iść na taką walkę? Skoro nawet jeśli ją wygra, to zostanie z pracy zwolniona…?

        1. Nie do końca się zgadzam z tymi dyktafonami. Kilka razy w Internecie było pisane o różnych sprawach, że sąd oddalił zarzuty, gdyż nie było zgody na nagrywanie (nieważne czy video, czy audio). Ponoć żeby nagranie uznać za dowód musi być wcześniej zgoda sądu, czy prokuratury (kilkanaście miesięcy temu była nagonka na służby specjalne za nielegalne podsłuchy). Ale może to tylko dotyczy dowodów uzyskiwanych przez organa ścigania? Chociaż sprawa sprzed kilku miesięcy przesławny palant „Frog”, jak się okazało biegły orzekł, że nagranie (JEGO WŁASNE-„Froga”!!!) mogło być zmanipulowane. Więc jeśli taki mobbigujacy sk…syn ma tzw. wymiar sprawiedliwości za sobą… nadziei bym sobie nie robił 🙁

          1. http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/322189,czy_nagrania_moga_stanowic_dowod_w_sadzie.html Tutaj jest napisane jak to jest z tymi dyktafonami.
            Pamiętam sprawę, kiedy zwolniony pracownik poszedł z dyktafonem do swojego pracodawcy zapytać się o przyczynę zwolnienia go z pracy (powrót do pracy po dłuższym zwolnieniu lekarskim). Nagranie było jedynym dowodem na to, że został zwolniony bezpodstawnie.
            A to, że masa przełożonych ma niesamowicie szerokie plecy, nawet w wymiarze sprawiedliwości to już osobna sprawa… Niestety.

            1. ChomiczQ przeczytałem. Poniżej kilka ciekawszych zdań:
              „Dlatego istnieją poglądy, że i tak zdobyty dowód nie powinien być dopuszczalny, bowiem narusza on zasady współżycia społecznego. … Dowód taki może być uznany jednak za niewiarygodny, jeśli pracownik uzyskał go metodą prowokacji, specjalnie aranżując sytuację, w której pracodawca zostanie poddany manipulacji, a następnie jego słowa wywołane wzburzeniem zostaną zarejestrowane.”
              Czyli jak pisałem już wcześniej, dobry papuga gnoja, przepraszam (wszystkich gnojów) takiego mobbingującego jest w stanie wybronić i to naprawdę bez większego wysiłku. No chyba, że zaangażuje się w to więcej mobbingowanych osób. Ale w naszym polskim piekiełku szybciej by o takiej inicjatywie doniesiono…

              1. Oj, skupiłes się tylko na tym „pesymistycznym” fragmencie 😉 fragment „W praktyce pracownik dysponuje jednak bardzo niewielkimi możliwościami dowodowymi, kiedy chce wykazać, że stał się ofiarą mobbingu. Jeśli dodatkowo pracodawca narusza prawa pracownika tylko w sytuacjach, gdy nie ma świadków, udowodnienie tego wydaje się w zasadzie niemożliwe, jeśli nie wykorzysta się takich metod jak nagranie z ukrycia. W takim przypadku sądy pracy uznają dopuszczalność dowodu z nagrania uzyskanego potajemnie. Jest to uzasadnione, gdy z całokształtu sprawy wynika, że ofiara nie miała wyboru i w celu ochrony swoich uzasadnionych praw i interesów dokonała nagrania rozmowy bez zgody pracodawcy. ” daje jednak jakąs szansę pracownikowi 😉
                Abstrahując jednak od tego, czy można ten mobbing udowodnić, czy nie (jest kilka głośnych spraw, kiedy jednak się udało nawet w Polsce), zyski nawet wygranej sprawy są mizerne… 🙁 Pracę na 99% i tak się straci a taki przełożony i tak wróci na swoje stanowisko i będzie robił nadal, to co robi. Bo wątpię, żeby despotom nawet wyrok sądu dał cokolwiek do myślenia. Gdyby wyrok sądu gwarantował kilkutysięczne odszkodowania (lub powiedzmy jakiś porządny procent wynagrodzenia) na rzecz poszkodowanego lub taki człowiek z wyrokiem sądu traciłby swoje stanowisko, to może i byłoby o co walczyć a tak…

              2. Wiesz, Anno… jeśli ktoś przez wiele lat jest ofiarą mobbingu i zastraszania, to nie wiem czy ma tyle siły, aby się temu przeciwstawić. Jak się obserwuje kolegów i koleżanki z pracy, którzy szepcą do Ciebie „tylko nic się nie odzywaj. Rób ze spuszczoną głową, co ci każe, bo obróci się to przeciwko tobie”, to trudno znaleźć odwagę na sprzeciw. Jeśli samotna matka bez alimentów ma pensję w wysokości 2 tysięcy złotych, to będzie robić WSZYSTKO, aby tej pracy nie stracić. Założę się, że ponad połowa tych matek zdecydowałaby się ze strachu przed utratą pracy nawet na udział w przekrętach w swoim zakładzie.
                Aniu, a możesz mi powiedzieć gdzie te anonimowe ankiety wypełniane przez pracowników później trafiają? I czemu one służa? I komu oczywiście? Bo właśnie wydaje mi się, ze są one najlepszym pomysłem do zbadania tego, czy mobbing jest, czy go nie ma. Tylko właśnie… żeby jeszcze te ankiety trafiały w odpowiednie ręce i dawały możliwość ewaluacji…

              3. Tak jak powiedzialam, inny swiat, inne standardy. Ankiety sa preprowadzane – tak napisalam – COROCZNIE. Sluza ocenie kadry menadzerskiej i badaja poziom zadowolenia pracownikow? Brzmi niewiarygodnie? Owszem, ale to wlasnie sa standardy w cywilizowanym swiecie. Nie tak daleko, bo za nasza zachodnia granica. Niedaleko, ale jednak lata swietlne w rozwoju cywilizacyjnym. Poniewaz miara cywilizacji jest stosunek silniejszych do slabszych. Dodam, ze ja pracuje w panstwowej firmie. Ankiety przeprowadza centrala we wszystkich filiach i trafiaja one do zarzadu. I nikogo to nie dziwi.
                I dodam jeszcze raz – ja tez bylam samotna matka z kredytem. Jak dla mnie ZADNA sytuacja zyciowa nie usprawiedliwia przyzwolenia na takie zachowanie. Ale nie w tym polskim piekle.

