Mam tutaj koleżankę. Dobra, przyznaję bez bicia, że jest… SPECYFICZNA 😛 Bez różu na ustach i policzkach i bez różowej torebki dziewczyna nie wystawia nosa poza chałupę… To już może ją stawiać w niezbyt korzystnym świetle. Rozumiem. Ale nie mogę za bardzo zrozumieć czemu jest piętnowana za to, że sypia z kim popadnie. Z kim bym nie rozmawiała, to zaraz padają pytania dotyczące owej koleżanki. Po wymianie kilku zdań, padają bardzo niepochlebne opinie o dziewczynie. -Chomikowa, daj spokój- jak tak można zaraz po kilku dniach znajomości pakować się do pokoju obcego faceta. -Chomikowa, wiesz, że ona z nowo poznanym facetem się przespała? -Brzydzę się taki dziewczynami jak ona. -W ogóle dziewczyna się nie szanuje. To obrzydliwe.
Dziewczyna przez to, że nikt już teraz nie chce z nią rozmawiać, to szuka sobie coraz to nowszych facetów. Oni jej kupują nowe kosmetyki, oni płacą za jej fryzjera i oni fundują jej kolacje w najlepszych restauracjach. Przez chwilę nawet pozazdrościłam 😛 Tylko, że mam wrażenie, że koleżanka Czytaj dalej „prawie równouprawnienie”
Dobrze, zgadzam się. Jest tu pięknie. W końcu na tej wyspie decyduje się wziąć ślub mnóstwo par. Zamożnych par. Jest bajecznie, słonecznie a woda ma boski kolor.
I to by było na tyle.
Nie mogę się odnaleźć. Moi sąsiedzi i zarazem współpracownicy, to jak już wspominałam sami obcokrajowcy. Nie wiem czy to przepaść kulturowa, czy po prostu przepaść w poczuciu humoru, ale faktem jest, że dzieli nas SPORO. Wzrost też 😛 Mam dość bezsensownego przesiadywania z nimi przy grillu czy czymś tam innym. Nie bawią mnie ich dowcipy, albo nie rozumiem ich językowo. Te „small talki” są po prostu nie dla mnie. Cóż… unikam ich 😛 Wczoraj, żeby tylko uniknąć zaproszenia na kolejną posiadówkę, wymykałam się do miasta przez dom obok. Oczywiście musiałam pokonać płot 😛 Dobrze, że w Grecji płoty mają najwyżej metr wysokości… Ciekawe, czy kamery mają tu zainstalowane… Może będę na you tubie… Poza tym martwię się. Jestem chodzącym 180cm zmartwieniem. Martwię się o pracę, o mój dom, o przyszłość, o rodzinę, o moje stosunki z sąsiadami i o świat. Jak już w końcu poznałam faceta, przy którym szczerze się zaśmiewałam i zapominałam o tym, że przecież się martwię, to facet postanowił, że zrobi sobie ze mnie przygodę na jedną noc.
No i po koledze. Jest obrażony. Oczywiście. Żeby chociaż był przystojny… Oszaleję. Na tej pięknej wyspie oszaleję.
Albo znajdę tu sobie jakiegoś faceta, albo wykończę się psychicznie.
Od zeszłego roku, kiedy rozpoczęłam pracę jako rezydentka w Bułgarii, poznałam masę nowych ludzi. Wysłuchałam dziesiątki różnych historii i dochodzę do wniosku, że rezydentem zostają przeważnie te osoby, które czegoś szukają lub przed czymś uciekają. Ta praca pozwala zapomnieć, oczyścić umysł od złych emocji, odseparować się od ludzi od których chcemy odpocząć. Praca idealna na OCZYSZCZENIE. Oprócz sąsiada Austriaka, który po śmierci narzeczonej postanowił zostać rezydentem, mam za sąsiadkę Angielkę. Niesamowicie uśmiechnięta dziewczyna. Pełna energii, pozytywnych emocji. To jedna z tych osób, które tworzą naokoło siebie aurę radości i uśmiechu. ostatnio gotowałyśmy u niej w mieszkaniu kolację dla nas wszystkich z jednego apartamentu. Na jej łóżku leżały dziesiątki uporządkowanych fotografii. Kocham zdjęcia, więc podeszłam do łóżka zerknąć na kawałek życia koleżanki.
