w angielskim stylu

źródło: pixabay.com
źródło: pixabay.com

Wspominałam już, że pracuję z Anglikami. Mam sąsiadów Anglików i turystów Anglików. Na śniadanie z reguły pożeram angielkę 😉 Angielski ten mój świat.
O mieszkańcach wysp słyszała dużo różnych rzeczy. Miałam też kiedyś z nimi do czynienia, jak jeszcze w czasie studiów jeździłam z dzieciakami na obozy językowe. Miałam na ich temat jakieś tam zdanie, ale nie chciałam uogólniać.
Teraz już mam SZEROKI pogląd na ten angielski świat. Kompletnie nie mój świat.
Ich życie to jedna wielka impreza. Każdy powód do wydania całej wypłaty i zabawienia się do nieprzytomności jest dobrym powodem. Urodziny? Ależ oczywiście! Bawimy się do rana! Później sąsiedzi przyjdą ponarzekać na hałas. Zgadnijcie do kogo przyjdą?


Brawo! Dobra odpowiedź!- Do Chomikowej- tej, co najwięcej imprezuje 😛 Nad ranem następnego dnia hitem na FB będą oczywiście zdjęcia pijanych Anglików. Co ja gadam… nie tylko Anglików! Jak ktoś się gdzieś przewinął obok i nawet nie zauważył, że ktoś mu jakiekolwiek zdjęcie w ogóle robi, to na tymże FB również się znajdzie. Oczywiście w najgorszej pozycji, z półotwartą buzią i podwiniętą koszulką.

Ładną mają ze mnie teraz polewkę rodacy z wysp 😛 Bo to ja jestem na tych zdjęciach „of course” 😛
Po imprezach oczywiście pozostaje bałagan. Puszki po piwach, balony, plastikowe talerzyki walają się po ogrodzie jakby minionego wieczoru odbył się co najmniej Woodstock. Dwa dni po takiej imprezie weszłam do sąsiada. Jego pokój wyglądał, jak po wojnie. Zresztą wygląda tak do tej pory. I to u nich widzę standard- samochody służbowe czy mieszkania to wysypisko śmieci z lepiącą się podłogą. Boję się do takiego mieszkania wchodzić, bo istnieje prawdopodobieństwo, że się przykleję i zostanę tam na amen :/
Na polskich turystów też już nie powinno się narzekać. Pomimo tego, że to już drugi kraj, w którym recepcjoniści nie wypowiadają się pochlebnie o moich rodakach (narzekanie na jakość alkoholu, to widzę, że nasza domena…), to według mojej obserwacji najbardziej mogą się wstydzić jednak Anglicy. Są jak dzieci we mgle, prawie z niczym sobie nie radzą a ich sposobem na nieradzenie sobie jest alkohol i imprezowanie właśnie. W tamtym roku w Bułgarii widywałam nie jeden raz dziewczyny, które półnagie i z rozmazanym makijażem leżały na ulicach Słonecznego Brzegu. Trzeźwiały znaczy się.
Niedawno w jednym z hoteli podeszła do mnie londyńska rodzinka. Mamusia, tatuś, córcia z narzeczonym pijani jak najgorsza polska patologia. Coś zabełkotali. Nie dość, że ich akcent zatkanego nosa mnie dobija i 15 lat nauki języka angielskiego mogę sobie w kontakcie z rodowitym Anglikiem wsadzić głęboko między pośladki, to jeszcze pijany londyńczyk rozwala moje wszelkie umiejętności językowe…
-Ha… ha…e…- zagaduje tatuś.
-Sorry? Can you repeat? How can I help you?
-Heee…ełłł…. T….ooooottttt.
-I‘m so sorry but I don’t understand- mówię przerażona.
Po jakiś 2 minutach dobiegła na ratunek córcia. Wytłumaczyła.
Tatuś po prostu nie mógł trafić do toalety. Pytał o TOALETĘ…

I niech tam zostanie najlepiej.

Zastanawiam się jak Polacy dają radę w Wielkiej Brytanii. Jest tam nas milion, więc ktoś mnie tam na pewno czyta. Jak Wam się tam, kochani żyje…? Ogarnęliście już tę kulturę? A raczej ich brak…?
Dobrze- żeby nie było- mają jakieś zalety- ciągle się uśmiechają 😛 Ja też się uśmiecham.

Przez łzy.