              4. Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź! Że takie ankiety są, to w sumie nic nowego 😉 Nawet u mnie były, tylko że wyglądało to wszystko zupełnie inaczej i w sumie było bezcelowe 😉

  3. Zgadzam sie Chomiczku, to straszne ze w XXI w. zyjemy jeszcze zadajac sobie bol nawzajem i to w takim wielkim stopniu. Powodem jest tylko egoizm ludzki i nieswiadomosc tego, ze inni to JA. Tylko wlasne zrozumienie tego, wedlug mnie pomoze zmniejszyc cierpienie widoczne w swiecie. Calkowicie tego nie usuniemy, bo dopoki czlowiek nie bedzie myslal w 100% logicznie, to nie ma szans by zadawanie bolu innym sie skonczylo. A na to by dobic do 100% logiki, bedzie potrzeba milionow lat naszej ewolucji. Musimy robic bledy i na nich sie uczyc. Nakazy, zakazy i inne ograniczenia nie sa w stanie tego zmienic. Ja rzucilem studia prawnicze jak to zrozumialem. Prawo ludzkie, ani religijne nakazy, nie sa w stanie dac nam sprawiedliwosc i wymusic prawidlowe zachowanie, dopoki egoizm bedzie ludzmi kierowal. Wszak prawa ukladaja egoisci. Nie twierdze tym ze nalezy sie ich pozbyc. Prawidlowe zachownie powinno byc naturalne, nigdy zas wymuszone. Jesli sie wie ze inni to Ja i w kazdej sekundzie zycia sie to czuje, to nie potrzeba zakazow i nakazow. Ale do tego by to czuc trzeba sie napracowac, samo nie przyjdzie.

    Jako osoba, ktora uwielbia powodowac by usmiech zagoscil na czyjejs twarzy, czerpac swoja radosc z obserwacji zadowolenia u innych, musze stwierdzic, ze sam nieswiadomie jeszcze zadaje swoim zachowaniem bol innym ludziom. A jestem na drodze samopoznania juz daleko posunietej, swiadomy jak powstaja u mnie mysli, mogacy je w duzej mierze kontrolowac, usuwac energie emocjonalna i byc odpornym na ataki osob postronych. Swiadomosc tego ze sie zadaje bol nie jest przyjemna, ale przynajmniej mozna zobaczyc swoje bledy jak sie jest uwaznym i starac sie ich nie powtarzac.

    Co wiec powiedziec o ludziach ktorzy tego nie znaja, nie obserwuja siebie i sa targani emocjami, pragnieniami i lekami? Wielu nawet nie jest swiadomych co robia. Nie zastanawiaja sie nad tym, jako ze widza tylko wlasne dobro i inni sa im pomoca lub przeszkoda w osiaganiu wlasnych celow. Nie widza co inni pragna, co czuja. Nie obchodzi ich to czesto. Liczy sie TYLKO JA.

    Jaka wiec jest na to rada?

    Nie mozemy zmienic innych ludzi, ale mozemy zmienic SIEBIE. Mozemy zmienic swoje reakcje, poglady, opinie, pragnienia i leki. Mozna przez zrozumienie ich, uwolnic sie od strachu, zlosci, zalu i innych emocji, ktore powoduja nasze psychiczne cierpienie i wiekszosc chorob. Mozna nauczyc sie widziec bol jaki inni zadaja sobie nawzajem, ale nie kolekcjonowac wewnatrz wszystkich uczuc jakie sie rodza z tej obserwacji i tym samym nie powiekszac wlasnego bolu. Wraz z usuwaniem energii emocjonalnej z siebie, bedzie coraz mniej ludzi wokol nas pragnacych nam zadac bol, lub staniemy sie odporniejsi na swiadome lub nieswiadome dzialania innych ludzi jakich spotkamy. Na koncu drogi przychodzi wolnosc od wszelakich emocji, cialo odczuwamy jako bardzo lekkie i stajemy sie totalnie odporni na dzialania innych. Sa jeszcze inne benefity, ale to nie na temat.

    Czy to jest proste by do tego dojsc?

    Nie. Od wielu lat sam pracuje nad tym. Praktycznie usuwam energie emocjonalna od prawie 4 lat, 24/7. Jest to najciezsza praca jako wykonywalem w zyciu. Nie doszedlem jeszcze do tego co sobie zalozylem, ale moge powiedziec ze jest warto to robic. Zakretow, gorek i zjazdow na tej drodze nie brakuje, wiec nie jest to nudne zajecie 🙂

    Gdzie szukac informacji o tym?

    Sedona Method stworzona przez Lestera Levensona uczy jak to robic. Polecam bardzo.

    1. Normalny człowiek będzie próbował się zmienić,ale despota niekoniecznie. Taki człowiek chyba nawet nie widzi co robi źle.
      A nawiązując do Twojego drugiego komentarza,to właśnie chciałabym, żeby ludzie siebie szanowali. Nie oczekuję,ze będą się kochać,ale niech się szanują.

      1. Nawet „normalny” czlowiek czesto nie widzi co robi zle. Sam wiem to na swoim przykladzie.
        Zeby szanowac/kochac innych trzeba szanowac/kochac siebie. To drugie jest chyba najtrudniejsza rzecza w zyciu. Jesli widzimy tylko swoje niedociagniecia i wady, to pokochanie siebie, to jak wyprawa na Mount Everest – niewielu tam dochodzi. Dlatego wychowanie w domu i odpowiednia nauka o nas samych jest bardzo wazne.

        1. Ale „normalny” człowiek chyba potrafi jakoś nad sobą panowac, hm? Chyba „normalny” nie zabije drugiego człowieka ot tak, prawda? I w końcu wydaje mi się, że „normalny” człowiek panuje nad agresją. A jak nie, to powinien iść na jakąś terapię. Bo wiem z doświadczenia, że młodych ludzi, którzy nie panują nad agresją to się wysyła do różnych ośrodków na leczenie. Takich frustratów, którzy wydzieraja się na innych i straszą na każdym kroku zwolnieniem tez bym podciągnęła właśnie pod takich chorych ludzi, którzy powinni iść się leczyć.

          1. Tu sie z Toba Chomikowo calkowicie zgadzam. Normalny czlowiek z reguly ma ta agresje pod kontrola. Niestety wielu z tych frustratow o ktorych mowisz, zajmuje prominenckie stanowiska. Kto to cale towarzystwo wysle na terapie ? Sami nie maja pojecia ze tego potrzebuja. Wedlug nich wszyscy na okolo sa winni ich frustracji.

            Agresja w jakiejkolwiek formie i skali, to jest duzy problem w rodzinie, pracy, na ulicy (kierowcy) itp. Moim zdaniem bardzo wazne jest by czlowiek sam zrozumial dlaczego agresja sie u niego rodzi. Zrozumienie pomaga. Inaczej konflikty narastaja i … mamy wojny w domu …na stadionach … miedzy narodami.

            Frustrujaca perspektywa, czyz nie? 🙂

            Dlatego wazne by o tym czesto rozmawiac, uczyc sie dlaczego tak sie dzieje, uczyc wlasne dzieci zrozumiec problem, by one chociaz w mniejszym stopniu dokladaly do tego „kociolka z prochem.” Ty to rozumiesz i chwala Tobie za ten artykul.