-Popatrz, Chomikowa. To wszyscy moi najbliżsi. Moi najwspanialsi rodzice. Mam najwspanialszego tatę pod słońcem, wiesz?- opowiada- A tutaj moja wspaniała babcia. Kocham słuchać jej historii z życia. Teraz przyprowadzam do niej chrześnicę, popatrz, tutaj jej zdjęcia, taka mała rozpuszczona cholera, ale najwspanialsza pod słońcem. Babcia zawsze znajdzie dla niej i dla mnie siłę, żeby wypić herbatę i się pośmiać. Bardzo kocham je obie. Słucham, oglądam i aż zaczyna mnie ściskać w gardle. Wspaniała, kochająca się rodzina… Tęsknię za moją.
-Popatrz, Chomikowa. Tutaj Sam. Mój najukochańszy Sam bez którego nie wiem jak żyć. Tylko teraz się nie widzimy…
-Ej, ej! Jak masz swojego najukochańszego Sama, to po co tu przyjechałaś do roboty? Nie mów, że w UK nie ma roboty???-pytam, bo zdziwiona jestem BARDZO. Rzadko spotyka się rezydenta, który zostawił u siebie w domu kogoś tak bardzo ważnego. – Wiesz co? On pojechał na misję do Iraku. Znowu… Dlatego tu jestem. W październiku, kiedy mnie poinformował, że znów decyduje się na kilkuletnią misję, to zwariowałam. Przez 2 miesiące nie wypowiedziałam ani jednego słowa. Rodzice zaprowadzili mnie do psychiatry i to mi trochę pomogło uporać się z tym wszystkim. Musiałam coś ze sobą zrobić, dlatego jestem tutaj. Wiesz, Chomikowa, ja tu nie mam czasu na wspomnienia i rozmyślania. Sam jest tam, ja jestem tutaj. Nie wiem jak to będzie, ale muszę się z tym jakoś pogodzić.- opowiada energicznie i tak bardzo otwarcie, że aż oczy otwieram szeroko ze zdumienia. Ta energiczna i wesoła dziewczyna jeszcze pół roku temu nie chciała żyć i nie wiedziała, co zrobić ze swoim życiem…
-A na ile lat pojechał na tą misję?- pytam bardzo nieśmiało. -Na 10 lat, ale on kocha tę pracę.
Doleciałam. Znów się udało 😛 Z przesiadką w Atenach, obłędem w oczach, ale się udało. Zakwaterowali mnie w czymś, co optymistycznie nazywają apartamentami i rzucili od razu na głęboką wodę. Masa nowych ludzi, dziesiątki innych języków i JA. Moim sąsiadem jest Austriak. Dość sympatyczny człowiek. Do tego bardzo miły i pomocny. W ciągu ostatnich dni wspominał o swojej byłej dziewczynie, z którą żył w Hiszpanii. Nie rozwijał się zbyt mocno w swojej wypowiedzi, więc nie drążyłam tematu. Wczoraj usłyszałam, jak koleżance opowiadał jakie prezenty robił swojej dziewczynie… Bo ona tak bardzo lubiła romantyczne kolacje i niespodzianki. Taaaa… Jasne, facet jest po ciężkim rozstaniu, więc już teraz wiadomo czemu zmienił zawód i zdecydował się na wyjazd w daleką Grecję- pomyślałam.
