Byłam przekonana, że jeśli chodzi o randki, to przerobiłam już wszystkie scenariusze. Począwszy od sieroty boskiej, skończywszy na Don Juanie a przechodząc przez pana Pożyczkę i pana Kici Kici (wspominałam o nich na fb), i Artystę, który tak pokochał w ciągu tygodnia Tajkę, że się z nią ożenił…
Otóż nie. Byłam jednak w błędzie.
Z Marcinem się umówiłam, bo… naprawdę mi się podobał. I był wesoły. I nawet potrafił się wypowiadać poprawnie pod względem gramatycznym.
Jak był trzeźwy.
Zaprosił mnie do parku na kocyk. Super, prawda? Jeszcze nikt nigdy nie zaprosił mnie na truskawki i na kocyk! 🙂 Wziął ze sobą truskawki, oliwki i… wino. Myślałam, że jedno, ale z plecaka wyjął… dwa.
-Ale pamiętasz, że ja jestem samochodem, więc nie mogę pić? Jutro rano muszę wstać, więc alkohol niestety odpada.-Przypominam koledze.
-Spoko. Nie ma problemu. Wypiję w twoim towarzystwie kilka kieliszków. Pogadamy, pośmiejemy się a ty może jednak zdecydujesz się zostawić tutaj samochód.
-Nie, nie zdecyduję się… Jutro rano wsiadam w auto, więc nie mogę. Przecież wczoraj o tym rozmawialiśmy.
No właśnie- wczoraj. Zostało wszystko omówione, więc na co mu DWA LITRY WINA? Może uznał, że ze mną inaczej nie wytrzyma…?
Przez pierwszą godzinę było nawet w porządku. Trochę się pośmialiśmy, wciągnęliśmy pyszne truskawki a ja nawet na chwilę zapomniałam o pracy i innych „przyjemnościach” 😉
Skończyła się butelka wina. Myślę sobie „uff- koniec proszenia mnie o zostawienie samochodu, alkohol wypity.” Nic bardziej mylnego. Druga butelka wina nie była jak to się łudziłam na jutro, na pojutrze czy na jakikolwiek inny termin. Marcin ochoczo otworzył kolejną butelkę.
Zamarłam.
-Naprawdę teraz zamierzasz wypić drugą butelkę?- Pytam lekko przerażona.
-No ty ze mną nie chcesz. A może jednak się skusisz na lampkę, hm?
-Nie, nie skuszę się… Dziękuję.
I zaczęło się. Alkohol sprawił, że Marcin poczuł się bardzo… zrelaksowany (?). Opowiadał mi rzeczy, o których nie wiem czy już od razu chciałam usłyszeć. Na trzeźwo chyba by mi nie powiedział o swoich pijackich wyczynach, imprezach i dziewczynach, które poznał po pijaku…
Chyba tylko przez swoje własne lenistwo nie podniosłam się z kocyka i nie powędrowałam do Pędzidła. Niedaleko za nami na swoim kocyku siedziała dziewczyna i uczyła się na głos języka francuskiego.
-Haloooo!Koleszzzanko! Czego się tam tak uczyszzzz?-Krzyczy do dziewczyny.
-Francuskiego!-Odkrzykuje dość nieśmiało dziewczę.
-To zarommmbisty język jest! Całkiem nieźle cccci to isieeee!
-Może was zostawię?-Pytam, bo już nie widzę najmniejszego sensu siedzieć tu dalej.
-No ccccooośśśś ty! Ja tak mam. Lubię ssssobie pogdać z dźudźmi.
-Widzę właśnie. Przed chwilą zaczepiłeś też parę z psem. Mam rozumieć, że nudzisz się ze mną?-Zadaję pytanie i swoim stylu podnoszę jedną brew.
-Niiieeeee, nof Choomik, cccośśś ty.
Brakuje, żeby mi jeszcze czkał.
Przez kolejne 15 minut zaczepił chyba wszystkich, którzy przechodzili nieopodal naszego kocyka. Kiedy poszedł po raz -enty do toi-toia wylałam resztę wina z jego butelki i zaczęłam sprzątać kocyk oraz resztki moich nadziei.
-Eeeee… Chomiśśśś, cio my juszzzz? Winko śśśię skończyło?
-Nie tylko winko. Nie wiem jak ty, ale na mnie już czas.
-No czekaaaaj, tio ja cię odpro-pro-pro… wadzę.
-Chyba ja ciebie. Przecież zataczasz się.
-Eeee… nnniee jest tak śle. Dojdę do tam-tam-tam… tramwaju.
-Oby.
A na pożegnanie jeszcze buziaka chciał mi dać.
Pięknie.
Cudownie.
Bajecznie.
Na szczęście już się więcej do mnie nie odezwał. Może naprawdę nie dał rady spędzić ze mną inaczej tych dwóch godzin, niż pod wpływem?
Halooo! Macie jeszcze jakieś pomysły co może mi się przytrafić na randce? Bo mam wrażenie, że już wyczerpałam limit słabych randek.
Hmmm… nie dostałam jeszcze w pysk od żadnej żony na jakimkolwiek spotkaniu 😀 jeszcze to chyba muszę zaliczyć 😀
jak to śpiewał Pan Grechuta
Ważne są tylko te wpadki
których jeszcze nie znamy…
ja znam inną wersję 😛 😛 😛
jak tak czytam Twoje przygody, to wiem, co byłoby największym zaskoczeniem… jakby wszystko było ok…;)
Zdarza się-bardzo rzadko ale się zdarza ?
No cóż – powtórzę jak mantrę : CHWAŁA NA WYSOKOŚCI ŻE NIE MUSZĘ SIĘ NA RANDKI UMAWIAĆ 🙂 widząc tych osobników płci męskiej (trudno te indywidua facetami nazwać) żal dupę ściska
Ciesz się Jaga, ciesz… ?
Piłem wino że swoją dziewczyną, a że ona nie chciała…
To to opisała ?
eeeeeeeee….
W sumie komentarz mam jeden, krótki i dośc konkretny: o ja prdle!
Co się dzieje z ludźmi???
ChomiQ
A ja na Twoim miejscu bym się nie martwił.
Przynajmniej nie musisz sobie palantem d… zawracać. Od razu pokazał czego po nim można się spodziewać.
Z drugiej strony, popatrz na to tak (zobacz „szklankę do połowy pełną) – jak już spotkasz tego jednego, jedynego … co to będzie za FACET? Ho ho ho 🙂
Ależ oczywiście ? zawsze wychodzę z założenia, że lepiej niech taki syf wyjdzie wcześniej, niż później ?
Mówisz, że będzie taki że „ho ho”? Taj mi się wyryje w pamięci? ?
Sądzę, że jeszcze wiele przed Tobą, ludzka pomysłowość nie zna granic…
Wiem, że nie pocieszyłem, ale randkowanie pod wieloma względami przypomina szukanie pracy i chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne…
Zgadzam się z Tobą w 100%…
Hm, z tego co piszesz, to Ty po prostu przyciągasz takie osobliwości:)
tylko jeszcze nie wiem czy się z tym pogodziłam 😉
Wiesz co mówią w takich przypadkach: lepiej nie jest, ale za to weselej!:))