  4. Pamiętasz może, jak duże mamy bezrobocie?? Coś ponad 10% – dobrze kojarzę?? To znaczy, że na zwolnione przez pracownika miejsce szybko znajdzie się ktoś inny… Kierownicy o tym wiedzą i korzystają z okazji…

    Z dwojga złego – miałaś szczęście, że nie trafiłaś na szefa, który oczekiwałby seksu w zamian za utrzymanie miejsca pracy. A o tym też słyszałem

  5. Nienawidzisz historii? To co ja teraz mam zrobić, człowiek z wykształceniem historycznym? 🙁
    Mobbing, taki prawdziwy, jaki opisujesz ze swojej pracy, to straszna rzecz. Tylko jeżeli się nie mylę był państwowy szpital? Czyli pracodawca państwowy? Przed takim mobbingiem można się obronić – jest to mobbing otwarty, publiczny, bardzo łatwo takie sytuacje nagrać i przekazać sądowi, prasie, tylko wszyscy się boją, wszyscy w ten sposób dają przyzwolenie na mobbing. Wynika to w dużej mierze z sytuacji, jaką opisałaś w szkole – nikt tam na ucznia nie może krzyknąć, skarcić, itp. I potem taki chowany pod kloszem uczeń wchodzi w dorosłe życie i staje bezradny wobec jego realiów. Nikt go nie uczył, jak radzić sobie ze stresem, nikt nie wskazał mu jak reagować na przemoc, tę słowną też. Wiec się kuli, spuszcza głowę i cieszy, że tym razem nie krzyczą na niego… Jeżeli grupa nie będzie reagować, jeżeli poniżani nie zareagują, to mobbing nie zniknie. Tak jest ze wszelką przemocą. A niewolnictwo istnieje i ma się dobrze we współczesnym świecie – nie tylko w Korei czy innych kalifatach, takie przypadki w cywilizowanej Europie się zdarzają wcale nie tak rzadko…

    1. Nauczyciel od historii bardzo mocno mnie zniechęcił do historii. Fascynowała mnie jakoś do okresu renesansu (starożytności i średniowieczu do tej pory poświęcam czas 🙂 ) a potem to już byłam tak zniechęcona, że zostało mi to do dzisiaj 😉 Nie tak się uczy historii w szkołach jak powinno… Hegemonie, dam sobie rękę uciąć, że gdybyś miał kogoś tej historii uczyć, to nawet ja spojrzałabym na nią łaskawszym okiem 🙂
      Owszem- szpital państwowy. Sprawy się komplikują, kiedy dyrektor jest kumplem marszałka i kumplem wojewody (kumplem od kopert również…). Było wiele skarg anonimowych, ale sumie nic one nie dawały a na te skargi pisane imiennie szybki był odzew- wiele osób zostało zwolnionych ze skutkiem natychmiastowym. Ludzie naprawdę boją się o pracę i ja to rozumiem…
      Rozmawiałam wczoraj z inną koleżanką, która zostało jakoś zwolniona w tym samym czasie, co ja. Powiedziała, że ma setki dowodów na przekręty i na mobbing, ale boi się iść z tym do sądu, bo ten facet jest nieobliczalny i nie wie jak to by się mogło skończyć a ma dwójkę małych dzieci w domu. Gdyby z tymi mediami i sądami była taka prosta sprawa, to byłyby setki takich spraw w sądach a zobacz, że nie ma…
      pewnie, że słyszałam o Korei 🙂 Słyszałam też o Indiach… Tylko, że ja ich nie nazywam cywilizowanym światem.

      1. Nauczyciele od historii są przeważnie kiepscy, to prawda. Dobrze, że chociaż wierzysz w moje zdolności pedagogiczne 🙂
        A z mobbingiem i innymi przekrętami jest niestety tak, że one się karmią strachem. Tak, jak komornik mógł zabierać cokolwiek ludziom bez długów, ponieważ oni się go bali. Ktoś się nie przestraszył i komornik już nie będzie wykonywał zawodu. Tu zadziałała potęga internetu i mediów społecznościowych. Niewolnictwo nie opiera się na sile bata, niewolnictwo zaczyna się w naszych głowach…

    2. W Korei Północnej nie chodzi o niewolnictwo, ale o obozy koncentracyjne.
      Niewolnictwo było od tysięcy lat czymś normalnym. W Stanach zniesiono je dopiero ze 150 lat temu, czy coś koło tego. Myślę, że wielu ludziom było z tym wygodnie, nawet tym „wykształconym”. Ale moim zdaniem istnieje różnica między stresowaniem pracownika, czy wykorzystywaniem go, a niewolnictwem.
      Wystarczy zajrzeć do wikipedii.
      „Niewolnictwo – zjawisko społeczne, którego istotą jest stosunek zależności, polegający na tym, iż pewna grupa ludzi (niewolnicy) stanowi przedmiot własności innych osób.”
      Nikt nie zabroni nikomu porównywania mobbing do niewolnictwa, czy do mordowania ludzi, od tego jest internet, żeby można było napisać co się chce 🙂

    3. Hegemonie, ja bym jednak trochę zmienił Twoją wypowiedź ;-).
      „(…) nikt tam na ucznia nie może krzyknąć, skarcić, itp. I potem taki chowany pod kloszem uczeń wchodzi w dorosłe życie i staje bezradny(…)” – ale taki chowany pod kloszem uczeń często posiada za to umiejętność poniżania i obrażania nauczyciela czy też w skrajnych przypadkach zakładania mu różnych przedmiotów na głowę… bo przecież uczeń jest nietykalny, prawie jak jakieś bóstwo egipskie ;-).