Dzisiaj razem z moim sąsiadem i innymi znajomymi spotkaliśmy się na szybką kawę. Rozmowa toczy się o romantycznej wyspie, na której mieszkamy, i na której wszyscy tylko chcą brać śluby i się zakochują. -Podobna jest Teneryfa. Z moją byłą chciałem wziąć tam ślub. Wiecie… niebo pełne gwiazd… Jestem takim romantykiem. Nawet kupiłem mojej byłej jedną gwiazdkę z nieba-snuje romantyczną opowieść Sąsiad a mnie już mdli od tych słodkich opowieści. Poza tym historię o byłej ukochanej słyszę już po raz nie wiem który i zaczyna mnie to drażnić. Nie przepadam za opowieściami o przeszłości. Coś tam zawsze można napomknąć, ale po co rozdrapywać razy i opowiadać o czymś, co się skończyło i raczej nie powinno wrócić. Mało tego. Złoszczą mnie piękne opowieści o tych naszych przeszłościach, bo skoro były takie piękne, to czemu są PRZESZŁOŚCIĄ??? -Ty! Powiedz mi, skoro twój związek z byłą był taki piękny i romantyczny, to czemu jest to twoja BYŁA?- nie wytrzymuję i pytam Sąsiada o powód rozstania z miłością jego życia. -Umarła. Pół roku temu.
Dieta kapuściana. Dieta oczyszczająca. Bez soli. Bez pieprzu. Kopenhaska. Dieta oparta na tym, co znajdziemy w śmietniku. Oczyszczająca. Dieta naturalna, bez grama sztuczności. Bez obierania, z obieraniem. Odkwaszająca organizm. Bez mięsa. Oparta tylko na mięsie. Bezglutenowa oczywiście. Są też diety oparte na czasie. Coś rano, coś innego wieczorem. Oczywiście są też diety geograficzne, czyli indiańskie, tajskie, chińskie, mnichów buddyjskich i innych magików. Każda wyjątkowa i JEDYNA W SWOIM RODZAJU. DOSKONAŁA. Absurd. Kiedyś człowiek wierzył, w to co mówili ludzie wykształceni, autorytety. Dzisiaj wierzymy we wszystko, co znajdziemy w prasie, czy Internecie. I choć ta „wiara” przemawia do nas językiem naukowym, to jakby przyjrzeć się z bliska wszystkich danym naukowym i dietetycznym „faktom”, to wykluczają się wzajemnie całkowicie. To, że jednej osobie pomogła dieta odkwaszająca organizm, nie jest powiedziane, że pomoże WSZYSTKIM. To jest trochę jak ze szczepionkami: to, że jedno lub dwoje dzieci zachorowało po szczepionce na autyzm, to nie jest powiedziane, że zachoruje 10.000.000 pozostałych. Takie prawdopodobieństwo zawsze istnieje ze wszystkim. Nawet cholerne wapno może zaszkodzić a skoro nawet wapno może zaszkodzić, to dieta oczyszczająca może komuś pomóc. Ale ludzie wcale nie chcą tego analizować. Ludzie wolą WIERZYĆ.
Cierpisz na bezsenność, masz lęki, depresję?- Trzeba ograniczyć sól i zmienić cukier biały na trzcinowy. Masz zaparcia?- Nie jedz pszennego pieczywa. Wystarczy coś zastąpić czymś lub coś ograniczyć. Od razu jest nam lepiej. Od razu czujemy, że zrobiliśmy dla siebie i swojego organizmu coś dobrego, bo INNEGO. Co śmieszne, przez jakiś czas może to nawet będzie działać, bo WIERZYMY, że zadział się cud.
Opisane wyżej zjawisko powszechnie nazywane jest PLACEBO.
Z każdą religią i każdą dietą na świecie jest tak samo- nie do końca może wiemy w co wierzymy i dlaczego, ale ważne, że wierzymy. Może być przymus modlitwy do ziarenek piasku albo przymus jedzenia jakiegoś zielska. Ważne, że jest przymus, i że inni robią podobnie. To daje nam motywację do wiary.
Jeszcze raz usłyszę od mojej ciotki lub kogokolwiek innego o witamince c lewoskrętnej i dostanę szału. Naczytała się gdzieś, że trzeba ją pić hektolitrami codziennie, bo ona wyleczy ją od WSZYSTKIEGO. Nawet od tego, czego jeszcze nie ma, ale może mieć. Nieważne, że ciotka ma codziennie takie biegunki, że nie może zdążyć do toalety, ale przecież ona jest przekonana, że owa witamina jest cudem. Babci też witaminkę ładuje. Po 3.000 mg dziennie. Gratuluję. Jakby ktoś nie pamiętał, to dzienna dawka witaminy c nie powinna przekraczać 1000 mg. Babcię boli od ponad tygodnia żołądek i trzustka.