20 odpowiedzi na “w angielskim stylu”

  1. A pamietasz jak Ci pisałam – nie daj się Angolom ? 😉 Noooo 😀
    A rodacy na Wyspach?No po dzisiejszym się okaże czy zostanie ich tam milion…

  2. A już podejrzewałem, że wpis jest w związku z Brexitem :D.

    Swego czasu wyjeżdżałem do Anglii (do pracy, rzecz jasna) i jakieś obserwacje poczyniłem. Co prawda, nie w dużych miastach, a bardziej na prowincji, ale odczucia miałem pozytywne :). Może po prostu przez te 10-12 lat zmieniło się wiele na gorsze…

    I zastanawia mnie jeszcze wątek narzekania naszych turystów na jakość alkoholu :D. Że wódka może być dla niektórych za słaba, to rozumiem ;). A może na ouzo narzekają? Co mogłoby być nawet do wytłumaczenia w przypadku smakoszy wódek pokroju „Parkowej” ;).

    Ale kanibalizmu to po Tobie bym się nie spodziewał… Angielkę? Na śniadanie? To chyba jakieś nowe metody regulowania populacji :P.

    Pozdrawiam z upalnej Warmii (i Mazur :D).

    1. Zbierałam się do tego wpisu już 2 tygodnie nie wiedząc wcześniej nawet o tym całym Brexicie 😉
      Wiesz na jakie alkohole narzeka Polak? Na podróbki. No niestety,ale przy AL Inclusive za 3000 zł od osoby nie ma szans na prawdziwą whiskey czy burbona. W Sopocie za Al Inclusive z oryginalnymi alkoholami placi się co namniej 7000 zł od osoby.
      Upalna Warmia… Pięknie… 🙂

  3. Z tym uśmiechem to tak….hmmm.. no wiesz… głupi też się śmieje a ludzi morduje i nie wiadomo kiedy wariat żartuje. Więc nie ufaj uśmiechniętym Anglikom, tym bardziej że urodą nie grzeszą

  4. No proszęż ja Ciebie, nie jedz tych angoli, bo Ci na wątrobie siądą :))))))
    A serio – serio to też sądzę, że wcale jako nacja nie jesteśmy najupierdliwsi na wakacjach.
    Do Anglików dołączyłabym Niemców – też głośne imprezy i zero kultury osobistej. Kiedyś na wakacjach w Caorle (okolice Wenecji) mieliśmy za sąsiadów niemiecką rodzinę. Mijaliśmy się co najmniej 2-3 razy dziennie, sami nigdy się nie przywitali, na nasze „Hello” też rzadko udało im się coś odburknąć. Pierwszy i ostatni raz byli uprzejmi, kiedy zepsuł im się otwieracz do konserw i chcieli od nas pożyczyć. Za to bajerocki folk leciał u nich non stop i to bynajmniej nie cicho 😛 :)))))

    1. Ale wiesz,że coś w tym jest? Niemcy często jacyś naburmuszeni chodzą… To już Polacy są częściej zadowoleni i uśmiechnięci…

  5. A Wielka Brytania postanowiła się usamodzielnić i dziś Brexit to fakt 🙂
    A wiesz troszke mieszkałam w Wielkiej Brytanii i ten wpis w sumie mnie nie zdziwił nawet troszkę. U siebie też się tak zachowują jak na wakacjach…

  6. Ludzie na wakacjach różnie się zachowują. Niektórzy dorośli postępują jak nastolatki spuszczone ze smyczy. Więc, to może z tego? Przez jakiś czas Kraków miał straszny kłopot z Anglikami, którzy przyjeżdżali tam na wieczory kawalerskie i demolowali lokale. Potem za wszystko płacili, ale remont, też jakiś czas zajmuje…

    1. Zgadzam się z Tobą-niektórym ludziom na wakacjach rozum odbiera…
      pamiętam,że Kraków jakiś czas temu był lekko zdemolowany przez kolegów z wysp. Czyli w sumie gdzie się nie ruszą,tam sieją spustoszenie 😉

  7. Kiedyś byłam w Bułgarii. Tam na plaży pokotem rano w garniturach widziało się Polaków. Zatem pijani każdej nacji tak potrafią się zachowywać.
    Serdeczności zasyłam.

    1. W Bułgarii dużo można zobaczyć… to tani kierunek na zabawę i alkohol,więc tam wszystkie narodowości leżą na ulicach i na plaży.
      Pozdrawiam również!

  8. Brexit podobno obecnie wyzwala w Angolach nieprzyjemne zachowania wobec obcokrajowców. Ja tam ich za dobrze nie znam, ale po tym jak moja córka miała chłopaka Anglika, to jednak nie mam o nich najlepszego zdania, choć oczywiście staram się nie uogólniać, może to po prostu ona miała pecha do snoba nad snobami. 🙂 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.