  6. Straszne jest to co opisujesz. Naprawdę przykry jest fakt takiego nadużywania swojej pozycji. Całkowicie zgadzam się z akapitem, w którym wspominasz o traktowaniu w szkole. Dzieci jako społeczeństwo staramy się chronić (czasami nadmiernie) a mamy problemy z tym by zapewnić godne traktowanie w pracy dorosłym. Z jednej strony naprawdę trudno zrozumieć, że taki dyrektor w państwowym przedsiębiorstwie nikogo się nie boi. Z drugiej jednak strony furiat rzadko myśli o konsekwencjach kiedy wpada w furię. Może gdyby mu zaczęto odpowiadać w tym samym tonie, albo gdyby kilka osób go nagrało…
    Wiadomo jednak jak jest. Większość ludzi ma rodziny, kredyt (często na 30 lat) , drobniejsze zobowiązania finansowe. Zresztą samemu i bez takiego kredytu też nie jest łatwo. Tym bardziej, że do tych mało płatnych prac wcale nie chcą przyjmować ludzi z wyższym wykształceniem. Pamiętam ten dylemat po studiach. Z jednej strony chciało się iść do pracy jakiejkolwiek, żeby coś zarabiać ale w większości miejsc słyszało się: „ma pani za wysokie wykształcenie, znajdzie pani coś lepszego i szybko odjedzie”, a z drugiej jeśli zataiło się fakt ukończenia wyższej szkoły: „a czemu nie była pani aktywna przez pięć lat po szkole?”. A rachunki płacić trzeba….
    Niedawno rozmawiałam z dziewczyną zatrudnioną w salonie kosmetycznym. Niby nie wolno kobiety pytać o planowanie rodziny ale…. Ta dziewczyna już podczas rozmowy kwalifikacyjnej usłyszała, że potencjalna pracodawczyni ma nadzieję, że „nie planuje w najbliższym czasie zakałdania rodziny, bo jest w takim wieku, że zatrudnienie jej stanowi pewne ryzyko”.
    Kiedyś zażartowałam nawet do koleżanki, że będąc w moim wieku na rozmowy kwalifikacyjne powinno się chodzić w koszulce z napisem „nie lubię dzieci”, bo inaczej znajduje się w grupie ryzyka i automatycznie ma się mniejsze szanse na zatrudnienie.
    Takie realia przykre nastały. Pozostaje mieć nadzieję, że nerwowy dyrektor szpitala i pozostali furiaci na wysokich stanowiskach kiedyś sami własnym zdrowiem zapłacą za psychiczne krzywdy, które czynili innym.
    Ja tam właśnie z tego powodu zwyczajnie się boję szukać innej, lepiej płatnej pracy.
    Co do całego tekstu to nie widzę w nim porównania do morodowania ludzi w Twoim tekście. Słowa to tylko słowa, a cytat to tylko cytat. Nie jest powiedziane nigdzie, że jest raz i na zawsze przypisany do jednej konkretnej sytuacji. Słowa same z siebie są tylko zlepkiem liter. Dopiero użyte w konkretnym kontekście nabierają sensu związanego z tym kontekstem. Nie bardzo rozumiem skąd pomysł, że to porównujesz. To tak jakby uznać, że jeśli podczas kłótni ze starszym panem powiem „spie… dziadu” to nabijam się z tragicznie zmarłego prezydenta, a nie po prostu odpędzam natręta. (a też jak wpisze się w wyszukiwarkę to wyskakuje przede wszystkim jedno skojarzenie)

    1. Mam wrażenie, że przy szukaniu pracy przyszli pracodawcy klepią, co im ślina na język przyniesie motywując przyjęcie do pracy kogoś innego. Popatrz na mnie- dyspozycyjna, samotna, z własnym samochodem, chętnie podejmująca się nowych wyzwań, nie mająca nic przeciwko wyjazdom służbowym na nawet miesiąc, znająca język angielski i co? I nic. Czasem się zastanawiam czy może w takim razie nie śmierdzę 😛 Dlatego rozumiem ludzi i rozumiem Ciebie, że boisz się zmian. Wyjściem z Twojej sytuacji jest chyba tylko znalezienie jakiejś dodatkowej roboty. Też pracując w szpitalu dorabiałam w pracy z dzieciakami. Inaczej nie wiązałabym końca z końcem.
      Dziękuję za zrozumienie wstawiania tego a nie innego cytatu 🙂 Bardzo mi się podoba Twój przykład z cytatem „spieprzaj dziadu” 😉

  7. Znałam osobę, która podczas „zimy stulecia” za kwadrans spóźnienia do pracy została przesunięta na najbardziej znienawidzone stanowisko: kasjera. Szef powiedział:Nie podoba się?Fora ze dwora. No własnie, na jej miejsce miał z 20 chętnych….

  8. Ehh…
    No niby niewolnictwa nie ma…
    Niby mamy wolną wolę…
    Ale… jest taka reklama, w której pada hasło „tyle mamy niezależności ile mamy oszczędności” – co idealnie podsumowuje sytuację.
    No bo jeżeli ktoś żyje od pierwszego do pierwszego, ma dzieci, kredyt czy cholera wie co…
    Trudno sobie pozwolić na utratę pracy choćby na miesiąc.
    Taka nowoczesna forma niewolnictwa.

    Co prawda spora część ludzi jest kompletnie pozbawiona… sam nie wiem czego… odwagi? pewności siebie?
    Ze strachu nie zrobią kompletnie nic. Będą siedzieć w takiej robocie do śmierci, bo przecież nawet pójść na inną rozmowę kwalifikacyjną się boją (a jak ktoś się dowie?).

    Cóż… na szczęście zdarzają się Chomikowe, które dają dobry przykład, że jednak można rzucić papierami i uciec spod zadu oślicy 🙂
    Może kogoś to zainspiruje.

    Na moje oko rozwiązaniem byłoby podniesienie kwoty wolnej od podatku…
    Ale to już inny temat i inna rozmowa.

    1. Podniesienie kwoty wolnej od podatku z jednej strony spowoduje zmniejszenie osób płacących podatki do budżetu – z drugiej osoby te będą miały więcej kasy w kieszeni, zatem wzrośnie konsumpcja… zgadnij, co nasi geniusie olewający krzywą Laffera wybiorą…

      1. No wiesz… nigdy nie wiadomo czy jesteśmy jeszcze przed maximum krzywej Laffera czy za… 🙂
        Zresztą jestem przekonany, że podniesienie kwoty wolnej od podatku nie zwiększy wpływów do budżetu.
        No bo nawet gdyby ludzie całość dodatkowych pieniędzy przeznaczyli na konsumpcję z VATem 23% (+ dochodowym przedsiębiorcy), to i tak nie spowoduje zwrotu całej kwoty do budżetu.
        Taka zmiana mogłaby spowodować zmniejszenie wydatków z budżetu (ot, choćby na zasiłki itp.), ale na jaką skalę – tego nie jest w stanie policzyć nikt.
        I każdy będzie bronił swojego kawałka tortu budżetowego… i wydawał go praktycznie w całości (bo jak nie wydasz całości, to w przyszłym roku dostaniesz mniejszy kawałek).
        I tak każdy ciągnie tą kołderkę w swoją stronę, budżet robi się z maksymalnym możliwym deficytem, zapasu brak…
        Nikt nie zaryzykuje nagłego spadku wpływów z tytułu podatku dochodowego.

        Cóż, niedługo wybory, ale znowu brakuje kogokolwiek, kto byłby w stanie faktycznie coś takiego przeprowadzić.
        Bo Korwin klasycznie nie zawiódł i rozpieprzył partię w kluczowym momencie 😀

    2. Długofalowo to by się wiele rzeczy przydało. Choćby reforma sądownictwa, czy edukacji – aby ludzie mieli większą świadomość w co się pakują po skończeniu nauki (w sumie ciekawe czy średni poziom wykształcenia pracowników Biedronki jest wyższy od poziomu statystycznego klienta – ci wszyscy absolwenci bezsensownych kierunków w końcu gdzieś muszą pracować).