A z ciotką się nawet nie podyskutuje.
Ktoś chce od cioci Chomikowej przepis na idealną dietę? Proszę bardzo- to ROZSĄDEK idący w parze z UMIAREM.
Kolejny wpis Chomikowa wysmaruje już w Grecji 🙂 Proszę mocno TRZYMAĆ KCIUKI!!!! 🙂
„Dom dziecka- całodobowa placówka opiekuńczo-wychowawcza typu socjalizacyjnego” (cyt.Wikipedia). Małe piekło, do którego się trafia z większego piekła. W skrócie- taka ostateczność.Mam nadzieję, że nikt z czytających tego bloga nigdy nie musiał spędzić tam choćby minuty. My-dorośli chcemy myśleć, że jest to miejsce, w którym dzieci i młodzież mają zapewniony dach nad głową, pożywienie, jakąś tam opiekę oraz jakąś tam miłość (z naciskiem na słowo „jakąś”). Jak to wygląda w rzeczywistości? STRASZNIE. Uwierzcie mi, że strasznie. Kiedy pracowałam w szkole (w wyjątkowo patologicznym środowisku), byłam świadkiem przeróżnych historii. Alkoholizm w rodzinie, to był mój chleb powszedni. W klasach miałam kilkoro dzieci z rodzin dotkniętych alkoholizmem, dzieci dotknięte przemocą w rodzinie i przynajmniej 2 dzieci, których rodzice byli pozbawieni praw rodzicielskich (na szczęście dziadkowie byli zawsze w stanie przejąć opiekę nad maluchami). Zawsze miałam przynajmniej 4 dzieciaków z opieką kuratora. Byłam kompletnie załamana tym, co się dzieje w tych rodzinach. Głód, smród i ubóstwo to wielki skrót tego, co te dzieciaki przechodziły. Do tego przemoc i obojętność rodziców oraz co niestety bardzo częstej ich roszczeniowość i bezczelność. Wiele razy przez myśl mi przechodziło, czy nie lepiej byłoby tym dzieciakom właśnie w domu dziecka. Głupie pomysły od razu wybiła mi z głowy pani dyrektor, która powiedziała, że tym dzieciakom będzie prawie wszędzie lepiej, ale nie w domu dziecka. I chyba coś w tym jest. Moja Matka Polka, która jest nadal nauczycielką mówi, że ma w klasie dwójkę dzieciaków z domu dziecka. Jedno ma chorobę sierocą i spędza lekcje pod kaloryferem a drugie albo kradnie innym jedzenie, albo śpi w ławce. Wychowanki domu dziecka ze starszych klas są permanentnie molestowane seksualnie przez chłopców z domu dziecka oraz przez okolicznych mieszkańców. Bo to przecież margines społeczny, takie nic, z którym można zrobić co się chce. Świetne życie. Nie wiem, kto może mieć gorsze dzieciństwo. Chyba tylko dzieci wojny…
Ostatnio dyskutowaliśmy na zajęciach językowych o związkach homoseksualnych. Wiecie, że tolerancję mam mocno rozwiniętą. Nie mam nic przeciwko związkom homoseksualnym. Póki nikt nikogo nie krzywdzi, to niech sobie ludzie żyją jak chcą. Nie mam natomiast jeszcze wyrobionego zdania odnośnie posiadania dzieci przez pary homoseksualne. Czekam na konkretne wyniki badań, które pokażą wpływ wychowania w rodzinie homoseksualnej na dalsze życie w rodzinie i społeczeństwie. Jednego jestem pewna- dzieciaki z domu dziecka otrzymałyby w takiej rodzinie zdecydowanie więcej miłości, niż w tejże placówce. -Ja nie wiem po co w ogóle ta rozmowa o adopcji dzieci przez osoby tej samej płci? Takie rzeczy powinny być na całym świecie zabronione- wygłasza znajomy podczas zajęć. -Ale dlaczego?- pyta prowadząca- Nie uważasz, że tym dzieciom z domów dziecka byłoby lepiej w jakiejkolwiek rodzinie, w której panuje miłość i zgoda? -Nie. Uważam, że tym dzieciom działaby się ogromna krzywda. Homoseksualizm do dewiacja taka sama jak zoofilia. Nie wiadomo, co by się stało z tymi dziećmi w takiej chorej rodzinie. Tam na pewno groziłoby im niebezpieczeństwo. Jak siedziałam cicho i nie chciałam wdawać się w kłótnię, tak stanęły mi przed oczami te wszystkie nieszczęśliwe maluchy i nie wytrzymałam. -Człowieku! Czy ty kiedykolwiek byłeś w takiej placówce?! Miałeś do czynienia z tymi dziećmi?! Widziałeś lgnące do ciebie 3-4-latki, które szukają tylko odrobiny uczucia?!
