Ludzie! Apeluję!!! Ja- Chomikowa apeluję do WAS, abyście ŻYLI.
Życie jest za krótkie, abyśmy je sobie pieprzyli. W imię czego rezygnujemy z prostych przyjemności? Dlaczego nie zjadamy tego kawałka tiramisu? Co stoi na przeszkodzie, żeby wyjechać na weekend w Bieszczady? Dlaczego tak długo odkładamy kurs tanga…? Kurs prawa jazdy na motor…?
Mam wrażenie, że robienie z siebie męczennika to domena polskiego społeczeństwa. No i może jeszcze japońskiego. Czytaj dalej „niech życie będzie piękne”
bez planu
Jestem totalnie zmęczona.
Uwielbiam, kiedy udaje mi się osiągnąć mały sukces w pracy, albo nawet, kiedy uda mi się niczego nie spier*** lić 😉 Póki co, nawet po przejęciu masy obowiązków na moją małą, nieporadną główkę, firma, w której pracuję nie padła 😉 To już dla mnie sukces 😉 Swoją drogą…. pamiętam jeszcze swój czas rok temu, kiedy… nie widziałam w moim życiu ani jednego sukcesu. Jednak praca w normalnej atmosferze może wywrzeć na człowieku bardzo pozytywny wpływ… 🙂 Czytaj dalej „bez planu”
on jej nienawidzi….
Są ze sobą razem już kilka lat. To inteligentni ludzie. Oboje mają dobrą pracę, w której się spełniają a decyzja o dziecku wcale nie była przypadkowa.
Wszystko ładnie poukładane.
I pojawia się dziecko… Czytaj dalej „on jej nienawidzi….”
czy potrzebne zmiany…
Jeśli nie mam innych obowiązków, to po pracy wracam do domu. Do moich 3 skrupulatnie urządzanych przez ostatnie 5 lat pokoi. To moja oaza. Tam biorę głęboki wdech, tam jestem w stanie przemyśleć wiele kwestii i tam… żyję. Nie umiem mieszkać sama, więc całe szczęście, kiedy muszę pogadać, wchodzę do Rodzicielki wszystko wyśmiać lub wkurzyć się jeszcze mocniej 😉
Wszystko jest jakoś zaplanowane, wszystko urządzone. Mam pracę, przyjaciół, którzy wiem, że mnie nie skrzywdzą i mam swój codzienny plan.
To moje BEZPIECZEŃSTWO, którego nigdzie indziej nie mam. Tylko w moim bezpiecznie ułożonym życiu wiem, że nic mi nie grozi. Czytaj dalej „czy potrzebne zmiany…”
przemyślanki
Strasznie zmęczył mnie ten tydzień. Już nawet nie chcę myśleć o pracy i o kliencie, który powinien się leczyć psychiatrycznie a nie zakładać swoje biznesy i o tysiącach faktur, które wystawiłam w tym tygodniu.
Psychicznie cały czas się bardzo męczę sytuacją z weekendu. Dawno nie byłam tak przeduźdana emocjonalnie. Czytaj dalej „przemyślanki”
pochodzę z pokolenia Millenialsów
O pokoleniu Millenialsów powiedziano już bardzo wiele. Większość z nas zresztą na pewno z nimi pracuje lub tak samo jak ja jest jednym z nich 🙂 Millenialsi to osoby urodzone mniej więcej od 1985-2000 roku. Pamiętamy czasy, kiedy naszych rodziców nie było stać na klocki Lego a wakacje za granicą były tylko dla wybranych. Na początku lat 90-tych pojawiła się szansa, że może być lepiej, więc nasi rodzice wypruwali sobie żyły, żeby było nam wszystkim lepiej. Pracowali po 10-20h na dobę i cieszyli się z każdego sukcesu w pracy popartego napełniającym się kontem w banku.
Może też dlatego wtedy właśnie popularność rozwodów zaczęła wzrastać… Ale ja nie o tym. Czytaj dalej „pochodzę z pokolenia Millenialsów”
i po Rzymie…
Wróciłam.
W sumie chyba można powiedzieć, że małym cudem, ale jestem 🙂 Nałykałam się Rzymu, całego tego klimatu i spalin miejskich.
Rzym znam z opowieści i z różnych artykułów podróżniczych. Jakoś specjalnie mnie tam nie ciągnęło, bo przerażają mnie tłumy. Stanie w długich kolejkach, przepychanie się z ludźmi, czytanie z mapy (błogosławione mapy google!), ogarnianie metro oraz innego transportu, stresowanie się wszystkim powyższym ewidentnie mnie demotywowało. Zwiedzenie Rzymu było jednak marzeniem Rodzicielki… Czytaj dalej „i po Rzymie…”
doczekałam się!
Już wariowałam przez ostatnie tygodnie oczekiwań na wszystko, co miało nadejść. Tygodnie, w których nie działo się nic oprócz wypruwania sobie żył i ustawianiu myślenia na tym, że „jeszcze trochę i będzie coś fajnego” ewidentnie mnie wykańczały.
No i doczekałam się!
🙂 Czytaj dalej „doczekałam się!”
na kocyku, z truskawkami… pięknie miało być
Byłam przekonana, że jeśli chodzi o randki, to przerobiłam już wszystkie scenariusze. Począwszy od sieroty boskiej, skończywszy na Don Juanie a przechodząc przez pana Pożyczkę i pana Kici Kici (wspominałam o nich na fb), i Artystę, który tak pokochał w ciągu tygodnia Tajkę, że się z nią ożenił…
Otóż nie. Byłam jednak w błędzie. Czytaj dalej „na kocyku, z truskawkami… pięknie miało być”
dzień mamy
Rodzicielka. Mama, mamusia… Tak, moja mama 🙂 Kochana mama 🙂 I wyjątkowa. Pod wieloma względami 😛 Czytaj dalej „dzień mamy”