      A krótkofalowo jakiegoś mściciela do działań dydaktycznych skierowanych wobec wyjątkowych aparatów: np 3 anonimy z uprzejmą prośbą o zaniechanie praktyk rażących w godność ludzką a potem np podpalić mu samochód 😛 .

      Tak serio, ludzie boją się niepewności. Boją się zmian, bo nie wiedzą co i jak zmienić. Ułożone, nawet gówniane życie jest dla niektórych lepsze niż podróż w nieznane. Życie to nie bajka, zaryzykujesz, powinie Ci się noga i stracisz to co miałeś. Pół biedy gdy miałoby to dotknąć tylko Ciebie. Największy problem (i blokada) gdy zagrożone będą dzieci.

      1. Ło panie… długofalowo…
        Długofalowo, to praktycznie całość bym przemeblował i odchudził, z sądownictwem na czele 🙂

        A że ludzie boją się zmian – to oczywiście też.
        Ale niektórym naprawdę z bagna wystaje tylko nos.
        I boją się wykonać najmniejszy ruch, bo się utopią.

        Pewnie gdyby sądy działały sprawniej to kilka osób by się znalazło, które by odeszły z tej roboty i jeszcze sprawę o mobbing założyło…
        Ale że na wyrok czeka się latami… no to mało komu się chce walczyć za innych.

    3. Chomikowa akurat była w tak „dobrej” sytuacji, że nie miała ani kredytu na mieszkanie, ani dziecka w domu i w zanadrzu dodatkową pracę, która na ten moment jest moim źródłem dochodu i TYLKO dlatego nie walczyłam o tą robotę. Uwierz mi, że gdybym miała na głowie choć jeden z w/w problemów, to trzymałabym się tej roboty. Bo jak widać pracy znaleźć nie mogę do tej pory. Dlatego rozumiem ludzi, którzy boją się zmian. Ja ich naprawdę rozumiem. Bo w naszym kraju pracę bez znajomości ma szansę zaleźć od ręki tylko ktoś z branży informatycznej tub technologicznej. Jak ktoś skończył inne studia a już na pewno humanistyczne, to ewentualnie pozostaje zmywak w Londynie.

      1. Ja nie rozumiem, dlaczego jest jakieś pokutujące przeświadczenie, że nie powinno zdobywać się pracy po znajomościach. A dlaczego niby nie? Nie można zawierać znajomości? To źle, że jako pracodawca, gdy mam do wyboru dwóch kandydatów mających to samo wykształcenie i podobne doświadczenie wolę postawić na znajomego (nawet ze studiów)? Przecież już coś wiem o tym człowieku. Albo, że bardziej ufam kandydatom z polecenia? Warunki formalne (wykształcenie, umiejętności) musi spełnić każdy, ale nie zatrudniam ludzi w ciemno.

        1. Precel??? 😉
          Po pierwsze, jeśli z czystym sumieniem stwierdzasz, że ten znajomy na 100% okaże się lepszym pracownikiem, to rozumiem.
          Po drugie gdzieś mi się plącze po głowie takie przeświadczenie, że jak się zatrudni znajomego, to z „czystym sumieniem” można po nim „jeździć”. No bo przecież zrobiłem mu przysługę zatrudniając go w mojej firmie, więc niech okazuje mi wdzięczność i robi za pięciu. Do sądu przecież też nie pójdzie, bo to mój znajomy.
          Ja oczywiście generalizuję (mam taką tendencję na tym blogu 😉 ) i na pewno są firmy, gdzie zatrudnia się znajomych i wszystko super działa.

  9. Nigdy nie pozwoliłam, żeby ktoś w pracy na mnie się wydzierał. Ci, którzy krzyczą, dla mnie to są ludzie z kompleksami, albo sami wystraszeni. Jak ktoś zaczyna podnosić głos, porostu wychodzę ze słowami, że z „furiatami” i takim tonem rozmawiać nie będę. Ja raczej nie spotkałam się z przypadkami, ze ktoś został zwolniony, bo raz się spóźnił, bo zachorował itp. I raczej nie chcę doświadczyć takich sytuacji. Pozdrawiam

    1. Masz rację Pelasiu- ci, co krzyczą są słabymi ludźmi i nie potrafią prowadzić konstruktywnej rozmowy.
      Wiem, że są normalne miejsca pracy, gdzie można zrozumieć jakieś spóźnienie lub zwolnienie, ale niestety nie wszędzie tak jest….

  10. ja swoje przeszłam, naprawdę, to nic miłego – ale nie dałam się :):P
    i wciąż nie rozumiem, jak tak mozna – co daje im prawo do traktowania tak drugiego człowieka? Chyba tylko ich nieszczęśliwe życie, bo człowiek spełniony nie zachowuje się jak idiota.
    Kiedyś, to by pierwszy impuls, by napisać bloga, chciałam pisać o tym gnoju, w którym byłam, ale było minęło, niech nie wraca.

  11. Przysięgam uroczyście nie narzekać na moją pracę i na mojego ukochanego prezesa(jestem asystentką zarządu), po przeczytaniu tego wpisu stwierdzam , ze pracuję w sielskich warunkach. Ale powiem Wam, że czasami sami ludzie stwarzają „potwora”, godząc się na złe i poniżające traktowanie przez szefa. Mój szef ma 2 m wzrostu i jest generalnie postury byka, gdyby jeszcze zaczął wydzierać się na ludzi to chyba by zeszli…inna sprawa, że szanuje ludzi wg zasady : „agresja zawsze wraca do Ciebie” uups, zaraz ktoś mi tu zarzuci złe stosowanie cytatów….

    1. Z ta agresja to masz 100% racje. Nie tylko zlosc tak dziala. Wszystkie nasze mysli i uczucia (a to energia elektromagnetyczna) po skreaowaniu je przez nas „wedruja w swiat”, zbieraja identyczna wibracyjnie energie w swiadomosci egzystujaca … i ze zdwojona dawka wracaja do nas, powiekszajac energetyczne pole mysli i uczuc, ktore wypelnia cialo. Ta energia powoduje ze na naszej drodze zycia pozniej pojawiaja sie ludzie, ktorzy mysla podobnie do nas. To co nosimy w srodku ich do nas przyciaga. Jak w tym energetycznym polu przewaza zlosc i strach, to czesto z takimi ludzmi musimy obcowac. Inne znane powiedzenie znajduje wtedy swoje wytlumaczenie: „Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie”.
      Ludzie nie doceniaja potegi swojego myslenia – a to kreuje nasza rzeczywistosc. Dzialanie jest rzecza wtorna do tego.

      Informacje o tym jak te mysli wedruja w swiat znalazlem w naukach duchowych Billiego Meiera. Wydaja sie bardzo logiczne, szczegolnie dla osoby ktora czyje ta energie we wlasnym ciele 🙂

    2. hej Aga 🙂 Wychodzę z założenia, że w żadnej pracy nie jest sielsko i anielsko 😉 Jeśli tylko masz czas iść na przerwę, nikt Ci nie ubliża i się na Ciebie nie wydziera, to jest to całkiem niezła robota 😉 A szefa masz chyba całkiem mądrego, skoro żyje według zasady „agresja zawsze wraca do Ciebie” (nie bójmy się używać cytatów 😉 )

      Pozdrawiam!