-Tak, byłem przez chwilę. Przywiozłem paczkę dla nich. Fanfary.
Brakło mi dalszych argumentów. Najlepsze jest to, że facet szykuje się do jakiś wyborów na burmistrza, czy kogoś tam. Ma ambicje startować do sejmu. Straszny żal, że tacy ludzie rządzą i nadal będą rządzić i to nie tylko naszym krajem, bo w wielu krajach podobne podejście triumfuje. W Iranie na przykład 😛
P.S Tylko błagam… bez dyskusji stricte o homoseksualizmie, bo nie o to mi chodziło…
Ostatnio na zajęciach językowych, znajomy zapytał się mnie jaki jest MÓJ sposób na prawdziwe odstresowanie się. Po chwili namysłu powiedziałam „Jak każda kobieta lubię iść na przyjemne zakupy”. Powiedziałam i od razu pomyślałam „Kurde… jaka KAŻDA? Przecież znam kobiety, które chodzić na zakupy nie lubią. Rodzicielka na przykład 😛 „. Sama się zdziwiłam moją spostrzegawczością w tym temacie, bo przecież tak często się mówi „każda kobieta”, „każdy facet”. Uogólnia się po prostu. Czyli robi się coś, do czego ja sama mam skłonność, choć próbuję z tym walczyć 😛 Bo co? Bo każda kobieta nosi szpilki. Pitu, pitu- sama nie noszę. Moja N. też nie. Bo każda kobieta lubi chodzić do fryzjera. Nienawidzę. Zostawiam tam za dużo pieniędzy. Wolałabym sama sobie zrobić to wszystko, co mi tam robią. Każda kobieta marzy o dziecku. Znam przynajmniej 2, dla których posiadanie dzieci to obrzydliwość. Każda kobieta marzy o całej szafie butów. Hmmm… jest tu taka, która o tym nie marzy…? Ja bym wolała całą szafę toreb, ale w sumie butami też bym nie pogardziła 😛 Już mam- moja Rodzicielka marzy o jednej parze butów, które będą na nią pasować. Czyli znów pudło. To o czym marzy ta każda kobieta? Pytam wujka google. Skubany ma dla mnie mnóstwo odpowiedzi… Królewicz z bajki. W sumie… Jakby był nieskazitelny, to czemu nie… Z drugiej jednak strony taki nieskazitelny… nudny by był… Idealny kochanek. O! O! O! Brałabym 🙂 Spotkania przy świecach. Odpada, uczulenie mam. Upominki. Oj, coś w tym jest 🙂 Kochamy dostawać prezenty, ale tylko TRAFIONE! Bo to pewnego typu sprawdzian „słuchał/a co chcę dostać, czy nie; zna mnie, czy nie”. Dla dobra ogółu, lepiej, żeby upominek był trafiony 😛 w dalszej kolejności są oczywiście kosmetyki, gadżety, modne i dopasowane sukienki (istnieją takie?), perfumy i inne duperele. A co ze zdrowiem? Co ze SZCZĘŚCIEM? Naprawdę żadna nie wymieniła takich punktów? Nie wierzę. To nie może tylko o to chodzić… To czemu mówimy „jak każda kobieta?” Mam wrażenie, że tylko po to, żeby się jakoś usprawiedliwić. Bo czemu znów wydałam 200zł na torebkę? – Przecież kocham zakupy, jak każda kobieta. To „jak każda kobieta” brzmi jak usprawiedliwienie czegoś głupiego, infantylnego, czegoś za co mogłybyśmy zostać skarcone. Czyli idąc wielkim skrótem. Być kobietą, to być głupiutką, infantylną istotką?
A może by tak w końcu „być jak każda kobieta”, czyli być odważna, zaradna. I co z tego, że ze słabościami? Nawet największa wichura może wyrwać najsilniejsze drzewo.
Kiedy po poprzednim sezonie w Bułgarii, zaczęłam rozglądać się za pracą rezydentki w innym biurze podróży, szybko okazało się, że mogę pracować w każdej firmie, jakiej tylko zechcę. Po ostatniej pracy z Oślicą, nie mogłam się w tej sytuacji odnaleźć. Bo jak to?- wbijano mi do głowy, że na moje miejsce pracy znajdzie się 10 chętnych osób a jeśli chcę cokolwiek osiągnąć, to tylko jako czopek Oślicy, a tu proszę- wyboru miejsc pracy cała talia. Przewracałam karty książki wymarzonych miejsc do pracy, kombinowałam, zbierałam opinie, aż chwilę przed Bożym Narodzeniem zadzwonił do mnie Szef. -Witam Pani Chomikowa, z tej strony Szef- przywitał mnie SZEF 😉 -Ojej! Witam pana serdecznie! Jak miło pana słyszeć!- ucieszyłam się ciut nadmiernie… -O, jaka radość! Jeszcze nikt nigdy tak mnie nie witał przez telefon-odparł chyba nieco onieśmielony. SZLAG BY! Opanuj emocje, Chomikowa. -Pani Chomikowa, jak się pani na pewno domyśla dzwonię do pani w sprawie kolejnego sezonu. Nie ukrywam, że zależy nam na dalszej współpracy z panią. Czy byłaby pani zainteresowana kolejnym sezonem z nami? Oczywiście proponuję lepsze warunki. Oczywiście nie ukrywam, że mogę tak słuchać i słuchać… -Panie Szefie, bardzo mi miło, że pomyślał pan o mnie, ale proszę mi powiedzieć jaki kierunek wchodziłby w grę?- pytam z lekkim niepokojem, bo w Bułgarii była mowa tylko o Bułgarii. -Nie ukrywam, że potrzebuję pani w Bułgarii… -Nie ukrywam, że wolałabym nie wracać w to miejsce… Głośne westchnienie 😛 -A gdzie by pani chciała wyjechać? -Wie pan, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. To taki magiczny czas… Ludzie marzą… Ja również…-przeciągam ton, jak słodka idiotka. Coraz częściej stosuję metodę na „słodką idiotkę”. Niestety działa… -No dobrze, pani Chomikowa- to o czym pani marzy? Postaram się zagrać rolę Świętego Mikołaja dla pani- żartuje. A mnie nie jest do śmiechu. Mam od cholery marzeń. Chcę dom wyremontować. I podróżować. Chcę pomagać ludziom. Marzy mi się pokój na świecie i mądra polityka w tym cholernym kraju. Do tego Pędzidło muszę podratować. Jeszcze jakiś czas temu marzył mi się normalny związek, ale to takie mission impossible. Szybciej wygram w totka na ten cholerny remont domu, niż spotkam normalnego faceta. To jak będzie z tymi marzeniami…? Da się załatwić? 😛
-Halo, pani Chomikowa! Słyszy mnie pani?
-Rety! Słyszę, słyszę… Panie Szefie. Marzy mi się Portugalia, albo chociaż Grecja. Dałoby radę?
Znów westchnienie.
Może ma astmę?
-Zobaczę, co da się zrobić. Tymczasem przesyłam pani umowę. Proszę się zastanowić.
Pod umową zapytanie: A może manager w Bułgarii?
Szlag!
Nie umiem wydawać poleceń! Jestem beznadziejna w wydawaniu poleceń komuś innemu, niż dzieciom! I psom ewentualnie.
Bez sensu…
Jestem zdecydowana nie wracać do Bułgarii. Czekam na spełnianie marzeń.
-Chomik! Jednak chcę znów wrócić na rezydenturę do Słonecznego Brzegu. Lecisz ze mną?-dzwoni Prawie Idealny.- Wiesz ile osób będzie ze starej ekipy? I Szef z nami będzie Szefował! Fajnie by było znów być razem!- opowiada rozentuzjazmowany.