  12. Coś Wam powiem : „kij ma dwa końce” .Wiele razy się przekonałam. Mojego szefa zdegradowali i robi to co ja ale nikt mu nie chce pomóc a niestety nic nie umie.Długa droga, albo koniec bliski. Inny chwat : żonę w ciąży mi zwalniają -pomóż., a ma za sobą kilka zwolnień ” pracowników nieudaczników”. Takie przykłady mogę mnożyć :lekarzy , dyrektorów, kierowników. Szkoda tylko, że gdy gnoją swoich pracowników zapominają, że oni też kiedyś będą zbędni, głupi i co tam jeszcze. Taki łańcuszek.Tylko szkoda, że to najczęściej są nasi rodacy. Może kiedyś jakiś mądry szef to zrozumie, że warto się szanować , bo nigdy nie wiadomo na kogo padnie.

  13. Ja też wrzucę swoje trzy grosze. Spotkałam się z mobingiem w pracy, zanim jeszcze go w Polsce tak nazwano. U nas w pracy zaczęło się w momencie przejęcia firmy przez kapitał zagraniczny – konkretnie Holendrów. Zarząd wymyslał nowe produkty i zmiany struktur zarządzania praktycznie nonstop.Wytyczne szły do regionu – tam dyrektorka wypisywała listę zadań do wykonania i wysyłała do oddziałów. Takich maili przychodziło nieraz do 7 dziennie i nie były to zadania do wykonania w jeden dzień. Na następny dzień potrafiła wysłać ponaglenie o sprawozdanie z wykonania. Pracowałam średnio 10 godzin dziennie i brałam robotę do domu. Płakałam, straciłam apetyt, nie mogłam zasnąć, a jak zasnęłam nareszcie to trzeba było wstać do pracy. W sobotę nic nie robiłam, siedziałam w fotelu przy włączonym telewizorze, ale nic nie widziałam i nie słyszałam. Całe ciało mnie bolało, włosy zaczęły mi wypadać i miałam „czarne myśli”. Rozmawiałam z innymi koleżankami z sąsiednich oddziałów i one też nie mogły tego wszystkiego ogarnąć. Zwolnić się bałam, bo do emerytury brakowało mi już niewiele. Nie wiem jak by to się skończyło, gdyby nie nastąpiły masowe zwolnienia. Zwolnili nas prawie wszystkich i wtedy odżyłam. Poszłam do innej pracy i pracowałam jeszcze bardzo długo zupełnie w innych warunkach, choć praca była ciężka i odpowiedzialna. Dzisiaj wiedziałabym jak się bronić, bo wiem, że był to mobing w klasycznej postaci. Jedyny plus całej tej historii to zeszczuplałam 30 kg. Ale zdrowia już nie ma. Pozdrawiam.

    1. „Całe ciało mnie bolało, włosy zaczęły mi wypadać i miałam „czarne myśli”. ”

      Taki jest efekt dzialania emocjonalnej energi (strachu, zalu, zlosci itp) na cialo i nasze zdrowie. Twoje mysli byly powiazane z tym co czulas w ciele. Cialo Ciebie bolalo bo ta energia wypelnia nasze miesnie i narzady wewnetrzne – jest skompresowana w ciele jak powietrze w szybkowarze. Jak sie boimy, emocjonujemy, to ona sie bardziej uaktywnia i … odczuwamy bol. Bole glowy to nic innego jak ta energia. Sama uchodzi w niewielkim stopniu jak sie ruszamy, ale mozemy ja swiadomie usunac. Mozna sie tego nauczyc. Nie jest to skomplikowane, ale wymaga konsekwencji w dzialaniu i wytrwalosci. Jak usuniesz wiekszosc „smieci” z ciala, to Twoje zdanie z konca komentarza : „Ale zdrowia już nie ma.” przestanie byc aktualne. Tu nie przesadzam. Sam to robie i widze efekty. Zachecam bardzo do sprobowania. 🙂

      Sedona Method stworzona przez Lestera Levensona uczy ja to zrobic. W sieci mozna znalezc sporo materialow za darmo, trzeba tylko poszukac. Niestety po angielsku tylko.

    2. Witam!
      Bardzo się cieszę, że udało Ci się znaleźć lepszą pracę! 🙂 Sposób zarządzania w firmie, która opisywałaś był fatalny. I zastanawiam się czemu tam nie było jakiś audytów, które mogłyby to wyłapać?
      Za mało się zwraca uwagę na warunki pracy… nie patrzy się na zdrowie psychiczne pracowników, bo to nie jest coś, co można 'zmierzyć’ prześwietleniem… Bardzo bym chciała, żeby to się zmieniło…
      Pozdrawiam!

  14. Niestety temat nie jest mi obcy, pracowałam w takiej firmie.
    Firma prywatna, 30-40 osób zatrudnionych w tym 3 kierowniczki. To co one wyprawiały i na co miały 100% poparcia ze strony szefowej to można by książkę napisać. Bardzo długa książkę.
    Kilka przykładów- niszczenie czyjejś pracy- dosłowne(czyli zniszczenie fizyczne produktu), a praca na akord- jeśli kierowniczka zniszczyła ci pracę z całego dnia nie dostawałaś dniówki, zazwyczaj jednak była „łaskawa” i niszczyła tylko część, więc po dniu pracy można było zarobić np 20 zł- i tak przez kilka miesięcy jak się jej podpadło.
    Rozkaz poprawiania w nieskończoność- kierowniczka stoi nad tobą jak kat i przy całej firmie niszczy twoja pracę, bądź twierdzi że wykonałaś ją źle(było dobrze)- i tak całe 8 godzin. Czyli- zrobiłaś- ona rozbija i każe ci zrobić od nowa, robisz ona rozwala itd. Przy czym w założeniu jest że nie możesz tego poprawić, po prostu nie, musisz poprawiać cały dzień, nic nie zarobic i zostać upokorzona przed wszystkimi, taki jest cel. Kierowniczka oczywiście swoją dniówkę dostaje za stanie nad tobą.
    Zakaz odzywania się do kogoś- cała firma dostaje zakaz od kierowniczki odzywania się do danej osoby(bardzo często stosowane), nikt ci nawet dzień dobry nie odpowie. To może byc kara za wszystko- np zdaniem kierowniczki odniosłaś się do niej zbyt mało służalczym tonem.