Serce mi się wyrwało! Już miałam… już!
Ale muszę zbierać doświadczenie.
Przecież chciałam spełniać marzenia.
W przyszłym tygodniu lecę do Grecji.
Mam masę lęków. I to wcale nie chodzi o uchodźców.
Na jednych z zajęć językowych poznałam Poetę. Od pierwszego dnia czułam, że jest to ten typ człowieka, z którym na pewno szybko się porozumiem i znajdę wspólny język. Nie wiem… takie rzeczy się po prostu czuje. Z każdym kolejnym dniem, czułam się w jego towarzystwie swobodniej. Cieszyło mnie, że opowiada mi o sobie coraz więcej i pozwala sobie na coraz zuchwalsze dowcipy, które uwielbiam. Po ostatnim wyjściu do miasta, jasno wyznaczona przez nas granica zaczęła się zacierać. Padło kilka słów, których nie chciałam usłyszeć, i których nie chciałam powiedzieć. Chemia coraz bardziej zacierała mój i jego zdrowy rozsądek…
Późny wieczór. Odbieram od niego maila z obiecanymi wierszami. Nie najlepiej znam się na poezji, ale mają to być generalnie humoreski, więc ochoczo otwieram maila z folderem „Moja poezja”. „Chomik, chciałem zaznaczyć, że po przeczytaniu tych wierszy, będziesz o mnie wiedzieć więcej, niż wiedzą inni. W sumie, to będziesz o mnie wiedzieć wszystko… Ale czuję, że wysyłam to odpowiedniej osobie (…)” Co takiego osobistego może być w humoreskach?- pomyślałam beztrosko-NIC, Chomikowa, NIC.
Po dwóch godzinach pochłaniania wystukanych słów, czuję każdy dotyk, który opisał w dziesiątkach erotyków. Każda kropla potu z zapisanych słów spływa po moich plecach. Mam opuchnięte wargi od wszystkich szaleńczych pocałunków. Moje uda mają ślady wbijanych paznokci. Słyszę każde wyszeptane słowo i czuję każdy opisany dreszcz.
Pochłonęłam wszystkie jego pragnienia… Jestem przesiąknięta każdą jego myślą. Znam jego grzechy i wiem, co sprawiło, że znów zaczął wierzyć. Wzięłam wszystko, co mi dał… Poddałam się.
Boję się poranka po tej wspólnej nocy. Światło dzienne zmienia perspektywę. Nie wiem, jak sobie spojrzymy w oczy…
Tworzę tę moją pisaninę na niecodziennych-notatkach już 2 lata. Wspominałam już nie raz, że blog w mniejszym lub większym stopniu przyczynił się do zmian (tylko dobrych) w moim życiu, ale nie przypuszczałam, że wpłynie na moje postrzeganie świata i postrzeganie… siebie.
Te wszystkie dyskusje, które tutaj toczymy, otworzyły mi oczy na bardzo wiele kwestii. Tyle razy dawaliście mi wirtualnego „kopa” na otrzeźwienie i tyle razy wirtualnie mnie motywowaliście, że słowa komentujących autentycznie zaczęły towarzyszyć mi w życiu. Ostatnio siedziałam w kolejce do lekarza. Jak wygląda kolejka do lekarza w Polsce każdy wie- dziesiątki osób mniej lub bardziej cierpliwie siedzących w poczekalni z kartą pacjenta w ręku lub wynikami badań. Niektórzy drepczą, inni spacerują, jeszcze inni wymieniają się mało optymistycznymi poglądami na temat naszej służby zdrowia a jeszcze inni… kłócą się. Początkowo wybrałam opcję grzecznego i cierpliwego oczekiwania na swoją kolej z książką w ręku. I tak, jak przystało na Chomikową grzecznie sobie siedziałam i czytałam.
-Która z pań jest ostatnia?-zadała pytanie Pięknie Wypachniona I Wymalowana Pani W Okresie Menopauzalnym Z Wielką Kopertą Badań W Ręku.