    1. 🙁 jak już wspomniałam wcześniej zastanawiam się jak to możliwe, żeby nie było w firmach audytów, które wyłapywałyby takie formy „zarządzania”. Przecież to horror. Przeciez takich przełożonych powinno się zwalniać i wysyłać na jakieś leczenie…

      1. Nie wiem kto w tej konkretnej firmie miałby to wyłapać- bo szefowa o wszystkim wiedziała i często była świadkiem lub współuczestnikiem zdarzeń- ona po prosu zawsze dawała sobie wmówić że wina jest po stronie pracownika. Czasem myślę że ona była jakaś upośledzona, ślepa, nie wiem jaka- dało jej się wmówić absolutnie wszystko, a kierowniczki korzystały.

        1. Audyty zewnętrzne miałam na myśli. Bo w przypadkach mobbingu rację bytu ma tylko audyt ZEWNĘTRZNY. takie audyty powinny być wykonywane przez jednostkę nadzorującą (w przypadku placówek budżetowych), tylko nie wiem kto w prywatnych firmach miałby takie audyty prowadzić…

          1. No własnie:(
            Bo PIP się nie nadaje, kilku pracowników odchodząc (a właściwie wylatując) składało skargi, wizyty urzędników były śmieszne. Na przykład: urzędnik wzywa na rozmowę po 10 osób na raz i pyta jak tu jest. Wśród tych 10 osób są donosiciele i pupilki szefowej i kierowniczek, wiadomo że przy nich nikt nic nie powie. Cała rozmowa przebiega w formie oskarżenia NAS pracowników, bo pewnie ukrywamy prawdziwe dochody i to NASZA wina jeśli pracodawca płaci nam inaczej niż jest w umowie i my poniesiemy tego konsekwencje…

            1. PO 10 osób???? Boże, to jest ŚMIESZNE i żałosne… 🙁 W takich wypadkach powinny być anonimowe ankiety, które NIGDY nie trafiłyby do rąk przełożonego… U mnie nawet takie ankiety badające współpracę z kierownictwa z podległymi mu pracownikami były…. Ankiety zbierał kierownik właśnie.
              Śmieszne, po prostu śmieszne.

  15. Witaj,jak to czytalam to też mi ciśnienie wzroslo.Nie powinnam ,wiem,że nie życzy się nikomu żle ale życzę temu s ..owi,sorry,aby trafil go szlag,mam nadzieję,że jeszcze dostanie od życia i losu sowitą zaplatę,za swoją podlość.

    1. Wiesz… ja też jeszcze nigdy nikomu z ludzi, których znam nie życzyłam niczego złego, ale tamtym na pewno nie życzę niczego dobrego…

      1. A ja wierze ze jest jeszcze sprawiedliwosc na swiecie… takie modne ostatnio powiedzonko – 'karma wraca’…niestety prawda jest taka ze ci kierownicy, dyrektorzy, prezesi czesto zapominaja ze sami kiedys byli tymi „szaraczkami”..

  16. „Niewolnictwo zniósł bardzo wiele lat temu niejaki Abraham Lincoln i chyba nic się pod tym względem nie zmieniło, prawda?”
    Lincoln,Lincolnem,ale handel ludźmi ma się w tym momencie lepiej,niż w jego czasach.

    1. Z tego, co kojarzę, to ostatnio w taki sposób zostali nagrani politycy… W jakim kierunku poszło śledztwo?? Nielegalnego nagrywania…

  17. A ja mam tylko taką sugestię, proszę w przyszłości używać właściwej formy „tę”, a nie tą. Wiele osób jest wzrokowcami i będą powielać takie błędy, tym bardziej jak nie nauczyły się tego w szkole, to utwierdzą się, że tak trzeba.

  18. Wazny i szeroki temat.
    Nie ma co dywagowac nad przytoczonym przez ciebie cytatem z Zofii Nalkowskiej.
    Moim zdaniem on pasuje do kazdej sytuacji, gdzie za sprawa jednych ludzi innym ludziom dzieje sie krzywda. Niekoniecznie tak ekstremalna jak Holokaust.
    Ludzi az za czesto deprawuje wladza. Wszelka wladza, nie tylko ta wynikajaca z posiadania munduru SS i karabinu. Czlowiek na byle jakim stanowisku, posiadajacy kilku podwladnych staje sie dla nich psychicznym katem. Ilez jest takich przypadkow.
    Ja jednak nie moge przestac sie zastanawiac nad druga strona medalu. Dlaczego ludzie sobie na to powalaja? Dla mnie tlumaczenie, ze to lek przed utata pracy, dzieci i kredyty to nie jest zadne tlumaczenie. Dlaczego ludzie pozwalaja sie tak upadlac i poniewierac soba? Nigdy tego nie pojme. ja rowniez bylam samotna matka, rowniez mialam kredyt, rowniez balam sie o prace. Ale nigdy, przenigdy nikomu nie pozwolilam na takie traktowanie, bez wzgledu na konsekwencje. I prosze mi wierzyc, w wiekszosci przypadkow wystarczy sie po prostu mocno „postawic”. Ci ludzie, to na ogol male kundle, ktore glosno szczekaja. Ale oni tez maja swoich szefow, ktorzy chca miec przede wszystkim swiety spokoj, wiec kiedy zaczynaja wplywac liczne skargi od pracownikow, to jest szansa, ze „pozbeda sie problemu”. Wiec ja wciaz pytam, dlaczego? Dlaczego ludzie tak latwo sie sprzedaja, tak latwo popadaja w niewole takich typow? Czyzby syndrom Sztokholmski? Ja wiem o czym mowie, poniewaz tez obserwowalam mobbing w pracy. Dzisiaj mieszkam juz za granica. Daleka jestem od idealizowania tutejszej rzeczywistosci, poniewaz prawda jest taka, ze jest rowniez bardzo trudno. Ale w pracy nikt nie smie nikogo tak traktowac (oczywiscie pod warunkiem, ze nie trafi sie na szefa Polaka…). A w mojej firmie jest organizowana coroczna ankieta w ktorej poddawani sa ocenie wszyscy szefowie – od glownego, po najnizszych stopniem. Ankieta jest anonimowa, przeprowadzana w warunkach przypominajacych nasze wybory – urny, parawany, koperty i piecioosobowa komisja z centrali. No coz, inny swiat, inne standardy.

  19. Miałem się nie wypowiadać, ale dla Chomikowej zrobię wyjątek.
    Pewien rosyjski pisarz ( bodajże Dostojewski, chociaż mogę się mylić) pisał, że każdego dnia oducza się bycia niewolnikiem. Cwany pracownik nagrywa takiego dyrektora, puszcza do sieci z udostępnieniem danych i zakłada mu sprawę o mobbing, rozstrój żołądka czy udaje nerwice. W ostateczności go szantażuje.

    Natomiast pracownik dobry. Taki z 40 letnim kredytem, najlepiej w ukochanym Franku, każdego dnia uczy się niewolnictwa. Bo jeżeli godzi się na słuchanie chociaż jednej obelgi, to znaczy, że godzi się na tą sytuację. Zaraz napadnie mnie setka, że może jest w kryzysowej sytuacji lub nie ma innej możliwości. Odpowiadam wiec nieskromnie, ZAWSZE jest inna możliwość, inny pracodawca lub chociaż praca za granicą. Jeżeli nie ma, to do jasnej cholery trzeba szukać jakiejkolwiek alternatywy.
    To jest jak z agresywnym psem. Gdy zobaczy, że się go boisz, zacznie ciebie gonić, pragnąc przegryźć tętnicę. Sęk w tym, by zrobić coś przeciwnego…

    1. Szantaż? Ostro 😉 Tylko ja się pytam dlaczego w cywilizowanym świecie, w XXI wieku trzeba używać szantażu, podstępu…?

      Pewnie, że jakieś wyjście z sytuacji jest ZAWSZE. Ale jak ma się rodzinę, z którą nie chce się rozstawać, to czemu ma wyjeżdżac za granicę…? Czemu wszystko musi się rozgrywać kosztem ofiary???? Czemu to nie wstydzi się ten, który jest winny? I czemu on nie może ponieść KARY (i nie mówię o wyroku, czy odszkodowaniu w wysokości 2 tysięcy złotych). Przecież po takim wyroku on sobie nic z tego nie zrobi i wróci do pracy nadal stosować swoje despotyczne metody…

      1. Ktoś kiedyś mówił (chyba Lincoln albo jakiś inny Hamerykanin), że aby osiągnąć sukcesy w kontaktach z innymi ludźmi trzeba mocno i szczerze się uśmiechać. Trzeba mieć także przy sobie gruby kij.
        Cała idea ludzkości polega na wykorzystywaniu jednych przez drugich? Bo niby po co było by niewolnictwo, najazdy, plądrowanie i wyprawy krzyżowe? Po co politycy, religijny fanatycy i przemądrzali guru? Jak ktoś pozwoli się tak traktować to zaszczepi w sobie mentalność niewolnika. I zawsze będzie tak traktowany. Może to niepopularne co powiem ale zauważ chodźby taką dziedzinę nauki jak Wiktymologia. Według niej, ofiara kradzieży czy napadu ma w sobie charakterystyczne cechy i stan umysłowy. Tak jakby domagała się „Okradnij, napadnij mnie”. Oczywiście nie świadomie. To raczej promieniuje w świat poprzez jej postawę.
        Jednak uważam, że zawsze da się znaleźć lepszą pracę albo inaczej podejść do dyrektora. Tak jak to robi negocjator z terrorystami. Terroryści mają broń i bomby. Negocjator umysł. Cholernie inteligentny i ostry jak brzytwa umysł:)

    2. 1) Szantaż jest nielegalny – radzisz, by z osoby, której każdy współczuje – stać się przestępcą??
      2) Udostępnienie danych osobowych – bez zgody sądu?? patrz punkt1.
      3) Sprawa o mobbing – jedyne chyba rozwiązanie… oczywiście, jeśli sąd uzna nagrania za dowód w sprawie

      1. Masz rację- jeśli bardzo realnie do tego podejdziemy to są to nielegalne metody i mogą się obrócić przeciwko nam.

        1. Jak najbardziej więc popieram chowanie głowy w piasek i dawanie się popychać przez całe życie. Jednak trzeba dawać przykład nie tylko sobie ale i naszym spadkobiercom.

          Szantaż jest bezprawny. Fakt. Tak samo nagrywanie. Ale czy mobbing jest czymś normalnym i usankcjonowanym prawnie? Teoretycznie nie i jest zakazany. Teoretycznie. Więc istnieje PRAWO i prawo…

          Ok koniec dyskusji. Czas porozmawiać o czymś przyjemniejszym:)

  20. do żółtych fartuszków na Twoim miejscu bym się nie czepiał, jest to normalna sprawa w przedsiębiorstwach z wdrożonym systemem jakości ISO 9001, ponieważ jeden punkt odnosi się do motywowania pracowników do wydajnej pracy i zapobiegania „brakom” i jeśli firma nie ma rozwiniętego systemu premiowego to stosuję się tego typu wyróżnienia a moda ta przyszła z Japonii 🙂

    1. No BŁAGAM CIĘ. Wdrozony system jakości, czy akredytacje wdrażane w przedsiębiorstwach nie mówią o tym, że należy robić z pracowników IDIOTÓW i karać ich jak rodzice karzą dzieci w domach. Przepraszam Cię bardzo, ale żółty, czy czerwony fartuszek (ktoś mi w prywatnym mailu o tym wspomniał) nie jest ŻADNĄ motywacją. W przedszkolach zabrania się „wyróżniania” dzieciaków w taki sposób a co dopiero w przedsiębiorstwach. I chyba coś w tym jest, bo sąd uznał, zwolnienie kobiety za odmowę noszenia żółtego fartuszka za BEZPODSTAWNE. Motywowanie [pracowników chyba wygląda zgoła inaczej- niech to będą zdjęcia pracowników miesiąca wywieszane na ścianach, niech to będą jakieś karty wstępu do klubów fitness. Fartuszki nie są sposobem na motywowanie. One są dodatkową KARĄ. A chyba wystarczającą karą byłaby nagana, rozmowa?

      1. gratulacje przynajmniej rozumiesz system ISO poprawnie 😉 Norma nie wyróżnia METODY tej motywacji a zakłada jedynie konieczność jej istnienia. Metodę wybiera szef przedsiębiorstwa lub osoba odpowiedzialna za te obszary w firmie i tu już dochodzimy akurat do ich wewnętrznych cech przywódczych lub ich brak 😉

        1. Oczywiście, że metodę wybiera pracodawca. Wydawało mi się, ze ISO było Twoją argumentacją na poprawne zastosowanie żółtego czy innego koloru fartuszka. Ja wiem, że należy pracowników MOTYWOWAĆ, ale fartuszki są KARĄ. A no właśnie- posiadanie cech przywódczych niestety nie wiąże się z rozsądkiem 🙁

          1. oj nie chodziło mi tylko o to, że nie jest to takie straszne jak się wydaje z tym fartuszkiem. owszem kobieta miała prawo odmówić i nie mieli prawa jej za to zwolnić 🙂 ale niestety ludzie sami sobie gotują ten los, że ona jedna powstała i się postawiła to ok…ale pozostała setka będzie w milczeniu się godzić na panoszenie się pracodawcy do czasu aż nie zaczną gnić…oj ale to chyba już w podobieństwo do innego postu wszedłem 😀

            1. Ale widzisz- nie zgodziła się i Ją zwolnili. I co z tego, że wygrała sprawę w sądzie? Wróci do pracy i zwolnią Ją za cokolwiek innego. Inni noszą te magiczne fartuszki, bo się boją utraty pracy.
              Tak, zauważyłam, że już „wchodzisz” w kolejny post 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.