-Ja- odpowiedziała dziewczyna siedząca obok mnie.
-Ale ja byłam na godzinę 12.00, więc teraz ja wchodzę- zakomunikowała.
-Nie, proszę pani, ponieważ ja byłam zapisana na 11.30 i nadal czekam na swoją kolej- broni swojej pozycji dziewczyna.
Patrzę na godzinę. Jest 11.50, więc babsko i tak powinno siedzieć z tyłkiem i czekać choćby 10 minut na swoją kolej. Zresztą w kolejce jestem jeszcze JA-CHOMIKOWA, która została zapisana na 11.45. Nie spieszy mi się. Mogłabym babsko przepuścić, gdyby grzecznie zapytała, czy może, ale grzeczna nie jest. Nie przepuszczę.
-Proszę pani, ja jestem zapisana na 11.45, więc w kolejce jestem jeszcze ja. Poza tym jest dopiero 11.50, więc i tak nie jest to jeszcze pani kolej- WTRĄCAM SIĘ! TAK!- Chomikowa wtrąciła się w nieprzyjemną wymianę zdań.
Zaczynałam być z siebie dumna!
Babsko jednak nie odsunęło się od drzwi. Warowała przy gabinecie niczym cerber nieopodal Styksu.
Po niedługim czasie drzwi od gabinetu otworzyły się i wyszła z niego pacjentka. Babsko łokciem przepchnęło dziewczynę, która powinna teraz wejść i siłą wtarabaniła się do gabinetu lekarza.
Klasa.
Dziewczyna spojrzała się na mnie i bezradnie rozłożyła ręce.
-Widziała pani, przecież nie będę się z nią bić.
-Widziałam. Głupszemu niestety trzeba ustąpić- odpowiedziałam najspokojniej, jak potrafiłam, choć przyznam, że czerwona ze złości.
Po jakiś 15 minutach babsko wyszło od lekarza. No! Chomikowa! Czego cię uczyli na blogu? Walcz o swoje!
-Wie pani co?- podchodzę do Pięknie Wypachnionej i Wymalowanej Pani W Okresie Menopauzalnym Z Wielką Kopertą Badań W Ręku- jest pani po prostu… BEZCZELNA!
-Dokładnie! Wtórowały mi inne pacjentki! Bezczelna!
Z uczuciem triumfu spoczęłam znów na swoim żółtym, plastikowym krzesełeczku 😉 i pogrążyłam się w lekturze.
Natchniona ostatnim triumfem 😉 postanowiłam, że trzeba jednak coś w tym swoim życiu zmienić. Nie można ciągle siedzieć cichutko z podkulonym ogonem. Trzeba zacząć wierzyć w swoje siły; zapomnieć choć trochę o kompleksach; przyjmować komplementy z uśmiechem i nie uciekać przed każdym miłym słowem. Wiary, Chomikowa! WIARY w prawdziwość tych słów! Kilka dni temu spotkałam się z moją grupą z kursu językowego na piwie. I wiecie co? W życiu bym się nie spodziewała, że usłyszę tyle miłych słów. -Chomiczku! Nie wyjeżdżaj! Bez ciebie to nie będzie już ten sam kurs!!!- przekrzykiwali się. A ja? Mocno w szoku powinnam zaprzeczyć, zmienić temat, ale pamiętając o tym, że zaraz dostałabym wirtualnego kopniaka na blogu 😉 uśmiechnęłam się szeroko pokazując mój aparat w całej okazałości 😛 i serdecznie podziękowałam za tyle miłych słów.
Ha! ZWYCIĘSTWO! 😉 I chyba podziałało nieźle, bo później na osobności wysłuchałam tyle miłych słów, jak nigdy przez całe swoje życie 😉 Chyba to troszkę Wasza zasługa, co? 😉
Ale! Żebyście mi tutaj nie obrośli w piórka za bardzo! Jeszcze 2, 3 lata temu wierzyłam w prawdziwą miłość. Taką wiecie- z prawdziwym, szczerym uczuciem i innym pierdu, pierdu 😉 Odkąd piszę bloga- już się nad tą miłością BARDZO mocno zastanawiam….
This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish.AcceptRead More
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.